Świadectwa mocy różańca oraz nowenny pompejańskiej

Poznaj kolejne świadectwa mocy różańca świętego oraz nowenny pompejańskiej. Modlitwa czyni prawdziwe cuda!

To była łaska z góry

Właśnie ukończyłam pierwszą „pompejankę” i wiem, że była to łaska od kogoś z góry. Kiedyś czytałam o skuteczności tej modlitwy, ale wydała mi się zbyt skomplikowana. Mam 32 lata, a już od dłuższego czasu nie chciało mi się żyć. Latami nie chodziłam do kościoła, do tego doszła depresja po nieudanym związku, sięgnęłam po alkohol, żeby zabijać smutki. Nie miałam partnera i dzieci, a czas uciekał..

Nawet modlić się już nie umiałam, a na ludzi patrzeć nie mogłam, spadłam w dół. Nadszedł czas, gdy nawet alkohol nie dawał mi przyjemności, byłam wewnętrznie pusta. Pamiętam, że kiedyś już w rozpaczy krzyczałam: „Jezu nigdy mnie nie zostawiaj!”. Nie wiem, jak to opisać, pomyślicie, że zwariowałam, ale po prostu pewnej nocy przed pójściem spać zaczęłam słyszeć w głowie: „W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego” i tak przez jakiś miesiąc. To było jak natręctwo, nadal nie mogłam się modlić, ale robiłam znak krzyża przed snem i nadszedł dzień, kiedy po prostu ktoś z góry rzucił różaniec jak koło ratunkowe tonącemu, bo nie wiem, jak wytłumaczyć to, że po prostu naszła mnie myśl, żeby odmówić „pompejankę” za dusze czyśćcowe, bo kiedyś dużo o tym czytałam. Ja, która w żadnym postanowieniu wytrwać nie mogę, i wtedy zaczęło się dziać coś dziwnego…

Gdy wzięłam różaniec do ręki, ściskałam go w pięści jakieś dzie­sięć minut, jakby coś mnie blokowało, wręcz biłam się z myślami. Gdy zaczęłam pierwszą dziesiątkę, różaniec porwał się na trzy części. Modliłam się i skręcałam druciki, po czym dalej się zrywał i tak przez kolejne dwa dni. Nie wiem, jak logicznie to wytłumaczyć. W trakcie kolejnych modlitw, rozważając tajemnice, płakałam i się śmiałam, widząc swoje życie w zwolnionym tempie. 

Nie modliłam się za siebie, a otrzymałam tyle łask. Te 54 dni to była walka, a samo to, że wytrwałam, było cudem. W czasie nowenny zmarł mój dziadek i przyśnił mi się, żeby się ze mną pożegnać. Na każdym kroku wydawało mi się, że widzę małe cuda w moim życiu.

Nie wiem czy pomogłam jakiejś duszy, ale gdy zakończyłam nowennę, wracając do domu z pracy, zobaczyłam przepiękny czerwony zachód słońca, jakiego jeszcze nie widziałam. Wręcz oślepiał. Myślę że to dobry znak. Pozdrawiam Was i mówię: „Szczęśliwy ten, kto doświadczył siły tej modlitwy”.

Magdalena

Jak zupełnie inne dziecko

Kilka miesięcy temu odmawiałam nowennę pompejańska o poprawę w zachowaniu dziecka. Syn od małego był bardzo wymagającym dzieckiem, dużo płakał, mało spał. Gdy był starszy, zaczęły się problemy z panowaniem nad emocjami: bicie, rzucanie  przedmiotami, krzyczenie.

Kiedy opanował umiejętność poruszania się, to nie chodził, tylko biegał. Spacery były ciągłą gonitwą. Stał się dzieckiem bardzo nadpobudliwym i szybko wpadającym w szał. Nie umiał się bawić sam, przez cały czas ktoś musiał mu towarzyszyć. Wiele razy psychicznie miałam już tego dość. Wizyty u psychologów też za bardzo nie przynosiły efektów. Kiedy zaszłam w drugą ciążę, martwiłam się, czy dam radę zajmować się dwójką dzieci, czy syn nie będzie zazdrosny i jeszcze bardziej nie pogorszy się jego zachowanie.

Jeszcze będąc w ciąży, zaczęłam odmawiać nowennę o poprawę w zachowaniu syna. Kiedy urodziłam drugie dziecko, zachowanie syna nadal dawało wiele do życzenia, ale na szczęście dla siostry był bardzo troskliwy i delikatny. Gdy córka miała już miesiąc, zachowanie starszego brata nagle się zmieniło, stał się grzeczniejszy, mniej się buntował, na spacerach szedł grzecznie koło wózka i nie uciekał, zaczął się więcej bawić sam. Jak zupełnie inne dziecko. 

Kinga

Lekarz nie wiedział, co powiedzieć

Od zawsze miałam problem z nieregularnym okresem i bardzo bolesnymi miesiączkami. Po wielu latach szukania przyczyny okazało się, że choruje na zespół policystycznych jajników i prawdopodobnie mam insulinooporności. Rozpoznanie ustalono na podstawie wyników badań hormonów i obrazu obu jajników. Jestem dawno po trzydziestce, nie mam męża ani dzieci. Dowiedziałam się, że jeżeli teraz się nie zdecyduję na potomstwo, to za trzy lata nie będzie na to szans, a jestem samotna.

Po diagnozie lekarz zlecił mi dodatkowe badanie „rezerwy jajnikowej”, podanie insuliny. Załamałam się, po czym przypomniałam sobie, że kiedyś już zwróciłam się do Matki Bożej Pompejańskiej i mnie wysłuchała. Zaczęłam odmawiać nowennę pompejańską. Zdążyłam odmówić 3 dni nowenny, po czym odebrałam wyniki. Lekarz był zaskoczony, powiedział, że nie spodziewał się takiego wyniku i nie wie, co ma powiedzieć.

Wynik był bardzo dobry. Stał się cud, choroba się cofnęła, hormony w normie, insulina też, mam jeszcze dużo jajeczek i szansę na dzieci. Mimo wielu dużych pęcherzyków na jajnikach, funkcjonują one prawidłowo. Jestem bardzo wdzięczna Matce Bożej, chociaż nie umiem dobrać słów i nie wiem, jak jej za to podziękować, pomyślałam że podziękuję, pisząc świadectwo. 

Katarzyna

Czerniak oka

Chciałabym dać świadectwo o wyproszeniu łaski zdrowia przez Matkę Bożą. Moja koleżanka w styczniu otrzymała: diagnozę czerniak oka, potwierdzoną przez różnych lekarzy i szereg specjalistycznych badań. Rozpoczęłam w jej intencji nowennę pompejańską, dziś otrzymałam wiadomość takiej treści: „zmiana barwnikowa oka, do obserwacji, kolejne badanie za rok”. Wszystko oddajcie Matce, a będziecie uratowani! Chwała Panu!

Ewa

Lekarze byli w szoku

Gdy moja mama zachorowała i pojechała do szpitala, po pewnym czasie zacząłem odmawiać tę cudowną nowennę. Mama spędziła tam 6 tygodni, lekarze do końca nie postawili diagnozy, zdjęcia z obrazowania RTG były niejednoznaczne, a wyniki krwi wciąż nie dawały odpowiedzi.

Lekarze podejrzewali chore nerki, które wywołały reakcję łańcuchową, powodującą całą masę problemów. W trakcie odmawiania nowenny Mama zaczęła zdrowieć, a lekarze byli w szoku. Wierzę, że to dzięki tej modlitwie.

Andrzej

Jestem pewna, że to zasługa Maryi

O nowennie pompejańskiej słyszałam wiele razy od różnych osób. Odmawiała ją moja mama, moje obie babcie, m.in. kilka lat temu, kiedy ciężko zachorował mój tata.

Zmarł on na glejaka. Mimo że jestem wierząca i praktykująca, nigdy nie sięgałam po tę formę modlitwy, myślałam, że nie dam rady odmówić wszystkich części różańca w jeden dzień.

W tym roku dotknęły mnie bardzo silne bóle głowy oraz inne neurologiczne objawy. Ze względu na obciążenie genetyczne istniało ryzyko tej samej choroby, na którą zmarł tata. Lekarz zalecił badanie tomografem. Czułam, że świat wali mi się na głowę, bałam się najgorszej diagnozy, choroby. Jestem mamą dwójki małych dzieci, ogarnęło mnie przerażenie, że będę musiała je zostawić, gdy usłyszę od lekarzy wyrok.

Zaczęłam odmawiać nowennę w dniu, kiedy wykonałam badanie. Prosiłam Maryję o uzdrowienie, o ocalenie życia. Już po kilku dniach modlitw zaczęłam czuć się lepiej, a jednocześnie ogarnął mnie swoisty spokój. Miałam w sobie wewnętrzne przekonanie, że wszystko będzie dobrze, że Maryja wyprosi mi łaski i weźmie w swoją opiekę.

Badanie wykluczyło chorobę, a ja jestem pewna, że to zasługa Maryi, która wstawiła się za mną i wyprosiła dla mnie ten cud. 

Sylwia

Cudowny rozwój dziecka z autyzmem

Szczęść Boże. Swoją pierwszą nowennę pompejańską odmówiłem dwa lata temu. Przepraszam Cię, Matko Najświętsza, Niepokalana Maryja Panno, że nie złożyłem natychmiast świadectwa o Twoich cudownych łaskach, otrzymanych w trakcie nowenny i po jej zakończeniu. Nowennę odmawiałem w intencji zdrowia swojego kochanego syna Ryszarda, który mając 2,5 roku, w ogóle nie mówił i miał zdiagnozowany autyzm dziecięcy.

Gdy zaczynałem nowennę, otrzymałem niesamowite znaki łaski i uwagi Bożej. Akurat w ten samy wieczór, dosłownie parę minut przed wzięciem różańca do rąk, do drzwi zapukała kobieta zbierająca ofiary dla fundacji dla dzieci niepełnosprawnych. Po otrzymaniu darowizny podziękowała słowami, w których usłyszałem zachętę do tego, co rozpoczynam.

Od pierwszej dziesiątki różańca odczułem niezwykłe podniesienie i niesamowitą łatwość. Od razu zapomniałem o wyrządzonych krzywdach, w jeden moment zmieniłem podejście do swojej pracy, kierowników i ludzi, których wcześniej nie tolerowałem. Nagle poczułem jakieś światło na duszy i odczułem miłość.

Gdzieś na przełomie części błagalnej i dziękczynnej, synek nagle zaczął odpowiadać mamie wierszami. Na przykład mama czytała mu pierwszą część: „Jadą, jadą misie”, a synek kontynuował, co nigdy się wcześniej nie zdarzało, ponieważ w ogóle nie rozmawiał.

Początek ostatnich dni nowenny przypadał na Wielkanoc. Na święto założyłem synkowi białą koszulę i powiedziałem: „Jaka u ciebie ładna koszula”. Synek popatrzył na mnie, potem na koszulę i odpowiedział: „Biała”, chociaż wcześniej nie było z nim sensownego dialogu.

Po zakończeniu nowenny pojawiło się sporo nowych słów i nawet zdań. Synek zaczął śpiewać piosenkę: „Jedzie, jedzie pan, pan…”, sygnalizować o swoich potrzebach słowami i krótkimi zdaniami. Mówił do nas: „Chcę pić to”, „Idziemy na zjeżdżalnię”, „Zielone światło” (jeżeli chciał przejść na drugą stronę ulicy). Zaczął odpowiadać „dziękuję bardzo”, witać się, żegnać, mówiąc: „pa pa” albo „do widzenia”. Zaczął również liczyć do dziesięciu, pokazywać liczby na tablicach na ulicy i wymieniać je. 

Zaczął bawić się „na niby”, wsadzając swoje zabawki na konia albo tańcząc z małpką. Poznawać przedmioty na obrazkach, odzieży i nazywać je (samochody, marchewka, banan itd.).

Wszystkiego nawet nie jestem w stanie sobie przypomnieć: i te liczne, i cudowne rzeczy wydarzyły się w ostatnie dni nowenny i po jej zakończeniu.

Obecnie dzięki pomocy Najświętszej Bożej Rodzicielki synek jest samodzielny i potrafi poradzić sobie z potrzebami dziecka w jego wieku, jedynie nie mówi jeszcze płynnie zdaniami. Resztę objawów autyzmu udało się wyeliminować. Zamierzam więc odmówić drugą nowennę pompejańską w intencji rozwoju jego mowy.

Proszę o pomóc modlitewną w intencję zdrowia mojego synka. Serdecznie Bóg zapłać wszystkim.

Władek

Tak działa Matka Boża

Nigdy wcześniej nie słyszałam o nowennie pompejańskiej, o Matce Bożej z Pompejów, a tajemnic różańca uczyłam się chyba przed pierwszą komunią świętą, więc bardzo dawno temu. To, co chcę opisać, nawet dla mnie – osoby racjonalnej, z modlitwą mającej bardzo mało wspólnego – wydaje się dziwne i logicznie nie do wytłumaczenia. 

Do rzeczy: w mój dość spokojny, szczęśliwy świat jak grom z nieba spadła choroba mojej mamy – kobiety energicznej, zadbanej i aktywnej. Lekarz, jeden z najlepszych neurologów w Warszawie, podczas konsultacji i na podstawie wyników bez pardonu i jakiego­kolwiek zawahania postawił diagnozę rzadkiej i prowadzącej w szybkim tempie do śmierci choroby neuronu ruchowego. Resztę kazał sobie doczytać w Internecie. Powiedział, że nawet jeśli inni lekarze tego nie stwierdzą, to i tak to jest ta choroba. Mówił: „Proszę pani, ja się na tym znam. Ja z tego żyję”. 

Zgodnie z zaleceniami pana doktora zaczęłam czytać, czym jest ta choroba. Każde zdanie budziło coraz większe przerażenie. Przecież to nie może się zdarzyć. Już rak jest lepszy, bo chociaż daje nadzieję. Dalej były badania w najlepszych klinikach neurologicznych, konsultacje u profesorów i kręcenie głową przez lekarzy, bo wyniki badań były złe. Z przerażeniem i bezsilnością zaczęłam się modlić. Modliłam się uparcie, prosząc o cud i nadzieję. Szukając jakiejś „skutecznej” modlitwy, trafiłam na tę stronę i pomyślałam, że jeżeli Matka Boża obiecała, że nie odmówi pomocy osobie proszącej, to mnie też nie zostawi w potrzebie. 

Zachowałam się troszkę jak dziecko, wierząc, że skoro obiecała, to dotrzyma słowa. Konkretnie w każdym różańcu prosiłam, by podejrzenie choroby SLA zostało wykluczone. Tak modliłam się od września trzy razy dziennie – ja, osoba, która nawet na niedzielnej mszy świętej nie mogłam wytrwać, bo się zwyczajnie nudziłam, więc praktycznie nie chodziłam do kościoła. I nagle 9 grudnia trafiamy do szpitala na ul. Banacha. Znowu badania i okazało się, że w mięśniach nic tragicznego się nie dzieje, oczywiście, niektóre są uszkodzone, ale nie jest to związane z pracą mózgu. 

Pani docent stwierdziła, że to nic strasznego, że z tym się po prostu żyje. I nie wiem, jak to tłumaczyć. Nie wiem, co mówić. Wiem jedno i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej – tak działa Matka Boża. Myślę, że z różańca to już chyba do końca życia nie zrezygnuję. Zachęcam wszystkich do modlitwy, różaniec ma naprawdę wielką moc! 

Monika

Ta modlitwa jest bliska mojemu sercu

Nowennę pompejańską odmawiam już kilka dobrych lat z przerwami. Jest to piękna i bardzo bliska mojemu sercu modlitwa. Bardzo bliska jest mi bowiem Matka Boża, która opiekuje się mną, odkąd pamiętam.

Nowennę pompejańską odmawiałam w różnych intencjach, ale najczęściej w intencji mojego męża, który jest daleko od Boga. Choć od zawsze chodził ze mną do kościoła, modlił się i uczestniczył w różnych rekolekcjach, to nie widziałam w nim zmiany, tzn. nawrócenia.

Kiedy w naszym małżeństwie było już bardzo źle – mój mąż nadużywał alkoholu, brał narkotyki i robił wiele innych rzeczy, do tego odszedł do innej kobiety, ja nieustanie modliłam się, bo moje rozmowy z nim nic nie dawały. Był omamiony złem.

Nie jest idealnie, bo nie oddał się do końca w ręce Boga, ale zaszło sporo zmian – wrócił do mnie i dzieci, ogranicza się z piciem, nie bierze narkotyków, poszedł do spowiedzi i po stracie matki chodził przez całą „gregoriankę” na Eucharystię i nie chciał zrezygnować z ani jednego dnia.

Wierzę, że kiedyś jego relacja z Bogiem będzie wyglądała inaczej niż teraz, ale na to pewnie przyjdzie jeszcze czas. Maryja i Jezus w adoracji i Eucharystii dali mi tyle siły, żebym mogła to przerwać. Kocham ich całym sercem. Chwała Panu i Maryi! 

Aneta

Nastąpiła ogromna zmiana

znaleźć pracy. Syn mój był nieśmiały, wycofany, nie wierzył w siebie i swoje możliwości, cierpiał z powodu natręctw. 

Nowennę odmawiałam w listopadzie i grudniu 2020 roku. W kwietniu 2021 r. została odprawiona nowenna mszy świętych w tej samej intencji. W styczniu 2022 r. syn został zatrudniony, a ja zaczęłam odmawiać kolejną nowennę pompejańską w jego intencji, aby poradził sobie i odnalazł się w nowej pracy.

Razem ze mną nowennę w intencji syna odmawiała moja mama – babcia Piotra. To dzięki niej dowiedziałam się o tej modlitwie i uwierzyłam, że odmawiając nowennę pompejańską, można wyprosić u Matki Bożej wiele łask i uzyskać pomoc w rozwiązaniu najtrudniejszych problemów.

W styczniu 2023 roku minął rok, odkąd mój syn Piotr pracuje. Nastąpiła też ogromna zmiana w jego oso­bowości. Uwierzył w siebie, odnalazł się w nowej pracy, dobrze czuje się wśród współpracowników. Oczywiście, nie zniknęły wszystkie problemy Piotra (natręctwa nadal utrudniają mu życie), ale dzięki nowennie pompejańskiej i wstawiennictwu Matki Bożej otrzymał pracę, która pozwoliła mu uwierzyć w siebie i dała siłę oraz motywację do pokonywania kolejnych trudności. 

Agnieszka

Ona opiekuje się mną

Cztery lata temu mój tata zmarł na raka nerki, który został rozpoznany dzięki badaniu USG. Postanowiłam, że co jakiś czas również będę robić takie badanie. Po grudniowych badaniach okazało się, że mam zmiany na wątrobie. Lekarz podejrzewał naczyniaki, gruczolaki lub przerzuty nowotworowe.

Wystraszyłam się niesamowicie. Wcześniej tata, a teraz ja… Już kolejnego dnia chwyciłam za różaniec i zaczęłam odmawiać nowennę. 

Była to już kolejna „pompejanka” w moim życiu. Wierzyłam, że Matka Boża zaopiekuje się mną. Obraz zmian był niejednoznaczny i musiałam wykonać tomografię komputerową.

Zostałam objęta programem onkologicznym. Ostatniego dnia części błagalnej otrzymałam wyniki tomografii. To naczyniaki, a więc jestem zdrowa! Dziękuję najcudowniejsza Matko, dziękuję za ogrom łask. 

Agnieszka

Nowa praca

W styczniu 2023 roku podjęłam modlitwę nowenną pompejańską w intencji znalezienia dobrej pracy. Byłam świeżo po studiach, bez konkretnego doświadczenia zawodowego i miałam za sobą trzymiesięczny epizod pracy w korporacji, która wykańczała mnie psychicznie. Rynek pracy obecnie jest, jaki jest, więc nie miałam większych nadziei na znalezienie porządnego stanowiska, dlatego postanowiłam się modlić.

Nie minęły dwa tygodnie nowenny, a podpisywałam umowę o pracę – dostałam stanowisko cywilne w jednostce wojskowej. CV złożyłam tam „dla żartu”, bo biorąc pod uwagę mój brak doświadczenia, nie sądziłam, że w ogóle mam szansę się tam dostać. Praca jest ciekawa, interesuje mnie, moi współpracownicy dobrze się ze sobą dogadują, a na dodatek zarabiam więcej, niż się tego spodziewałam. Polecam wszystkim tę modlitwę, u mnie zadziałała ona błyskawicznie. Dziękuję Ci, Maryjo, za wyproszoną łaskę! 

Anna

Różaniec daje mi siłę i spokój

Nie pamiętam, w jaki sposób odszukałam nowennę pompejańską. W każdym razie zaczęło się od tego, że przepisane leki przez psychiatrę na depresję nie dawały mi normalnie funkcjonować. Miałam silne zawroty głowy, osłabienie, senność, brak koncentracji i wiedziałam, że nie dam rady ich zażywać. Załamana i zrezygnowana wpisałam w Google frazę: „uratuje mnie tylko modlitwa”…

Gdy byłam w trzecim dniu odmawiania nowenny pompejańskiej, po nocnej zmianie, w domu (a nowennę odmawiałam w drodze z pracy i do pracy) po krótkim śnie (bo nie umiem spać w dzień), poczułam zgrubienie na czole o zabarwieniu lekko czerwonym, które bolało i ciągnęło, a średnica tej zmiany była duża – około 3 cm.

Po kolejnej nocy w pracy zmiana jeszcze bardziej bolała i podniosła się, a ja zrozpaczona zrobiłam sobie okład z ciepłego oleju rycynowego. Wchłonęła się po kilku godzinach, ale niestety kolejnego dnia obudziłam się ze zdrętwiałą połową górnej wargi. Dosłownie jak po zabiegu znieczulenia dentystycznego. Ku mojemu przerażeniu, w tym miejscu teraz chciała się utworzyć kolejna zmiana. Tak jakby pryszcz powiększony 5 razy ciągnący skórę i nerwy z promienia 2-3 cm. Płacząc, zrobiłam kolejny okład.

Znów pomogło na to miejsce, a na następny dzień wrzód chciał się zrobić pod żuchwą po lewej stronie zaraz pod uchem. Nie pojechałam do pracy. Przypomniało mi się, że w poprzedniej pracy (pracuję w opiece) była osoba z ciężka chorobą zakaźną i ogromnymi wrzodami na czole, z których dosłownie ciekła ropa aż na ubranie.

Kiedy z koleżankami sprawdzałyśmy, co to za choroba (bo nikt nie chciał nam powiedzieć), okazało się, że ma ona straszliwy przebieg i nazwę, której nawet nie chcę pamiętać, a gorsza jest chyba tylko dżuma dymienicza. Skutkami jej są wrzody także na narządach wewnętrznych, u kobiet na narządach rodnych. Zadzwoniłam z płaczem do koleżanki, a ona kazała mi niezwłocznie udać się do lekarza.

Przypomniało mi się, jak tamte ogromne wrzody u pacjenta musiał rozcinać chirurg i potrzebna była bardzo silna antybiotykoterapia. Pomyślałam, jak ja – kobieta mam biegać po lekarzach z ropiejącym wrzodem jak wulkan na twarzy, czekając aż mi coś urośnie wewnątrz ciała?

Wiedziałam, że w modlitwie dozwolona jest tylko jedna intencja, ale dołączyłam drugą o wyleczenie z tej potwornej choroby (nazwy nie chcę nawet przytaczać). Ostatni, trzeci tworzący się wrzód wchłonął się sam. Dokończyłam całą nowennę pompejańską. Czasami zasypiałam przy niej przemęczona, czasami mówił za mnie głos z nagrania YouTube, a ja tylko odmawiałam ją w myślach. Nie raz odmawiałam różaniec na palcach.

Proszę, uwierzcie, że dla Matki Przenajświętszej to też się liczy. Dziś śladu nie mam po zaczynającej się chorobie – zrobiłam RTG i badania. Nadal nie jestem okazem całkowitego zdrowia, nastroje depresyjne czasami powracają w lekkim nasileniu. Ale codzienny różaniec daje mi siłę i spokój, i nie mam już myśli samobójczych, planuję przyszłość.

Nasza Królowa Polski, Matka Jezusa, zawsze pomaga w potrzebach, kiedy się do niej zwracamy.

Kasia

W moim życiu nastąpiło wiele zmian

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica! Piszę z uśmiechem przez łzy. Dzisiaj jest ostatni dzień intencji w mojej własnej sprawie. Wyrządziłem wiele złego pewnym osobom i obawiałem się najgorszego. Było mi wstyd, czułem pogardę do siebie i własnego losu, ogarniała mnie złość, że skrzywdziłem kilka osób.

Żyłem i funcjonowałem źle, modlitwa i Kościół były obecne w moim życiu, ale raczej jako przyzwyczajenie. Podobnie było ze spowiedzią.

W obawie o konsekwencje czynu, zacząłem się modlić o poprawę własnego losu modlitwą do świętej Rity i świętego Judy Tadeusza. Po 14 dniach modlitwy żona podała mi książeczkę z modlitwą, właśnie… z nowenną pompejańską. Przyznam, że nie chodzi tu o jakąś duchową wolę, ale coś mnie tchnęło, wcale nie myślałem o tylu dniach odmawiania, o trudnościach, wysiłku. Po prostu wziąłem różaniec do ręki i odmawiałem.

I zaczęło się. Dziś jest ostatni dzień – znów dostałem jakiegoś natchnienia. Czuję, że muszę napisać o tym, co mnie spotkało. Nie wiem jeszcze, czy intencja, o którą prosiłem Najczystszą i Przenajświętszą Maryję się spełniła lub czy może się spełni, ale wiem, że wiele zmian nastąpiło w moim życiu.

W trakcie modlitwy mam dla wszystkich Was mój przekaz: czułem wielokrotnie rozproszenie, złe myśli, twierdzę, że to ataki nieczyste, które próbowały mnie odciągnąć od modlitwy i bliskości z Jezusem Chrystusem i Matką Jego Maryją, ale mimo wszystko modliłem się, dlatego proszę Was, namawiam, nie przestawajcie, mimo roztargnienia, zmęczenia, bólu i przeciwności dnia codziennego, chwytajcie różaniec i módlcie się z wielką wiarą o to, o co prosicie.

Zazwyczaj wstawałem o 5 rano i odmawiałem tajemnice radosne i bolesne, a wieczorem przed snem tajemnice chwalebne. Musicie być mocni wiarą, nadzieją, miłością do Maryi i Jej Syna Jezusa Chrystusa – zawierzcie Im wszystko, zaufajcie. Nie przestawajcie się modlić na różańcu.

Planuję pojechać do Częstochowy i podziękować Maryi za radość, jaką mnie obdarzyła. Namawiajcie swoich bliskich do odmawiania tej pięknej modlitwy, mówcie każdemu o tym, co Was spotkało oraz o radości i łaskach, jakie dzięki Maryi uzyskujecie. Ja to czuję po prostu w sercu, że tak należy czynić, mówić ludziom o wielkich rzeczach, jakie dzięki Maryi się dzieją w naszych sercach i otoczeniu.

Wszystkim życzę Świętej Opatrzności Bożej, wszelkich łask Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Dziękuję Ci, Matko Boża, za opiekę. To nie ostatnia moja nowenna… Wiem, że jeszcze tu wrócę.

Wracajcie wszyscy do tej pięknej modlitwy, módlcie się do Maryi. 

Wojciech

Ściskałam w ręku różaniec i byłam całkowicie spokojna

O nowennie pompejańskiej dowiedziałam się przypadkiem ponad 5 lat temu, szukając skutecznej modlitwy w intencji chorego dziecka siostry, które w wieku niemowlęcym zachorowało na ciężko chorobę jelit – chorobę Leśniowskiego-Crohna. Stan dziecka był naprawdę ciężki, umierało na naszych oczach. Wtedy zaczęłam odmawiać nowennę, wierząc, że Maryja je ochroni.

W głębi duszy słyszałam głos, który mówił, że synek siostry  będzie zdrowy. I tak się stało. Minęło 5 lat, siostrzeniec jest zdrowy… Modląc się wtedy, obiecałam Maryi, że złożę świadectwo, jednak z jakichś dziwnie nieznanych mi przyczyn tego nie uczyniłam, aż do teraz, kiedy kolejny raz musiałam zmierzyć się ze straszliwym lękiem – tym razem o zdrowie mojego syna, u którego podejrzewano guza trzustki.

Podczas kolejnego badania, które odbyło się w Wielką Środę, zaczęłam odmawiać nowennę w intencji mojego syna i dodatkowo za znajomego, który z kolei kilka dni wcześniej przeszedł operacje – resekcję głowy trzustki i innych narządów również z powodu guza. W jego przypadku rokowania nie były najlepsze.

Pamiętam, jak podczas badania syna, ściskałam w ręku różaniec i byłam całkowicie spokojna, powierzając jego życie Maryi i Jezusowi. W Wielki Piątek dowiedzieliśmy się, że trzustka u syna jest czysta, bez zmian ogniskowych. Jeśli chodzi o znajomego, to dokładnie w środę po dwóch tygodniach, odkąd zaczęłam odmawiać nowennę, dowiedział się, że nie ma raka, histopatologia go wykluczyła.

Wiem Maryjo, że dokonałaś cudów. Spłynęło na nas wiele łask, za które jestem Ci ogromnie wdzięczna. Pisząc to świadectwo, chcę głosić wszystkim, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, jak zawsze mogę liczyć na Ciebie i Jezusa, zwłaszcza w sytuacjach beznadziejnych, że zawsze jesteś blisko… Dziękuję Ci z całego serca, Matko Boża. 

Zdzisława

5 1 głos
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x