W początkach chrystianizacji Meksyku wielką rolę odegrała Matka Boża i cuda związane z Jej licznymi wizerunkami. Można powiedzieć, że to Maryja zdobyła Meksyk dla siebie. I tak pozostaje do dziś. Meksykanie są bowiem wyjątkowo maryjnymi ludźmi.
Władze Kościoła katolickiego na nowych misyjnych terenach Meksyku budowały nie tylko świątynie, ale i szpitale. W jednym z takich szpitali w miejscowości Patzcuaro biskup zbudował także kaplicę poświęconą wielkiej hiszpańskiej świętej – Teresie z Ávili. Zapragnął on także, aby w kaplicy znalazła się figura Matki Najświętszej. Biskup zlecił wykonanie figury miejscowemu Indianinowi, co pokazuje, w jak dobrej komitywie z lokalnymi plemionami był ten duszpasterz. Figura została nazwana Uzdrowicielką Chorych i szybko okazało się, że posiada ten tytuł zasłużenie.
Po okolicy rozeszły się wieści o wielu uleczeniach i do kaplicy zaczęli tłumnie ściągać Indianie, a także sami Hiszpanie. Po kilku latach sława figury obiegła cały kraj. Miejscowy proboszcz ks. Juan Melendez Carreno, który także otrzymał od Maryi liczne łaski, obiecał, iż w dowód wdzięczności będzie szerzył Jej kult. Dokonał tego, inaugurując cotygodniową procesję po ulicach miasta, w trakcie której odmawiano różaniec.
W Meksyku istniał zwyczaj rodem z Hiszpanii przyozdabiania figur pięknymi szatami. Tak więc i ks. Juan postanowił nieco zmodyfikować figurę, by można było na niej zawiesić ozdobne szaty. Jednak gdy przystąpiono do prac i wbito w figurę dłuto, twarz Madonny przybrała bolesny wygląd i oblała się potem. Wszyscy obecni byli przerażeni i zaniechano prac. Udano się do uczonego jezuity po poradę w tej sprawie. Ten zalecił modlić się do Maryi, prosząc Ją o zgodę na upiększenie figury. Posłuchano tej rady i smutny wyraz zniknął z twarzy figury.
Pracę można było dokończyć i rzeźba wróciła do kaplicy. Widząc Matkę Bożą tak pięknie przyobleczoną, wierni byli oczarowani i zaakceptowali tę zmianę. Następnym krokiem była budowa świątyni dla Maryi, którą poświęcono w 1717 roku.
Maryja w cudownej figurze okazała się czułą opiekunką mieszkańców i wszystkich przybywających pątników. Jednym z niezwykłych cudów było pojawienie się na czole figury gwiazdy. Gdy w Patzcuaro pojawiła się zaraza, ks. Juan zorganizował dziewięciodniową nowennę z procesją po mieście. Gdy następnego dnia kapłan wszedł do kaplicy, ujrzał gwiazdę święcącą na czole figury. Fenomen ten obserwowało wielu przybyłych wiernych. Od tego dnia epidemia zaczęła słabnąć, a jasność gwiazdy malała wraz z liczbą powracających do zdrowia osób.
Uzdrowicielka Chorych zasłynęła także jako pogromczyni susz. Przeważnie sytuacja wyglądała następująco. Gdy okolicę ogarniała susza groźna dla ludzi i zwierząt, mieszkańcy zwracali się z prośbą o procesję cudownej figury ulicami miasta. Gdy wszystko było już gotowe do procesji, nagle zaczynała się ogromna ulewa. Maryja także wyruszała procesyjnie poza miasto do okolicznych rancz. Tam w czasie suszy przywracała wodę w źródłach, w których poiły się zwierzęta.
Cudowna moc Matki Bożej Uzdrowicielki Chorych stała się tak znana w katolickim świecie, że papież Leon XIII w 1899 r. nakazał uroczyście koronować figurę.
Od trzech stuleci ta nieduża figura Matki Bożej jest wciąż wielbiona i kochana przez Indian oraz mieszkańców miasta. Jako kochająca Matka otacza opieką w różnych potrzebach swój ukochany meksykański lud. Ukoronowaniem tego pięknego kultu była „wizyta” figury na jednej z mszy świętych, którą odprawił w trakcie swojej wizyty w Meksyku w lutym 2016 r. papież Franciszek. Papież długo wpatrywał się ze wzruszeniem i czcią w ten święty wizerunek naszej Niebieskiej Matki…