W kolejnej części rozważań wokół Listu o różańcu, weźmiemy pod lupę problem, który zdaje się rosnąć. To sprawa niezrozumiała dla tych, którzy mają Maryję w sercu, a w dłoni różaniec. Sprawa, która dotyczy najczęściej młodego pokolenia i młodych ruchów w Kościele. Są katolicy, którzy umniejszają rolę Maryi i różańca, mówiąc, że nie należy przywiązywać wagi do tych tematów. Poznajmy ich argumentację!
W jednym z poprzednich odcinków tej serii pisałem, że niektóre ruchy w Kościele o nastawieniu mocno tradycyjnym kwestionują List o różańcu z powodu wprowadzonych w nim tajemnic światła (KRŚ 26). Z drugiej strony we wspólnotach, które rozwinęły się po soborze watykańskim II, czasem pojawiają się głosy, że pobożność maryjna jest poboczna, niedojrzała albo wyolbrzymiona, że pobożność oparta na różańcu jest peryferyjna wobec pobożności opartej na samym Piśmie Świętym. Nierzadko pojawia się wręcz oskarżenie, że maryjność opiera się bardziej na wierze w Maryję niż w Jezusa.
Cóż, wiadome jest, że w Kościele funkcjonują różne wspólnoty, nierzadko o bardzo odmiennych duchowościach. Nie jest tajemnicą, że czasem się spierają albo konkurują ze sobą w dobrym tego słowa znaczeniu. To świadczy o niczym innym, jak o bogactwie duchowości, Kościoła. Do tego bogactwa należy od początków chrześcijaństwa także pobożność maryjna, a od mniej więcej ośmiu wieków – także różaniec. Jakkolwiek nie ma „przymusu” korzystania z niego, to bardzo często okazuje się, że właśnie różaniec umie połączyć różne ruchy katolickie. W każdej z wielu wspólnot znajdziemy osoby, które odnajdują w nabożeństwie różańcowym dobre narzędzie modlitwy, które pokochały tę formę pobożności.
Niemniej krytykowanie różańca jest przykrym zjawiskiem i – niestety – ma się ono dobrze szczególnie wśród tych młodych i gniewnych. Wydaje się, że wypływa to bardziej z niezrozumienia istoty różańca i braku praktyki w tej modlitwie. Przechodząc do szczegółów, poznajmy argumenty przeciw różańcowi, wysuwane publicznie, ale też pojawiające się często w rozmowach, jakie prowadzimy na spotkaniach różnych wspólnot.
Pierwszy argument przeciw odmawianiu różańca
Chyba najczęściej wysuwanym zarzutem jest to, że różaniec jest tylko (cytuję): „odklepywaniem formułek”, „nawijaniem modlitw”, „powtarzaniem w kółko”. Ktoś powiedział nawet, że to „dziwny rodzaj modlitwy”, i dodał, że „nie jest normalne, by odmawiać jedną
modlitwę sto pięćdziesiąt razy dziennie”. Krytycy różańca nie zadają sobie trudu, by wgłębić się w temat, dlatego są skłonni redukować tę modlitwę do:
- techniki, czyli „odklepywania na czas”, byle jak i byle szybko,
- myślenia magicznego, że odmówienie danej liczby Zdrowaś Maryjo skutkuje automatycznie uzyskaniem łaski,
- mantrowania, czyli bezmyślnego powtarzania, które ma prowadzić do jakichś uniesień emocjonalnych, dalekich od autentycznych przeżyć duchowych.
Chyba każdy, kto modli się różańcem, widzi nonsens takiego stawiania sprawy. Pamiętamy, jak Jan Paweł II w Rosarium Virginis Mariae przestrzegał zarówno przed ograniczaniem różańca do „bezmyślnego powtarzania formuł” (RVM 12), jak i przed „technikami o charakterze psychofizycznym, opartymi na powtórzeniu i symbolice”, które choć są podobne do różańca, to nie dają się „zintegrować z doświadczeniem chrześcijańskim, często kryją w sobie podbudowę ideologiczną nie do przyjęcia” (RVM 28; poruszaliśmy ten temat w numerze 25 KRŚ).
Drugi argument przeciw odmawianiu różańca
Drugim, rzadziej wysuwanym argumentem jest ten, że różaniec „stracił rację bytu”, a więc objawienia z Lourdes, Gietrzwałdu i Fatimy, w których Maryja prosi o różaniec, nie są już aktualne. Krytycy twierdzą, że różaniec powstał wiele lat temu i nie jest już tak potrzebny, jak kiedyś. Dlaczego? Był – jak tłumaczą – modlitwą analfabetów i tych, którzy nie mieli w domu Biblii; wręcz zwany był „psałterzem ubogich”. A że analfabetyzmu już nie ma i chyba w każdym domu jest Pismo Święte, to powinniśmy zarzucić tę „średniowieczną praktykę modlitewną” i sięgnąć do źródeł, do słowa Bożego, zwanego „psałterzem bogatych”.
Wiemy, że różaniec to coś więcej niż „klepanie zdrowasiek”. Tak samo każdy praktyk różańca potwierdzi, że istotą różańca są rozważania biblijne. Do nich sięgamy, nimi się inspirujemy, kontemplując życie Jezusa i Maryi. Do Ewangelii odnosimy własne życie, kierując umysł ku medytacji i modlitwie. Potwierdza to Jan Paweł II, który kładł nacisk na rozważanie, zachęcając, by sięgać wprost do Pisma Świętego. „Inne słowa nie są bowiem nigdy tak skuteczne, jak słowo natchnione” – pisze papież różańca (RVM 30).
Kompendium Różaniec i nowenna pompejańska
Wszystko, co powinniśmy wiedzieć o różańcu i nowennie nie do odparcia. Wyczerpująca, pięknie wydana, a zarazem najtańsza propozycja książkowa tego typu!
Marta: „Dzisiaj zakończyłam moją pierwszą nowennę pompejańską. Modliłam się o rozwiązanie problemów, których sobie poniekąd sama narobiłam. Ta cudowna modlitwa za wstawiennictwem Najświętszej Mateńki pozwoliła odzyskać mi przede wszystkim spokój wewnętrzny”. Małgorzata: „Nowenna dała mi wewnętrzny spokój i więcej nadziei w jutro. Dziękuję, Matko Boża, już nie mogę żyć bez zdrowasiek”. Monika: „Tak jak większość osób odmawiających czułam wewnętrzny spokój podczas trwania nowenny. Co było bardzo dziwne dla mnie, ponieważ jestem na ogół osobą, która szybko się denerwuje”.
Monika, pisząc o „większości osób”, w niczym nie przesadza. Chcę tu mocno podkreślić, że z ponad dziewięciu tysięcy świadectw nowenny pompejańskiej, jakie do dziś otrzymaliśmy, miażdżąca większość mówi o „spokoju wewnętrznym”, który okazał się wtórnym skutkiem modlitwy różańcowej. Osoby te modliły się o różne łaski, a jednym z głównych owoców modlitwy było właśnie uspokojenie, wyciszenie. Mając tak mocny dowód statystyczny, możemy śmiało obalić tezę, że różaniec powoduje „zmęczenie mózgu” czy jakieś inne psychosomatyczne objawy. Są świadectwa, które mówią o walce duchowej, jaka toczy się podczas długiej i wytrwałej modlitwy. Są też świadectwa, w których uwidacznia się zmiana przyzwyczajeń z bezbożnych na pobożne, np. kiedy ktoś nie modlił się wcale, ale wskutek nagłej potrzeby wziął do ręki różaniec. Wtedy takie przestawienie wymagało pewnego wysiłku. Dlaczego? Dlatego że różańca trzeba się uczyć, trzeba go doskonalić, ćwiczyć się w modlitwie. Wiemy z doświadczenia, że choć różaniec jest modlitwą prostą w swojej strukturze, to nie jest modlitwą „prostacką” czy dla „prostaków”. Ma on swoją głębię i ukryte bogactwo, jest – jak powiedział Jan Paweł II – „skarbem, który trzeba odkryć” (RVM 43). Wystarczy wspomnieć, jak wielkie postaci z dziejów Kościoła, właśnie z Janem Pawłem II na czele, sięgały po różaniec! Niech oni będą dla nas inspiracją.
reklama
Piękne różańce z kamienia
Piękne i wytrzymałe różańce z wzorem Matki Bożej Pompejańskiej. Znajdź coś dla siebie!
Czwarty argument przeciw odmawianiu różańca
Spójrzmy jeszcze na jeden argument przeciw różańcowi. Czasem słyszymy, jak ktoś deprecjonuje różaniec, mówiąc, że ta modlitwa uwłacza prawdziwej czci Jezusa, że jest w niej przerost mariologii, że różaniec w ogólne nie jest „obowiązkowy”. Albo że z powodu Maryi modlitwa ta ma być ością niezgody w dobrych stosunkach z różnymi odłamami chrześcijaństwa. Świetnie ujął to Jan Paweł II w słowach: „Być może są jeszcze tacy, którzy żywią obawę, że różaniec może okazać się mało ekumeniczny ze względu na swój wyraźnie maryjny charakter. W rzeczywistości przynależy on do najczystszej perspektywy kultu Matki Bożej, wskazanej przez Sobór: kultu skierowanego ku chrystologicznemu centrum wiary chrześcijańskiej, tak «że gdy czci doznaje Matka, to i Syn (…) zostaje poznany, ukochany i wielbiony w sposób należyty». Różaniec na nowo odkryty we właściwy sposób jest pomocą, a bynajmniej nie przeszkodą dla ekumenizmu!” (RVM 4).
Kiedy więc spotykamy osobę, która krytykuje różaniec z powodu Maryi, zapytajmy ją najpierw, czy w ogóle wysiliła się, żeby poznać tę modlitwę, która wyrasta z Ewangelii i wokół niej się toczy. Czy jest w stanie wymienić tajemnice różańca i powiedzieć, co jest ich przesłaniem? Czy widzi w nich „tylko” Maryję, a nie zauważa Jezusa? Przypomnijmy tu słowa Jana Pawła II: „Różaniec bowiem, choć ma charakter maryjny, jest modlitwą o sercu chrystologicznym” (RVM 1).
Zachęta do odmawiania pięknej modlitwy różańcowej
To prawda, że różaniec nie jest wyłączną ani obowiązkową modlitwą Kościoła, ale nieprzypadkowo Maryja zaprasza nas do różańca w czasach dawnych i nowszych. Jej wezwanie jest wciąż aktualne, bo w różańcu są wszystkie elementy potrzebne do wzrostu życia duchowego. Jest w nim słowo Boże, jest modlitwa, rozmyślania, wyciszenie i kontemplacja. Czy to komuś może zaszkodzić? Skoro istnieje doskonałe narzędzie modlitwy, jakim jest różaniec, to czy przesadne jego umniejszanie ma jakikolwiek sens? Wszak lepiej byłoby poznać i zgłębiać tę modlitwę, zamiast powielać krzywdzące stereotypy na jej temat. Wspomnijmy tu raz jeszcze na Rosarium Virginis Mariae: „(różaniec to) bardzo wartościowy środek, sprzyjający podejmowaniu we wspólnocie wiernych tego wysiłku kontemplacji chrześcijańskiego misterium, (…) Różaniec należy do najlepszej i najbardziej wypróbowanej tradycji kontemplacji chrześcijańskiej” (RVM 5).
Redukcja różańca do obiegowych, złośliwych nieco schematów powoduje, że młodzi nie są skłonni podejmować wysiłku poznania tej uniwersalnej formy modlitwy. A przecież to ich szczególnie zauważa Jan Paweł II w liście o różańcu, kierując dramatyczne słowa: „Patrzę na Was wszystkich, Bracia i Siostry wszelkiego stanu, na Was, rodziny chrześcijańskie, na (…) Was młodzi: weźcie znów ufnie do rąk koronkę różańca, odkrywając ją na nowo w świetle Pisma Świętego, w harmonii z liturgią, w kontekście codziennego życia. Oby ten mój apel nie popadł w zapomnienie nie wysłuchany!” (RVM 43).
Bądźmy zatem odważni w swoich poszukiwaniach!
informacja
Wspieraj różańcowe inicjatywy
Czy wiesz, że poza czasopismem "Królowa Różańca Świętego" mamy wiele innych inicjatyw? Jeśli podoba Ci się nasza praca, to wspieraj nasze inicjatywy.