Zapewne każdy z nas zna ród Kossaków. – Ród, który na kartach historii zapisał się poprzez wybitnych malarzy: Juliusza, Wojciecha i Jerzego. Literaturze z tego rodu przysłużyły się Maria Jasnorzewska-Pawlikowska i Magdalena Samozwaniec, a najbardziej twórczą postacią rodu jest Zofia Kossak, autorka kilkudziesięciu powieści, wielu opowiadań, artykułów. Jej książki przetłumaczono na wiele języków. Wiele powieści jest wyrazem hołdu i miłości Zofii Kossak wobec Matki Bożej.
Wychowani w atmosferze miłości, poszanowania, w atmosferze przesiąkniętej kultem narodowych tradycji i chwałą polskiego oręża, przedstawionych na płótnach przez Juliusza i Wojciecha, a także w twórczości wspomnianych pisarek, mówią o zakorzenionych w ich sercach wartościach, jakie otrzymali od swoich ojców…
Pozwolę sobie przytoczyć fragmenty z niektórych powieści Zofii Kossak, w których autorka przez całe swoje życie dawała dowody głębokiej czci, miłości i ufności do Matki Bożej, dawała dowody miłości w służbie drugiemu człowiekowi i wierności ojczyźnie.
Zauroczenie wizerunkiem Matki Bożej Kodeńskiej
Zofia Kossak urodziła się w 1890 roku w Kośminie nad Wieprzem. Ojciec, Tadeusz Kossak, był synem wielkiego malarza Juliusza, bliźniaczego brata równie wielkiego malarza Wojciecha. Kształcona na malarkę w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych i w szkole rysunku w Genewie, miała przejąć tradycje rodzinne Kossaków. Wybrała jednak inną drogę.
Głęboko wstrząśnięta wydarzeniami rewolucyjnymi w latach 1917–1919, spisała wspomnienia o tamtych wydarzeniach w swojej pierwszej książce „Pożoga”. Zofia Kossak przez dłuższy czas przebywała w dobrach Sapiehów w Krasiczynie, tam usłyszała historię dotyczącą Mikołaja Sapiehy, wojewody brzeskiego, właściciela Kodnia, który w 1631 roku w Rzymie dopuścił się świętokradztwa, wykradając cudowny obraz Matki Boskiej Gregoriańskiej z prywatnej kaplicy papieskiej i przywożąc go do Kodnia. Za ten czyn papież Urban VIII obłożył Mikołaja Sapiehę klątwą. Maryja z tego miejsca zaczęła rozdzielać, na proszący lud, nadzwyczajne łaski, stąd też klątwa została przez papieża zdjęta z polskiego magnata. Na motywie tej historii i niezwykłego wydarzenia, czyli spotkania się pisarki z Matką Bożą Kodeńską, powstała powieść „Beatum scelus” („Błogosławiona wina”). Zauroczona wizerunkiem Zofia Kossak do końca swoich dni odwoływała się do Matki Bożej Kodeńskiej. Leżąc w szpitalu podczas śmiertelnej choroby, prosiła o Jej wizerunek, pragnęła przy nim umrzeć, jak w obecności kogoś bliskiego, ukochanego.
W tekście powieści pisarka włożyła w usta wpatrzonego w wizerunek Mikołaja Sapiehy wyrazy swego uwielbienia do Matki Bożej Kodeńskiej: „Ta, którą sobie Bóg umiłował, iż była czystością samą i dobrocią. Ta, która była gołębiem i ziemi najpiękniejszym kwiatem. Ta, której ponad wszystko nienawidzi i lęka się szatan. Jej to było spojrzenie, Jej rysy. Twarz koloru pszenicy jasnej podobnego. Wargi słów słodkości pełne, przymknione pieczęcią najwyższych Bożych tajemnic. Oczy ciemne oliwkowe, ogarniające każdego i wszystkich. Oczy te same, które się podnosiły z ufnym zadziwieniem na Gabriela Archanioła, gdy napełniając światłem ubogie mieszkanko, rzekł do rozmodlonego dziewczęcia – bądź pozdrowiona Maryjo! – Te same oczy, które się śmiały do Boskiej Dzieciny, oczy kobiece, oczy matczyne, a zarazem oczy boskie”. Być może były to myśli Zofii Kossak, gdy pierwszy raz zobaczyła Matkę Bożą Kodeńską. W końcowej części powieści „Beatum scelus” spotykamy się z wyrazami uwielbienia dla Matki Bożej wyrażonymi przez autorkę bezpośrednio: „Dla Ciebie to wszystko zostało spisane, o Mario, drogo błądzących, pocieszycielko smutnych i strapionych. Ty, któraś wzięła w siebie wszystek wdzięk i piękno, a zarazem wszystkie miłosierdzie Boże, któraś jest z ziemi i z Nieba, bliska Bogu i nam bliska. Ty uwielbiana i umiłowana Matko Boska Częstochowska, Kochawińska – w stu miejscach czczona i wyobrażana, wszędzie jednaka, taż sama, Nieustającej Pomocy Dawczyni”.
Ufność do Maryi i patriotyzm
Tę ufność można odnaleźć w powieści Zofii Kossak „Złota wolność”, w której w usta hetmana Jana Karola Chodkiewicza w przededniu bitwy pod Kircholmem wkłada modlitwę kierującą wzrok w wiszący u wezgłowia obrazek Matki Boskiej Ostrobramskiej, osobliwej swej patronki: „Zdrowaś Maryjo, łaskiś pełna – juści nas jutro wspomożesz, wywiedziesz z tego upału”…
Ufność w opiekę Matki Bożej w przełomowych chwilach życia jednostek i całego narodu polskiego Zofia Kossak podkreśliła w książce „Z dziejów Śląska”. Opisała w niej pobyt w sanktuarium Matki Bożej Piekarskiej króla Jana III Sobieskiego, który w 1683 roku idąc z odsieczą pod Wiedeń, modlił się: „Nie bójta się, ludzie kochane. Nie przyjdą tutaj pogany. Zdzierżymy ich z pomocą Matki Bożej”.
Zofia Kossak od 1922 roku mieszkała na Śląsku Cieszyńskim, w Dworze Kossaków w Górkach Wielkich. Tu też napisała wiele tzw. śląskich powieści, w których dowodziła polskości tych ziem. Ścigana za to przez Gestapo, uciekła do Warszawy wraz z małoletnimi jeszcze dziećmi Anią i Witoldem. W Warszawie włączyła się w działalność konspiracyjną. Ratowała życie Żydów. Umocniona codzienną Eucharystią, poszła na całość, ryzykując własnym życiem. Za pomoc Żydom została uhonorowana tytułem – Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
„Naglące wołanie”
W szczytowym okresie swoich działań przeżyła Boże wydarzenie, które opisała po wojnie w opowiadaniu „Naglące wołanie”. W utworze tym autorka mówi, że któregoś marcowego dnia 1941 roku, gdy szła warszawską ulicą, nagle usłyszała wołanie, choć na ulicy nie było nikogo. Idąc za tym głosem, cofnęła się kilkanaście kroków i znalazła się przed sklepem z dewocjonaliami. Na wystawie umieszczony był duży obraz Matki Bożej Częstochowskiej, niezdarnie, po amatorsku namalowany. Zapragnęła go kupić, ale cena dziesięciokrotnie przekraczała jej możliwości finansowe. Obraz ten wypełniał jej myśli, towarzyszył nieustannie, śnił się po nocach. Opowiedziała o nim swojej matce, przyjaciołom, znajomym bliższym i dalszym. Mijały miesiące, Zofia godzinami stała przed sklepową wystawą, wpatrując się w obraz Matki Bożej. Trzynastego sierpnia (sobota) wydarzyło się coś, co zakrawało na cud. Znajomy z Poznania zgłosił się do pisarki mieszkającej w maleńkiej izdebce na Powiślu i oddał 300 złotych przedwojennego długu. Tyle akurat kosztował obraz, który zakupiła Zofia Kossak. Pierwszego września 1941 roku rozpoczęły się nalot i bombardowanie Warszawy. Jedna z bomb trafiła w środek sklepu z dewocjonaliami, zmieniając go w ogromną czeluść. Ocalony obraz przetrwał wojnę przechowywany u różnych ludzi. W 1948 roku pisarka przebywając na przymusowej emigracji, ofiarowała wizerunek swojej córce Annie z okazji jej ślubu w Szwajcarii, we Fryburgu. Obraz umieszczono wtedy na ścianie na solidnym haku. W godzinie śmierci Zofii Kossak obraz nagle spadł na podłogę, chociaż jego zawieszenie pozostało nienaruszone.
Wojna się skończyła. W nowym, komunistycznym świecie nie było miejsca dla gorliwej katolickiej pisarki. Zofia Kossak musiała więc opuścić kraj. W Anglii myślami podążała do Kodnia i tam narodził się pomysł napisania drugiej wersji „Beatum scelus”, która nosiła nazwę „Błogosławionej winy”. Książka ta jest poświęcona Maryi, ofiarowana w najpokorniejszym wyrazie uwielbienia i hołdu.
Zofia Kossak w 1957 roku powróciła do kraju i zamieszkała ponownie na Śląsku Cieszyńskim, w Górkach Wielkich. W 1966 roku pisarce została przyznana Nagroda Państwowa i stopnia. Nie przyjęła jej z powodu działania władz województwa katowickiego zabraniających wiernym przekazywania z parafii do parafii, z domu do domu kopii cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Władze nie mogły jej zapomnieć tej niezależnej i zdecydowanej postawy. Chciały wykreślić jej nazwisko z historii polskiej kultury. Do końca wierna Bogu, Matce Bożej, ojczyźnie, z bogatym dorobkiem literackim, w większości poświęconym Matce Bożej, odeszła do wieczności 9 kwietnia 1968 roku. Nawet w tej ostatniej drodze władze zabroniły miejscowej młodzieży brania udziału w pogrzebie, zakazywały składania kwiatów na grobie. Zapewne przez krzyż doszła już do chwały nieba, a na ziemi wciąż żywa pamięć o Zofii Kossak-Szczuckiej trwa. Kilka dni temu, w 50. rocznicę śmierci przedstawiciele władz województwa śląskiego i powiatu cieszyńskiego złożyli kwiaty na jej grobie.
Dziś w Górkach Wielkich możemy zatrzymać się na dawnych posiadłościach Kossaków, zwiedzając Muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej, gdzie prezentowane są zbiory biograficzne związane z osobą powieściopisarki. Można tam odpocząć kilka dni w turystycznej bazie noclegowo-wypoczynkowej w posesji jej rodziny, poznając bogatą twórczość pisarki i wyjątkowe walory krajoznawczo-turystyczne Beskidu Śląskiego, czy skorzystać z kąpieli nad rzeką Brennicą.
00głosów
Oceń ten tekst
Lidia
Wajdzik
Animator kultury, animatorka nowenny pompejańskiej w Polsce od 2002 roku. Organizatorka rekolekcji, spotkań oraz świętych nocy modlitwy.
Wyszukaj jej teksty.