Z Agnieszką Krasucką, żoną Pawła, mamą Marysi, założycielką Zespołu i Wspólnoty Guadalupe – rozmawia Magdalena Buczek
Agnieszko, wiem, że Matka Boża z Guadalupe zajmuje wyjątkowe miejsce w Twoim życiu. Dlaczego akurat ona? Jakie były początki Twojej więzi z Maryją z Guadalupe.
Gdy miałam 6 lat, moja rodzina wyjechała do Meksyku. Mój tata był tam ambasadorem. Mieszkaliśmy ok. 30 min od sanktuarium Matki Bożej w Guadalupe. Jednak wydaje mi się, że moja prawdziwa więź z Matką Bożą z Guadalupe zaczęła się w Polsce, już po powrocie. Moja mama w Meksyku została cudownie uzdrowiona za wstawiennictwem Matki Bożej z Guadalupe i w podziękę organizowała co roku u nas w domu Spotkania Guadalupiańskie. To właśnie na jedno z tych spotkań napisałam moją pierwszą piosenkę do Matki Bożej – „Mamusiu”. Zapraszałam moich znajomych na to święto i powoli zaczął powstawać zespół skupiony wokół tych spotkań ku czci Maryi.
A z zespołu powstała wspólnota…
Tak jak wspominałam, na Spotkaniach Guadalupiańskich raz do roku gromadził się zespół muzyczny złożony z osób, które do niego zapraszałam. Po jednym z tych spotkań, zorganizowanych w Archikatedrze Lubelskiej ks. Adam Lewandowski, ówczesny proboszcz, zaproponował, by powstał tam zespół, który będzie śpiewał na mszy świętej i uwielbiał Jezusa. To było w tym czasie, kiedy nagrywaliśmy pierwszą płytę. Wiedziałam, że nie mogę podpisać się pod nią moim imieniem i nazwiskiem, chociaż utwory były mojego autorstwa (a raczej Ducha Świętego), bo wiele osób brało udział w nagraniach. Przyszło mi do głowy, by nazwać zespół imieniem Maryi – Guadalupe – bo to ona nas zgromadziła przez te lata. Później ks. Adam Rybicki, którego poprosiliśmy, by poprowadził rekolekcje dla nas, zaproponował, że „zrobi z nas wspólnotę”. Wiedziałam, że to dzieło Pana Boga, bo wszystko przychodziło jakby „z zewnątrz”. Przez rok ks. Adam prowadził naszą formację razem z pallotynem, ks. Tomaszem Makarewiczem, który prawie od początku uczestniczył w Spotkaniach Guadalupiańskich u mnie w domu, gdyż był moim katechetą i spowiednikiem. Takie były początki.
Jaki jest cel wspólnoty i jak wygląda formacja?
Celem wspólnoty jest uwielbienie Boga razem z Maryją. Nasze dwa filary to Najświętszy Sakrament i Maryja. Jesteśmy również wspólnotą ewangelizacyjną i można by powiedzieć również misyjną. Jeździmy z posługą tam, gdzie nas zapraszają, i działamy na zasadzie wolontariatu dla Matki Bożej. Ofiary, które dostajemy, są przeznaczone na cele ewangelizacyjne. Od 2016 r. zajmujemy się również formacją rodzin. Powstała Wspólnota Rodzin Guadalupiańskich, która rozwija się w dynamicznym tempie. Młodzi spotykają się w soboty o godz. 9.00. Rozpoczynamy wspólnym różańcem. To piękny widok. Młodzi, którzy klęczą i powierzają swoje życie Maryi. Później zazwyczaj jest konferencja, czasami dzielenie w grupach i próba muzyczna dla tych, którzy należą do zespołu. W naszej wspólnocie jest wiele posług, dlatego żeby w niej być, nie trzeba śpiewać czy grać. Można np. pomóc przy redakcji kwartalnika, być animatorem dzieci na spotkaniach rodzin, pomagać technicznie, rozprowadzać materiały ewangelizacyjne, głosić świadectwa itd. Raz w miesiącu mamy też wspólnotową adorację Najświętszego Sakramentu, a co roku odnawiamy nasze zawierzenie się w niewolę Matce Bożej według św. Ludwika Marii Grignion de Montfort. Mamy też pięć praktyk, które pomagają nam we wzroście duchowym. Jest to: codzienna lektura Pisma Świętego, codzienny różaniec, 30 minut adoracji w tygodniu, spowiedź raz w miesiącu, Eucharystia częściej niż tylko w niedzielę oraz post w piątki. Ustaliliśmy z naszą wspólnotą, że będzie to post od imprezowania i alkoholu oraz inne wyrzeczenia własne, żeby upamiętnić dzień męki i śmierci Pana Jezusa.
Wspomniałaś, że to nie tylko zespół, wspólnota, ale także wiele innych dzieł, w których formują się osoby w różnym wieku…
Tak. Formujemy rodziny. Są to pełne rodziny z dziećmi, jak również samotne matki z dziećmi. Rodziny również ewangelizują z nami i biorą udział w naszych posługach. Powstało parę dzieł we wzajemnej współpracy, takich jak musicale – „Życie Maryi” oraz „Fatima”, a także „Oratorium o św. Józefie”. Rodziny też pomagają nam bardzo w zadaniach organizacyjnych. Ostatnio po raz pierwszy pomagaliśmy w organizacji I Dnia Rodzin Archidiecezji Lubelskiej.
Wróćmy do twojego osobistego doświadczenia. Jesteś żoną i od niedawna mamą. Jakie miejsce Maryja zajmuje w waszej relacji małżeńskiej? Czy można powiedzieć, że to właśnie Matka Boża połączyła ciebie i twojego męża?
Tak. Maryja nas połączyła. Poznaliśmy się na Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę, później oprócz wspólnej posługi również spotykaliśmy się ze znajomymi ze wspólnoty na codziennym różańcu. Trochę czasu minęło, zanim zostaliśmy małżeństwem, ale może ten czas był potrzebny, by powstały wszystkie te dzieła i byśmy mogli się skupić najpierw na relacji z Panem Bogiem i służbie Jemu. Jako małżeństwo i rodzina dalej codziennie odmawiamy różaniec. Jesteśmy w ruchu Wieczerników Różańca Rodzinnego. To dzieło, które rozpoczęliśmy zainspirowani przykładem o. Patryka Peytona, który był prekursorem modlitwy różańcowej w mediach. Organizował też wielkie zloty różańcowe i jego pragnieniem było to, by każda rodzina modliła się wspólnie na różańcu. To jest także naszym pragnieniem, dlatego tam, gdzie jeździmy, promujemy modlitwę różańcową. Mottem tego ruchu jest zdanie: „Rodzina, która modli się zjednoczona, zjednoczona pozostaje”.
Jakie dostrzegasz owoce modlitwy różańcowej i relacji z Matką Bożą w swojej rodzinie i w rodzinach, które formują się w tej wspólnocie? Czy możesz podzielić się jakimś konkretnym świadectwem?
Wiele rodzin dzieliło się z nami świadectwem, że dzięki zawierzeniu Matki Bożej i codziennej modlitwie różańcowej panuje w ich domu większy pokój i ufność Bogu. Pomaga to w utrzymaniu jedności małżeńskiej, ponieważ nie da się prawdziwie modlić, będąc pokłóconymi. Pamiętam pewną sytuację w znajomej rodzinie z naszej wspólnoty, która zachęciła dzieci do modlitwy różańcowej. Młodszy 9-letni chłopiec nie chciał się modlić na różańcu i przeszkadzał, gdy cała rodzina się modliła. Mama dziecka poprosiła Matkę Bożą o pomoc w tej sytuacji i przyszło jej do głowy, by powiedziała synowi: „Słuchaj, czy wiesz, że jeśli będziesz mówił na głos Zdrowaś, Maryjo to Matka Boża rozpozna Twój głos, kiedy będziesz Jej potrzebował?”. Dziecko w tym momencie zaczęło się modlić z rodziną. Inny ojciec rodziny opowiadał, że wrócił z pracy po dyżurze bardzo zmęczony i powiedział żonie, że tym razem nie będzie się modlić, bo nie da rady. Wtedy jego 6-letnia córeczka, która zazwyczaj bawiła się w trakcie różańca, podeszła do niego i powiedziała: „Tato, jeszcze się nie pomodliliśmy”. Zaskoczyło go to bardzo i razem z rodziną odmówił różaniec. Ta sama rodzina opowiada, że znalazła czas na różaniec, dzięki temu, że zrezygnowali z serialu, który wspólnie wieczorem oglądali.
Jakie przesłanie dla współ czesnych małżeństw płynie z orędzia Matki Bożej z Guadalupe?
Po pierwsze zawierzenie się Maryi. Matka Boża powiedziała do św. Juana Diego: „Czyż nie jestem tutaj ja, która jestem Twoją Matką? Niczego się nie lękaj. Jesteś pod mym płaszczem, w skrzyżowaniu mych rąk…”. Maryja jest naprawdę bardzo blisko każdego z nas, a rodzina jest dla niej szczególnie ważna. W jej oczach odkryto pod mikroskopem odbicie postaci, zgodnie z prawami optyki. W źrenicach Maryi widoczna była między innymi indiańska rodzina. To niezwykły przekaz na nasze czasy, ponieważ wcześniej nie można było zrobić tak precyzyjnych badań. Maryja prosi nas również o modlitwę różańcową. Na obrazie pod szyją Matki Bożej znajduje się broszka, która ma wokół koraliki i w środku krzyżyk. Jest to różaniec grecki (33 paciorki symbolizowały lata życia Pana Jezusa), którym się modlono w czasach objawienia się Matki Bożej. Maryja również zachęca do umiłowania życia poczętego i wzywa małżonków do tego samego, by zawsze przyjmowali dar nowego życia z radością i by go strzegli.
A co ciebie najmocniej porusza w przesłaniu Matki Bożej z Guadalupe?
Najmocniej porusza mnie jej łono, w którym jest Jezus. Maryja z Guadalupe niesie niesamowicie mocny przekaz ochrony życia poczętego. W dzisiejszym świecie tyle zabija się dzieci w łonie matek, a ona ciągle przypomina, że życie jest święte od poczęcia, dlatego uważam, że to znak szczególnie ważny w naszych czasach.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Magdalena Buczek