Święty ojciec Stanisław Papczyński czekał na kanonizację ponad 300 lat, aby jego przesłanie stało się jeszcze bardziej aktualne. Centrum życia uczynił misterium Niepokalanego Poczęcia Maryi, ogłoszone jako dogmat prawie 200 lat później. Jest ono świadectwem, że Bóg umiłował każdego z nas przed założeniem świata i że powołał nas do świętości. Że każde życie ludzkie jest godne i święte nie tylko od poczęcia do naturalnej śmierci, ale od nieskończoności w Bogu do nieskończoności z Bogiem.
Ojciec Stanisław urodził się w 1631 r. w Podegrodziu, niedaleko Starego Sącza. Na początku nie był w stanie nawet opanować alfabetu, więc ojciec posłał go do pasania owiec. Dzięki działaniu Bożej Opatrzności, jak zaznacza Święty, jednego popołudnia pokonał trudności i powrócił do szkoły. Mając piętnaście lat, wyruszył z domu, aby dalej się kształcić. Uczył się w różnych szkołach pijarskich i jezuickich. Nie raz musiał przerywać studia z powodu nadciągających wojsk i epidemii przetaczających się przez Rzeczpospolitą. Trudności w zdobywaniu wykształcenia i kilkukrotne otarcie się o śmierć wzmacniały charakter młodego mężczyzny i jego zawierzenie Bogu i Maryi.
Mając 23 lata, Papczyński wstąpił do zakonu pijarów i przyjął imię Stanisław od Jezusa i Maryi. Po święceniach kapłańskich był wybitnym kaznodzieją, mistrzem życia duchowego, wykładowcą. Z jego podręcznika retoryki uczyły się pokolenia Polaków. Z jego spowiedzi i rad korzystali między innymi późniejszy papież Innocenty XII i przyszły król Jan III Sobieski. Zakon pijarów o. Papczyński nazywał „droższym nad życie”, a jednak, mając niemal 40 lat, opuścił swoją wspólnotę za zgodą papieża. Pragnął jeszcze większego radykalizmu życia i założenia nowego zakonu, ku czci Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Chociaż proponowano mu przejście do innych zakonów oraz różne funkcje kościelne, on realizował wizję, wyrytą w jego sercu przez Ducha Świętego.
Pierwszą wspólnotę marianów powołał do życia w Puszczy Korabiewskiej (dzisiaj Mariańskiej). 24 ostatnie lata życia spędził w Nowej Jerozolimie (dzisiaj Góra Kalwaria) przy kościele Wieczerzy Pańskiej, zwanym w skrócie Wieczernikiem. Tam kierował nową wspólnotą zakonną, sprawował posługę kapłańską i oddawał się dziełom miłosierdzia. Szczególną opieką otaczał ubogich, chorych i cierpiących. Przeżywszy 70 lat, zmarł w opinii świętości.
Czciciel Niepokalanego Poczęcia Maryi
Będąc jeszcze u pijarów, św. ojciec Stanisław, kierowany szczególnym natchnieniem Ducha Świętego, wybrał misterium Niepokalanego Poczęcia Maryi za główny punkt odniesienia i drogowskaz swego życia. Kiedy w 1670 r. opuszczał zakon pijarów, publicznie odczytał napisane przez siebie „Ofiarowanie”. Zaznaczył w nim (ponad 180 lat przed ogłoszeniem dogmatu o Niepokalanym Poczęciu), że całego siebie, wszystko, kim jest i co posiada, ofiarowuje i poświęca „Bogu Ojcu Wszechmogącemu i Synowi, i Duchowi Świętemu oraz Bogurodzicy, zawsze Dziewicy Maryi bez zmazy pierworodnej poczętej”. Wyznał wtedy, że zamierza założyć „Towarzystwo Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia” i wytrwać w nim aż do śmierci. Swoje krótkie „Ofiarowanie” zakończył słowami: „Wyznaję, że Najświętsza Boża Rodzicielka Maryja poczęta została bez zmazy pierworodnej, i obiecuję, że będę szerzył Jej cześć i bronił jej nawet kosztem mego życia”.
„Ze względu na jaśniejące bielą Niepokalane Poczęcie Matki Bożej” o. Stanisław w 1671 r. przywdział biały habit, a dwa lata później założył zapowiadany Zakon Ojców Marianów od Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Najważniejszym szczególnym zadaniem marianów miało być szerzenie czci „Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Bogurodzicy Dziewicy”. Przy każdym domu zakonnym miały powstawać Bractwa Niepokalanego Poczęcia. Sam Święty, a później jego współbracia i uczniowie, powtarzali często: „Niepokalane Poczęcie Maryi Dziewicy niech nam będzie zbawieniem i obroną”.
Maryja została poczęta bez grzechu pierworodnego ze względu na swoją misję – miała się stać Matką Syna Bożego. W tym poczęciu nie ma żadnej Jej zasługi, a jedynie czysta, darmowa łaska. Pan Bóg przed wiekami zapragnął Maryi, ukochał Ją i od samego poczęcia napełnił Duchem Świętym. Ona, współpracując z łaską, stała się Matką Syna Bożego, a ostatecznie – Matką wszystkich ludzi. Wzięta do nieba, dopełnia swego powołania, wstawiając się dziś za nami u swego Syna.\
Niepokalane Poczęcie Maryi wskazuje, że Pan Bóg ukochał przed wiekami każdego z nas i w odpowiednim czasie powołał nas do życia, bez żadnej naszej zasługi. Ojciec Stanisław pisał: „Ty, człowieku pojawiłeś się jako rezultat Boskiego zamysłu. Ciebie sama Najświętsza Trójca wzniosła sobie na świątynię. O, jak bardzo powinieneś podziwiać i śledzić tę troskliwość o ciebie Najlepszego Boga Ojca, która wyprzedziła jeszcze twoje narodzenie!”. Nie ma więc niechcianych, poczętych z przypadku, niepotrzebnych. Wszyscy jesteśmy upragnieni i umiłowani przez Boga, piękni i godni w Jego oczach. On ma plan wobec każdego z nas i na różny sposób napełnia nas swoją łaską i miłością.
Misterium Niepokalanego Poczęcia Maryi św. Jan Paweł II nazwał „wspaniałą syntezą wiary chrześcijańskiej”. Ojciec Stanisław doskonale rozumiał to misterium. Aby wskazać, jak można żyć nim na co dzień, napisał podręcznik życia duchowego dla świeckich i duchownych zatytułowany: „Mistyczna świątynia Boga”.
Przewodnik do nieba
Jako kapłan i zakonnik (najpierw pijar a później marianin), św, ojciec Stanisław całe swoje życie ofiarowywał Bogu i ludziom. Odprawiał msze święte i sprawował sakramenty. Nauczał w czasie liturgii, lekcji szkolnych, rekolekcji i misji. Wspomagał ubogich i cierpiących. W prowadzeniu ludzi był bardzo praktyczny. Jego „Mistyczna świątynia Boga” może również dzisiaj służyć jako podręcznik życia duchowego czy pomoc do odprawienia własnych rekolekcji w drodze. Tu pragnę przytoczyć jedynie kilka myśli z tejże książki.
Ojciec Papczyński pisał, że człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga, przez chrzest staje się Jego mistyczną świątynią. Dlatego św. Stanisław zalecał, aby uroczyście świętować każdą rocznicę chrztu i jak najczęściej dziękować Bogu za ten sakrament.
W centrum mistycznej świątyni stoi ołtarz, którym jest nasze serce. Na nim kapłan – miłość składa Bogu Ojcu ofiarę. Jest nią męka, śmierć i zmartwychwstanie, jest też życie i świętość Maryi i świętych wszystkich czasów. Mogę ofiarować Bogu na ołtarzu mego serca moich bliskich, moje myśli, słowa i uczynki. Byle tylko wszystko było „okraszone” miłością i ofiarowane z miłością.
Na ołtarzu winno być bez przerwy spalane kadzidło modlitwy. Ojciec Stanisław uznaje za najbardziej opuszczoną tę świątynię, w której nie jest zanoszona nieustanna modlitwa. Warto tu przytoczyć bardzo mocne słowa papieża Franciszka, które wypowiedział na początku swego pontyfikatu: „Kto się nie modli do Boga, modli się do diabła”. Nasza świątynia mistyczna, ale też całe życie, są oświetlane przez lampę przykazań Boga i Kościoła. Potrzeba mi tej lampy, pochodni, abym się nie pogubił w gąszczu wypowiedzi najrozmaitszych „proroków”, którzy stawiają swoje poglądy ponad nauczanie Kościoła.
Każdego materialnego kościoła strzegą drzwi i okna. W przypadku mistycznej świątyni Boga, którą jestem, są to odpowiednio oczy i uszy. Ojciec Stanisław radzi, aby ich strzec i aby nie wpuszczać przez nie byle czego. Uważa, że cokolwiek wejdzie przez oczy, utkwi w sercu. Retorycznie też pyta swego czytelnika: Dlaczego nudzą cię kazania i pobożne rozmowy, a masz upodobanie w plotkach, obmowach, opowieściach o wojnach, kradzieżach i gwałtach?! We wnętrzu świątyni ma przemawiać kaznodzieja, którym jest moje sumienie. Warto słuchać tego doradcy, pod warunkiem jednak, że jest dobrze ukształtowany i stale formowany.
Grzech, szczególnie ciężki, jest bezczeszczeniem, rujnowaniem mistycznej świątyni. Pan Bóg nie pozostawia nas jednak bez nadziei. Ratunkiem po upadku w grzech, kolejnym poświęceniem świątyni jest każdorazowa spowiedź. Chrzest i spowiedź o. Stanisław uważał za dwa klucze otwierające niebo. Do nas grzeszników wołał: „Za ciebie twój Zbawiciel, najlepszy Pasterz, oddał swoje życie. Jesteś pełen grzechów? Jezus przyszedł zbawiać grzeszników. Oddaj się cały Jezusowi, a cały Jezus będzie twój”. Od spowiedzi Chrystus prowadzi nas do Eucharystii zwieńczonej przyjęciem Komunii Świętej. Ciało i Krew Zbawiciela są pokarmem na życie wieczne, są źródłem miłości, przebaczenia, mocy do życia na wzór Chrystusa.
Święty ojciec Stanisław zapewnia, że cała Trójca Święta znajduje w nas mieszkanie i uświęca mistyczną świątynię, którą jesteśmy, jeśli tylko poważnie o nią dbamy, jeśli oczyszczamy ją przez rachunek sumienia i przyozdabiamy cnotami, jeśli ją odnawiamy przez uczynki miłosierdzia, jeśli ją konsekrujemy przez sakramenty. Już tu, na ziemi, stajemy się tabernakulum Boga, a w wieczności będziemy się cieszyć Bożą miłością wraz ze wszystkimi świętymi.
Paweł Naumowicz MI