Stworzony do rzeczy wielkich. Św. Stanisław Kostka

Z okazji trwającego Roku Świętego Stanisława Kostki warto przywołać na łamach naszego pisma tego „jednego z najwybitniejszych synów Towarzystwa Jezusowego, jakich wydała nasza ojczyzna, a zarazem wielkiego czciciela Matki Bożej.

Stanisław urodził się w Rostkowie na Mazowszu, prawdopodobnie w październiku 1550 roku. Był synem starosty zakroczymskiego Jana Kostki i Małgorzaty z Kryskich. Rodziny te były znane w ówczesnej Rzeczpospolitej; ich członkowie pełnili funkcje wojewodów, kasztelanów i sekretarzy królewskich.

Niewiele wiemy o pierwszych latach życia chłopca. W zeznaniach do procesu beatyfikacyjnego Stanisława możemy odnaleźć świadectwo Pawła, jego starszego brata, który wspominał: „Rodzice wychowywali nas po katolicku, pouczając o dogmatach katolickich. Nie przyzwyczajali nas do przyjemności, postępowali z nami surowo. Zaprawiano nas do modlitwy i uczciwości. Wszyscy nas upominali i brali udział w naszym wychowaniu. Wszystkich czciliśmy”.

Gdy Stanisław miał 14 lat, ojciec postanowił wysłać go wraz z bratem do Wiednia, aby tam chłopcy kontynuowali naukę w kolegium jezuickim.

Wiedeń

W sierpniu 1564 roku bracia wraz ze służbą i domowym guwernerem Janem Bilińskim przybyli do Wiednia i początkowo zamieszkali w konwikcie. Po śmierci cesarza Ferdynanda I, kiedy tron objął jego syn Maksymilian, mieszkańcy konwiktu byli jednak zmuszeni opuścić budynek, ponieważ niechętny jezuitom nowy cesarz odebrał go Towarzystwu Jezusowemu. Kostkowie musieli szukać nowej kwatery. Wynajęli mieszkanie u Kimberkera, luteranina.

Św. Stanisław Kostka

Ówczesne szkolnictwo jezuickie stało na bardzo wysokim poziomie. W ciągu trzech lat studiów wykładano gramatykę, retorykę i nauki wyzwolone. Stanisław początkowo miał problemy z nauką, ale z czasem stał się jednym z najlepszych uczniów. Jego wiara wyniesiona z domu i zetknięcie się z jezuitami niewątpliwie przyczyniły się do rozwoju duchowości 14-letniego młodzieńca. Stanisław zaczął gorliwie oddawać się praktykom religijnym i kontemplacji, co stało się przyczyną jego konfliktu ze starszym bratem Pawłem, który pobyt w Wiedniu bardziej traktował jako okazję do „wyszumienia się” niż do pogłębiania wiedzy. I choć Stanisław ukrywał przed bratem swoje upodobanie do modlitwy, postu i kontemplacji, Paweł postrzegał jego zachowanie jako niedorzeczne, drwił z niego, groził i dokuczał mu.

Zimą 1565 roku Stanisław, wycieńczony nauką i intensywnym życiem duchowym, zachorował. Wszystko wskazywało na to, że nie przeżyje. Wtedy poprosił o pomoc Maryję. Ujrzał Ją wówczas z małym Jezusem na rękach. Matka Boża złożyła Dzieciątko w jego ramionach i nakazała mu wstąpić do Towarzystwa Jezusowego.

Do tego objawienia niewątpliwie nawiązuje obraz włoskiego XVII-wiecznego malarza, autora pięknych Madonn – Carla Maratty: „Wizja św. Stanisława Kostki”. Malowidło ukazuje Matkę Bożą, która podaje nowicjuszowi Dzieciątko. Przyglądają się tej scenie aniołowie, którzy kontemplują małego Jezusa. Dużą rolę w kompozycji obrazu odgrywa światło. Postać Maryi została ukazana na tle spokojnego nieba. W ten sposób artysta zaakcentował, że Maryja jest nie tylko najważniejszą postacią na obra­zie; wskazał także, że tylko Ona jest źródłem wszelkiego spokoju i ukojenia, co skontrastował z ciemnymi, burzowymi chmurami, kłębiącymi się wokół i niewątpliwie podkreślającymi uczucie lęku, jakie towarzyszyło wówczas kandydatowi na zakonnika.

Stanisław nie miał lekko. Już wcześniej myślał o życiu zakonnym, nawet złożył ślub, że wstąpi do jezuitów. Niestety, na drodze do spełnienia pragnień stanął brak zgody ojca, który może i zgodziłby się, aby syn został kapłanem diecezjalnym, a w przyszłości – biskupem, co dodałoby splendoru i znaczenia znakomitemu przecież rodowi, ale nigdy nie wyraziłby zgody, aby Stanisław został zakonnikiem!

Królowa Różańca Świętego nr 32Zamów to wydanie "Królowej Różańca Świętego"!

…i wspieraj katolickie czasopisma!

Zobacz Zamów PDF

Ponieważ bez zgody rodziców jezuici nie chcieli przyjąć Stanisława do nowicjatu, szukał on ludzi, którzy mogliby mu pomóc. Opatrzność postawiła na jego drodze kaznodzieję cesarzowej o. Franciszka Antoniego, który nie mógł mu pomóc bezpośrednio, ale dał Stanisławowi list polecający do Piotra Kanizjusza, prowincjała jezuitów w Niemczech.

Augsburg, Dylinga, Rzym…

Kiedy kończył się czas nauki w Wiedniu i Paweł szykował się do drogi powrotnej do Polski, Stanisław podjął trudną decyzję o ucieczce do jezuitów. W przebraniu poszedł pieszo do Augsburga, do Piotra Kanizjusza. Kiedy dotarł na miejsce, okazało się, że prowincjał wyjechał do Dylingi. Stanisław dotarł i tam. Przedstawił list polecający i swoją prośbę o przyjęcie do zakonu. Kanizy dostrzegł determinację kandydata, ale i on nie mógł przyjąć go, by nie łamać reguły.

Zatrzymał Stanisława w nowicjacie w Dylindze, zlecając wykonywanie najniższych posług. Wreszcie jesienią 1567 roku wyprawił jego i dwóch innych zakonników do Rzymu, do generała zakonu o. Franciszka Borgiasza, który w liście Kanizjusza przeczytał: „Był Stanisław wielkim przykładem stałości i pobożności, wszystkim drogi, nikomu nie przykry. Chłopiec wiekiem i roztropnością mężczyzna. Mały ciałem, ale duchem wielki”. Generał zakonu uczynił wyjątek i przyjął wreszcie Stanisława bez zgody ojca do nowicjatu przy kościele św. Andrzeja na Kwirynale.

Stanisław przebywał w nowicjacie dziewięć miesięcy. Zaprzyjaźnił się tam ze S. Warszewickim, kanonikiem gnieźnieńskim, który zrezygnował z nadziei na biskupstwo, aby stać się jezuitą. K. Chodkiewicz w jednym z żywotów Kostki pisał, że Stanisław „zwierzał Warszewickiemu swoje przeżycia mistyczne, a ten, choć dwukrotnie starszy, stawał się jego uczniem, przejęty podziwem dla duchowej wielkości Stanisława”.

Dni w nowicjacie upływały zakonnikowi na pracy, umartwieniach i modlitwie. Biografowie Kostki opisują sytuację, kiedy to jego spowiednik o. Fatio niespodziewanie któregoś poranka zastał swojego podopiecznego pochylonego nad studnią w ogrodzie. Na pytanie, dlaczego nie odprawia rozmyślania, Stanisław odpowiedział, że podczas modlitwy jego serce zapłonęło taką miłością do Boga, że musiał ochłodzić się zimną wodą. „Twarz mu płonęła, serce biło gwałtownie, rozsadzać zdawało się pierś. Ledwo trzymał się na nogach. W załzawionych oczach promieniała radość, wypełniająca duszę”. Rzeczywiście, nowicjusz spalał się powoli w miłości Bożej. Zmarł 15 sierpnia 1568 roku.

Najgorętszy czciciel Maryi

Nabożeństwo do Matki Bożej na Mazowszu w XVI stuleciu było niezmiernie żywe. Nic więc dziwnego, że rodzina Kostków otaczała Maryję czcią i że mały Stanisław wzrastał w Jej kulcie. Kiedy przybył do Wiednia, spostrzegł, że Maryja jest czczona także w szczególny sposób przez jezuitów. Już na samym początku studiów Stanisław wstąpił do sodalicji mariańskiej, gdzie pogłębiał swoje nabożeństwo do NMP. Jego obowiązkiem, jako członka sodalicji, było między innymi codzienne odmawianie różańca. Miał piękną hebanową koronkę – pamiątkę od matki. Ulubionym modlitewnikiem Stanisława była książeczka zawierająca modlitwy do Maryi na każdy dzień tygodnia, a także podręcznik „Hortulus animae”, obejmujący oficjum i modlitwy do Matki Bożej. W czasie studiów chłopak często sięgał też do książki biskupa Nauseusza „Czytania o świętach NMP”.

Uważał, że Maryi zawdzięcza cudowne uzdrowienie z choroby, a Jej polecenie o wstąpieniu do jezuitów traktował bardzo poważnie. Kostka bardzo często i chętnie mówił o Matce Bożej. Na marginesach jego książek często można było dostrzec pełne zachwytu słowa i prośby adresowane do Niej. W sposób szczególny cieszył się z uroczystości ku czci Maryi. W wigilię tych świąt dużo się modlił i pościł.

Wyjątkowo w jego życiu zapowiadała się uroczystość Wniebowzięcia NMP 1568 roku. Otóż kilka dni wcześniej nowicjusz napisał list do Matki Bożej, w którym poprosił, aby święto Jej wniebowzięcia mógł ­obchodzić razem z Nią w niebie… Tak też się stało. Przepowiedział dzień swojej śmierci i niespodziewanie zachorował. Odszedł z różańcem w ręku i wielką radością. Zmarł wkrótce po północy, w uroczystość Wniebowzięcia NMP. Przed śmiercią wyszeptał, że widzi Matkę Bożą…

0 0 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Izabela

Marciniak

Polonistka, w "Królowej Różańca Świętego" pisze głównie na temat sztuki sakralnej oraz o literaturze religijnej.
Więcej tekstów tego autora

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x