Trójwymiarowe figury przedstawiające bóstwa są znane w wielu religiach od tysiącleci. Jak w kościele rzeźby przywołują obecność Boga?
W chrześcijaństwie sytuacja z wizerunkami była skomplikowana: wyrośliśmy na gruncie religii żydowskiej, w której jakiekolwiek przedstawienia Boga są zabronione. Pierwsze wieki były w Kościele czasem sporów, a nawet wojen wokół podejścia do wizerunków. – Czy czczenie deski nie jest bałwochwalstwem, złamaniem pierwszego przykazania? – zastanawiali się przeciwnicy obrazów.
Temat ten był głównym zagadnieniem na soborze nicejskim II w 787 r. Uznano wtedy, że skoro Bóg stał się człowiekiem i miał fizyczne, materialne ciało, to wolno nam wykonywać obrazy, które będą Go przedstawiać. Wizerunki miały więc pomagać człowiekowi w kontakcie z Bogiem, odnosząc się zawsze do przedstawianych świętych czy samego Boga. Chrześcijański Wschód rozwinął na tej podstawie bogatą i pełną głębi teologię ikony, z kolei na Zachodzie święte obrazy były traktowane inaczej, a ich miejsce zajęły rzeźby.
Niektóre z nich były nawet wykorzystywane w czasie liturgii najważniejszych świąt w roku.
Teatr w kościele w dawnej Europie
Ale o czym w ogóle mowa, skoro dziś z kościołów znamy głównie figurki Matki Bożej z Fatimy, Lourdes czy inne rzeźby, które najczęściej stoją w bocznej kaplicy, a służą przeważnie do prywatnej modlitwy? Żeby zrozumieć fenomen takich rzeźb, trzeba przenieść się w czasy przed połową XVI w., czyli przed soborem trydenckim.
Liturgia wówczas miała wiele elementów, które nazywamy dramatyzacjami liturgicznymi. Były to fragmenty liturgii, które w jakimś stopniu przypominają teatr: pojawiają się scenografia, role, czasem nawet stroje. Takim teatralnym wydarzeniem jest procesja Niedzieli Palmowej, o której przeczytają Państwo w kolejnym numerze „KRŚ”, a także adoracja krzyża czy nawiedzenie grobu. Bogate celebracje, które sięgają X w., dziś już zupełnie zanikły.
Ciekawym przejawem wykorzystania dawnego obrzędu Depositio Crucis jest liturgia Monastycznych Wspólnot Jerozolimskich w Warszawie. Po adoracji krzyża mnisi składają krucyfiks na ołtarzu, a siostry w pełnych namaszczenia gestach zawijają go w obrus – całun. Taka figura jest przeznaczona do adoracji, a w kościele nie buduje się odrębnego grobu. To dodatkowo przypomina już współczesnym wiernym, że Jezus, który został pochowany w grocie w Jerozolimie i zawinięty w płótna, to ta sama osoba, która pojawia się w ofierze Eucharystii na ołtarzu przykrytym białym obrusem.
Rzeźby z… ruchomymi ramionami
Wróćmy jednak do liturgii Wielkiego Piątku w średniowieczu. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w kamiennym kościele, oświetlonym świecami. Liturgia trwa długo, jej tekst to w większości śpiew gregoriański. Po wielkopiątkowej adoracji krzyża wybrane osoby ze służby liturgicznej podchodzą do krzyża niczym Nikodem i Józef z Arymatei, zdejmują z niego spowitą w półmrok postać, zanoszą ją na ołtarz, składają jej ramiona wzdłuż ciała i zawijają ją w płótno. To niezwykłe widowisko to nic innego jak zapisane w dawnych księgach liturgicznych Depositio Crucis. Czasem był to symboliczny pogrzeb figury Jezusa, czasem krucyfiksu, często wraz z Najświętszym Sakramentem. Rzeźby – szczególnie w późnym średniowieczu – miały często prawdziwe włosy, a drewno mogło być obciągnięte zwierzęcą skórą, by spotęgować wrażenie realności.
Różne zapisy liturgiczne przewidywały też rozmaite dodatkowe symbole. Na przykład w klasztorze benedyktynek w Barking koło Londynu zachowała się instrukcja, aby po adoracji krzyża zdjąć z niego figurę i obmyć ją winem i wodą. Potem należało złożyć ruchome ramiona i uroczyście umieścić rzeźbę w specjalnie przygotowanym grobie.
Animowane rzeźby: gdzie je znaleźć w Polsce
Do dzisiaj w Wielką Sobotę wierni, którzy przybywają do dawnego kościoła cysterek w Chełmnie, modlą się, patrząc na XIV-wieczną rzeźbę. Co ciekawe, skrywa ona jedną tajemnicę. Otóż z tyłu głowy Jezusa znajduje się otwór połączony z otworem ust, który prawdopodobnie służył do przechowywania Najświętszego Sakramentu.
Drugim przykładem jest Chrystus w grobie – rzeźba pochodząca z Mszczonowa, obecnie znajdująca się w Muzeum Archidiecezjalnym w Warszawie. Zawiasy świadczą, że miała ona ruchome ramiona, dzisiaj złożone na stałe. Zapewne wiąże się to z tym, że obrzęd Depositio… nie był praktykowany, a rzeźba przez wiele lat służyła jako element grobu wielkanocnego.
Co to dla nas znaczy
Żyjemy dziś w kulturze obrazkowej. Warto czasem spojrzeć na te wizerunki najwyższej klasy, pomyśleć, że przez setki lat służyły ludziom do modlitwy. Pomagały im w odczuciu obecności Boga w liturgii, którą przecież trudno uchwycić. Dlaczego nie moglibyśmy dzisiaj – przy uznaniu wszystkich zmian – skorzystać odrobinę z tych świetnych przykładów?
Bartłomiej Kuczyński