Jerozolima

Jerozolima na przestrzeni wieków zyskiwała odmienne kształty, zmieniała się pod względem demograficznym, rozszerzał się jej zasięg terytorialny. Nie zmieniła się pod jednym względem. Podobnie jak znaczna część Bliskiego Wschodu, zarówno w czasach obecnych, jak i w starożytności stanowiła tygiel kulturowy. Kto chociaż raz był w Jerozolimie, potwierdzi ową obserwację. Pierwotnie była to mieścinka na uboczu, którą pomijały najważniejsze szlaki handlowe w czasach istnienia takich potęg, jak Asyria, Babilon bądź Egipt. To niewiarygodne, że po kilku stuleciach ta sama biedna Jerozolima stała się głównym bohaterem wielu wydarzeń historycznych, z których najbardziej doniosłymi były męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Autorzy Psalmów zachwycali się jej pięknem, a Jezus nad nią płakał jako nad utraconym miastem. Określana była przez wielu starożytnych, całkiem niesłusznie, jako drugi Rzym, do którego prowadzą wszystkie drogi. Dlaczego niesłusznie? Rzym i Jerozolima to dwie różne rzeczywistości. Nie można porównywać ich w żaden sposób. A przynajmniej się nie powinno. Rzym nie jest spuścizną trzech Abrahamowych religii: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Ich dziedzictwo nie jest na nim tak bardzo odciśnięte jak na Jerozolimie. Przeglądając mapy prezentujące rozmieszczenie Jerozolimy na przestrzeni dziejów, zauważyć można, że zmiany następowały ze względu na pojawienie się nowych wpływów. Tam, gdzie dziś można spacerować po ciasnych i prostych uliczkach Starego Miasta, w czasach króla Dawida rozpościerały się tereny stepowe. Mimo iż miasto to pojawia się już w XIV w. p.n.e., to nie może pretendować do najstarszych na świecie. Osiedle w tureckim Çatalhöyük datowane jest już na rok 6250 przed Chrystusem. Od Jerozolimy starsze jest chociażby Jerycho, znane głównie z historii podboju Ziemi Obiecanej (właściwa geograficzna nazwa to Kanaan) przez Izraelitów. Mimo to w późniejszych czasach Jerozolima zyskała na popularności, głównie za sprawą reform religijnych judzkich królów, którzy w tym mieście upatrywali najważniejszy ośrodek religijny i kultowy dla całego Izraela. Nawet za czasów panowania króla Ezechiasza, kiedy największym zagrożeniem dla miasta było imperium Asyrii (VII w. p.n.e.), miasto nie osiągnęło podobnych rozmiarów do późniejszych, np. z czasów rzymskich. Ten władca był nie tylko sprawnym politykiem i reformatorem religijnym, lecz także budowniczym. To za jego sprawą został zbudowany podziemny tunel, którym doprowadzano wodę do miasta z pobliskich wzgórz. W czasach kiedy Palestyną zarządzali Persowie (V–IV w. p.n.e.), nie zmieniły się znacząco granice miasta, a jego populacja nieco wzrosła po zakończeniu okresu niewoli babilońskiej. Dopiero za panowania władców z dynastii herodiańskiej (I w. p.n.e. do I w. n.e.), czyli tej samej, z której pochodził odpowiedzialny za rzeź niewiniątek Herod, miasto zyskało nowe tereny, na których wznosiły się wspaniałe budowle. Granice wyznaczone przez dynastię herodiańską były bardzo bliskie tym, jakie w 300 lat później określili władcy bizantyjscy. Granice te nie uległy zmianie nawet podczas najazdu arabskiego i za sprawą panowania muzułmanów. Zmienili oni jednak całkowicie wygląd Jerozolimy. Od ich najazdu w VIII w. n.e. Jerozolima wciąż jest obszarem wielu kultur i religii. Mury okalające Stare Miasto to dzieło władców otomańskich (tureckich) z XVI w. po Chrystusie. Wraz ze zmianami „właścicieli” Jerozolimy przekształcała się jej nazwa. Większość z nich skupiała się na świętości tego miasta, począwszy od hebrajskiego określenia „Jeruszalajim” (w tekście dla ułatwienia stosowana jest najprostsza transliteracja z alfabetów języków semickich), w którym niektórzy badacze dopatrują się złożenia dwóch słów: „upadek” i „pokój”. „Ur-szalim” to kolejna z nazw, jakie funkcjonowały na przestrzeni dziejów, która skupia się już na Jerozolimie jako prawdziwym „mieście pokoju”. Arabskie określenie Al-Quds odnosi się do świętości tego miejsca, z którego do Nieba miał wstąpić Mahomet, a dokładnie przekłada się je jako „święty”. W Biblii określana była nawet dwoma greckimi słowami (w Ewangelii według św. Łukasza). Każde miasto podlega ciągłemu rozwojowi. I tak miasto to, jak każde inne, nigdy nie jest ukończone. I nie chodzi tu tylko o prowadzone prace remontowe, wymianę nawierzchni jezdnej czy posadzenie kilku drzew i rewitalizację innych terenów zielonych wewnątrz centrum czy na przedmieściach. Miasta, którymi zachwycamy się wielokrotnie, poddane są skomplikowanemu procesowi zmiany i ciągłej budowy. Budują je zwłaszcza ci, którzy w danym czasie je zamieszkują, czasem też okupują, a także ci, którzy podróżują do niego, by mile się zaskoczyć lub srodze rozczarować. Jerozolima z okresu otomańskiego nie jest tą samą Jerozolimą, którą była w ubiegłym wieku, kiedy wygasał mandat brytyjski. Miasto tworzą społeczności je zamieszkujące. Być może tu tkwi urok Jerozolimy – istna mieszanka kulturowa. Trudno sobie wyobrazić istnienie Jerozolimy bez żydów lub chrześcijan czy też muzułmanów. Można stwierdzić, że jest ona dziedzictwem trzech największych religii świata. Najbardziej palące problemy to te natury politycznej. Jerozolima jest podzielona na dwie główne części: arabską i żydowską. Arabska, uznawana przez społeczność międzynarodową za teren okupowany przez państwo Izrael, określana jest przez Żydów jako ich Jerozolima. Granica pojawiła się już za czasów mandatu brytyjskiego, a dzisiaj jest również widoczna, chociaż nie ma żadnych szlabanów, budek granicznych, bramek czy innych elementów, które kojarzą nam się z przekraczaniem granic między państwami. Opuszczając jedną z tych stron, arabską lub żydowską, przenosimy się do innego świata, choć pozostajemy w tym samym mieście, które jedni uważają w pełni za swoje, inni zaś twierdzą, że część należy do nich, a zagubieni turyści i pielgrzymi bacznie obserwują, co dzieje się dookoła. Czyż to nie szaleństwo?
Miejsce złożenia ciała Jezusa
Miejsce złożenia ciała Jezusa Fot. © A. Jędrzejczak
Jest jedna bardzo ważna rzecz, na którą podczas pobytu w Jerozolimie należy bacznie uważać. Syndrom jerozolimski to psychiczne schorzenie badane przez medycynę. Brzmi tajemniczo, ale jest jednocześnie wielkim wyzwaniem dla terapeutów. Okazuje się bowiem, że wielu ludzi, którzy przybyli do Jerozolimy, bądź to nie mogą z niej wyjechać, bądź uważają się za jakieś postaci biblijne i próbują na własnej skórze dokonać rekonstrukcji ich wyglądu. Wielu pielgrzymów nie poradziło sobie z emocjami, które towarzyszyły ich odwiedzinom w tym świętym miejscu. Nie sposób im się jednak dziwić – Jerozolima naprawdę przyciąga i elektryzuje. Jerozolima ulokowana jest w centralnej części górskich terenów Judei. Zauważyć to można już podczas podróży z Tel Awiwu, bo tu lądują samoloty z polskimi podróżnikami kierującymi się do świętego miasta. Przedostać się można w dwojaki sposób – bądź to autobusem, którym podróż jest znacznie dłuższa, ale tańsza i okraszona pięknymi widokami; bądź to pociągiem, w którym spędzimy znacznie mniej czasu, choć jest to wydatek nieco większy (zaledwie o 10 szekli), ale ominie nas wtedy większość wspaniałych widoków. Wygoda w obydwu tych środkach lokomocji jest porównywalna. Początkowo rozpościera się przed nami krajobraz nizinny, a im bliżej do Jerozolimy, tym bardziej zmienia się on w stepowy i górzysty. Pustynnienie terenów wokół miasta nie sprawia, że mieszkańcom brakuje wody. Zbierana jest ona do specjalnych cystern podczas pory deszczowej, która trwa od listopada do marca. Podlewanie ogródków możliwe jest tylko, gdy ich właściciel ma wbudowaną w ziemię ogromną cysternę. Bez tego rozwiązania uprawa warzyw i owoców w obrębie Jerozolimy jest prawie niemożliwa. Żar letni w miesiącach takich jak czerwiec i lipiec nie daje się jeszcze tak we znaki. Zabudowa Jerozolimy umożliwia jej sprawne wietrzenie. Orzeźwiający wiatr zdaje się na nic w ciągu upalnego sierpniowego dnia. Wtedy najlepiej schować się w jakieś ciemne i ciche zakamarki, a już na pewno nie można wystawiać się na długotrwały kontakt ze słońcem. Z radością oczekiwane są wtedy wieczór i nadchodząca z nim ochładzająca bryza. Planując wyjazd do Jerozolimy, trzeba mieć na względzie warunki pogodowe i nasze dostosowanie do nich. Osoby ciężej znoszące upały powinny unikać podróży do Ziemi Świętej w lipcu i sierpniu. Ponadto lipiec jest okresem największego obłożenia turystami. Miesiące luty, marzec oraz listopad są względnie spokojne. Dla wytrwałych sierpień będzie najlepszym rozwiązaniem. Turystów jest wtedy znacznie mniej, a pogoda rozpieszcza. Dla przykładu wspomnę o swoich dwóch wyjazdach do Betlejem. Pierwszy był w listopadzie dwa lata temu. Kolejka do miejsca narodzin Jezusa ciągnęła się w nieskończoność. Wytrwałem w niej do końca, co kosztowało mnie dwie godziny i rezygnację z innych punktów wyjazdu. W ubiegłym roku, w sierpniu, w tym samym miejscu spędziłem w oczekiwaniu na swoją kolej trzy kwadranse. Temperatury w sierpniu stanowią prawdziwe zagrożenie dla zdrowia. Korzystając z możliwości, jakie dał wyjazd naukowy, mogłem odwiedzić Masadę, starożytną twierdzę leżącą w depresji Morza Martwego. Szlaki piesze ze względów bezpieczeństwa zostały zamknięte i pozostała do dyspozycji jedynie kolejka górska. Na szczęście! Na szczycie, który wznosił się ok. 100 m nad poziomem Morza Martwego (najniższa wysokość w depresji to 430 m pod poziomem morza!), temperatura w cieniu osiągnęła 46,5 °C. Nakrycie głowy, jasne ubranie i butelka z wodą to nawet nie podstawa – to obowiązek! Podobnie było w Kafarnaum, oazie nad Jeziorem Galilejskim, gdzie oprócz wysokiej temperatury (około 35°C) panowała pokaźna wilgotność (ok. 85%). Najlepiej z Masady udać się szybko do oazy Ein Gedi, gdzie można zażyć kąpieli w słonej wodzie. Pozwala nieco odetchnąć po trudach spacerów po ruinach Herodiańskiej pustynnej twierdzy. Co istotne z historii miasta, to nie było ono pierwszą stolicą monarchii judejskiej. Hebron, miasto Dawida, stanowiło dla niego centralne miejsce dyplomacji i kultu, które dopiero w późniejszym okresie swojego życia zamienił na Jerozolimę. Także i Hebron, oddalony od Jerozolimy o ok. 35 km na południe, stanowił w historii miejsce spotkań trzech największych religii. Dla Żydów było to miejsce, w którym po rozstaniu z Lotem osiadł Abraham (Rdz 13, 18). Znajdowały się tam sławne dęby Mamre, gdzie doszło do spotkania patriarchy z Bogiem (Rdz 18), a po śmierci w pobliżu tych drzew została pochowana Sara (Rdz 23, 19). Dla muzułmanów Hebron był pierwszym monoteistycznym miastem w historii świata, a chrześcijanie przejęli spuściznę starotestamentową i wspominają to miasto jako miejsce zamieszkania „ojca narodów”, czyli Abrahama. Sercem Jerozolimy pozostaje jej Stare Miasto. Stanowi ono niezatarty symbol historii spotkania trzech wielkich kultur: żydowskiej, chrześcijańskiej i muzułmańskiej, z małą domieszką ormiańskiej, egipskiej i innych pomniejszych. Pozostałości starożytnej i średniowiecznej zabudowy zapierają dech w piersiach. I choć może nie we wszystkich zakamarkach serca Jerozolimy jest czysto i schludnie (w bałaganie górują nad innymi Arabowie), to wiele elementów architektonicznych pozwala zapomnieć o brzydkim zapachu i walających się pod nogami śmieciach. Felix Fabri, dominikanin, który podróżował do świętego miasta w połowie XV w., pisał o nim jako o wiosce z monumentalnymi budynkami. Świetność Jerozolimie przywrócił jej otomański władca, sułtan Sulejman Wspaniały, ten sam, który za żonę wziął Rusinkę (nadał jej imię Hürrem), urodzoną na terenie ówczesnej Polski, a która miała korespondować żywo z królem Zygmuntem Augustem. Panowanie muzułmanów w Jerozolimie nie doprowadziło do tego, by chrześcijanie i żydzi musieli je pospiesznie opuszczać. Średniowieczna polityka polegała na budowaniu przestrzeni dostępnej dla wszystkich, dlatego Sulejman zabiegał o bezpieczeństwo innych grup religijnych lub mniejszych społeczności. Oczywiście nic za darmo. Ludzie ci zobowiązani byli do płacenia specjalnego podatku, tzw. jiziya. Dopiero wiek XIX przyniósł emancypację środowisk niemuzułmańskich i umacnianie ich pozycji w strukturze społecznej miasta. Do dziś można odwiedzać wiele miejsc z tego okresu, znanych ze swojej gościnności oraz z gości, którzy je nawiedzali. Popularny jest chociażby austriacki dom goszczący w 1898 r. cesarza Wilhelma II. Znajduje się on w arabskiej dzielnicy, niedaleko od Via Dolorosa, czyli Drogi Krzyżowej. Jerozolima, będąc miastem wielokulturowym, jest również miejscem wielojęzycznym. Lokalnym językiem, który usłyszeć można w zatłoczonych uliczkach Starego Miasta, jest dialekt palestyński języka arabskiego. Arabski w czasach najazdów muzułmańskich zastąpił używany dotychczas język grecki. Ten w różnych dialektach nadal można usłyszeć lub przeczytać w całej Jerozolimie. Słowo „przeczytać” nie pojawiło się tu przypadkiem. Oprócz języka mówionego, gwaru, w którym mieszają się języki europejskie – od angielskiego po rosyjski – z językami semickimi i afrykańskimi, można także spotkać język pisany. Jest on obecny na wszelkiego rodzaju tablicach pamiątkowych, muralach, oznaczeniach kolejnych stacji Drogi Krzyżowej, tabliczkach z nazwami ulic. Często słyszalny jest też język polski. W samej Jerozolimie działa intensywnie polonia, a należą do niej oprócz osób świeckich także zakonnicy (dominikanie, franciszkanie, benedyktyni) oraz siostry zakonne (różnych zgromadzeń). Może i Ty odwiedzisz to wspaniałe miejsce? Pamiętaj, by zachować ostrożność, ale nie zapominaj też o tym, by dać się porwać tajemnicy tego miasta. Tylu, ilu jest ludzi przyjeżdżających do Jerozolimy, tyle jest intencji, by w niej pobyć, zamieszkać. Niektórzy znajdują w niej ukojenie, inni chcieliby z niej jak najszybciej uciec. Prawdą jest, że na spotkanie z tym miastem trzeba się przygotować – i to nie tylko logistycznie, ale przede wszystkim mentalnie.
0 0 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Andrzej

Jędrzejczak

Doktor teologii, pisze na tematy biblijne i o Ziemi Świętej, pasjonuje się archeologią.

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x