Jak się odnaleźć, gdy zewsząd zieje samotność, przerażenie, bezsilność, gdy cele jednoosobowe to „luksus” dla tych, którzy dopuścili się najcięższych przestępstw i stanowią zagrożenie dla siebie bądź innych? Jak się odnaleźć, gdy cela jedna- lub dwuosobowa to też „przywilej” np. pedofilów, których osadzenie w większej grupie skazanych mogłoby się okazać fatalne w skutkach? Jak funkcjonować, gdy poza regulaminowymi wyjątkami zwyczajowo w celach przebywa od 7 do 12 skazanych? Obok mordercy swoje łóżko może mieć złodziej profesjonalista, a nad nim – sprawca gwałtu lub tzw. drobny złodziejaszek. Komu więc zaufać w świecie, w którym kłamstwo to obowiązująca norma? Odwrócony Dekalog to akceptowana rzeczywistość i ma racje ten, kto silniejszy. Czy w takim miejscu można stać się lepszym? Może więc zakład karny powinien tylko karać, a o próbie naprawiana człowieka trzeba zapomnieć? Czy uzasadniony jest miesięczny koszt utrzymania więźnia wynoszący obecnie blisko 3000 zł? Do tego jeszcze darmowa opieka lekarska i pełne wyżywienie na koszt podatnika. Więźniowie mogą ponadto liczyć też na wsparcie duszpasterskie w osobie księdza kapelana. Czy to nie za dużo? Drodzy Czytelnicy, na te i inne pytania odpowiemy w cyklu artykułów „Za murami”. Dzisiaj to pierwsza odsłona tematu i zapowiedź tego, o czym zamierzamy pisać. Krok po kroku zajrzymy bez żadnej cenzury do świata za kratami. Przybliżymy sylwetki skazanych i świadectwa ich nawróceń. Zastanowimy się, co jest prawdą o życiu więźniów, a co powszechną opinią niekiedy daleką od więziennych realiów. Już dzisiaj zapraszamy do systematycznej lektury.
Za murami
Kolczaste druty, system kamer, masywna brama, wysoki mur. Na murze wieżyczki wartownicze obsługiwane przez uzbrojonych mężczyzn w niebiesko-szarych uniformach. Dopiero gdzieś w oddali wyłania się zarys specyficznych budynków – nowoczesnych, pamiętających głęboki PRL, a niekiedy także i zabytkowych. Wszystkie je jednak coś łączy. Bez wyjątku zamontowano w nich solidne kraty bądź okienne blendy.
Nie jest to opis posiadłości wpływowego biznesmena, który z obawy o własne bezpieczeństwo postanowił maksymalnie odizolować się od społeczeństwa. Mylne będzie i takie skojarzenie, jakoby miała to być tajna jednostka wojskowa bądź inny obiekt o znaczeniu strategicznym. Taki widok można zobaczyć, przejeżdżając obok większości placówek karnych, potocznie nazywanych więzieniami, bądź mniej ładnie – pudłem albo kiciem.
Interesujące jest wszystko, co dzieje się tam, gdzie już nasz wzrok nie sięga. Czy można w tym miejscu normalnie funkcjonować, realizować pasje lub spełniać osobiste marzenia? Czy w ogóle takie stawianie pytań jest taktowne, właściwe, a może odwrotnie – jest to wprost niegrzeczne?
Jak bowiem mówić o normalności w świecie, którego rytm dnia wyznacza więzienny regulamin? Według niego ustala się m.in. godzinę pobudki, czas na poranną toaletę, cotygodniowy prysznic, ilość i porę posiłków, chodzenie w koło po tzw. spacerniaku i nocny odpoczynek.
Prawda, to tylko przykład, jak wygląda dzień w zakładzie karnym, ale i prawdą jest, że w opinii więźniów miejsce, gdzie oni przebywają, dla człowieka się nie nadaje. Trudno żyć, odliczając dni do końca wyroku. W myślach pojawiają się wspomnienia rodziców, żony, dzieci… i nie wystarczają cykliczne widzenia z najbliższymi. Zawsze ich za mało, a niekiedy w ogóle nikt nie przychodzi. Co więc robić, gdy doskwiera samotność, a wspomnienie bliskich wywołuje ukrywane łzy?
Mogą zainteresować Cię też: