Laura Vicuña to błogosławiona, o której słyszało niewielu z nas. Kim była Laura? Kiedy żyła? Dlaczego wreszcie nazywana jest córką Maryi?
„Tak, mamo. Ja umieram. Ja sama prosiłam o to Jezusa… Mijają prawie dwa lata, jak Mu ofiarowałam życie za ciebie… by otrzymać łaskę twego powrotu!… O, mamo, czy przed śmiercią nie doczekam się radości, żeby cię widzieć przejętą żalem?”
Powyższe słowa około godziny przed swoją śmiercią wypowiedziała niespełna 13-letnia dziewczyna, którą bez przesady można określić mianem męczennicy miłości. Laura Vicuña – bo o niej mowa – to błogosławiona, o której słyszało niewielu z nas. Kim była Laura? Kiedy żyła? Co sprawiło, że w ostatniej godzinie swojego krótkiego życia wypowiedziała tak dramatyczne słowa? Dlaczego wreszcie nazywana jest córką Maryi?
Nieszczególne dzieciństwo
Dziewczynka przyszła na świat 5 kwietnia 1891 r. w chilijskim Santiago. Ochrzczono ją 24 maja, w święto Maryi Wspomożycielki Wiernych i nadano jej imię Laura del Carmine (czyli Laura od Matki Bożej Szkaplerznej). Miejsce i czas, w jakich przyszło żyć jej rodzinie, były niespokojne. Pod koniec XIX wieku Chile ogarnęły rozruchy polityczne. Santiago przeszło pod władzę przeciwników rządu, a jego zwolennicy musieli opuścić stolicę państwa. Ojciec Laury, zawodowy żołnierz, który popierał dotychczasowego prezydenta, Jose Balmaceda, również musiał wyjechać z miasta. Rodzina osiadła w Temuco, oddalonym o 500 km od Santiago. Trzy lata później urodziła się młodsza siostra Laury, Julia. Po kilku miesiącach zmarł ojciec dziewczynek. W tej sytuacji rodzina znalazła się jedynie pod opieką matki, która zaczęła prowadzić sklepik i zarabiać na życie krawiectwem. Ponieważ marne dochody nie wystarczały na utrzymanie, matka Laury postanowiła wyemigrować do Argentyny, łudząc się, że znajdzie tam godną pracę i uniknie nędzy.
Tymczasem po drugiej stronie Andów kobietę czekał jeszcze gorszy los. Pani Mercedes Pino nie znalazła zatrudnienia.Pozostając bez środków do życia, wpadła w ręce Manuela Mory, bogatego właściciela ziemskiego. Razem z córkami zamieszkała w jego posiadłości ziemskiej – Quilquihué, pełniąc jednocześnie rolę jego „żony” i służącej. Kobieta z czasem sama zobojętniała na sprawy wiary, ale chciała, aby córki wzrastały w wierze katolickiej, dlatego w 1901 r. oddała je do zakładu dla dziewcząt w Junín de Los Andes, gdzie opiekę nad wychowankami sprawowały salezjanki – Córki Maryi Wspomożycielki Wiernych.
Laura, która nie czuła się dobrze w majątku Mory, odżyła w religijnej atmosferze salezjańskiego domu. Jednak podczas jednej z lekcji religii, na której mówiono o sakramencie małżeństwa, Laura zasłabła. Zrozumiała, że jej matka żyje w grzechu. Sytuacja ta stała się dla niej źródłem głębokiego bólu. Ten ostry cierń sprawił, że dojrzewała przed czasem. Głęboką radością, ale i cierpieniem zapisał się w jej życiu dzień Pierwszej Komunii Świętej. Szczęście wypływające z przyjęcia Jezusa zostało przyćmione faktem, że matka, która przybyła na tę uroczystość, nie przystąpiła do Stołu Pańskiego…
Córka Maryi
Pobożność maryjna Laury zaznaczyła się już na samym początku jej pobytu w zakładzie. Dziewczynka w ciągu dnia kilkukrotnie odmawiała taką oto modlitwę: „Niepokalana Dziewico, Maryjo, Pani i Matko moja, chcę na zawsze należeć do Jezusa i do Ciebie. Poświęcam Ci zatem oczy, uszy, język, serce i całą moją istotę. Chcę być całkowicie Twoja. Broń mnie jako swej własności”.
W Ameryce miesiącem poświęconym Maryi jest listopad. Czas ten bowiem poprzedza święto Niepokalanej. Dla Laury okres ten każdego roku był wyjątkowy, ale w roku 1901 był szczególny, gdyż wkrótce po Pierwszej Komunii Świętej przyjęła szkaplerz karmelitański i przygotowywała się do wstąpienia w szeregi Córek Maryi. 8 grudnia, ubrana w białą sukienkę z błękitną wstęgą, z głową okrytą welonem, Laura całkowicie poświęciła się Niepokalanej, wypowiadając następujące słowa: „O Maryjo, bez grzechu poczęta, ja Laura Vicuña, obieram Cię za moją Opiekunkę, za moją Panią i Matkę. Upadłszy do Twoich stóp, postanawiam mocno przyczyniać się wszystkimi siłami do rozwoju Twej chwały i szerzenia Twej czci. Od dziś na przyszłość chcę otwarcie wyznawać, że jestem całkowicie Twoja, wstępować w Twoje ślady, naśladować Twoje cnoty, zwłaszcza anielską Twoją czystość, Twe doskonałe posłuszeństwo, Twoją niezrównaną miłość…”. Następnie celebrans nałożył na jej szyję błękitną wstęgę z medalikiem Niepokalanej. Po latach jej rodzona siostra zeznała, że dzień ten dla Laury był jednym z najszczęśliwszych w jej życiu. Każdego listopada, w oczekiwaniu na święto Niepokalanej, Laura składała Maryi dobrowolne ofiary, mówiła o Niej i zachęcała inne wychowanki do udziału w nabożeństwach ku Jej czci. Ulubionymi aktami strzelistymi dziewczyny stały się słowa: „Jakież to szczęście dla mnie, że jestem córką Maryi!”, „Tobie oddaję me serce, Matko mego Jezusa, Matko miłości” i „Dziewico z Karmelu, zabierz mnie do siebie!”.
Laura niezwykle głęboko przeżyła koronację obrazu Maryi Wspomożycielki w turyńskim sanktuarium salezjańskim, która odbyła się w maju 1903 r. Mieszkańcy ośrodka w Junín na swój sposób włączyli się w obchody tej uroczystości. Po Eucharystii odbyła się tam akademia, na której Laura odczytała utwór, jaki napisała ku czci Maryi, zaśpiewała pieśń maryjną i wzięła udział w przedstawieniu ukazującym chwałę Niepokalanej w niebie. Ks. Crestanello, spowiednik Laury, tak później napisał o swojej duchowej córce: „Była zawsze skwapliwa w oddawaniu czci Najświętszej Dziewicy, zawsze żarliwa w miłości do Niej i w trosce o to, by była kochana”.
Bezkrwawe męczeństwo
Podczas wakacji w 1902 r. spędzonych w majątku Manuela Mory, Laura stała się obiektem jego pożądania. Kiedy oparła się jego żądzom, odmówił dalszego opłacania jej pobytu w zakładzie. Siostry zapewniły jej jednak utrzymanie w zamian za drobne usługi. W tym czasie do Junín przybył bp Cagliero i głosił misje. Laura przystąpiła wówczas do sakramentu bierzmowania i poprosiła o przyjęcie do postulatu. Niestety, spotkała się z odmowną odpowiedzią – okazało się, że przeszkodą jest sposób życia jej matki! Była to jedna z największych udręk Laury. Otrzymała ona jednak od swojego spowiednika zgodę na złożenie prywatnych ślubów. On też zapisał modlitwę Laury z tego okresu: „O Jezu, skoro nie mogę być przyjęta między dusze, które się Tobie poświęcają w Instytucie Córek Maryi Wspomożycielki, ofiaruję się całkowicie Twej miłości. Chcę zupełnie należeć do Ciebie, chociaż będę musiała zostać w świecie”.
Wkrótce potem dziewczyna stwierdziła, że podejmowane przez nią modlitwy i umartwienia (np. za grzechy popełnione w Quilquihué nosiła włosiennicę) nie wystarczą, aby wyjednać nawrócenie matki. Postanowiła oddać Jezusowi swoje życie w zamian za jej przemianę. Początkowo spowiednik nie zaaprobował tej inicjatywy. Postawa Laury była jednak niezachwiana. Kiedy wreszcie otrzymała zgodę kapłana na taki akt, poszła przed tabernakulum i „tonąc we łzach radości i miłości, ofiarowała się Jezusowi i Maryi dla zbawienia swej matki”.
Od tego czasu zdrowie Laury zaczęło się stopniowo pogarszać. W sierpniu 1903 r. była już bardzo chora. We wrześniu do Junín przybyła matka, aby zabrać ją do Quilquihué w nadziei, że tam córka wydobrzeje. Niestety, atmosfera panująca w domu Mory nie wpłynęła korzystnie na zdrowie Laury. Wtedy pani Pino opuściła majątek i zamieszkała z Laurą w lepiance w Junín. Któregoś dnia przybył tam pan Mora. Urządził awanturę i zapowiedział, że zostaje na noc. Laura ostatkiem sił podniosła się z łóżka i poszła do sióstr. Gruźlica bardzo ją wycieńczyła, toteż nic dziwnego, że w drodze dopadł ją pan Mora i dotkliwie pobił, gdyż nie mógł znieść jej cnoty. Od tej chwili Laura nie wstała już z łóżka. Bardzo cierpiała. Przed śmiercią wyznała matce sekret swojej choroby i cierpienia. Skruszona kobieta złożyła obietnicę poprawy życia i już następnego dnia przystąpiła do sakramentu pokuty…
Fenomen Świętości
Prywatne śluby zakonne jedenastolatki, poświęcenie życia Jezusowi w całopalnej ofierze za nawrócenie matki, liczne umartwienia i pokuta, wreszcie śmierć… Te fakty z życia Laury z pewnością budzą w nas zdziwienie, może nawet niedowierzanie. A jednak są prawdziwe…
Gdzie tkwi tajemnica świętości tej młodej dziewczyny? Szczególna łaska, jaka dotknęła jej serca, rozbudziła w niej umiłowanie cnoty i pobożności oraz gotowość do ponoszenia ofiar. Jeśli jeszcze dodamy jej szczególną miłość do Maryi, odkryjemy fenomen świętości 13-latki. Niewątpliwie wypływa on z tego wyjątkowego „zapatrzenia się” w Maryję. Tuż przed śmiercią Laura wyznała: „Tym, co mnie bardzo pociesza w tych momentach, jest to, że miałam zawsze nabożeństwo do Maryi. O, tak! Ona jest moją Matką! Jest moją Matką! Nic mnie bardziej nie uszczęśliwia nad myśl, że jestem córką Maryi!”
Laura zmarła 22 stycznia 1904 r. W 1986 r. rozpoczął się jej proces beatyfikacyjny, a 3 września 1988 r. papież Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną. Jest patronką rozbitych rodzin.
53głosów
Oceń ten tekst
Izabela
Marciniak
Polonistka, w "Królowej Różańca Świętego" pisze głównie na temat sztuki sakralnej oraz o literaturze religijnej.