Przybyłem do Chartres w środę, w południe, 10 czerwca, po przejściu ponad 1500 kilometrów.Przez ostatnie trzy dni, kiedy to dotarłem do Paryża, było pochmurno i padało, miejscami obficie. Najgorzej było, gdy wychodziłem z Wersalu i później, kiedy szedłem do Port Royal. Towarzyszyła mi ściana deszczu. Następnie trochę się przejaśniło. Jednak już kolejnego dnia wciąż towarzyszyły mi chmury, z których co chwilę kropił deszcz. Gdy zobaczyłem wieże katedry w Chartres, wyszło słońce, niestety na krótko. Jednak nie przeszkodziło mi to cieszyć się z przebywania w tym miejscu. Kiedy wszedłem do katedry, wewnątrz panował półmrok rozświetlany przez docierające poprzez ogromne witraże słabe – ponieważ było pochmurno – światło dzienne. Czułem się tutaj trochę zagubiony, jak małe dziecko i przytłaczała mnie wielkość tej świątyni. Obchodziłem dookoła całe wnętrze katedry. Najpierw odnalazłem kopię figurki Czarnej Madonny i pomodliłem się przed Nią. Później w jednej z bocznych kaplic zauważyłem złoty relikwiarz z dwoma aniołami, które miały strzec ukrytego w nim skarbu – Szaty Maryi. Relikwiarz trochę kojarzył mi się z Arką Przymierza, być może przez te anioły… Uklęknąłem i pomodliłem się przed nim, adorując relikwię obecną przy przyjściu na świat mojego Boga, relikwię, którą nosiła Jego Matka. Podziękowałem Mu i Jej, że mogę tu być, że udało mi się tutaj dotrzeć, pomimo wszystkich przeciwności i poprosiłem jeszcze o siły na dalszą drogę, i szczęśliwy powrót, i błogosławieństwo, i zdrowie dla mojej rodziny, i przyjaciół. Później przechadzałem się jeszcze po katedrze, podziwiając geniusz średniowiecznych architektów i budowniczych, którzy przewyższali swoimi umiejętnościami nam współczesnych, może dlatego, że wszystkie swoje dzieła tworzyli na chwałę Boga i zapewne dlatego możemy podziwiać je do dnia dzisiejszego! Olśniewał mnie ogrom i kolorystyka witraży. Spróbowałem odnaleźć i przejść labirynt, o którym słyszałem, że gdzieś tu jest, jednak nigdzie go nie widziałem. W końcu odnalazłem go na posadzce, ale nie można było po nim chodzić, bo stały na nim krzesła, a zatem nie odbyłem symbolicznej pielgrzymki do Jerozolimy. Nie udało mi się również być na Mszy Świętej, bo okazało się, że tylko raz dziennie sprawuje się tu Eucharystię – w krypcie, o godz. 11.45. Nie było więc szans, aby uczestniczyć we Mszy świętej, bo właśnie przed chwilą się zakończyła, a ja nie mogłem pozostać tu do dnia następnego. Wyszedłem z katedry trochę zawiedziony, tym bardziej że znowu zaczęło padać, a przede mną była daleka droga. Zrobiłem parę zdjęć na placu przed katedrą i dałem komuś aparat, żeby zrobił mi pamiątkową fotografię. I w końcu ruszyłem w dalszą drogę do Mont Saint-Michel, długo jeszcze oglądając się za siebie, aby podziwiać wieże katedry w Chartres, które wzniesiono na chwałę naszej Pani.
Suknia Maryi z Chartres
Wśród pól środkowej Francji, około 90 kilometrów od Paryża, wyrastają nagle z ziemi dwie olbrzymie wieże katedry Notre Dame w Chartres. Każdego roku przybywają tutaj tysiące pielgrzymów. Miejsce to było znane już w starożytności, w czasach przedchrześcijańskich.
Legenda głosi, że jeden z celtyckich władców miał wizję, że dziewica pocznie dziecko. Od tego czasu zaczęto tam czcić bóstwo opiekuńcze, wyobrażane w postaci kobiety trzymającej na swym łonie dziecko. W III wieku, gdy na ziemie te przybyli pierwsi chrześcijanie, odnaleźli w grocie, która obecnie mieści się pod katedrą, figurkę przedstawiającą czarną madonnę z dzieciątkiem, którą utożsamili z Matką Boga i Jej Synem. Od tego czasu zaczęli tutaj Ją czcić, adaptując miejscowe wierzenia. Pierwszy kościół powstał tu w IV w. i od tego czasu kult Najświętszej Maryi Panny wciąż się rozwijał, zwłaszcza po tym, jak w 876 roku cesarz Imperium Rzymskiego, Karol Wielki, podarował świątyni relikwię Sancta Camisia, czyli szatę, którą Maryja nosiła, gdy urodziła Jezusa. Szata ta posiadała cudowne właściwości i była wywieszana podczas działań wojennych na murach miasta niczym sztandar, aby chronić mieszkańców przed najeźdźcami. Gdy w 1194 roku pożar prawie doszczętnie strawił kościół i wszyscy myśleli, że Szata spłonęła, po trzech dniach, podczas przeszukiwania ruin, odkryto trzech księży, którzy zamknęli się w skarbcu z relikwią i w cudowny sposób, cali i zdrowi, ocaleli z pożogi z nietkniętą Szatą. Aby uczcić ten cud, postanowiono jak najprędzej odbudować świątynię, w co zaangażowali się templariusze, którzy wówczas rośli w potęgę, dzięki odnoszonym sukcesom podczas krucjaty w Ziemi Świętej. Budowę ukończono już w 1220 roku i na miejscu starego kościoła powstała nowa, gotycka katedra na chwałę Najświętszej Maryi Panny, która przyćmiła swoją potęgą wszystkie inne i dzieje się tak do dnia dzisiejszego. Wielkie wrażenie robią dwie wieże widoczne już z bardzo daleka, niższa ma 105, a wyższa – 115 metrów wysokości. Ogromna nawa główna ma 36 metrów wysokości i jest wspaniałym dziełem średniowiecznego murarstwa. w katedrze znajduje się największa na świecie kolekcja 160 witraży, a na posadzce ogromny labirynt, który wiernym miał służyć do odbywania symbolicznej pielgrzymki do Ziemi Świętej. Tę swoistą wędrówkę mieli przejść na klęczkach. Jednak największym skarbem świątyni jest Szata Najświętszej Maryi Panny, która spoczywa w złotym relikwiarzu z X wieku. Niestety, figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem spłonęła w czasie rewolucji w 1793 roku i dopiero w XIX wieku zastąpiono ją kopią. Dzięki Bogu relikwie Szaty przetrwały terror jakobinów i możemy podziwiać je do dzisiaj. Co roku do Chartres przybywają piesze pielgrzymki spod katedry Notre Dame w Paryżu. Trwają one przeważnie 4 dni i bierze w nich udział nawet około 8 tysięcy osób. Oprócz tego przyjeżdżają tu ludzie w pielgrzymkach autokarowych z Francji i całego świata.
Ja trafiłem tam w 2009 roku, gdy szedłem do św. Tereski, do Lisieux i do sanktuarium św. Michała Archanioła w Mont Saint-Michel. Do Chartres doszedłem po 32 dniach marszu przez Polskę, Niemcy, Luksemburg i Francję. Mój pielgrzymi szlak prowadził również przez Trewir, gdzie z kolei w katedrze znajduje się Szata Chrystusa, o którą przed Jego śmiercią na krzyżu rzucili losy rzymscy żołnierze. Chartres było więc dla mnie jak gdyby początkiem historii Chrystusa, bo tamtejsza Suknia Matki Bożej towarzyszyła Jego narodzinom, a z kolei Szata z Trewiru była świadkiem Jego śmierci.
Mogą zainteresować Cię też:
Pozdrawiam. Właśnie dane mi było nawiedzić Katedrę w Chartres.
Dziękuję za artykuł i dobro, którym się Pan podzielił.
Łask Bożych!