Drzwi do świątyni są zawsze otwarte. O. Bogdan Kocańda

O inicjatywie „Górale u Niebiańskiej Gaździny” rozmawiamy z o. Bogdanem Kocańdą OFMConv, kustoszem sanktuarium w Rychwałdzie.

Skąd pomysł na góralską oprawę Mszy świętej?

Zaczęło się od tego, że u nas w Rychwałdzie prowadzimy nabożeństwa fatimskie i każdego 13-stego dnia sierpnia przybywają na nie górale ze Związku Podhalan, Oddział Górali Żywieckich. Wtedy występują u nas góralskie zespoły pieśni i tańca oraz grupy śpiewacze i kapele. Ludzie przychodzą ubrani w stroje ludowe. Trwa to już od paru lat. Zawsze te sierpniowe nabożeństwa fatimskie są najliczniejsze, liczba uczestników dochodzi nawet do 5 tysięcy osób. Pewnego dnia rozmawiałem z parafianinem, Andrzejem Woźniakiem, który jest w zarządzie Związku Podhalan, tutejszego Oddziału Górali Żywieckich, o takiej inicjatywie, która podkreślałaby ten nasz związek z ojcowizną, tą ludowość, bo przecież jest to Sanktuarium Pani Ziemi Żywieckiej. Po kilku dniach Andrzejek przyszedł do mnie z taką propozycją, by wprowadzić stałą Mszę świętą z oprawą góralską. Sam zajął się sprawami organizacyjnymi, m.in. zapraszaniem muzyków i troską o posługę liturgiczną. Potem zaprosiliśmy do Rychwałdu zarząd Związku Podhalan Oddziału Górali Żywieckich, który poparł ten pomysł, i zaczęliśmy działać. Andrzej prowadzi na Facebook’u stroniczkę „Msze w oprawie góralskiej”.

Pierwsza Msza święta miała miejsce 17 stycznia 2016 roku. Odtąd każda Msza w trzecią niedzielę miesiąca, o godz. 9:00, będzie w góralskiej oprawie.

Pragniemy, by tak było. Chcemy gościć góralskie zespoły pieśni i tańca oraz zapraszać kaznodziejów związanych z górami, góralską mową i tradycją. Zachowując wszelkie przepisy liturgiczne skupiamy się na istocie eucharystii – na spotkaniu z żywym Bogiem. Po Mszy świętej zespoły i kapele góralskie będą przed kościołem śpiewem i muzyką żegnać przybyłych parafian i pielgrzymów. Ufam, że radość tej chwili będzie autentyczna, wypływająca najpierw z komunii z Bogiem i wspólnotą Kościoła, a następnie z odkrycia znajomych twarzy. Bowiem nie wszyscy wiedzą, że sąsiedzi czy przyjaciele, na co dzień zajęci swymi obowiązkami, od święta ubierają się w stroje ludowe i grają bądź śpiewają w różnych zespołach czy kapelach góralskich.

Czy trzeba góralską tradycję przypominać? Czy ona gaśnie?

Nie, nie gaśnie. Tam jest ojczyzna, gdzie jest Ojciec. Chcemy jednak wrócić do początków, do trudnych czasów, ale jakże barwnych i prospołecznych. Pragniemy ożywić ten wymiar wspólnotowy powracając do korzeni. Nie chodzi w tym o jakieś wstecznictwo, lecz o ponowne odkrycie kultury beskidzkiej, wraz z typowym dla niej przywiązaniem do ziemi, ojcowizny i Kościoła świętego. Pomyśleliśmy, żeby zaprosić ludzi w strojach ludowych, pieśniarzy i muzyków, aby nie tyle wzbudzać zainteresowanie folklorem, co raczej obudzić tą góralską wrażliwość na Boga i Ojczyznę, która za sprawą nowoczesności została bardzo uśpiona. Gdzie ma się to dokonywać, jak nie w sanktuariach? Jako kustosz Sanktuarium Matki Bożej Rychwałdzkiej Pani Ziemi Żywieckiej widzę tu możliwość spajania wiary z kulturą.

Jaką rolę pełni dziś Sanktuarium? Czy nadal cieszy się dużym uznaniem i wiele osób pielgrzymuje z dalekich stron przed obraz Matki Bożej Rychwałdzkiej z Dzieciątkiem?

Sanktuarium rychwałdzkie odgrywa znaczną rolę na Żywiecczyźnie. Tu pielgrzymują pątnicy ze wszystkich parafii naszego powiatu. Sanktuarium jest znane w całej diecezji bielsko-żywieckiej jako miejsce kultu maryjnego, ale też jako centrum nowej ewangelizacji. Wiele inicjatyw, jakie podejmujemy, ma o wiele szerszy zasięg niż diecezja czy nawet obszar Polski. Z roku na rok przybywa pielgrzymów, a w niedzielnych eucharystiach uczestniczy ponad 100% wiernych.

W czym Ojciec upatruje przyczyn tego wzrostu?

Udało nam się stworzyć szeroką sieć współpracy pomiędzy franciszkanami, którzy duszpasteryzują w Rychwałdzie, a ludźmi świeckimi z różnych środowisk, którym zależy na dobrej formacji religijnej, wspólnotowości i rodzinnym klimacie. Nasz charyzmat franciszkański pasuje do góralskiej mentalności, ale też zdecydowanie wykracza poza nią, rodząc nowe twórcze projekty, w które zaangażowane są naprawdę duże rzesze parafian, woluntariuszy i sympatyków sanktuarium. Poza tym Msze święte z modlitwą o uzdrowienie robią swoje, a świadectwa uzdrowień działają jak magnes. W miniony poniedziałek kościół jak zawsze pękał w szwach. Nadto nabożeństwa fatimskie w swej tradycyjnej oprawie, ale też pełne głębokiej duchowości maryjnej, przyciągają do 4 tysięcy wiernych, podczas gdy parafia liczy ok. 1860 ludzi. Śmiało mogę mówić tu o pewnym fenomenie duszpasterskim.

Matka Boża Rychwałdzka jest jak magnes, przyciąga…

Maryja swoim wstawiennictwem przyciąga nie tylko górali, ale też pielgrzymów z różnych stron Polski i świata. Ostatnio zgłosiła się grupa 150 Francuzów, którzy pragną w sierpniu pokłonić się Matce naszego Pana właśnie tu, w Rychwałdzie.

Francuzów czy potomków Polaków?

Przyjedzie młodzież francuska.

Trudno uwierzyć! 

A jednak! Przyjadą młodzi z Francji i Belgii na Światowe Dni Młodzieży, a potem zostaną jeszcze kilka dni w naszym kraju i odwiedzą między innymi nasze sanktuarium. Otwieramy się na zachód. Gościły już u nas grupy z Włoch, Austrii, Niemiec, Czech, Słowacji i innych krajów Europy. Rychwałd staje się krok po kroku międzynarodowym sanktuarium.

Pokazał nam Ojciec piękną, srebrną różę.

W minionym tygodniu mieszkaniec Łodygowic podarował ją dla naszego sanktuarium jako wotum wdzięczności za otrzymane łaski za wstawiennictwem Matki Bożej Rychwałdzkiej. Wykonał ją własnoręcznie. Róża ta trafi w najbliższym czasie do jednej z dwóch nowych gablot wotywnych, które dołączą do już zawieszonych w prezbiterium kościoła.

Może pora na zaproszenie dla czytelników „Królowej Różańca Świętego” do odwiedzenia Sanktuarium?

Drzwi do świątyni są zawsze otwarte i będziemy, Drodzy Mili, bardzo radzi witać Wos góralską witacką w progach domu naszej Pani. Zapraszamy szczególnie w soboty od kwietnia do listopada na Msze święte dla pielgrzymów, które celebrujemy w soboty o godz. 11. Kwadrans wcześniej opowiadamy historię sanktuarium, a bezpośrednio po Eucharystii wszystkich chętnych namaszczamy rychwałdzkim olejkiem radości.

Zapraszamy też do zwiedzania stałej wystawy naszych sakralnych skarbów, jak i do udziału w nabożeństwach fatimskich każdego 13-tego dnia miesiąca, od maja do października włącznie; na Msze święte z modlitwą o uzdrowienie w każdy czwarty poniedziałek miesiąca; na Msze święte z oprawą góralską w każdą trzecią niedzielę miesiąca o godz. 9.00; na całonocne adoracyjne czuwanie w milczeniu w trzeci piątek miesiąca; na czuwania dla młodzieży w trzecią sobotę miesiąca – i tak wymieniać mogę jeszcze…

Co to za olejek? I dlaczego… „radości”?

Pomysł tego sakramentale zrodził się z modlitwy nad psalmem 45. Następnie papież Franciszek, kiedy celebrował pierwszą swoją Mszę świętą krzyżma, zwrócił się do kapłanów, aby „zapachnieli zapachem swoich owiec”. Więc my, troszeczkę przewrotnie, namaszczamy najpierw owce olejem radości, a potem ich radość wraca do nas, dając nam siłę do dalszej posługi. Przy tym wykorzystujemy bogactwo tradycji franciszkańskiej i na czołach wiernych olejkiem radości wypisujemy znak „tau” – τ. Znak ten odnosi się do postaci św. Franciszka z Asyżu, który tym znakiem podpisywał swoje listy. To również znak naszego zakonu, zaczerpnięty z księgi Ezechiela, z IX rozdziału, gdzie Bóg posyła Anioła z kałamarzem w ręku, a ten na czołach sprawiedliwych wypisuje znak „tau”. Wszyscy inni, którzy byli pozbawieni tego znaku, zostali przez Aniołów Zagłady zniszczeni. Więc jest to też znak ochronny, dający bezpieczeństwo. Namaszczenie rychwałdzkim olejkiem radości ma przede wszystkim wymiar duchowy i widzimy jego skutki, czego dowodem są świadectwa uzdrowień, jakie do nas docierają od osób, które z wiarą praktykują ten obrzęd.

Jak się przyjęła nowa tradycja?

Bardzo się przyjęła! Pielgrzymi wielokrotnie dają pozytywne świadectwa działania rychwałdzkiego olejku radości. Inni piszą listy z prośbą o wysyłanie olejku radości do ich domów. Wielu systematycznie przyjeżdża na Msze święte dla pielgrzymów, aby zostać namaszczonym olejkiem radości, a jeszcze inni wysyłają go do najdalszych zakątków świata, jako prezenty lub pamiątki z naszego sanktuarium. Oczywiście potrzeba tu głębokiej wiary w moc Jezusa Chrystusa, który w swoim Kościele daje nam takie środki duchowe. Na naszej stronie www.rychwald.franciszkanie.pl można uzyskać więcej informacji na ten temat.

Czy ludzie wracają do domu radośniejsi po takim namaszczeniu?

Zapewne! Wielu uśmiecha się już przy samym namaszczaniu. Inni – jadąc w oparach olejku w autokarze. Są i tacy, którzy traktują to bardzo poważnie, i stosują ten olej w walce duchowej, w stanach duchowego strapienia czy depresji. Mamy już kilka świadectw uzdrowień fizycznych po namaszczeniu tym olejkiem ran pooparzeniowych. Wiara otwiera drzwi dla siostry łaski, trzeba ją tylko przyjąć!

Dziękuję za rozmowę.

Marek Woś

MAREK WOŚ redaktor naczelny

Redaktor KRŚ, polonista, filmoznawca, edytor, ekonomista, człowiek od "brudnej roboty".
Wyszukaj jego teksty.

Więcej inicjatyw Franciszkanów z Rychwałdu

www.rychwald.franciszkanie.pl

 

 

5 1 głos
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x