Spośród trzech Osób Boskich Duch Święty wydaje się najmniej uchwytny. I być może nikogo nie powinno to dziwić, skoro jest duchem. Choć z drugiej strony, w zasadzie to samo można by powiedzieć o wszystkich Osobach Trójcy Świętej – każda z Nich jest duchem. A jednak, myśląc np. „Bóg Ojciec”, jesteśmy w stanie uchwycić jakieś Jego pojęcie, odwołując się do doświadczenia i kategorii naszego życia. Pojęcie ojcostwa jest dla nas zupełnie naturalne, jest znane człowiekowi od zarania dziejów i od narodzin większości z nas. Podobnie jest z wyobrażeniem Syna Bożego. A nawet lepiej, z tej racji, że stał się On człowiekiem. Apostołowie widzieli Go, dotykali, rozmawiali z Nim jak z każdym innym człowiekiem.
Duch jest jak wiatr
W Jezusie z Nazaretu Syn Boży stał się widzialny i dał się nam poznać. Gdy więc – czytając Ewangelię – widzimy Jezusa i Jego życie, tworzymy w naszej wyobraźni jakiś Jego obraz. Znamy relacje świadków, wiemy, co mówił, jak reagował, co przeżywał. Co więcej, wyobrażenie Syna rzuca także pewne światło na Ojca, skoro sam Jezus powiedział do Filipa: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9). Co jednak z Duchem Świętym? Czy można o Nim powiedzieć to samo? Czy widząc Jezusa, widzimy również Jego? Jedno jest pewne – mimo że Jezus jest przepełniony Duchem Świętym, nie jest On obrazem Ducha, tylko Ojca. Na kartach Ewangelii próżno więc szukać wypowiedzi Jezusa: kto mnie zobaczył, zobaczył Ducha Świętego. Przeczytamy tam zaś, że Duch jest jak wiatr, który „wieje tam, gdzie chce, i słychać tylko jego szum, lecz nie wiadomo, skąd przychodzi i dokąd podąża” (J 3, 8). Dlatego nie można Go zobaczyć inaczej jak tylko przez skutki Jego obecności i działania. Można Go poznać tylko po owocach.
Duch Święty sercem Kościoła
Wielu świętych, mistyków i teologów próbowało zrozumieć naturę i rolę Ducha Świętego w Kościele oraz odkryć ślady Jego obecności. Jednym z nich był św. Tomasz z Akwinu, dominikanin żyjący w XIII wieku. Gdy Tomasz medytował nad listami św. Pawła, zadał sobie pytanie: skoro Apostoł Narodów nazywa Jezusa „Głową Mistycznego Ciała, czyli Kościoła” (Kol 1, 18), to jaką pozycję zajmuje w tym Ciele Duch Święty? Doszedł do wniosku, że jest nią… serce. Serce bowiem ma to do siebie, że choć pozostaje niewidoczne dla oczu, a jego działanie jest ukryte wewnątrz ciała, to wpływ, jaki wywiera na cały organizm, jest ogromny. Życiodajna krew, którą pompuje, dociera do wszystkich zakamarków ciała. Dzięki niemu cały organizm jest stale ożywiany, nawadniany i karmiony. Działanie Ducha Świętego w Kościele jest bardzo podobne. Jego życiodajna moc rozciąga się zarówno na całą wspólnotę Kościoła, rozumianą jako jedno Ciało, jak i na każdego pojedynczego wiernego. Boży Duch nie tylko ożywia każdego, lecz także sprawia, że wszyscy razem stają się jednym, wielkim organizmem, którego wszystkie członki są nawzajem połączone. Owoce, dzięki którym obecność Ducha Świętego w Mistycznym Ciele staje się dostrzegalna, są więc zasadniczo dwa: życiodajna moc i jedność. Tę jedność św. Tomasz podkreśla szczególnie mocno, a jej zakres przekracza nasze najśmielsze oczekiwania. Duch Święty bowiem, który jest w każdym z nas, jest dokładnie tym samym Duchem, który przenika głębokości samego Boga. Jest też dokładnie tym samym Życiem, którym żyje sam Bóg. W tym sensie można wręcz powiedzieć, że Duch Święty jest jednym, wspólnym dla wszystkich sercem – Boga i ludzi. Jest sercem totalnym, przelewającym Boże Życie od Ojca przez Syna do całego stworzenia, jednocząc wszystkich w jednym Mistycznym Ciele.
Duch Święty jako znamię miłości
Święty Tomasz lubił też myśleć o Duchu Świętym jako o „znamieniu miłości”, które odciska się w sercu człowieka. Dominikanin zwykł mawiać, że Duch Pocieszyciel jest obecny w każdej osobie ochrzczonej tak, jak „kochany w sercu kochającego”. Tomasz tłumaczy to w ten sposób, że gdy dwoje ludzi darzy się miłością, w ich sercu tworzy się pewne stale obecne znamię, jakby odcisk, dzięki któremu ich wzajemna miłość trwa. Jest to słodkie uczucie obecności ukochanej osoby w sercu kochającego, nawet jeśli zakochani obecnie nie są przy sobie. Nie są to tylko emocje. To raczej coś, z czego wypływają pozytywne emocje.
Prenumerata "Królowa Różańca Świętego"
„Królowa Różańca Świętego” to czasopismo poświęcone Matce Bożej Różańcowej oraz nowennie pompejańskiej.
Gdy więc myślimy o kimś, kogo kochamy, mamy w sobie pewien obraz tej osoby. Towarzyszy mu poczucie ważności i naszego przywiązania do niej. Gdy jej nam brakuje – tęsknimy. Kochana osoba, którą nosimy w naszym sercu, oraz miłość, którą żywimy do niej, stają się w nas nowym, orzeźwiającym źródłem, które sprawia, że zaczynamy postrzegać świat jako lepszy. Miłość daje nam nową energię, dzięki której po prostu chce się nam żyć.
Święty Tomasz mawiał, że podobne skutki rodzi w nas obecność Ducha Świętego. Owocem Jego zamieszkania w naszym sercu jest znamię miłości. Znacznie mocniejsze od tego, jakie odciska miłość ludzka. Znamię Ducha Świętego rodzi się bowiem z miłości nadprzyrodzonej, miłości samego Boga. To znamię jest żywe, nieporównywalnie bardziej niż znamię miłości do człowieka. Nie jest to jedynie żywa pamięć o bliskiej nam osobie, ani też uczucie zakochania, które ożywia nas wewnętrznie. Znamię, które zostawia Duch Święty, to nowe życie w nas, niezależne od nas. To żywa osoba! Sam Duch Święty. I dopóki On jest w nas obecny, dopóty odciska w naszym sercu znamię. Podobnie jak żagiel, który pozostaje napięty dopóty, dopóki wieje w niego wiatr. Słodki owoc miłości Ducha nie tylko sprawia, że chce się nam żyć, lecz także, że chcemy żyć pełnią życia Bożego, chcemy stać się dla Boga darem. Dlatego święci, którzy całkowicie otworzyli się na ten owoc obecności Ducha, kochali miłością wręcz heroiczną, która gotowa była nawet na męczeństwo.
Konrad Małachwiej OP