Wojciech Nierychlewski

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień II wojny światowej jest stosunek Kościoła katolickiego do reżimu nazistowskiego. Na ten temat narosło wiele mitów, czasem przeinaczeń czy wręcz kłamstw, ku którym, niestety, skłaniają się i katolicy. Dlatego warto zadać sobie trudu, żeby wyjść poza stereotyp. Historia najczęściej nie jest prosta ani czarno-biała, toteż wyrobienie sobie nieco bardziej uczciwego oglądu wymaga wyjścia poza frazesy.

13 czerwca 1999 r. Jan Paweł II beatyfikował 108 polskich męczenników czasów II wojny światowej. Wśród nich znalazł się michalita ks. Wojciech Nierychlewski CSMA. Przyszedł na świat 20 kwietnia 1903 r. we wsi Dąbrowice pod Kutnem. Miał aż jedenaścioro rodzeństwa, dwóch braci również poszło za kapłańskim powołaniem. Jak każdy młody człowiek Wojciech zadawał sobie pytanie o powołanie i o to, czego oczekuje od niego Bóg. Na wsi, gdzie wówczas mieszkał, nie miał szans na zdobycie wykształcenia poza elementarnym, ponadto uczęszczanie do szkoły stało na przeszkodzie pracom polowym, które zawsze na wsi były najpilniejsze. Dziwić więc może fakt, że latem 1923 r. Wojciech opuszcza rodzinną wieś i udaje się do Częstochowy. Stało się to akurat wtedy, gdy nadchodziły żniwa. Być może liczne rodzeństwo już na tyle podrosło, że mogło zastąpić brata. Najwyraźniej rozumieli, że to, co nim kieruje, ma głęboką przyczynę: chłopak szukał swego miejsca na ziemi. Skąd wybór Częstochowy jako celu podróży? Bo gdzież, jak nie tam, szukać odpowiedzi na tak ważne pytania?

W czasie pobytu u stóp Jasnej Góry Wojciech usłyszał o michalitach, czyli o Zgromadzeniu Świętego Michała Archanioła (Congregatio Sancti Michaelis Archangeli – CSMA). Zakon ten został powołany do życia przez bł. Bronisława Markiewicza. Charyzmatem była (i jest do dziś) edukacja, zwłaszcza dzieci.

Młody człowiek z pewnością odczuł, że to zgromadzenie jest drogą, na którą wzywa go Bóg. Kolejnym przystankiem na niej był dom michalitów w Pawlikowicach koło Wieliczki, gdzie młodzieniec rozpoczął nowicjat (dopiero jesienią kolejnego roku, 1924, zdecydował się na listowne poinformowanie rodziców o swoich planach i o miejscu pobytu).

Królowa Różańca Świętego nr 58

Zamów to wydanie "Królowej Różańca Świętego"!

…i wspieraj katolickie czasopisma! Mnóstwo ciekawych tekstów o duchowości pompejańskiej oraz świadectwa!

Zobacz Zamów PDF

Po złożeniu ślubów czasowych przebywał w domu macierzystym michalitów w Miejscu Piastowym pod Krosnem, gdzie uzupełnił braki edukacyjne. Tam też w grudniu 1927 r. złożył śluby wieczyste. Kontynuował naukę w Krakowie, na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1932 r. został wyświęcony na kapłana. Msze prymicyjną odprawił w swojej rodzinnej wsi, w Dąbrowicach.

Do Miejsca Piastowego powrócił wkrótce, tym razem już jako wychowawca młodzieży, realizując podstawowy charyzmat swojego zgromadzenia. Jako nauczyciel umiejętnie łączył dwa ważne aspekty: dążenie do dyscypliny i pogodne usposobienie, które po latach wspominali jego dawni podopieczni.

Jednak nie dane było ks. Wojciechowi zbyt długo zagrzać w jednym domu. Z Miejsca Piastowego został przeniesiony do Pawlikowic (gdzie, jak pamiętamy, przebywał już wcześniej) i wreszcie w 1937. znalazł się w Krakowie. Tam pełnił funkcję kierownika drukarni wydawnictwa, będącego własnością zgromadzenia. Spod tamtejszych pras wychodziły m.in. kolejne numery znanego tytułu „Powściągliwość i Praca”.

Nadeszły straszne lata II wojny i okupacji hitlerowskiej. Katolicka edukacja została bardzo poważnie ograniczona, a nauczyciele i uczniowie zmuszeni do działania w podziemiu. Krakowska drukarnia księży michalitów stale borykała się dotkliwymi kontrolami i represjami pracowników. Latem 1941 r. został zatrzymany jej kierownik techniczny Michał Pasławski. Na wieść o tym ks. Wojciech przybył do drukarni, ale pracownicy nakłaniali go do ucieczki i ukrycia się. Nie chciał. Uważał, że jego ewentualna ucieczka naraziłaby personel i współbraci na niebezpieczeństwo.

Podczas gestapowskiej rewizji w drukarni zdążył jeszcze się pozbyć szczególnie wartościowych rzeczy, przekazując je zaufanym współpracownikom. Rozpoczął też negocjacje z Niemcami, nalegając na zwolnienie Michała Pasławskiego, jako człowieka posiadającego żonę i dzieci. W zamian za to, ofiarował siebie do dyspozycji Niemcom.

Jego nalegania, dość gwałtowne, odniosły skutek. Kierownik został zwolniony. Ksiądz Wojciech trafił na Montelupich. Od pierwszych chwil zetknął się z najgorszym koszmarem – torturami: biciem, brutalnymi przesłuchaniami, trudnymi warunkami bytowymi. Po sześciu miesiącach przetransportowano go do Auschwitz, gdzie zmarł 7 lutego 1942 r. na skutek tortur. Kazano mu biegać nago po śniegu, polewając przy tym na przemian wodą raz zimną, raz gorącą. Wedle innej wersji kapłan został zastrzelony. Tak naprawdę, jedno nie wyklucza drugiego. Wiadomo, że oprawcy hitlerowscy poddawali ofiary różnorakim katuszom, zakończonych niejednokrotnie strzałem w potylicę.


reklama

Nabożeństwo 20 sobót
Różaniec pompejański, © Fot. arch. red.

Piękne różańce z kamienia 

Piękne i wytrzymałe różańce z wzorem Matki Bożej Pompejańskiej. Znajdź coś dla siebie!

Zobacz tutaj


Los ks. Wojciecha Nierychlewskiego nie jest przypadkiem jednostkowym. Polskie duchowieństwo od pierwszych dni okupacji niemieckiej było szykanowane. Jeszcze w 1939 r. odnotowano pierwsze wywózki polskich kapłanów do Dachau i Stutthofu. Łączną liczbę osób duchownych narodowości polskiej, które trafiły do pierwszego z tych obozów, szacuje się na 1746, z czego przeżyło 947. Przez Auschwitz przewinęło się przynajmniej 464 kapłanów oraz 35 zakonnic. Dane ustaliła Teresa Wontor-Cichy, pracownica Centrum Naukowego Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Większość więźniów nie przeżyła tego piekła na ziemi. Dla nich samych doświadczenie obozu było próbą, jaką zostało poddane ich powołanie. Jeden z najbardziej znanych polskich misjonarzy o. Marian Żelazek, werbista, więzień Dachau i Matthausen, tak stwierdził po latach: „Za drutami obozu rozpoczął się nasz powtórny nowicjat. Tam dojrzewałem, tam zrozumiałem głębiej człowieka i życie”. 

O tym, że polscy duchowni poddani tej wyjątkowo ciężkiej próbie wyszli z niej zwycięsko, świadczyć może to, jak wielu z nich zostało potem wyniesionych do chwały ołtarzy. Najbardziej znany przypadek to o. Maksymilian Kolbe. Ci, co przeżyli, po wojnie dawali świadectwo.

0 0 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Agata

Witkowska

Historyk sztuki, przewodniczka miejska, dziennikarka i podróżniczka.
Więcej tekstów tego autora

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x