Święty Marcin de Porrès i skrytość jego świętości

Gdybym miał wymienić wszystkie powody, dla których św. Marcin de Porrès został świętym, jak mogłaby wyglądać nasza lista? Z pewnością umieścilibyśmy na niej jego opiekę nad chorymi – karmienie ponad dwustu ludzi dziennie oraz zbieranie pieniędzy na ich potrzeby każdego tygodnia.

Umieścilibyśmy też na niej jego niesamowitą miłość do sierot, miłość tak ogromną, że był on w stanie zbudować sierociniec z funduszy, które udało mu się w tym celu uzbierać. Moglibyśmy wreszcie umieścić na niej liczne odwiedziny chorych i to nie tylko w Peru, ale także, dzięki łasce bilokacji, w Ameryce Środkowej, ­Japonii oraz Chinach. Pamiętalibyśmy też z pewnością o jego niespotykanej pokorze – pokorze, która sprawiła, że na początku swojej kariery nie rozważał nawet możliwości zostania członkiem Zakonu Kaznodziejskiego, lecz jedynie członkiem Zakonu Dominikanów Świeckich i sługą klasztornym, gdyż jego zdaniem noszenie habitu byłoby dla tak skromnego człowieka zbyt wielkim zaszczytem.

Tak oto powstałaby nasza lista. Wymieniałaby ona jednakże jedynie oznaki, dla których Marcina de Porrès należało uważać za świętego, nie zaś dowody na to. Wszystko to stanowi jedynie przejawy jego świętości, nie są to jednakże powody, przez które stał się on świętym. Powodów tych bowiem należy szukać w wielu ukrytych przed oczami świata uczynkach, które zakonnik czynił tak, że nikt nie nawet zdawał sobie z tego sprawy. Jeżeli zaś w ogóle ktoś o nich wiedział, to osób takich było bardzo niewiele.

W życiu chrześcijan istnieje pewna niezwykła skrytość. Większość dobra, które czynimy, przez sporą część naszego życia pozostaje nieznana innym ludziom. Znaczną część czasu poświęcanego na modlitwę spędzamy samotnie, a wiele z naszych wyrzeczeń i ofiar pozostaje nierzadko niezauważona. Mimo to owa skrytość chrześcijańskiego żywota nie pozostaje ukryta przed innymi na zawsze.

Marcin de Porrès – wzór dla chrześcijan

Jako wyznawcy Chrystusa jesteśmy zobowiązani być światłem tego świata i solą tej ziemi – a ani światła, ani smaku nie da się tak po prostu ukryć. Tak więc wszystko to, co jest nieznane w naszym życiu w Chrystusie – dobre uczynki, czas na modlitwę, nasze ofiary – ujawnia się w naszych wszystkich pozostałych działaniach – dokładnie tak, jak w przypadku świętego Marcina de Porrès. Oddanie się skrytości pozwala nam poznać szczodrość szczodrości. Czas spędzony w samotnych modlitwach sprawia, że stajemy się uważniejsi i bardziej zaangażowani podczas wspólnej modlitwy. Wszystkie nasze ofiary otwierają zaś nasze serca, aby móc okazywać jeszcze więcej wdzięczności za dobra, jakie daje nam Bóg.

Trzeci Zakon Świętego Marcina de Porrès w New Hope w amerykańskim stanie Kentucky sprawił, że to nowe dzieło o ukrytej przed oczami świata świętości Marcina de Porrès stało się dla nas dostępne w formie zupełnie nowej, inspirującej publikacji autorstwa Theo Stearnsa OPs. W dzisiejszych czasach szczególnie potrzebujemy patronatu tego świętego i to nie tylko dlatego, że był on przedstawicielem dwóch ras, czy dlatego, że był on pionierem działań na rzecz ubogich w Limie. Potrzebujemy świętego Marcina de Porrès zwyczajnie ze względu na świętość jego życia. Ta książka może pomóc czytelnikom doskonale poznać albo po prostu tylko przypomnieć sylwetkę tego świętego.

Marcin de Porrès jest świętym nie dlatego, że czynił tak wiele dobra, które ludzie potrafili spostrzec, ale właśnie dlatego, że czynił on go znacznie więcej, tak, że mógł to zobaczyć tylko nasz Ojciec w Niebie.

o. James M. Sullivan OP

Przedstawiciel Prowincji św. Józefa Trzeciego Zakonu Dominikańskiego

0 0 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Marek

Woś

Redaktor naczelny KRŚ, polonista, filmoznawca, edytor, ekonomista, człowiek od każdej roboty.

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x