Popularne jest przekonanie, że przykazania człowieka bardzo ograniczają – nic mi nie wolno, wszystko jest zabronione, to czy tamto jest grzechem, a przecież mamy prawo do wolności. Święty Paweł, odnosząc się do tego wątku, stwierdza krótko: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” (1 Kor 6,12). Przekładając te słowa na praktykę, posłużmy się małym przykładem. Częste spożywanie alkoholu może uzależnić i odebrać wolność, jaką cieszą się osoby żyjące w trzeźwości. Tak samo wolność odbierze przygodny seks, narkotyki, toksyczna znajomość. Wolność źle zagospodarowana prędzej czy później człowieka zniewoli! Przykazania są zaś po to, aby do tego nie dopuścić. Bóg Stwórca doskonale wie, co dla jego dzieci jest dobre i wspiera je 10-punktowym „szlakiem drogowym”. Schodząc z tej drogi, trzeba liczyć się ze wszystkimi tego konsekwencjami – doczesnymi i wiecznymi. Zdrada żony może doprowadzić do rozpadu małżeństwa. Narkotyki zniszczą zdrowie i skrócą życie. Obmawiając innych, stracę szacunek otoczenia i przylgnie do mnie łatka plotkarza. Wybór grzechu zawsze zaprowadzi mnie o wiele dalej niż chciałbym z nim pójść. I za każdy wybór zła zapłacimy dużo więcej, niż wydawało się to nam na początku. Bóg, dając przykazania, chce nas od tego wszystkiego chronić i tak na Boży Dekalog należy spojrzeć.
Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną
Pierwsze z przykazań: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną” wskazuje na konieczność odrzucenia wszelkich bożków. Współczesny człowiek ma ich aż nadto. Telefon komórkowy, internet, telewizor, siłownia… Bożkiem będzie też niepohamowana chęć zdobywania pieniędzy… chce ich więcej i coraz więcej. Może to być również drugi człowiek: przyjaciel, mąż, żona, dziecko.
Niestety, konsekwencje tego są zazwyczaj opłakane. Ile kobiet, porzuconych przez swoich mężów, na pytanie, jak bardzo kochały małżonka, odpowiadają mniej więcej tak: „Kochałam go bardzo, był dla mnie całym światem, nie wyobrażałam sobie życia bez niego, a on odszedł…”. I wtedy trzeba powiedzieć tej biednej niewieście bolesną prawdę: „Dlatego odszedł, dlatego cię opuścił. Pewnie starał się robić dla ciebie wszystko, rok, może dwa, ale w końcu nie wytrzymał. Miał swoje zalety, ale i wady, miał też może trudne dzieciństwo i różne kompleksy. Nie był ideałem, jak i ty sama nie jesteś. Nie dał rady podołać tym wszystkim oczekiwaniom, które może spełnić jedynie sam Pan Bóg. Nie dał rady być Bogiem i już go przy tobie nie ma”.
To przykazanie mówi też m.in. o matkach, które bezkrytycznie wpatrują się w swoje dzieci. Mój syn/córka jest „naj”, będzie prawnikiem, lekarzem, lotnikiem i nie wiadomo kim jeszcze. Tylko że wiele takich matek przychodzi później do księży, psychologów, teologów, informując: „Syn/córka uciekł(a) z domu. Moja kochana córka/syn nie chce mnie znać. Był(a) dla mnie wszystkim, dzisiaj moje życie nie ma sensu…”. I w tym przypadku trzeba powiedzieć również: „Droga pani, dziecko nie wytrzymało traktowania go jak Boga. Może nawet chodziło do szkoły, którą sobie pani wymarzyła, może spotykało się z sympatią, którą pani sugerowała. Może spełniało pani wszelkie zachcianki. Naprawdę długo starało się być idealne, ale w końcu nie wytrzymało i powiedziało: «dość». Nie było ideałem, już dłużej nie dało rady być Bogiem…”.
Innymi słowy, wszystko to, co w życiu postawimy na pierwszym miejscu poza Bogiem Prawdziwym, prędzej czy później stracimy. Nieważne, czy to będzie ktoś, czy coś. W wielu wypadkach towarzyszyć nam też będzie strach przed utratą – dziewczyny, samochodu, czy milionowej lokaty na koncie. Nieprzypadkowo św. Augustyn stwierdził: „Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko znajdzie się na właściwym miejscu”. Robiąc rachunek sumienia, trzeba dokładnie zbadać i zapytać samego siebie: „Czy tak jest w moim życiu?”, „A może muszę natychmiast coś zmienić?”.
Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno
Drugie z przykazań, „Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno”, również wymaga głębszej uwagi. Pewnie znane są nam deklaracje, zapewnienia czy przysięgi zakończone stwierdzeniem: „Jak Boga kocham”; „Przysięgam na Boga”; „Bóg mi świadkiem” itp. Nieszczęściem jest, jeśli kłamiemy, mówimy nieprawdę, a nadto powołujemy się na autorytet Boga. Trzeba w tym kontekście przywołać słowa samego Jezusa Chrystusa: „Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,33-37). Krótko mówiąc, nakazana jest permanentna uczciwość i życie w prawdzie, a wówczas nic innego nie potrzeba. Daremne odwoływanie się do imienia Boga współczesny świat serwuje wręcz w bluźnierczych kontekstach. Już małe wrażenie robią na nas piosenki, w których padają sformułowania: „niebiańska dziewczyna”, „boska dziewczyna”, „z tobą będzie mi jak w niebie”, „jesteś boski”. Bóg jest wykorzystywany także w reklamach telewizyjnych, radiowych czy prasowych. A co powiedzieć o skeczach, kabaretach, gdzie posługują się imieniem Bożym w sposób prześmiewczy, ku ogólnemu zadowoleniu widowni i tych, którzy tę pseudotwórczość przygotowują?
Pamiętaj, abyś dzień święty święcił
I trzecie z przykazań: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”. Pewnie niejeden z nas słyszał „świadectwa wiary” z autentyczną pobożnością mające niewiele wspólnego: „Ja to jestem bardzo wierzący, co tydzień chodzę do kościółka, przyjmuję komunię świętą i dla mnie Bóg jest naprawdę ważny”. W tych sytuacjach chce się aż odpowiedzieć: „Człowieku, jaką ty w ogóle łaskę robisz? Jedynie wypełniasz swój chrześcijański obowiązek! To on, Jezus Chrystus, robi łaskę tobie!”. Na wszystkich ołtarzach świata daje swoje Ciało i Najświętszą Krew, byśmy mogli żyć na wieki. Bogu, czy ktoś w kościele jest, czy go nie ma, niczego nie dodaje ani nie ujmuje. On jest pełnią świętości, gdy w kościele są tysiące wiernych i gdy nie ma tam nikogo. Dla nas jednak to być albo nie być. Chrystus Pan nie pozostawia złudzeń i proklamuje: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,54). Ktoś powie: „Przecież jestem dobrym człowiekiem, można pomodlić się w domu”. Przypomnijmy więc, że szczytem modlitwy jest Eucharystia. Na każdej mszy świętej przenosimy się do wydarzeń Wielkiego Czwartku i Wielkiego Piątku – na Ostatnią Wieczerzę i zaraz później na Golgotę. To na liturgii eucharystycznej ponownie dokonuje się ofiara naszego Pana Jezusa Chrystusa. Szczyt Miłości, gdzie Bóg po raz kolejny oddaje za nas swoje życie i syci nas nie jakimś opłatkiem, ale samym Sobą! Bóg kocha i chce być kochanym. I na nic tłumaczenia, że w niedzielę muszę odpocząć, obejrzeć film, w kościele zimno. Jeśli się nie pozna Boga w doczesności, może się okazać, że nie pozna się go również w wieczności. Wydaje się więc, że tragiczny może być los tych, którzy z tej oferty świadomie i dobrowolnie rezygnują. Historia zna takich, którzy próbowali być „mądrzejsi” od Boga, ale – jak na razie – nikomu się to nie udało… Święcić dzień Pański to także więcej czasu na modlitwę niż w inne dni tygodnia. Może to być też czas na przeczytanie religijnej książki, wysłuchanie ciekawej konferencji, obejrzenie chrześcijańskiego filmu. Słowem – każdą niedzielę i święta winniśmy przeżyć tak, aby jak najpełniej oddać należną cześć Bogu.
Trzy pierwsze przykazania koncentrują się na Osobie Boga, kolejnych siedem będzie dotyczyło człowieka, ale o tym już w kolejnych odcinkach.
bożków…. Wydaje mi się, że używanie telefonu komórkowego czy też oglądanie telewizji nie należy do grzechów ciężkich i mało to obraża Boga. Boga drażniło modlenie się i oddawanie czci i wiara w cudowna moc innych bożków(posągów, obrazów itp.) . A raczej nie widzimy ludzi modlących się do sprzętów elektronicznych. Wystarczy przeczytać tekst dekalogu cały. A zresztą w wielu innych fragmentach Pisma Świętego Bóg mówił o karaniu do 3,4 pokolenia za oddawanie czci bogom. Więc jak zwykle artykuł oparty na polprawdzie, albo nawet kłamstwie. Pozdrawiam
Tak, kiedyś były inne narzędzia, aby odwrócić uwagę od Boga, i od tego, aby służyć innym ludziom, np. Muszę cię rozczarować, ale grzech się nie zmienia, zmieniają się narzędzia, którymi posługuje się szatan, abyśmy tym ludziom oddawali cześć, a nawet przedmiotom, ilu ludzi marnuje swój czas przed telefonem, mogąc komuś pomóc, choćby w obowiązkach domowych, albo młoda osoba nie może oderwać wzroku od ekranu telefonu przechodząc po pasach, nie wie co się dzieje wokół niego, byle przejść tak naraża się na utratę zdrowia a nawet życia, w ten sposób łamie piąte przykazanie, bo mamy dbać również o swoje zdrowie i… Czytaj więcej »
bożków…. Wydaje mi się, że używanie telefonu komórkowego czy też oglądanie telewizji nie należy do grzechów ciężkich i mało to obraża Boga. Boga drażniło modlenie się i oddawanie czci i wiara w cudowna moc innych bożków(posągów, obrazów itp.) . A raczej nie widzimy ludzi modlących się do sprzętów elektronicznych. Wystarczy przeczytać tekst dekalogu cały. A zresztą w wielu innych fragmentach Pisma Świętego Bóg mówił o karaniu do 3,4 pokolenia za oddawanie czci bogom. Więc jak zwykle artykuł oparty na polprawdzie, albo nawet kłamstwie. Pozdrawiam
Tak, kiedyś były inne narzędzia, aby odwrócić uwagę od Boga, i od tego, aby służyć innym ludziom, np. Muszę cię rozczarować, ale grzech się nie zmienia, zmieniają się narzędzia, którymi posługuje się szatan, abyśmy tym ludziom oddawali cześć, a nawet przedmiotom, ilu ludzi marnuje swój czas przed telefonem, mogąc komuś pomóc, choćby w obowiązkach domowych, albo młoda osoba nie może oderwać wzroku od ekranu telefonu przechodząc po pasach, nie wie co się dzieje wokół niego, byle przejść tak naraża się na utratę zdrowia a nawet życia, w ten sposób łamie piąte przykazanie, bo mamy dbać również o swoje zdrowie i… Czytaj więcej »