Katedra w Płocku

Położony w zachodniej części Mazowsza Płock jest jednym z najstarszych polskich miast, choć rzadko wymienia się go w tym kontekście. Kiedy jest mowa o początkach polskiej państwowości, naturalnie wzmiankuje się Gniezno i Kraków. Płock bywa niesłusznie pomijany. A przecież to miasto istnieje już od ponad tysiąca lat!

Katedra w Płocku
Katedra w Płocku. Fot. © Marek Woś

Ba – miało status sedes regni principiale, czyli jednej z głównych siedzib królestwa obok wspomnianych Krakowa, Gniezna, a także Sandomierza, Kruszwicy i kilku innych miejsc. Nazwa miasta prawdopodobnie pochodzi od drewnianego płotu obronnego (a raczej obwarowania ziemno-drewnianego), jaki miał otaczać Wzgórze Tumskie we wczesnym okresie historii miasta. 

W 1075 roku erygowano biskupstwo mazowieckie, którego siedzibą był Płock. Skoro biskupstwo, to i katedra. Co wiemy na temat najwcześniejszej płockiej katedry? Nie wiadomo dokładnie, kiedy zaczęto ją wznosić. Najczęściej przyjmuje się, że dokonał tego Władysław Herman już po powstaniu biskupstwa. Od początku świątynia nosiła wezwanie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Opinie się różnią co do tego, czy była drewniana, czy murowana. Być może – jak twierdzą niektóry badacze – przypominała ówczesną Katedrę Wawelską (a nawet ją przywyższała). Gall Anonim podaje, że to w jej murach Bolesław Krzywousty został pasowany na rycerza. 

Tamta pierwsza świątynia nie przetrwała długo. W latach 20. XII wieku została zniszczona podczas najazdu Pomorzan. Odbudował ją kolejny z biskupów płockich, Aleksander z Malonne. Zatrzymajmy się na chwilę przy tej postaci. 

Aleksander pochodził z terenu dzisiejszej Belgii, a dokładniej – z Walonii. Jego brat Walter został nieco późnej biskupem wrocławskim. Obydwaj zasłużyli się znacząco dla młodego polskiego Kościoła jako fundatorzy kolejnych świątyń, dokładający starań o rozwój życia zakonnego na podległych sobie terenach. Do Płocka przybył Aleksander po śmierci swego poprzednika, Szymona, w roku 1129. Czas jego rządów to okres rozkwitu miasta jako istotnego ośrodka kulturalnego. Dla współczesnego czytelnika zaskakujący może być obraz jego osoby, przekazany przez Wincentego Kadłubka. Otóż według tego kronikarza Aleksander miał nie stronić od udziału w czynnej walce w czasie najazdów plemion pogańskich z północy. Co więcej, miał się odznaczać rycerskim męstwem w bezpośredniej walce. Nie było to, wbrew pozorom, niczym nadzwyczajnym. Nie istniał wówczas w pełni wykrystalizowany podział na warstwę dostojników świeckich i duchownych. Ci drudzy często prowadzili życie takie jak możnowładcy i bogaci rycerze. Ubierali się tak samo, nosili przy boku miecze, nie stronili od alkoholu ani płci pięknej. Budziło to kontrowersje, a tendencje reformatorskie pojawiały się w Kościele już od czasów reform karolińskich. W XI wieku przybrały na sile dzięki papieżowi Grzegorzowi VII, który konsekwentnie realizował plan wzmocnienia i naprawy moralnej Kościoła. 

Biskup Aleksander został określony przez Kadłubka jako ktoś łączący w sobie dwa przeciwieństwa – lwa i jagnięcia, biskupa i rycerza. Swoją świątynię – katedrę ­płocką – uczynił nie tylko budowlą piękną, lecz również obronną, tak jak wymagały tego ówczesne czasy. Niewykluczone, że w zamyśle Bolesława Krzywoustego Płock miał być główną stolicą państwa piastowskiego. Może o tym świadczyć niewątpliwy rozmach, z jakim odbudowano katedrę. Konsekrowano ją w 1144 roku, i szybko stała się bardzo znaczącym miejscem na mapie ówczesnego polskiego Kościoła. W jej murach zaczęły dziać się liczne cuda. Cztery lata po konsekracji, a więc w roku 1148, miała tam zostać uzdrowiona sparaliżowana dziewczynka. Nadto w podziemiach katedry miało zostać znalezionych kilkadziesiąt relikwii, w tym tak pierwszorzędnych, jak fragment tuniki Chrystusa i korony cierniowej. Powstanie legendy o relikwiach to wyraz chęci nadania katedrze rangi, jakiej nie miała ona wcześniej. W umysłowości ówczesnych ludzi nic tak nie dodawało świątyni splendoru, jak obecność relikwii (tu miały też źródło liczne patologie, jak handel nimi i różne oszustwa – ale to temat na inny artykuł).

Nie wiadomo, jak wyglądała owa budowla. Jej resztki, mocno nadwerężone zębem czasu, rozebrano w XVI wieku. Przeprowadzone nie tak dawno badania wykazały, że katedra rozplanowaniem była zbliżona do świątyń romańskich z ojczystych ziem biskupa Aleksandra. 

Drzwi z katedry w Płocku
Drzwi z katedry w Płocku. Fot. © Marek Woś

Wystrój katedry niewątpliwie był wspaniały. Wiemy na przykład, że ściany ozdobiono polichromiami. Jeden zachowany element jest dobitnym świadectwem postawy biskupa Aleksandra i jego aspiracji, nie tylko estetycznych, ale i intelektualnych. Są to Romańskie Drzwi Płockie. Nazywa się je tak, pomimo że od wieków nie znajdują się już w Płocku, lecz w Nowogrodzie. Jak tam się znalazły – o tym za chwilę. Jako okres ich powstania przyjmuje się schyłkowe lata panowania Aleksandra, czyli lata 50. XII wieku. Wykonano je w Magdeburgu z przeznaczeniem do głównego wejścia do świątyni płockiej. Ciekawostką jest, że ich twórcy uwiecznili na nich swoje imiona: Riquinius i Weismuth – rzecz w średniowieczu niebywała! Jakby tego było mało, postacie tych dwóch artystów zostały wyobrażone na drzwiach. 

W historii Drzwi Płockich więcej jest zagadek niż rzeczy, które nie budzą wątpliwości. Same okoliczności ich fundacji, rola w niej Wichmanna, biskupa Naumburga (przedstawiono na nich zarówno postać jego, jak i Aleksandra), są zagadkowe. Również wytłumaczenie znajdujących się na drzwiach przedstawień figuralnych pozostaje problematyczne. Istnieje na ten temat kilka teorii. 

Zabytek składa się z metalowych kwater odlanych w brązie i przybitych do drewnianych drzwi. Płyty figuralne są oddzielone od siebie ornamentem, czyli bordiurą. Całość jest masywna i statyczna od strony plastycznej. Ksiądz prof. Ryszard Knapiński z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego wysunął hipotezę, jakoby na drzwiach miało zostać przedstawione Credo apostolorum – czyli Skład apostolski. Poszczególnym jego wersom przypisano określone kwatery. I tak na przykład pierwsze słowa: „Wierzę w Boga Ojca, stworzyciela nieba i ziemi” – ilustrują sceny stworzenia świata. Do kolejnych słów „I w Jezusa Chrystusa, syna jego jedynego” – odnosi się wyobrażenie chrztu w Jordanie, i tak dalej. Kończąc powoli ten temat, można dodać, że Drzwi Płockie są imponujących rozmiarów: ich wysokość to ok. 3,5 metra. Od dawna nie znajdują się w miejscu przeznaczenia. Tak jak poprzednie, także ta kwestia budzi wiele pytań. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach drzwi zostały wywiezione z Płocka. Według jednej teorii wywieźli je Litwini, wedle innej – miały zostać przekazane w darze duchowieństwa płockiego bratu Władysława Jagiełły, Lingwenowi Olgierdowiczowi, księciu Nowogrodu; w Nowogrodzie znajdują się obecnie. W katedrze płockiej można podziwiać ich wierną kopię, wykonaną w II połowie XX wieku. Tak oto zamyka się historia wybitnego biskupa Aleksandra i jego dzieła, które – choć w większości niezachowane – budzi respekt tak samo jak jego fundator. 

Nieopodal katedry znajduje się Muzeum Diecezjalne im. bł. abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego. Także blisko jest stamtąd do innej, wartościowej instytucji – czyli do Muzeum Mazowieckiego z największą w Polsce kolekcją dzieł secesyjnych. 

0 0 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Agata

Witkowska

Historyk sztuki, przewodniczka miejska, dziennikarka i podróżniczka.

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x