Świadectwa z KRS52

Oto kolejna porcja świadectw mocy różańca oraz nowenny pompejańskiej!

Zatroskany ojciec: zawierzcie wszystkie swoje problemy Jezusowi

Jestem ojcem pięcioletniego syna, u którego stwierdzono zaburzenia ze spektrum autyzmu (do końca nie stwierdzono, czy jest to Zespół Aspergera, czy autyzm wysokofunkcjonujący). Zaraz po diagnozie (jakieś dwa i pół roku temu) byłem załamany. Szukałem wszystkiego, co mogłoby pomóc mojemu dziecku. Byłem na skraju załamania nerwowego. Nie mając już żadnego ratunku, zwróciłem się z modlitwą o pomoc i wstawiennictwo do św. Jana Pawła II. Tak się zaczęła moja przemiana i przemiana mojego syna.

Czytając jedną z homilii Jan Pawła II, zwróciłem uwagę na słowa, że różaniec jest ostatnią deską ratunku dla ludzi będących w beznadziejnych sytuacjach. Idąc tą drogą, szukałem w internecie jakichś dowodów i poparcia na to, że modlitwa różańcowa jest w stanie pomóc przede wszystkim mojemu dziecku, ale również i mnie. No i znalazłem forum poświęcone nowennie pompejańskiej. Było to dla mnie dość ciężkie przedsięwzięcie, jak dla kogoś, kto nigdy nie odmawiał różańca lub czynił to bardzo rzadko. Byłem jednak na skraju załamania i podjąłem się tej modlitwy, bo zrobiłbym wszystko, aby pomóc mojemu dziecku.

Na efekty modlitwy nie trzeba było długo czekać! Pierwszą łaską, jaką otrzymałem (chyba po dwóch tygodniach), był spokój ducha i ustąpienie objawów załamania i poczucia beznadziei. A stało się to po moim drugim narodzeniu – tak nazywam przemianę, która wówczas we mnie nastąpiła. Po dwóch tygodniach tej modlitwy postanowiłem całkiem zawierzyć mojego syna, siebie i całą moją rodzinę Bogu, a sam przystąpiłem do spowiedzi generalnej z całego życia, ze szczerą chęcią nawrócenia i powrotu do Chrystusa. Nie była to spowiedź taka tylko „na odwal” – ale spowiedź z głębi serca z autentyczną chęcią poprawy i powrotu do Chrystusa.

Po pojednaniu się z Bogiem całe moje życie uległo przemianie. Już bez obaw, załamania i z pełną ufnością zawierzyłem wszystko Bogu i Jezusowi, i przestałem się zadręczać myślami, że mój syn będzie inny. Codziennie nie mogłem doczekać się tej modlitwy, bo z każdym dniem dodawała mi ona siły. To była pierwsza łaska, która teraz z perspektywy czasu wydaje mi się największą, jaką otrzymałem.

Drugą łaską była poprawa rozwoju mojego dziecka. Syn chodzi do przedszkola do grupy integracyjnej. Przedszkolanki zaczęły mi opowiadać, że go nie poznają. Zaczął mówić, bawić się z dziećmi, uczestniczyć w zajęciach grupowych, rysować, kolorować – wszystko to kiedyś było nie do pomyślenia. Zmienił się diametralnie! Oczywiście nie nastąpiło to z dnia na dzień, ale postęp, jaki przebiegał w jego rozwoju (mowy, komunikacji, społecznym), zdumiewał nawet psycholog i przedszkolanki.

Napiszę teraz coś, co może wydawać się niemożliwe: z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że łaska mojego nawrócenia i powrotu do Chrystusa była dla mnie większa niż łaska postępu w rozwoju dziecka. Oczywiście nadal pracujemy z synem (psychologowie, logopedzi itp.), a z każdym dniem widać postępy. Mamy opinie specjalistów, którzy twierdzą, że postęp w rozwoju dziecka przebiega bardzo szybko.

Pozdrawiam i powtarzam: zawierzcie wszystkie swoje problemy Jezusowi i Matce Przenajświętszej, a odnajdziecie Boga i spokój.

Edyta: cudowna przemiana serca

Pragnę podziękować miłosiernemu Bogu i Królowej Różańca Świętego za łaskę uzdrowienia serca mojej mamy. Mama cierpiała w małżeństwie z powodu braku miłości, samotności i wielu trudnych zachowań taty. W końcu w jej sercu pozostała tylko wielka gorycz, żal, złość, a nawet nienawiść do męża. Była zatruta i to niszczyło ją bardzo; nas, czyli jej córki i męża, tak samo. Rozpoczęłam więc nowennę pompejańską, nie mając prawie wiary, ofiarując jedynie wytrwałą modlitwę, którą na dodatek odmawiałam w ciągłym rozproszeniu. Mimo tak wielkiej niedoskonałości w odprawianiu nowenny postanowiłam wytrwać, bo wiem, że Pan Bóg jest bardzo kochany i miłosierny dla swych dzieci. Pan Bóg zlitował się, zabrał z serca mamy złość, nienawiść i smutek i dał jej pokój w sercu i inny stosunek do taty. Myślę (spodziewam się), że ten proces uzdrawiania rozpoczął się i będzie trwał, zmieniając relacje między rodzicami, a Bóg będzie w tym obecny. Niech to świadectwo będzie dla Was pocieszeniem i zachętą do wytrwania w nowennie, bo nawet najbardziej niedoskonała modlitwa jest cenna w oczach Pana, a Jego miłosierdzie jest jak ocean. Niech będzie uwielbiony Pan teraz i na wieki. Matko najświętsza i najlepsza, dziękuję!

Mari: jeśli ktoś doświadczył znaków od Boga, wie, o czym mówię

Chciałabym napisać, że nowenna pompejańska czyni prawdziwe cuda. Ale nie takie, jakich my, ludzie, szukamy w naszych kategoriach postrzegania. Ta modlitwa zmienia życie. Od momentu wypowiedzenia pierwszych słów stajemy się dziećmi Boga. Nie ma większej ochrony, twardszej tarczy.

Ja zaczęłam, bo emocjonalnie byłam na dnie. Czego? Chyba piekła. Choć nie zdawałam sobie z tego sprawy, żyłam w mocy szatana. Wiem, jak to brzmi… Tarot i okultyzm zniszczyły mi życie. Zapłaciłam, ogromną cenę. To było spustoszenie. Do samobójstwa brakowało już tylko parę kroków. Moja pierwsza modlitwa była z prośbą o ratunek – a ten przyszedł w sposób spektakularny. Jeśli ktoś doświadczył znaków od Boga, wie, o czym mówię.

Modlę się nowenną pompejańską od dwudziestu miesięcy i chyba nigdy nie przestanę, a nie modliłam się właściwie nigdy wcześniej!

Ona prostuje mi życie. Rozwiązuje w sposób trudny do wytłumaczenia problemy, które wydają się beznadziejne. Mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że Matka Boska wysłuchała mnie już kilkukrotnie.

Tak, ja doświadczyłam cudów. Jestem żywym przykładem na to, jak bardzo Bóg nas kocha i jak bardzo czeka na nasz powrót. O mocy tej modlitwy świadczy także fakt, jak wściekłych ataków szatana doświadczałam, gdy zaczynałam ją odmawiać…

Teraz nie wyobrażam sobie życia bez tej modlitwy. Człowiek bez Boga jest bardzo słaby, a z Bogiem jest niezwyciężony.

Wdzięczny: stan zdrowia mamy się poprawił

Do odmawiania nowenny zachęciła mnie żona. Moja mama od długich lat cierpi na depresję. Brała bardzo dużo lekarstw, których efekt zdawał się nawet odwrotny. Chwyciłem za różaniec, chociaż nie sądziłem, że uda mi się wytrwać. Ale Matka Boża dodała sił. W ostatnich dniach nowenny mama zaczęła się czuć jakby lepiej. Gdy ją ostatnio odwiedziliśmy, śmiała się i żartowała. Mówi, że czuje się lepiej. Lekarz odstawia jej kolejne tabletki. Wierzę, że będzie stale lepiej, że Mama wyzdrowieje zupełnie. Wychwalam Cię, Pani Pompejańska!

Andrzej: wyniki były zaskakujące

Moja choroba zaczęła sie rok temu i było coraz gorzej. W czasie pobytu w szpitalu zdiagnozowali u mnie dużego guza. Z powodu braku odpowiedniego sprzętu musiałem czekać na termin badań w innym szpitalu.

Dlugo się nie zastanawiałem i zacząłem odmawiać nowennę pompejańską, którą polecila mi moja ciotka. Częściej chodziłem na Mszę świętą, a także na rekolekcje. Gdy przyszedł czas na zrobienie ostatecznego badania, wyniki były zaskakujące i nic nie wykryto. Dzięki łasce Matki Bożej zostałem uzdrowiony i już odmawiam część dziękczynną. Polecam wszystkim nowennę, która jest najlepszym lekarstwem. Pozdrawiam i życzę dużo wytrwałości.


Królowa Różańca Świętego nr 52
Zamów to wydanie "Królowej Różańca Świętego"!

…i wspieraj katolickie czasopisma! Mnóstwo ciekawych tekstów o duchowości pompejańskiej oraz świadectwa!

Zobacz Zamów PDF

Beata: spokój i radość

Składam to świadectwo jako podziękowanie Matce Bożej za uratowanie zdrowia mojego bratanka Julka, który urodził się z ciężką wadą serca. Dziecko nie zostało zdiagnozowane i po urodzeniu wypisano je do domu jako zdrowe. W ósmej dobie życia nastąpiła ciężka zapaść. Dzięki modlitwie różańcowej Julek został uratowany, przeszedł już dwie operacje i jego stan jest bardzo dobry. To dzięki nowennie pompejańskiej, którą odmawiała moja siostra i nasza znajoma. Wszyscy w rodzinie traktujemy uratowanie Juliana jako cud.

Ja również odmawiam modlitwę pompejańską od pół roku – w różnych intencjach. Nie potrafię już przestać, ponieważ ta modlitwa przynosi spokój i radość. Mam wrażenie, że okrywa mnie i chroni płaszcz Matki Bożej.

Chcę dodać, że na skutek tych dramatycznych wydarzeń, jakie się przydarzyły mojemu bratu (choroba dziecka, walka o jego życie w szpitalu w Legnicy, potem czekanie na miejsce w Instytucie „Centrum Zdrowia Matki Polki” oraz dwie bardzo ciężkie operacje, kiedy stan dziecka był krytyczny) – modliła się cała rodzina; moja bratowa nauczyła się modlić na różańcu, a wcześniej tego nie robiła. Julian ma obecnie dziewięć miesięcy, jest pogodny, nieustannie się śmieje i lekarze ze Stuttgartu (gdzie miał drugą operację) określają jego stan jako bardzo dobry. Jest to prawdziwy cud, jaki stał się na naszych oczach.

Magdalena: dziś spłacam całość długu!

Odmawiałam nowennę pompejańską w intencji dużych kłopotów finansowych. Miałam do spłacenia duży dług, z którym trudno mi było sobie poradzić.

Prosiłam Maryję, aby mi pomogła, aby zaopiekowała się mną w tej trudnej sytuacji. Prosiłam ją, abym miała możliwość spłacenia swojego długu. Dziś spłacam całość! W międzyczasie miałam dużo pracy, dzięki której mogę spłacić moje zadłużenie. Dodam, że nie mogłam się z tym uporać przez rok. Po odmówieniu nowenny stał się cud. Tak, to wielka łaska, jaką Maryja wylewa na każdego, kto się do niej zwróci z modlitwą, kto się odda w jej ręce. Bądź uwielbiona, Mamo w niebie!

Helenka: j jak tu nie wierzyć?

Szczęść Boże!
Moja przygoda z nowenną zaczęła się 16 października ubiegłego roku. Modliłam się w intencji osoby uzależnionej od alkoholu. Osoby bardzo bliskiej. Kilka lat temu ów człowiek odbył odwyk i było już dobrze, ale na krótko. Teraz, modląc się, wierzyłam, że musi się coś zmienić. Niemożliwe dla mnie było, żeby Pan Bóg pozwolił marnie skończyć tej osobie. Wierzyłam, że tym razem będzie inaczej. Bardzo chciałam, aby Bóg skierował tę osobę na ponowne leczenie odwykowe – tak sobie wyobrażałam wyjście z nałogu.

Jednak droga ku trzeźwości była inna. Ten człowiek sam zaprzestał picia i zaczął chodzić do różnych lekarzy ratować zdrowie i życie. Nie wierzyłam, że uda mu się osiągnąć trzeźwość samemu – to było nie do pomyślenia. Nie wierzyłam, że sam da radę. A jednak… W tym miesiącu mijają trzy miesiące trzeźwości! W ubiegłym tygodniu była spowiedź!!! Niesamowite, prawda? Ale to nie wszystko. Moja druga nowenna była w intencji osoby, która bardzo kogoś nienawidziła. Obie te osoby są mi bardzo, bardzo bliskie. I też nie widziałam wyjścia z tej sytuacji, która trwała kilka lat. Rozmowy nie przynosiły żadnego skutku. Ta osoba nie widziała u siebie problemu. Uważała, że jej nienawiść była w pełni uzasadniona. Wierzyłam, że tylko Maryja może te relacje naprawić. I naprawiła. To było niedługo po zakończeniu mojej drugiej nowenny pompejańskiej. Odbył się chrzest mojej wnuczki, w czasie którego zapanowały pozytywne stosunki między tymi dwiema osobami. Tak po prostu – jakby nigdy nie było żadnego problemu! Nie wiem, czy ta zmiana jest już na stałe, ale wierzę, że tak.
Dodam jeszcze, że w trakcie odmawiania kolejnych nowenn (teraz już czwartej) doznałam niezwykłych łask. Przede wszystkim jestem wewnętrznie spokojna, moje życie jest ułożone, dzień bez różańca jest dniem straconym, dlatego nowennę odmawiam bez przerwy. Kończę jedną i zaczynam drugą. Mam w sobie ogromną radość życia. Czuję się zaszczycona, że znalazłam się w gronie osób wielbiących Maryję różańcem.
Z Panem Bogiem!

Paulina: nie wyobrazam sobie życia bez nowenny

Nowennę pompejańską zaczęłam 17 lutego, ponieważ czułam się straszliwie wyczerpana czekaniem na pozwolenie na pracę oraz na zieloną kartę. Mieszkanie z teściami i siedzenie całymi dniami w domu strasznie mnie przygnębiały i zniechęcały do jakiejkolwiek aktywności. Już pierwsze dni wypełniły mnie ogromną nadzieją, że wszystko będzie dobrze i że jestem pod opieką Matki Boskiej.

Czułam się wspaniale, nowenna dodała mi skrzydeł. Zaczęłam dostrzegać piękno w codziennych rzeczach – w porannym spacerze z psem, w nadchodzącej powoli wiośnie. Widziałam ogromną różnicę w porównaniu z zeszłym rokiem, kiedy to całe piękne dnie spedziłam w pokoju, leżąc w łóżku i nie chcąc nawet wyjść na zewnątrz. Przestałam się zamartwiać. Zły również zaczął mieszać i to dość mocno. Były dni, kiedy budziłam się w środku nocy i czułam, jakby ktoś stał nade mną, miałam też wiele strasznych koszmarów.
11 kwietnia skończyłam nowennę i zaczęły się powoli wypełniać intencje, w których się modliłam – żeby nasze życie (moje i mojego męża) wyszło na prostą i żeby moja mama dostała pracę. Parę dni po ukończeniu nowenny dostałam pozwolenie na pracę, moja karta została przekazana do druku oraz zmienił się status w sprawie zielonej karty i czekam na list z datą spotkania w urzędzie. Dzisiaj również kolega kolegi mojego męża powiedział, że ma do sprzedania samochód, który mieści się w naszym budżecie i który możemy kupić już za dwa tygodnie. Tego było nam bardzo potrzeba, ponieważ w Stanach (gdzie mieszkam) bez samochodu nie da się nic zrobić, a teściowie robią problemy, kiedy mąż potrzebuje podwiezienia do pracy. Rozpoczęłam już drugą nowennę i nie wyobrażam sobie dnia bez niej. Ona mi daje nadzieję, przynosi spokój i naprawdę działa. Były momenty, że wątpiłam, ale czytałam świadectwa innych i cierpliwie czekałam. Polecam nowennę wszystkim. Nie poddawajcie się. Otrzymacie zdrój łask, poczujecie opiekę Maryi.

Czarek: potężne miłosierdzie i potężna moc

To się nie mieści w głowie, jaką Matka Boża, Bóg i Jezus mają moc.

Od zawsze (czyli od ponad czterdziestu lat) jestem osobą wierzącą, lecz szukającą Boga na swój własny sposób. Po trzydziestce dopadło mnie szereg chorób (około czterech). Zawsze wiedziałem, że tylko Bóg, Jezus i Maryja mogą mnie z tego wyciągnąć, jednak sądziłem, że nie zechcą i modliłem się na swój własny sposób: codziennie, ale dość krótko.

Zacząłem odmawiać nowennę i oto efekty.Po pierwszej nowennie (a dokładnie po drugim dniu odmawiania jej) – po dziesięciu latach spadło mi ciśnienie krwi z wartości osiągającej nawet 180/140 do 90/60 – stało się to natychmiast – przedtem nie pomagało nic, nawet osiem tabletek dziennie na zbicie ciśnienia. Od dwóch miesięcy nie wziąłem już żadnej tabletki.

Po drugiej nowennie (po 27 dniach odmawiania) – po dziesięciu latach natychmiast zniknęły moje bóle  kręgosłupa. Nie mogłem wcześniej nawet siedzieć na fotelu dłużej niż trzydzieści minut, o ruszaniu się nie wspominam. Teraz mogę siedzieć i dziesięć godzin – nie czuję żadnego bólu.

Do tego podczas jednej z modlitw odczułem taki spokój i odizolowanie się od świata zewnętrznego. Żadna myśl mnie nie niepokoiła, tak abym mógł skupić się na modlitwie – nigdy takie coś mnie nie spotkało, a to był cudowny stan.

Cóż tu dodać – potężne miłosierdzie i potężna moc!

Beata: ufam Ci bezgranicznie

Czytając świadectwa na stronie, dochodzę do wniosku, że wszyscy zaczynamy tak samo. Rozpoczynamy odmawianie nowenny, aby uzyskać coś dla siebie, „wytargować” od Najświętszej Panienki jakąś korzyść własną. Bardzo szybko jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że Maryja przede wszystkim pozwala nam odetchnąć. Napełnia nas spokojem, o którym każdy z nas marzy, ale nikt o tym głośno nie mówi. Na początku ja także odmawiałam nowennę dla uzyskania korzyści.

Bardzo szybko zdałam sobie jednak sprawę z tego, że dla mnie najważniejszy jest spokój, który daje mi Maryja, i siły. Czuję, że jest przy mnie. Nawet jeśli stawia przede mną trudności, to natychmiast podsuwa rozwiązania. Już nie załamuję się tak szybko. Skończyły się nerwobóle, potrafię funkcjonować bez leków uspokajających. Wcale nie jest tak, że moje życie stało się bez zarzutu, ale wiem, że nie jestem sama, a to samotność (pomimo tego, że mam czworo dzieci i męża) była moją udręką. Maryja daje mi siłę pokonywać codzienne trudności, mimo że mam męża alkoholika, na którego prawie nigdy nie mogę liczyć. Mam dobrą pracę, dzięki której mogę utrzymać rodzinę. Nowennę odmawiam w intencji właśnie mojej pracy, aby Maryja pomogła mi ją utrzymać i sprostać stawianym mi wyzwaniom. Od trzech dni mąż jest w domu trzeźwy. Widzę, jak walczy z nałogiem. Oddałam swoje życie Matce Bożej i wiem, że cokolwiek dzieje się w moim życiu, dzieje się po coś. W tej chwili uważam nawet uzależnienie mojego męża za drogę do Boga. Byłam osobą tzw. wierzącą niepraktykującą, nie modliłam się, nie chodziłam do kościoła. W tej chwili moje życie to jedna wielka rozmowa z Bogiem. W samochodzie słucham muzyki religijnej i wcale się tego nie wstydzę, choć niejedna osoba patrzy na mnie jak na obłąkaną. Mnie to wcale nie przeszkadza. Jestem dumna z tego, że jestem dzieckiem Boga, i szczęśliwa, że w wieku 34 lat narodziłam się na nowo. Dziękuję Ci, Matko Przenajświętsza, i proszę o dalszą opiekę. Wiem, Maryjo, że masz plan na moje życie, i ufam Ci bezgranicznie.

Ola: świadectwo o uzyskanej łasce

O nowennie dowiedziałam się od brata. Zaczęłam ją odmawiać w czerwcu zeszłego roku, ponieważ bardzo źle działo się w firmie mojego taty. Groziło jej bankructwo. Intencja była taka, żebyśmy zostali wyratowani od upadku firmy. To było bardzo ważne dla mojej rodziny, bo to firma rodzinna prowadzona przez wiele lat. Sytuacja stała się naprawdę trudna, a w trakcie odmawiania nowenny nawet się pogorszyła. I w pewnym momencie, jeszcze przed zakończeniem, pojawił się ktoś, kto chciał kupić firmę. Transakcja się powiodła.

Może to dziwne, ale wszystko zadziało się tak szybko. Potem modliłam się także w intencji znalezienia pracy dla siebie i chyba nie muszę mówić, że również zostałam wysłuchana.

Przedziwne, że w trakcie odmawiania nowenny czuje się spokój i jakieś takie przekonanie, że będzie dobrze. Nie że na pewno otrzymam łaskę, ale że będzie dobrze.

To naprawdę niesamowita modlitwa!

Anna: nowenna pompejańska to sposób na szczęśliwe życie!

Mam na imię Anna i mam 32 lata. O cudownej sile nowenny pompejańskiej usłyszałam TRZYKROTNIE na przełomie roku od różnych serdecznych znajomych. Gdy otrzymałam trzeci raz wskazówkę wyrwania się z okrutnej przeszłości za sprawą nowenny, tym razem z ust mojej szczerej, uduchowionej znajomej imienniczki – postanowiłam podjąć ten trud. Zrobiłam to pomimo nienormowanego czasu pracy (na różne zmiany oraz „w piątek, świątek i niedzielę”), znacznie przekraczającego normalny czas pracy w miesiącu.

Pierwsza nowenna przyniosła ogromne owoce. Modliłam się o nawrócenie mojej mamy, która jako rzekomo wierząca osoba zaprzestała nawet korzystania ze spowiedzi świętej. Intencja została wysłuchana po trzech tygodniach modlitwy i codziennym uczestnictwie we Mszy świętej wraz z przyjmowaniem Komunii świętej w tej samej intencji. Kolejną modlitwę podjęłam za nawrócenie mojej siostry. Z nią było dużo trudniej, gdyż miała ironiczny stosunek do mojego gorliwego praktykowania nauk Bożych. Choć nie zmówiłam żadnej części dziękczynnej do końca, to po trzeciej nowennie moje modlitwy zostały wysłuchane. Efektów nie widać było tak ogromnych, jak u mojej mamy, ale z dnia na dzień są równie zaskakujące. Siostra modlitwę różańcową wcześniej identyfikowała jedynie ze „starszymi ludźmi, którym nic innego nie pozostało…”.  Od czasu zakończenia mojej modlitwy w jej intencji siostra zaczęła jednak odmawiać codziennie różaniec, jak się nieoczekiwanie kilka miesięcy później dowiedziałam od niej samej. Największą radością jest to, że od kilku dni odmawia nowennę pompejańską w intencji swoich egzaminów studenckich! Kolejną intencję wzbudziłam za nawrócenie taty, bo dlaczego miałabym o nim zapomnieć? Jednakże po dwóch tygodniach z powodu okrutnego zmęczenia nawałem pracy i brakiem snu  przerwałam nowennę. Gdy wypoczęta zdecydowałam się podjąć kolejne wyzwanie modlitewne za tatę, nastąpiły pewne okoliczności, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że powinnam zmienić intencję. Początkowo miałam wątpliwości, czy aby nie postępuję zbyt egoistyczne, modląc się za siebie. Maryja jednak przekonała mnie, że postępuję słusznie. Zrozumiałam za sprawą naszej kochanej Matki Bożej, że modlitwa o uzdrowienie wewnętrzne jest mi bardziej potrzebna w tej chwili niż mojemu tacie modlitwa o jego nawrócenie. Powiem szczerze, że po tej nowennie stał się ogromny cud. Nasza rodzina zmieniła się jeszcze bardziej. Każdy odszukał w swoim sercu miłość, której wcześniej nie mógł dostrzec. Szczególnie zmieniło się moje nastawienie do rodziców, do których miałam niemalże trzydzieści lat uzasadnione pretensje o brak miłości wobec mnie oraz ogromne faworyzowanie siostry. Choć brzmi to zapewne niewiarygodnie i pewnie tylko ten, kto modlił się nowenną pompejańską, nie będzie czytał tego świadectwa jako powieści fantastycznej, może pojąć, jakimi cudownymi owocami Maryja nas obdarza. Proszę mi uwierzyć, pierwszy raz w życiu poczułam prawdziwą miłość do mojej matki!


reklama

Nabożeństwo 20 sobót
Różaniec pompejański, © Fot. arch. red.

Piękne różańce z kamienia 

Piękne i wytrzymałe różańce z wzorem Matki Bożej Pompejańskiej. Znajdź coś dla siebie!

Zobacz tutaj


Z nowenną pompejańską rozpoczęłam przygodę półtora roku temu. Od trzech lat wcześniej moja skromna praktyka duchowa rozwijała się jedynie podczas niemalże codziennej Mszy i Komunii świętej. Jednak dopiero od momentu, gdy modlę się nowenną pompejańską, zaczynam rozumieć plan Boży wobec mnie. Podczas modlitwy nowenną Maryja prowadzi nas i zbliża do Boga każdego dnia. Czuję, że jest On moim jedynym bezwarunkowym przyjacielem, który całe życie ochraniał mnie przed wszystkim, co złe. Pokładam nieopisaną, bezgraniczną ufność w Bogu i znajduję w Nim poczucie bezpieczeństwa, którego w takim natężeniu nie otrzyma nikt w żaden inny sposób. Otrzymałam wiele odpowiedzi na pytania o nieprzyjemne zdarzenia z przeszłości. Odczuwam ogromny pokój w sercu co do swojej teraźniejszości i przyszłości. Najważniejsza rzecz, jaką dostałam od Maryi, to poczucie, że jeśli nie pozwolimy Bogu realizować Jego planu względem nas, nigdy nie zaznamy pełni szczęścia. Bóg jest reżyserem w naszym życiu, a człowiek jedynie „odtwarza role” ale właśnie te „role” to sposób na prawdziwe szczęście. To On dyktuje warunki, bo dobrze wie, co dla nas najlepsze. Mimo ogromnych trudności, napotykanych podczas każdej rozpoczętej nowenny, chciałabym dodać, że w obecnej chwili modlę się o dobrego męża i nie wyobrażam sobie życia bez tej modlitwy. Ona jest jak codzienne śniadanie. 13 maja będę kończyć część błagalną. Jednak nie wymuszam niczego na Bogu ani Go nie popędzam w wypełnieniu tej intencji, bo ufam Mu bezgranicznie i trzymam się zasady, której nauczyła mnie Maryja, że „na wszystkie sprawy pod niebem jest wyznaczona pora”.

Teresa: cud zmartwychwstania!

Chciałabym również podzielić się swoim świadectwem. O nowennie pompejańskiej dowiedziałam się przypadkiem. Szukałam pomocy dla mojej bardzo chorej mamy. Lekarze rozkładali ręce, nie było ratunku. Wznowa choroby nowotworowej… Dla swojej mamy chciałam zrobić wszystko, by jej pomóc. Pomyślałam, że tylko Pan Bóg może uratować mamę. W lutym tego roku rozpoczęłam odmawianie nowenny pompejańskiej w intencji uzdrowienia mojej mamy. Z trudem przychodziła mi modlitwa. Wcześniej brakowało mi czasu na codzienny pacierz, a nagle odmawiałam cały różaniec. Ale trwałam w modlitwie, prosząc Matkę Najświętszą często ze łzami w oczach i z wielką ufnością, że ta modlitwa jest nie do odparcia. Niestety stan zdrowia mamy się pogarszał, bardzo cierpiała. Ja rozpoczęłam drugą nowennę, ale już z większą wiarą i zaufaniem, tak jak Pan Jezus w Ogrójcu mówił: „Ojcze, zabierz ode Mnie ten kielich, jednak nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”. Zrozumiałam, że ja też mam w życiu swój Ogrójec, lęk, strach, bezradność. Powiedziałam Panu Bogu i Matce Najświętszej: proszę o zdrowie dla mojej mamy, ale nie moja wola, ale Twoja, Boże, niech się stanie. W Dzień Zmartwychwstania moja mama zmarła. Ciężko pogodzić się ze śmiercią ukochanej osoby, ale widocznie taka była wola Boża. Dziękuję Bogu i Matce Najświętszej za wszystkie łaski, które otrzymałam. Tak bałam się o swoje dzieci. Modliłam się w ich intencji, o ich nawrócenie; długo były daleko od Boga. Cud zmartwychwstania objawił się również w ich życiu. Wiem, że modlitwa do Matki Bożej Pompejańskiej zaprowadziła moje dzieci do sakramentu pokuty i przyjęcia Pana Jezusa do swojego serca w intencji zmarłej mojej mamy. Bogu niech będą dzięki! Królowo Różańca Świętego, módl się za nami.

Anna: ustąpienie bólów kregosłupa

Nowennę pompejańską odmawiałam w intencji ustąpienia bólów kręgosłupa. Niekiedy zdarzały się mi się mocne bóle pleców, ponieważ choruję na skoliozę. Odkąd odmówiłam nowennę pompejańską, ból ustąpił i właściwie jest znikomy. Po raz kolejny zostałam wysłuchana. Chwała Panu. I dziękuję Matce Bożej za nieustanną opiekę i za otrzymane łaski. Nie ma słów, które wyraziłyby moją wdzięczność. Obecnie odmawiam kolejną, piątą nowennę pompejańską. Staram się w dniu rozpoczęcia nowenny uczestniczyć we Mszy świętej z prośbą o wytrwanie w tej modlitwie. W dniu zakończenia mojej nowenny również biorę udział we Mszy świętej, w podziękowaniu za wytrwanie w modlitwie różańcowej. Poza tym podczas odmawiania nowenny pompejańskiej staram się podejmować dodatkowe postanowienia, np. uczestnictwo we Mszy świętej w tygodniu, w nabożeństwach (majówkach, gorzkich żalach).

Urszula: podziękuję Ci, Matko, jak umiem

Każdą modlitwę, w tym cudowną nowennę pompejańską, uważam za łaskę. Modląc się, wiem, że prędzej czy później każda intencja będzie spełniana albo raczej – JUŻ jest. Zrozumiałam to w dość krótkim czasie intensywnych modlitw, czyli około półtora roku. Kiedy spojrzę wstecz, widzę, że pewne okoliczności zmierzały ku temu, bym zbliżyła się w końcu do Boga i zbliżała się cały czas, bez przerwy. Moje świadectwo jest zapewne ogólnikowe, ale nie potrafię wyrazić słowami miłości, którą daje mi Bóg, którą daje nam wszystkim. Teraz – uwaga: mój mąż po wielu latach pojednał się z Bogiem, zapragnął Komunii świętej i ją przyjął (w Święto Miłosierdzia Bożego). Czekałam na to długo i pragnęłam tego dla niego Bóg jeden wie, jak bardzo. Z wiarą modliłam się w tej intencji. Czuję realny ból, kiedy widzę, jak człowiek mi bliski idzie za głosem zła, kłamcy, a nie słyszy głosu duszy, w której jest Jezus. Wierzcie, każda modlitwa jest spełniona, prędzej czy później. Czas wybierze Bóg, bo On wie, kiedy jest to czas najlepszy. Widzę, że wielu ludzi nie jest w stanie się modlić, trwać w Bogu. Wtedy ci, którzy mają tę łaskę, powinni się modlić z miłości do bliźniego i do Boga. Nie oceniajmy, że niemodlący się ludzie są źli; tak nie jest, choć często tak się wydaje. Niektórzy, myślę, są tak zagubieni, że tylko wiara innych ludzi może im pomóc. Wtedy Bóg pomaga, ja to wiem. A bywało, że traciłam wiarę… Choć pewnie nie do końca. Dziękuję Ci, Maryjo, dzięki Tobie dostałam tyle cudownych łask. Nawet zaprosiłaś mnie na modlitwę uzdrowienia, choć ja myślałam, że raczej potrzebna jest innej osobie. Ty wiedziałaś, że mnie. Podziękuję Ci, Matko, jak umiem… Wiem, że nie potrafię, ale chcę.

Weronika: odliczałam tydzień za tygodniem…

Będąc w piątym miesiącu ciąży, dowiedziałam się, że moje dziecko nie ma nerek. Jest to wada letalna, niepozwalająca żyć dziecku poza moim organizmem. Byłam załamana… Pani doktor zadała pytanie, co zamierzamy: czy kończymy ciążę, czy czekamy do rozwiązania. Dla nas było oczywiste, że czekamy na nasze maleństwo. Często słyszy się o różnych wadach w ciąży, które da sie wyleczyć, a w moim przypadku lekarze uznali inaczej: moje dziecko miało nie dożyć porodu. Odliczałam tydzień za tygodniem… Pewnego dnia siostra mojego męża przyniosła mi nowennę pompejańską od siostry zakonnej. Przeczytałam ją, położyłam na półce, a któregoś dnia moja trzyipółletnia córeczka przyniosła mi tę nowennę i zapytała: „dlaczego się nie modlisz?”. I tak zaczęłam ją odmawiać. Nie myślałam, że dotrwam do końca. Ale dotrwałam, a potem tak się wciągnęłam w odmawianie różańca, że zorientowałam się, że nadal odmawiam nowennę, choć dobiegła końca.

Mój Synek urodził się 22.03.2014 roku. Żył półtorej godziny. Zdążyłam go ochrzcić, przytulić, pożegnać się z nim. Miałam siłę, aby to zrobić, bo o to prosiłam, modląc się do Królowej z Pompei. Zamierzam zacząć nową nowennę pompejańską. Módlcie się, naprawdę warto, wasze modlitwy zostaną wysłuchane.

0 0 głosów
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x