Jak ważna dla publicznej działalności Jezusa była Kana Galilejska w Ewangelii autorstwa św. Jana, nie trzeba nikogo przekonywać. Cud dokonany podczas wesela młodej pary dowiódł boskości Jezusa, choć był jeszcze dla wielu niezrozumiały. Kana jako świadek tego wydarzenia również pozostaje dla nas bardzo tajemnicza. Przez wiele lat różne miejsca pretendowały do miana Kany Galilejskiej. Osiedlenie się franciszkanów w Kefar Kanna rozwiało wszelkie wątpliwości.
Wzniesienie, na którym położona jest Kana Galilejska, nie jest wysokie, jednak wjazd na nie autobusem wymaga sporej zręczności kierowcy i cierpliwości. Uliczki są ciasne, a droga bardzo kręta, dlatego wszelkie niepotrzebne ruchy są niewskazane. „Mijając Seforis, po trzech milach docieramy do Kany Galilejskiej, gdzie Pan uczestniczył w ceremonii ślubnej; siadamy na tym samym miejscu. Chociaż jestem niegodny, wypisuję imiona moich rodziców… Dwie stągwie o tym przypominają. Wypełniłem jedną winem, niosłem ją na swoich ramionach i ofiarowałem przed ołtarzem. Pobożnie obmyliśmy się w fontannie. Dalej podążyliśmy do Nazaretu”. Zacytowany fragment pochodzi z pamiętnika nieznanego z imienia pątnika z włoskiej Piacenzy. Poświadcza on istnienie pobożnych praktyk kultywowanych w Kanie w najdawniejszych czasach. To tutaj wzniesiony został kościół, którego budowa miała być upamiętnieniem wydarzeń z początku ery, kiedy to Zbawiciel podczas wesela przysłużył się młodej parze, a nam pozostawił niebywałą lekcję. Niestety, przez długi okres tylko lokalni chrześcijanie uważali Kefar Kanna za miejsce cudu weselnego. Niektórzy lokowali ją w innych miejscach – propozycje dotyczyły nawet kilku libańskich wiosek.
Historia Kany Galilejskiej nie ogranicza się tylko do cudu Jezusa. Jednymi z najstarszych źródeł, w których pojawia się ta mieścina, są egipskie dokumenty z czasów panowania faraona Ramzesa II (1290–1224 r. przed Chrystusem). Wspomniana była już w annałach asyryjskiego króla Tiglat-Pilesera III, który podbił Galileę w 732 r. przed Chrystusem. Pogłoska o tym, że lista podbitych miast obejmowała także Kanę, miała być zdementowana przez uczonych, którzy wskazywali na błędne tłumaczenie nazwy Kana. Według optujących za zmianą lista nie zawierała żadnej wzmianki o Kanie, tylko o bliżej nieznanym jeszcze miejscu o nazwie Kuna. Ta informacja wprowadza historyków i biblistów w niemałe zakłopotanie. Oto bowiem lokalizacja miasta, w którym cudu miał dokonać Jezus, sprawia wiele problemów. Uspokaja nas żydowski historyk z czasów Jezusa – Józef Flawiusz, który dwukrotnie wzmiankuje istnienie Kany. Co gorsze dla nas, wskazuje na nie jedną, lecz dwie Kany Galilejskie. Tego rodzaju problemy nie stanowią jednak żadnego argumentu przeciwko prawdziwości cudu dokonanego przez Jezusa. Święty Jan Ewangelista, oprócz tego, że był wytrawnym poetą i pisarzem, znał przecież geografię Ziemi Świętej i historii o Jezusie nie umieszczałby w mieście, które nie istniało. Ewangeliści chcieli dowieść prawdziwości swoich przekazów, a taki zabieg tylko by ich zdyskredytował. Kanę w swoim „Onomastikonie”, czyli spisie miejsc geograficznych, które były wzmiankowane w Biblii, wymienił także Euzebiusz z Cezarei. Jego dzieło było tłumaczone z greki na łacinę przez św. Hieronima. Ten wytrawny badacz nie rozróżniał również Kany jako miejsca cudu Jezusa od tej, o której wspomina Księga Jozuego. Czytamy tam, że Kana miała leżeć na północnych rubieżach terytorium, które przypadło w podziale Ziemi Obiecanej pokoleniu Aszera. To znacznie dalej niż ówczesna Jezusowa Kana Galilejska. Oczywiście jest bardzo możliwe, że Kana z Księgi Jozuego to ta sama Kana, w której Jezus miał dokonać cudu przemiany wody w wino.
Poszukiwania prawdziwej Kany trwały przez wieki. Kefar Kanna, miasteczko na północy Izraela, które obecnie uważane jest za biblijną Kanę, pojawia się pierwszy raz dopiero w sprawozdaniu złożonym ówczesnemu papieżowi przez Francesca Quaresima. Był on papieskim emisariuszem na terytorium Palestyny i zapewne otrzymał zadanie zbadania doniesień o problemach z identyfikacją tej miejscowości. Było to w połowie XVI w., kiedy archeologia nie była jeszcze tak rozwinięta, dlatego jego badania były nieco ograniczone. Nieświadomi oczywiście braków w przygotowaniu archeologicznym papiescy dostojnicy wraz z Ojcem Świętym ustanowili owo Kefar Kanna jako kolejne święte miejsce na pielgrzymim szlaku w Ziemi Świętej. Dowodem na ich nieomylność w tej sprawie są przesłanki z czasów rzymskich, kiedy to Kana, położona nieopodal Nazaretu, miała leżeć na szlaku chętnie odwiedzanym przez różne grupy wędrowne. Droga, przy której się znajdowała, prowadziła dalej do Magdali, Kafarnaum, Betsaidy, a następnie do ważniejszych ośrodków miejskich, takich jak Ptolemais, Seforis. Domysły Francesca Quaresima potwierdziły poniekąd prace archeologiczne, które odsłoniły w Kefar Kanna (czyli tej obok Nazaretu) posadzkę z kościoła. Budowę tej świątyni datowano na ok. 500 r. po Chrystusie. Podobnych znalezisk nie ma w „drugiej” Kanie, tej z Księgi Jozuego. Świadczy to o tym, że Kefar Kanna już od wczesnych lat chrześcijaństwa mogła cieszyć się sławą miasta pierwszego cudu Jezusa. Kolejnym argumentem za prawdziwością przyjętej tezy jest nazewnictwo. Arabowie nazywają Kefar Kanna słowami „Kana el-Jelil”, czyli tak samo jak brzmi jej nazwa w starożytnych arabskich wersjach Nowego Testamentu. W końcu, dysponujemy danymi biblijnymi w postaci relacji św. Jana, który wspomina, że po weselu Jezus udał się z Kany do Kafarnaum, a później skierował się do Judei. Musiał zatem odwiedzić drugi raz Kanę, co też uczynił (J 4, 46). Zatem Kana, w której dokonał cudu, to mieścina obok Nazaretu. Gdyby Kana, jak chce autor Księgi Jozuego, leżała na wybrzeżu Morza Śródziemnego, to Jezus w drodze z Kafarnaum do Judei już by do niej nie zawitał.
W Kanie odbyło się nie tylko wesele, podczas którego Jezus dokonał swojego pierwszego publicznego cudu. To tutaj także uzdrowił syna dworzanina, który przybył do niego z Kafarnaum (J 4, 46–54). Była miejscem pochodzenia Natanela, jednego z pierwszych świadków zmartwychwstałego Jezusa (J 21, 2). Pomimo trudności w ustaleniu, gdzie leży Kana, w której Jezus dokonał publicznie swojego pierwszego cudu, musimy pozostać wierni przekazowi św. Jana. Przeciwności, które stoją na drodze badań archeologicznych i historycznych, nie mogą przesłaniać nam prawdziwości cudu Jezusa.