Nawrócony centurion XX wieku. Ernest Psichari

O mój Boże, nie będę się już obawiał Twego świata teraz, gdy światło ujrzałem, i nie będę się już lękał samego siebie, ponieważ wiem, że Ty we mnie jesteś. Nie znałem Cię, bo chciałem Cię udowodnić, a teraz Cię znam, bo Cię już udowodnić nie mogę. Ernest Psichari urodził się 27 września 1883 r. w Paryżu, w ateistycznej rodzinie. Był wnukiem Ernesta Renana, autora książki „Życie Jezusa” – bluźnierczego dzieła zwalczającego wiarę w Chrystusa. Rodzice, z uwagi na głęboko wierzącą babkę ze strony ojca, ochrzcili Ernesta w obrządku greckim. Na tym etapie zakończyło się jego spotkanie z Bogiem. Młody Ernest był niesłychanie zdolnym uczniem. Ukończywszy z odznaczeniem szkołę średnią, wstąpił na uniwersytet i w 1903 r. został magistrem filozofii. Podczas studiów z powodu zawiedzionej miłości dwukrotnie próbował popełnić samobójstwo; szczęśliwie został odratowany. Uciekając od swoich problemów, wstąpił do 51. pułku piechoty kolonialnej, z którym znalazł się w Afryce. Tam ujawnił się drzemiący w nim talent literacki. Ponadto podczas wypraw odkrywczych do centralnej Afryki w surowych, pustynnych warunkach Ernest zorientował się, że dusza jego tęskni za Bogiem. Wtedy to zapisał: „Ponieważ Afryka jest dla mnie obrazem wieczności, żądam, aby mi dała prawdę, dobro i piękno”. Przemówiła do niego pustynia nieba i pustynia ziemi. Stały się mu bliskie dogmaty Kościoła katolickiego. W okresie Bożego Narodzenia postanowił przejść na katolicyzm. Trzy lata później, podczas pobytu w Paryżu, spotkał się ze słynnym filozofem Jakubem Maritainem i oznajmił mu, że jest katolikiem bez wiary. Ale w rzeczywistości jego wiara była już głęboka.                W pamiętniku pod datą 13 stycznia 1913 r. napisał: „Przybądź do mnie, mój Panie i mój Boże”, a parę dni później: „Błagałem dziś Jakuba, by zapoznał mnie z księdzem, który mógłby mnie wysłuchać. Rzeczywiście ksiądz taki się znalazł, był to ojciec dominikanin Clerrisac”. W lutym Ernest Psichari oficjalnie nawrócił się na katolicyzm. Ceremonia konwersji odbyła się w domowej kaplicy Jakuba i Raïssy Maritainów. Tę ceremonię Raïssa zanotowała następująco: „3 lutego Ojciec Clerissac i Ernest przyszli do nas około czwartej. W naszej małej, przybranej kwiatami kaplicy domowej, gdzie płoną piękne, poświęcone w dniu Matki Bożej Gromnicznej niedzielne świece, Ernest Psichari klęka przed figurą Najświętszej Panny z La Salette i mocnym głosem czyta wyznanie wiary. Ojciec, odpowiedzialny za niego przed Bogiem, słucha go, stojąc, Jakub i ja, wzruszeni świadkowie, klęczymy. Po odczytaniu tych tekstów wychodzimy. Ernest czyni spowiedź generalną i otrzymuje rozgrzeszenie. Wtedy wzywają nas z powrotem. Widzimy przed sobą jakby nowego człowieka. Twarz jego i oczy są odnowione, obmyte wodą niebios. Myślę o czystych, pełnych światła oczach mojego ojca po otrzymaniu chrztu. To cud odnowienia wizerunku, tego wizerunku Boga, którym jest człowiek, a którego barwy zaciera grzech. <<Macie przed sobą człowieka – mówi ojciec Clerissac – który cały należy do Boga>>”.
Grób Ernesta Psichiari
Grób Ernesta Psichiari Fot. © Wikicommons
8 lutego w Wersalu bp Gibier udzielił sakramentu bierzmowania, a następnego dnia Ernest przyjął pierwszą komunię świętą. Następnie wraz z Jakubem Maritainem i o. Clerissac odbył pielgrzymkę do Matki Bożej z Chartres. W październiku 1913 r. został dominikańskim tercjarzem. Dziękując swojej matce, Ernest wyznał jej: „Mamusiu, zostałem katoli­kiem. Przystąpiłem do I komunii świętej. Może sprawi ci to przykrość?”. Lecz ona nie wydawała się zbyt zaskoczona: „Miałeś rację” – powiedziała. – „Skoro sądziłeś, że powi­nieneś to uczynić, dobrze uczyniłeś”. Następnie wyszukała wśród swoich klejno­tów złoty krzyżyk, pamiątkę chrztu swego pierworodnego. Ernest, klęcząc, ucałował ręce, które ofiarowały mu ten skarb. Ostatnie miesiące, które Psichari spędził na ziemi, były bogate w dobre uczynki. Przebywając w garnizonie w Cherbourgu, czas poza służbą dzielił między modlitwę, nawiedzanie ubogich a pracę literacką. Co dzień rano uczestniczył we mszy świętej i przystępował do sakramentów świętych, a po południu spędzał długą chwilę w kościele na adoracji. Brał czynny udział w działalności bractwa św. Wincentego à Paulo. Rozdawał biednym to, co posiadał – swój żołd i swoje rzeczy. Myślał o kapłaństwie lub życiu zakonnym, ale te plany przerwała mu pierwsza wojna światowa i przedwczesna śmierć. Porucznik Ernest Psichari oddaje ks. proboszczowi rękopis nowej powieści „Podróż centuriona”: – „Jeśli umrę, może ksiądz postąpić z tym, jak będzie uważał za właściwe. Spalić, jeżeli się tak ojcu podoba”. – „Wrócisz po niego, kiedy w jednej ręce przyniesiesz Alzację, a w dru­giej Lotaryngię” – odpowiedział ksiądz. – „Księże proboszczu, jestem przekonany, że Alzacja i Lotaryngia powrócą do Francji, lecz mocno wątpię, bym oglądał ten powrót tu, na ziemi. Jestem pewien, że ujrzę go z nieba”. Ukląkł przed proboszczem, prosząc o błogosławieństwo. 22 sierpnia 1914 r. pod Rossignol w Belgii został wydany rozkaz utrzymania się za wszelką cenę, aż do śmierci. Wtedy jeden z oficerów został ranny. Porucznik Psichari zaprowadził go do punktu opatrunkowego. Kiedy z uśmiechem na ustach powracał do swoich kanonierów, kula z niemieckiego karabinu maszynowego trafiła go w skroń. Ludzie, którzy chowali jego ciało, dostrzegli owinięty wokół przegubu lewej ręki różaniec z czarnych paciorków, pod jego ubraniem szkaplerz św. Dominika, a na szyi złoty krzyżyk, pamiątkę chrztu świętego.
0 0 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Józef

Orchowski

Kapłan katolicki, proboszcz parafii fatimskiej w Bydgoszczy, pisarz Maryjny i różańcowy.

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x