Całun Turyński – Ikona kerygmatu

Całun przez wieki funkcjonował jako relikwia, przedmiot kultu, który pokazywał ludziom Mękę Pańską, ale także ogrom Bożej miłości i to, do czego Pan Bóg w tej miłości

był dla nas zdolny. Od końca XIX wieku Całun to już nie tylko relikwia,

ale także przedmiot badań dla naukowców, ciekawostka, zagadka i „znak, któremu sprzeciwia się wielu”, a to wszystko zaczęło się od wykonanych wtedy zdjęć Całunu. Zacznijmy jednak od początku, czyli od historii.

Całun został utkany z lnu w splocie jodełkowym, Z-skrętnym – taki sposób wykonania pośrednio może wskazywać na czas i miejsce jego powstania – w czasach starożytnych płótna takie były wyrabiane na Bliskim i Środkowym Wschodzie, jodełka zaś do Europy dotarła dopiero pod koniec średniowiecza. Badania wykazały także, że płótna zostały utkane na krosnach, na których wyrabiane były tylko materiały pochodzenia roślinnego (brak zanieczyszczenia np. wełną). Jedyną nacją, która w starożytności, ze względu na przepisy religijne, tkała materiały na różnych krosnach, byli Żydzi. Na stanowiskach archeologicznych w Masadzie i Qumran natknięto się na podobnie wykonane lniane płótna. Samo w sobie płótno lniane było bardzo drogie i tylko ludzie bogaci mogli sobie pozwolić na używanie go jako tkaniny służącej do okrycia zwłok.

Krótka historia wielkiego płótna

Obok wspomnienia na temat płócien (gr. othonia) związanych z pochówkiem Jezusa w samych Ewangeliach, możemy się w starożytnych źródłach natknąć na różne wzmianki na temat „nieludzką ręką uczynionych” (gr. acheiropoietos) wizerunków Chrystusa, których powstanie było wiązane z Jego Męką i Zmartwychwstaniem. Bardzo trudno jest jednak ustalić, które ze starożytnych źródeł mówi o Całunie, a które o innym płótnie (wiemy, że Całun nie był jedynym płótnem, które mogło mieć coś wspólnego ze śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa, warto tutaj wspomnieć choćby o Sudarionie z Oviedo i Chuście z Manoppello).

Wielu historyków badających sprawę sądzi, że Całun jest tożsamy z płótnem nazywanym na starożytnym Wschodzie Mandylionem z Edessy (dość dużym płótnem, na którym miał się odbić wizerunek Jezusa), które już kilkadziesiąt lat po śmierci Chrystusa trafiło, za pośrednictwem jednego z Jego uczniów, do Abgara V Czarnego, króla Edessy (dziś Urfa na granicy turecko-syryjskiej). Miał on zostać wtedy, za sprawą kontaktu z płótnem, uzdrowiony z trądu. Całun zaś przez kolejne niemal dziesięć wieków miał pozostawać właśnie w Edessie.

Całun na bardziej pewne karty historii trafia w 944 r., kiedy rozpoczyna swój pobyt w Konstantynopolu. Zachowało się kazanie wygłoszone w momencie sprowadzenia relikwii do bizantyjskiej stolicy. Następnie obecność Całunu w mieście potwierdzają różne kroniki średniowiecznej Europy, przez kolejne 200 lat Całun jest tam widywany przez wielkich możnych średniowiecznej Europy. Spośród tych źródeł warto wspomnieć Kodeks Praya (węgierska kronika z końca XII wieku), który nie tylko zawiera wzmiankę słowną o płótnie pogrzebowym Chrystusa oglądanym w Konstantynopolu w 1150 r. przez węgierskich emisariuszy, ale także iluminację (przedstawiającą scenę złożenia Chrystusa do grobu oraz przedmiot, który można zidentyfikować jako Całun), która jest koronnym dowodem na fakt tożsamości płótna przechowywanego do 1204 r. w Konstantynopolu z płótnem znanym na Zachodzie od połowy XIV wieku jako Całun Turyński.

Tajemnicze losy Całunu

Rok 1204 to ważna data w historii Całunu. W tym roku uczestnicy IV Krucjaty (w tym przede wszystkim najemnicy) – ekskomunikowani już wcześniej przez papieża za złupienie chorwackiego Zadaru – napadli na Konstantynopol (brali oni tam udział w skomplikowanym sporze dynastycznym), złupili miasto, wywożąc wiele skarbów i relikwii na Zachód. Tutaj urywają się wszelkie świadectwa historyczne na temat obecności Całunu w mieście. Prawdopodobnie znalazł się wśród wywiezionych skarbów. Papież ponownie rzuca ekskomunikę na wszystkich związanych z kradzieżą i handlem skradzionymi relikwiami z Konstantynopola, dodatkowo w 1215 r. handel relikwiami został zakazany przez IV Sobór Laterański. To sprawia, że trudno znaleźć jakiekolwiek jasne źródło historyczne wskazujące na to, co działo się z Całunem między 1204 a 1349 rokiem. Wszyscy, którzy wiedzieli o rzeczywistym pochodzeniu Całunu, zmuszeni byli milczeć, sam Całun musiał także pozostawać w ukryciu, bo przez pierwsze dziesięciolecia od rabunku na pewno żyli jeszcze ludzie, którzy wiedzieli, co to za płótno. Mało tego, zarówno papież, jak i patriarcha rozesłali szpiegów dla odnalezienia zaginionych relikwii. W 1349 r. Całun w tajemniczych okolicznościach zostaje odnaleziony w miejscowości Lirey w Szampanii (Francja) należącej do francuskiego rodu de Cherny.

Królowa Różańca Świętego nr 61
Zamów to wydanie "Królowej Różańca Świętego"!

…i wspieraj katolickie czasopisma! Mnóstwo ciekawych tekstów o duchowości pompejańskiej oraz świadectwa!

Zobacz Zamów PDF

Ciekawym tropem jest fakt, że żona ówczesnego właściciela Całunu, Gotfryda de Cherny, Joanna, była praprawnuczką Ottona de Roche, jednego z dowódców armii łupiącej w 1204 r. Konstantynopol…

Wystawienia Całunu Turyńskiego

Pierwsze wystawienia i początek szerzenia się kultu Całunu na Zachodzie przypadają na lata 50. XIV wieku. Z tamtych czasów zachowały się materialne pamiątki z pielgrzymek do Lirey w postaci paska z wydzierganym herbem de Charny i motywem z Całunu. W 1453 r. (swoją drogą roku upadku Konstantynopola) francuski ród de Cherny przekazuje Całun dynastii sabaudzkiej (włoskiej, która w XIX wieku zostanie dynastią królewską) w zamian za majątki ziemskie. Całun zostaje przeniesiony na południe do Chambery (Sabaudia). Tam w 1532 r. ulega pożarowi – topi się srebrny relikwiarz, roztopiony metal kapie do skrzyni z Całunem i powstają widoczne na płótnie trójkątne dziury oraz przypalenia. Prawdopodobnie z czasów tego pożaru pochodzą także widoczne na Całunie romboidalne plamy – ślady brudnej wody, którą gaszono Całun (innym prawdopodobnym wytłumaczeniem ich genezy jest zalanie Całunu w czasie przechowywania czy transportu). Dwa lata później klaryski połatały Całun (łaty wówczas wszyte w dziury zostały w 2002 r. usunięte z Całunu). W 1578 r. Całun trafia do Turynu, gdzie znajduje się po dziś dzień, z krótką przerwą, która przypadła na czas II wojny światowej, kiedy to Całun był przechowywany w Avellino, w opactwie benedyktynów w południowych Włoszech.

Po wojnie powrócił na swoje miejsce do Katedry św. Jana Chrzciciela w Turynie, gdzie współcześnie, średnio co kilka lat, wystawiany jest przez kilka tygodni na widok publiczny i staje się celem dla milionów pielgrzymów z całego świata. W 1983 r. Humbert II Sabaudzki (ostatni król Włoch) przekazał Całun w spadku Stolicy Apostolskiej.

Najważniejsze odkrycia naukowe

Kiedy w 1898 r. Secondo Pia wykonał pierwsze zdjęcia Całunu, okazało się, że wizerunek zachowuje się jak fotograficzny negatyw. To odkrycie obiegło świat i dało impuls do badań naukowych nad płótnem. W 1902 r. profesor anatomii z francuskiej Sorbony, Yves Delage, antyklerykał i wojujący agnostyk, po kilku miesiącach analiz i prac nad Całunem dochodzi do wniosku, że obra­żenia utrwalone na płótnie nie są namalowane ani nie mają żadnej sztucznej genezy, a Całun przedstawia Jezusa z Nazaretu. W 1931 r. Giuseppe Enrie robi dokładne, wielkie zdjęcia Całunu, które pozwalają naukowcom uściślić wiele obserwacji.

W 1978 r., kiedy jeszcze Całun pozostawał własnością dynastii Sabaudów, na ich zaproszenie przeprowadzono najbardziej kompleksowe badania naukowe płótna dokonane przez grupę STURP (kilka dób, kilka ton sprzętu, kilkudziesięciu naukowców z czołowych amerykańskich ośrodków badawczych i NASA), z których wiele przemawiało za autentycznością Całunu. Jednymi z zasadniczych ówczesnych odkryć jest trójwymiarowość wizerunku, obecność pyłków kwiatowych oraz wykluczenie możliwości spreparowania wizerunku za pomocą znanych metod artystycznych.

Od początku XX wieku patolodzy prowadzą szereg badań mających na celu ustalić genezę obrażeń widocznych na Całunie. Bada się zbieżność wizerunku z Ewangeliami i źródłami historycznymi na temat starożytnych sposobów zadawania cierpienia oraz z materiałem arche­ologicznym. Udaje się potwierdzić wiele szczegółów związanych z Męką Chrystusa i tym, co na temat ukrzyżowania mówi historia.

W latach 30. ubiegłego wieku historycy sztuki, m.in. Paul Vignon (był także lekarzem) zaczynają porównywać wizerunek z Całunu ze sposobem przedstawiania Chrystusa w sztuce wczesnochrześcijańskiej. Okazuje się, że wiele przemawia za tym, że Oblicze z Całunu mogło być prototypem dla starożytnych wizerunków Pana Jezusa. Piętnaście wspólnych cech anatomicznych w budowie twarzy łączy oblicze na Całunie z najstarszymi ikonami i mozaikami Chrystusa pochodzącymi z przełomu III i IV wieku. Pismo Święte czy Apokryfy na temat wyglądu Chrystusa milczą, jednolitość przedstawień oblicza Chrystusa w starożytności wskazuje, że jakieś wspólne dla nich źródło mogło istnieć, wiele przemawia za tym, że takim źródłem mogła być twarz z Całunu (także współczesne narzędzia kryminalistyczne do identyfikacji rysopisów wykazują dużą zbieżność przy porównaniach ikony z Całunem). Wizerunek Chrystusa, choć bywały różne maniery i akcenty w sztuce, w zasadzie do dziś się nie zmienił.

Pyłki z Całunu pobierano w XX wieku kilkukrotnie. W sumie odkryto kilkadziesiąt różnych pyłków roślinnych, spośród których najwięcej (ponad 30 gatunków) pochodzi z Palestyny i Azji mniejszej. Jest też po kilka pyłków z Francji i Włoch, co potwierdza historyczną wędrówkę Całunu. W miejscu stóp odkryto także aragonit z domieszką strontu i że­laza (rodzaj wapiennej skały, występującej w kilku miejscach na świecie). Aragonit o takich cechach sta­nowił m.in. podło­że na targu w starożytnej Jerozolimie.

Ponadto zdjęcia ultrafioletowe wykonane w latach 70. wykazały, że we­wnątrz płótna wraz z ciałem zawinięte zostały świeże i kwitnące kwiaty (trzy podstawowe gatunki dla Izraela, kwitnące na przełomie marca i kwietnia, występujące jednak w różnych miejscach, a wspólnie tylko w okolicach Jerozolimy i Hebronu, zatem czas i miejsce się zgadza z miejscem pochówku). Zapewne użyto ich dla oddania czci. Ewangelia Jana wspomina o Nikodemie przynoszącym 100 funtów mirry i aloesu, co w przeliczeniu może stanowić 18 lub ponad 30 kg (w zależności od przyjętej miary). To bardzo dużo, jak na żywice i olejek, zatem obecność dużej ilości kwiatów mogłaby tłumaczyć ten ciężar.

Ograniczony dostępTo tylko fragment artykułu…

Całość przeczytasz w "Królowej Różańca Świętego"

To wydanie jest wciąż dostępne w sprzedaży, dlatego ma ograniczony dostęp. Możesz nabyć to czasopismo w bardzo niskiej cenie – już od 2 zł! Zamawiając wspierasz różańcowe inicjatywy. Zapraszamy!

Krzysztof Sadło

Królowa Różańca Świętego nr 61
Zamów to wydanie "Królowej Różańca Świętego"!

…i wspieraj katolickie czasopisma! Mnóstwo ciekawych tekstów o duchowości pompejańskiej oraz świadectwa!

Zobacz Zamów PDF
0 0 głosów
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x