Całun Turyński. Ikona kerygmatu. Część I. Zbieżność z Ewangeliami

„Na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalem wyleję Ducha pobożności. Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym”. (Za 12,10)

Całun Turyński jest dużym (o wymiarach 4,4 × 1,1 m), lnianym płótnem o ściegu jodełkowym, na którym utrwalił się pełny wizerunek dobrze zbudowanego, ubiczowanego i ukrzyżowanego, martwego mężczyzny, który mierzył między 179 a 183 cm wzrostu (trudno dokładnie orzec z uwagi na kurczenie się i rozszerzalność materiału, a także jego wielokrotne zwijanie i rozwijanie), którego ciało zostało zawinięte w płótno nie później niż 2–3 godziny po zgonie (świadczy o tym ilość krwi, jaka zdążyła wypłynąć, zanim skrzepła, oraz fakt, że ciało było zawijane w Całun w stanie maksymalnego zesztywnienia) i znajdowało się (nieruchomo) wewnątrz płótna co najmniej 24 godziny (wskazuje na to  stopień krystalizacji krwi), a krócej niż godzin 40 (brak śladów wskazujących na rozkład ciała).

Królowa Różańca Świętego nr 60
Zamów to wydanie "Królowej Różańca Świętego"!

…i wspieraj katolickie czasopisma! Mnóstwo ciekawych tekstów o duchowości pompejańskiej oraz świadectwa!

Zobacz Zamów PDF

Obok wizerunku ciała na Całunie (powstałego w niewytłumaczalny dla nauki do dziś sposób) utrwaliły się także w naturalny sposób krwawe ślady ponad 700 różnego rodzaju ran i obrażeń. Tysiące chrześcijan na całym świecie jest przekonanych, że tkanina ta jest autentycznym płótnem pogrzebowym Jezusa Chrystusa i że to właśnie Jego Oblicze i Jego Krew widnieje na Całunie.

Całun Turyński
Całun Turyński © Fot. K. Sadło

Stanowisko Kościoła

A jakie jest oficjalne stanowisko Kościoła w sprawie Całunu? Nie ma niczego takiego jak dogmat o prawdziwości Całunu, wiara w autentyczność Całunu nie jest nikomu do zbawienia koniecznie potrzebna. Kościół kwestię badania autentyczności płótna pozostawia naukowcom i nie narzuca nikomu konieczności oddawania czci Całunowi (podobnie jak i innym relikwiom). Warto jednak zwrócić uwagę, że Całun cieszył się dużym zainteresowaniem zwłaszcza ostatnich papieży, którzy chętnie do niego pielgrzymowali.

Ułożenie ciała wg odbicia na Całunie Turyńskim
Ułożenie ciała wg odbicia na Całunie Turyńskim © Fot. K. Sadło

Męka Chrystusa. Całun a Ewangelie

„Przebodli ręce i nogi moje, policzyć mogę wszystkie moje kości. A oni się wpatrują, sycą mym widokiem; moje szaty dzielą między siebie i los rzucają o moją suknię”. (Ps 22,17-19)

Najbardziej uderza zbieżność, jaka zachodzi pomiędzy relacją Ewangeliczną a tym, co widoczne jest na Całunie. Z Ewangelii dowiadujemy się, że Pan Jezus w czasie swojej męki przeżywał trwogę w Getsemani, był bity po twarzy i po głowie (zarówno w czasie przesłuchiwania przez Żydów, jak i w pretorium przez Rzymian), został ukoronowany cierniem, był biczowany, szedł Drogą Krzyżową na Golgotę, został tam przybity do krzyża, na krzyżu umarł i przebito mu bok, a z niego wypłynęły krew i woda. Potwierdzenie wszystkich tych faktów jest odzwierciedlone na Całunie.

W zasadzie przy dłuższej analizie każdy jest w stanie większość tych obrażeń rozpoznać, były one też kilkukrotnie przedmiotem bardziej wnikliwych analiz prowadzonych przez lekarzy i patologów sądowych, którzy uszczegółowili wiele obserwacji.

Bity przed Sanhedrynem i w Pretorium

„Tymczasem ludzie, którzy pilnowali Jezusa, naigrawali się z Niego i bili Go. Zasłaniali Mu oczy i pytali: «Prorokuj, kto Cię uderzył». Wiele też innych obelg miotali przeciw Niemu”. (k 22,63-65)

Przede wszystkim twarz odbita na Całunie nosi ślady bardzo rozległej opuchlizny (mówi się nawet o jej asymetryczności) będącej rezultatem bicia. Policzki noszą ślady uderzeń zadanych w sposób odpowiadający żydowskiemu (innemu od naszego) sposobowi policzkowania, tj. zewnętrzną stroną ręki. Nos jest pęknięty w połowie wysokości. Od pękniętego nosa biegnie szrama rozcinająca cały prawy policzek (a więc lewy, patrząc na Całun) aż po ucho. Obrażenie to powstało prawdopodobnie na skutek uderzenia kijem lub laską w twarz.

Biczowanie

Bicze rzymskie
Bicze rzymskie © Fot. K. Sadło

„Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować”. (J 19,1)

Trudno jest znaleźć na Całunie obraz ciała wolny od śladów obrażeń związanych z biczowaniem, zwłaszcza z tyłu ciała, od karku aż po pięty. Naliczono ponad 120 ran ciętych i szarpanych. Bicze powodowały różne uszkodzenia – na zewnątrz ciała: rany miażdżone, cięte i szarpane; wewnątrz: krwotoki z organów wewnętrznych, zatrzymanie pracy nerek, krwiaka opłucnej itd. Obrażenia pochodzą od dwóch rodzajów biczy – ok. 80% od rzymskiego flagrum (bicza których się kończył trzema rzemieniami, na których końcach znajdowały się metalowe kulki); 20% od innego bicza, który kończył się ostrymi i nieregularnymi końcówkami, mogły nimi być ostre kawałki kości, krzemienia, szkła czy blachy. Z układu obrażeń dowiadujemy się też, że biczowania dokonały dwie osoby, które wyraźnie różniły się wzrostem. Aby taka liczba ran mogła pojawić się na ciele, musiano takimi biczami zadać ponad 60 razów. Lekarze są zdania, że przeciętny człowiek 40 takich uderzeń mógłby już nie przeżyć. Od II wieku przed Chrystusem Rzymianie czasem biczowali („mała śmierć”) tych, których skazywano na krzyż („wielka śmierć”). Zasadniczo było to jednym ze sposobów na przyspieszenie śmierci na krzyżu.

Korona cierniowa

„Żołnierze zaprowadzili Go na wewnętrzny dziedziniec, czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. Ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: «Witaj, Królu Żydowski!»”. (Mk 15,16-18)

Ślady obrażeń na głowie, które znajdują się na Całunie, wskazują na kształt korony cierniowej. Okazuje się, że wyglądała inaczej, niż utrwaliło się to w tradycji, tzn. że był to czepiec z kolczastych gałęzi, który pokrywał – a więc też i ranił – całą głowę. Co ciekawe, ojcowie Kościoła w pierwszych wiekach po Chrystusie opisywali koronę cierniową właśnie jako hełm. Na podstawie zapisków starożytnych pielgrzymów do Ziemi Świętej wiadomo, że relikwia korony cierniowej, którą czczono pierwotnie w Jerozolimie, w pierwszych wiekach chrześcijaństwa również miała postać czepca. Skąd zatem wziął się znany nam wszystkim wieniec? Otóż, jak ok. 590 roku pisał św. Grzegorz z Tours, drewniana konstrukcja korony zeschła się, gałązki się połamały i ciernie zaczęły odpadać. Dodatkowo z cierni zaczęto czynić także pomniejsze relikwie.

Ograniczony dostępTo tylko fragment artykułu…

Całość przeczytasz w "Królowej Różańca Świętego"

To wydanie jest wciąż dostępne w sprzedaży, dlatego ma ograniczony dostęp. Możesz nabyć to czasopismo w bardzo niskiej cenie – już od 2 zł! Zamawiając wspierasz różańcowe inicjatywy. Zapraszamy!

Krzysztof Sadło

0 0 głosów
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x