Kapłaństwo

Jak to właściwie jest z tym kapłaństwem? Czy kapłani są jeszcze w ogóle potrzebni, skoro Chrystus złożył za nas ofiarę? Czym różni się nowotestamentowy prezbiter od kapłana Starego Testamentu?

Dziś będę wiele cytował – szukając materiałów do artykułu, uświadomiłem sobie, jak wiele jest zapierących dech w piersiach tekstów o kapłaństwie, mądrzejszych od wszystkiego, co mógłbym napisać…

Pierwsza prawda: w sensie ścisłym (starotestamentowym) słowa „kapłaństwo” jedynie Jezus Chrystus jest kapłanem Nowego Przymierza.

Kapłan w Starym Testamencie był tym, który w imieniu ludu rozmawiał z Bogiem, składał Mu ofiary przebłagalne. Jednym słowem, był pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi (w języku greckim słowa mesiteuo, mesites oznaczały pośrednika w konflikcie, kontrakcie lub przymierzu, rozjemcę, a także kogoś, kto poręcza umowę).

W nowym, doskonałym przymierzu nikt w tej posłudze nie może Chrystusa zastąpić. W Pierwszym Liście do Tymoteusza czytamy:

„Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie” (1 Tm 2,5-6).

Tylko On mógł – i tylko On może – nadal sprawować tę jedyną Ofiarę. Bóg, który przyjął naturę ludzką, by jako człowiek umrzeć za wszystkich ludzi. 

„Dlatego musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu” (Hbr 2,17).

Jezus, mając obie natury, reprezentuje obie strony przymierza – zawiera je zarówno ze strony Boga, jak i ze strony ludzi. Jako człowiek czyni swoich braci i siostry w człowieczeństwie zdolnymi to uczestnictwa w przymierzu – i taki Kościół przedstawia jako partnera sam sobie – jako Bogu:

„Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby samemu sobie przedstawić Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany” (Ef 5,25-27).

W ten sposób została usunięta konieczność ustanawiania przedstawicieli wobec Boga (takich jak Mojżesz czy Abraham).

„Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden” (Ga 9,20).

Sam Chrystus jest kapłanem. I nie tylko kapłanem – ale i ofiarą. Z powyższego wypływa…

Druga Prawda: ponieważ każda Msza święta jest uczestnictwem w jedynej i niepowtarzalnej ofierze Chrystusa, a Chrystus jest jedynym Kapłanem, to każda Eucharystia jest odprawiana przez samego Chrystusa. 

Gdyby tak nie było, Msza święta byłaby tylko nic nieznaczącym obrzędem: pięknym pod względem estetycznym, odgrywanym przez prezbitera „teatrem”. Nikt prócz Chrystusa nie może złożyć skutecznej dla naszego zbawienia ofiary. Chrystus już to zrobił („To bowiem uczynił raz na zawsze, ofiarując samego siebie”, Hbr 7,27b) i w cudowny sposób umożliwił ludziom wszystkich krajów i czasów uczestnictwo w jej składaniu.

No dobrze – powie ktoś – ja jednak przy ołtarzu nie widzę Chrystusa, tylko albo proboszcza, albo wikarego.

Odpowiem: moje oczy też nie widzą Chrystusa w Jego własnej postaci, lecz chleb i wino, a jednak nasz Pan tu jest. Chrystus działa przez ręce kapłana, składa swoją ofiarę jego rękoma. Mądre dokumenty określają tę posługę łacińskim zwrotem in persona Christi, oznaczającym działanie „w osobie Jezusa” (a może nawet „jako Chrystus”).

Jest to tak wielka i zatrważająca tajemnica, że gdybyśmy nie wiedzieli, że sam nasz Pan zdecydował się oddać Najświętszy Sakrament w ręce ludzkie, powyższe mogłoby się nam zdawać bluźnierstwem!

„Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas ze sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania. Albowiem w Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania. Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!” (2 Kor 5,18-20, podkreślenia własne).

Święty Jan Maria Vianney zwraca uwagę, jak niesamowitą władzę Bóg oddał w ręce przezbiterów:

„Kapłan jest człowiekiem, który otrzymał od Boga wszystkie jego władze. Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam – rzekł Pan do pierwszych kapłanów (J 20,21). Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! (Mk 16, 15). Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi (Łk 10, 16).

Kiedy kapłan udziela wam rozgrzeszenia, nie mówi: Bóg ci przebacza, lecz: ja odpuszczam tobie grzechy. Podczas konsekracji nie mówi: oto Ciało Pana, lecz mówi: oto Ciało moje. Gdyby nie było sakramentu kapłaństwa, nie mielibyśmy Pana wśród nas”.

Święty posuwa się jeszcze dalej:

„Spróbujcie wyspowiadać się przed Matką Boską albo przed którymś z aniołów. Rozgrzeszą was? Nie. Czy mogą dać wam ciało i krew Pańską? Nie. Najświętsza Maryja Panna nie ma władzy sprowadzenia swego Syna do hostii. Choćby stanęło przed wami dwustu aniołów, nie mają oni władzy odpuszczenia wam grzechów. Jedynie kapłan ma władzę powiedzieć wam: idź w pokoju, przebaczam ci. Kapłaństwo jest naprawdę czymś bardzo wielkim. Kapłan zrozumie siebie dobrze dopiero w niebie. Gdybyśmy rozumieli na ziemi, czym jest kapłaństwo, umarlibyśmy nie z przejęcia, lecz z miłości (…)”.

Trzecia Prawda: nikt bez uczestnictwa w ofierze Jezusa nie może trafić do nieba. Wszyscy jesteśmy kapłanami.

Na pewno znamy wszyscy wspaniałe – ale i straszliwe – słowa Jezusa:

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,53b-54).

Prezbiter sprawuje Mszę świętą w Chrystusie – jako Chrystus. Nie znaczy to w żadnym wypadku, jakoby pozostali wierni byli jedynie widzami. 

W katechizmie czytamy: „W celebracji liturgicznej całe zgromadzenie jest »liturgiem«: każdy według pełnionej funkcji. Kapłaństwo chrzcielne jest kapłaństwem całego Ciała Chrystusa. Niektórzy wierni otrzymali jednak sakrament święceń, by reprezentować Chrystusa jako Głowę Ciała” (KKK 1188).

Wspólnie z Chrystusem składamy tę jedyną, niepowtarzalną ofiarę. My, zgromadzeni na Mszy świętej, wraz z innymi, którzy kiedykolwiek uczestniczyli w Eucharystii, ze wszystkimi, którzy kiedykolwiek będą w niej uczestniczyć, z apostołami w Wieczerniku, z Maryją i ze świętymi wszystkich czasów. W niepojęty sposób, niezależnie od oddalenia geograficznego i od tego, że żyjemy w różnych czasach, gromadzimy się razem wokół naszego wybawienia. O naszym powszechnym kapłaństwie zaświadcza Pismo Święte:

„Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali chwalebne dzieła Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła” (1 P 2,9).

Na koniec trzeba wspomnieć o sprawach trudnych; o kapłanach, którzy nie przynoszą chluby swojej posłudze. Tak na ten temat pisał w IV wieku Święty Efrem Syryjczyk:

„Choć nie wiesz o żadnym kapłanie, czy jest godny urzędu, szanuj go dla przykazania Chrystusa! Bo jak nie traci wartości złoto, choćby się je zanieczyściło w błocie, ani nie traci blasku najpiękniejsza perła wśród brudnych rzeczy, tak nie staje się brudnym kapłaństwo, choćby je otrzymał nawet człowiek niegodny. Kto zasługuje na ten wzniosły urząd i żyje w nim nienagannie, zyska życie wieczne i niewiędnący wieniec; kto zaś odważa się sięgnąć po niego niegodnie, ściągnie na siebie ciemności zewnętrzne i sąd bez miłosierdzia” (św. Efrem).

Istotnie – „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą” (Łk 12,48).

Z moich obserwacji wynika, że liczba oskarżeń wobec prezbiterów znacznie przekracza liczbę ich faktycznych przewinień. Nasi kapłani są „wdzięcznym” tematem plotek. Czasem wypływa to ze zwykłej ludzkiej małości, bywa też, że dyskredytacja duchownych ma na celu osłabienie sprzeciwu Kościoła wobec niszczenia rodziny i wynoszenia grzechu na piedestał. Dlatego warto zachować rozsądek; już w początkach Kościoła święty Paweł doradzał w sprawie podobnych oskarżeń daleko idącą ostrożność: „Przeciwko prezbiterowi nie przyjmuj oskarżenia, chyba że na podstawie [zeznań] dwu albo trzech świadków” (1 Tm 5,19).

„O cudzie nadzwyczajny, o niewypowiedziana mocy, o grozę budząca tajemnico kapłaństwa! Duchowy to i święty, wzniosły i nieposzlakowany urząd, jaki nam, niegodnym, przyniósł Chrystus, gdy na ten świat przyszedł. Padam na kolana i ze łzami proszę, aby mi wolno było mówić o kapłaństwie, prawdziwym skarbie dla tych, którzy je sprawują nienagannie i święcie”.

św. Efrem Syryjczyk (306-373), Mowa o kapłaństwie

5 1 głos
Oceń ten tekst
Photo of author

Marek

Piotrowski

Informatyk i analityk, publicysta, apologeta, autor katolickich książek.

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x