– te słowa usłyszał w swoim sercu Bartolo Longo, gdy popadł w rozpacz i był bliski samobójstwa. Słowa te uratowały mu życie. Kilkadziesiąt lat później w swoim dziele „Cuda i łaski Królowej Różańca Świętego w Pompejach” zawarł znamienne słowa:
„Każdy grzesznik, nawet najbardziej upadły, może znaleźć ocalenie w różańcu. Każda dusza może zerwać pęta złego, chociażby była nimi najbardziej związana. Każdy może się uchwycić liny ratunkowej, którą Królowa Niebiańskich Róż zrzuca z Nieba rozbitkom tonącym na wzburzonym morzu tego świata. Nie potrzeba bogactw, potęgi ani mądrości, aby dokonać najtrudniejszych dzieł podjętych ku chwale Bożej. Jeśli wszystko wykonujemy według otrzymanych wskazówek i z głęboką ufnością, to potrzeba tylko jeszcze jednej rzeczy: czystej intencji, która sprowadza z Nieba nadprzyrodzoną pomoc”.
Słowa te płynęły z osobistego doświadczenia błogosławionego, który wszystko postawił na Maryję i wygrał… świętość. A przecież mógł stracić nie tylko swoje życie, lecz także zbawienie, gdyż droga, którą podążał, prowadziła do wiecznego zatracenia. Bartolo Longo, choć wychowany w pobożnej rodzinie, w czasie studiów kompletnie się zagubił. Wciągnęła go w swoje szeregi satanistyczna sekta spirytystów. Zniewolony duchowo służył bałwochwalczej sekcie jako kapłan szatana i okultysta. Wyszydzał katolicką religię, brał udział w antypapieskich demonstracjach. Długie wyniszczające posty, diaboliczne wizje, nasilająca się depresja doprowadziły Bartola na skraj obłędu. Po ludzku nic nie mogło go uratować z tej zgubnej drogi ku potępieniu. A jednak!
Z łaski Bożej został nawrócony z największej ciemności grzechów. Pewnego dnia zdawało mu się, że słyszy błagalny głos zmarłego ojca, który nawoływał go do powrotu do Boga. Zdesperowany poprosił o pomoc przyjaciela rodziny, profesora Vincenza Pepego, któremu opowiedział o swojej tragicznej sytuacji. Ten zaszokowany wyznaniem Bartola zapytał go wprost, czy chce umrzeć w przytułku dla obłąkanych i zostać potępiony na wieki? Bartolo zaprzeczył. Długie rozmowy z przyjacielem przekonały go do rezygnacji z satanizmu i opuszczenia sekty. Profesor Pepe zaprowadził zagubionego Bartola do biegłego w filozofii i teologii dominikanina, Alberta Radentego, u którego się wyspowiadał i który – po odpowiednim okresie przygotowawczym – przyjął go do trzeciego zakonu dominikańskiego. Jako imię zakonne Bartolo wybrał dla siebie „Brat Różaniec”.
Tak zaczyna się fascynująca droga nawrócenia i pokuty. Longo bez żadnych oporów zawierzył całe swoje życie Matce Bożej Różańcowej. Jak mówił:
„Moje powołanie to pisać o Maryi, służyć Maryi, kochać Maryję”. Zawierzył obietnicom danym bł. Alanowi de Rupe (zob. na okładce), wśród których jedna jest znamienna – „Ci, którzy zawierzą Mi przez różaniec, nie zginą”.
Od kapłana Szatana do apostoła różańca Marek Woś
Od kapłana Szatana do apostoła różańca - opr. twarda Marek Woś
Długo wyczekiwana biografia nareszcie po polsku! Beletryzowana biografia wyjątkowego człowieka: kapłana szatana, spirytysty, a po nawróceniu oddanego sługi Królowej Różańca Świętego. Wszystko, co osiągnął, zawdzięczał różańcowi.
Jakie mamy owoce tego ufnego oddania się Maryi? Przepiękne, o światowej sławie, tętniące życiem duchowym Sanktuarium Różańcowe powstałe na ponurej, naznaczonej klęską wybuchu Wezuwiusza ziemi, promienieje na cały świat chwałą Bożą. Tutaj Maryja, szafarka łask Bożych, okazuje moc miłosierdzia, uzdrawiając chorych, odnajdując zagubionych, oświecając błądzących, przywracając nadzieję załamanym. W ślad za dziełem Sanktuarium szły dzieła miłosierdzia. Sierocińce i domy opieki dla dzieci więźniów, szkoły i warsztaty, drukarnie i czasopismo „Różaniec i Nowe Pompeje”, Zgromadzenie Sióstr Różańca Świętego – to tylko niektóre owoce ufnego oddania się Matce Bożej. Dzięki staraniom Bartola wokół świątyni powstało nowoczesne miasto, otwarte także na turystykę związaną ze słynnymi wykopaliskami. Opustoszała i zaniedbana niegdyś okolica zatętniła życiem. Powstały nowe drogi, poczta, zakłady rzemieślnicze i usługowe, hotele dla przyjezdnych. Papież Benedykt XVI 19 października 2008 roku wypowiedział znamienne słowa:
„Bartolo Longo, powodowany miłością, był w stanie zaprojektować nowe miasto, które powstało wokół sanktuarium maryjnego, niczym promieniowanie jego światła wiary i nadziei. Siła miłości bowiem jest nieodparta: prawdziwie miłość porusza świat!”.
Szczególną formą odmawiania różańca jest nowenna pompejańska. Jak Matka Boża dała światu nowennę, opisuje sam błogosławiony w swoim dziele „Cuda i łaski Królowej Różańca Świętego”, relacjonując uzdrowienie śmiertelnie chorej Fortunatiny i dając jej świadectwo widzenia Matki Najświętszej:
„Leżałam w półśnie, gdy ukazała mi się Matka Boża Różańcowa. Kiedy Ją ujrzałam, natychmiast uczyniłam znak krzyża. Najświętsza Panna jedną ręką trzymała Dzieciątko Jezus, a drugą różaniec. Siedziała na tronie, który otaczali aniołowie. Maryja i Jezus byli ubrani w biało-złote szaty z jedwabiu, na głowach mieli korony wysadzane drogimi kamieniami. Towarzyszyli im zakonnik i zakonnica św. Dominika. Tron, piękno Maryi i wspaniałość Nieba zachwyciły mnie.
Maryja patrzała na mnie czułym, macierzyńskim wzrokiem. Wzbudziło to moje zaufanie i zaczęłam ją natychmiast błagać:
– Królowo Różańca Świętego w Pompejach, udziel mi łaski zdrowia! Już złożyłam Ci tę prośbę, odmówiłam nowennę, ale nie doświadczyłam jeszcze Twojego Miłosierdzia. O Maryjo, dotąd nie wyświadczyłaś mi jeszcze żadnej łaski. Chcę być zdrowa!
Maryja odpowiedziała:
– Modliłaś się do mnie pod różnymi wezwaniami i zawsze odbierałaś łaski. Teraz, gdy mnie wzywasz pod imieniem Królowej Różańca Świętego z Pompejów, które mi jest bliższe ponad wszystkie inne, nie mogę ci odmówić (…).
Upłynęły dwa tygodnie. W nocy z 19 na 20 kwietnia Fortunatina zasnęła i ujrzała ponownie Matkę Bożą Różańcową. To widzenie dodało jej nowej otuchy i odwagi.
– Najświętsza Panno Pompejańska, nie chcę czekać do 15 sierpnia na całkowite wyzdrowienie.
Pocieszycielka strapionych raczyła i tym razem wysłuchać Natinę, którą otoczyła szczególną opieką.
– Ponieważ znosiłaś chorobę z poddaniem się woli Bożej, Bóg udzieli ci tej łaski na moją prośbę. W 26. dniu tego miesiąca zostaniesz uzdrowiona z porażenia. 30 kwietnia ustaną wszystkie inne cierpienia. Od tego dnia będziesz mogła chodzić. Kiedy znów staniesz na nogi, uklęknij i odmów trzy razy Zdrowaś Maryjo w podziękowaniu. Nim upłynie maj, wyjdziesz z domu.
Zanim odeszła, dodała głosem pełnym przychylności i dobroci:
– Ktokolwiek pragnie otrzymać łaski, niech odprawi na moją cześć trzy nowenny, odmawiając piętnaście tajemnic różańca, a potem niech odmówi znowu trzy nowenny dziękczynne.
26 kwietnia, w święto Matki Bożej Dobrej Rady, około godziny trzeciej nad ranem, całkowicie ustało wewnętrzne porażenie, któremu medycyna nie mogła w żaden sposób zaradzić. Fortunatina Agrelli cierpiała na nie przez rok i dwa tygodnie bez przerwy. Tak spełniła się zapowiedź Najświętszej Panny”.
Bardzo osobiście trzeba nam przyjąć słowa, jakie Matka Boża skierowała do Fortunatiny. Maryja mówi o poddaniu się woli Bożej i godnym znoszeniu cierpień. Nowenna pompejańska to nie czarodziejska modlitwa, ale to szkoła modlitwy i wytrwałości w modlitwie, a kluczem do otrzymania łask Bożych jest życie zgodnie z wolą Bożą. A najlepszą szkołą oddania się woli Bożej jest szkoła Maryi, szkoła, którą ukończył z wynikiem świętości bł. Bartolo Longo. Niech on nas wspiera w tej szkole i świeci przykładem oddania wszystkiego dla chwały Matki Bożej Różańcowej.
Można bliżej poznać tego błogosławionego w jego biografii: „Od kapłana szatana do Apostoła Różańca” – pod tym linkiem: http://rosemaria.pl/index.php/bartolo-longo-od-kaplana-szatana-do-apostola-rozanca
wspaniała wspaniałośc!
Caly czas doswiadczam w moim zyciu cudów dzieki Matce Bozej i Jezusowi.