Czterdzieści dwa lata temu, 26 sierpnia 1978 r., patriarcha Wenecji Albino Luciani został wybrany na papieża i przybrał imię Jan Paweł I. Urodził się on 17 października 1912 r. w Forno di Canale w wielodzietnej biednej rodzinie robotniczej. Ojciec Giovanni był antyklerykałem. Gdy Albino miał 11 lat, mimo oporów ojciec wyraził zgodę na to, by syn wstąpił do seminarium. 7 lipca 1935 r. przyjął on święcenia kapłańskie. Wtedy Albino został skierowany do rodzinnej miejscowości do pracy duszpasterskiej jako wikary, a w 1937 r. otrzymał stanowisko wicerektora seminarium w rodzinnej diecezji. Następnie osiągnął nominację na wikariusza generalnego diecezji Belluno.
Czterdzieści dwa lata temu, 26 sierpnia 1978 r., patriarcha Wenecji Albino Luciani został wybrany na papieża i przybrał imię Jan Paweł I. Urodził się on 17 października 1912 r. w Forno di Canale w wielodzietnej biednej rodzinie robotniczej. Ojciec Giovanni był antyklerykałem. Gdy Albino miał 11 lat, mimo oporów ojciec wyraził zgodę na to, by syn wstąpił do seminarium. 7 lipca 1935 r. przyjął on święcenia kapłańskie. Wtedy Albino został skierowany do rodzinnej miejscowości do pracy duszpasterskiej jako wikary, a w 1937 r. otrzymał stanowisko wicerektora seminarium w rodzinnej diecezji. Następnie osiągnął nominację na wikariusza generalnego diecezji Belluno.
27 grudnia 1958 r. Jan XXIII w bazylice św. Piotra w Rzymie konsekrował go na biskupa Vittorio Veneto. Z kolei Paweł VI 15 grudnia 1969 r. mianował go patriarchą Wenecji, a 5 marca 1973 r. został wyniesiony do godności kardynalskiej. W swoim życiu kapłańskim znany był ze zdolności pisarskich. Odznaczał się prostotą, żywotnością, zapałem, umiejętnością formułowania przekonujących przykładów. W „Weneckim Przeglądzie Diecezjalnym” z 7 października 1973 r. napisał,
co myśli o różańcu .
Gdybym tak na jakimś spotkaniu katolików poprosił ich, żeby pokazali, co mają w kieszeni, co bym zobaczył? Jakieś grzebyki, okulary, szminki, portfele, zapalniczki i inne mniej lub bardziej wartościowe przedmioty.
Różaniec w życiu. ks. Józef Orchowski
Wybór biografii ważnych postaci z życia Kościoła, pisanych pod kątem obecności różańca w ich życiu. Autorem jest ks. Józef Orchowski, twórca wielu wspaniałych dzieł z tematyki różańca i świętości.
W domu wielkiego pisarza Manzoniego w Mediolanie wisiał zawsze nad łóżkiem – nawet dziś można to zobaczyć – jego różaniec; pisarz miał w zwyczaju odmawianie go. Bohaterka jego wspaniałej powieści „Narzeczeni” brała różaniec i odmawiała modlitwę w najbardziej dramatycznych momentach.
Niemieckiego męża stanu Windthorsta poprosili raz jego niepraktykujący przyjaciele, by im pokazał swój różaniec – był to żart, gdyż przedtem wyjęli mu go z lewej kieszeni. Gdy Windthorst go tam nie znalazł, sięgnął do kieszeni prawej – i wygrał. Zawsze miał przy sobie zapasowy różaniec!
Czytajmy katolickie czasopisma!
„Królowa Różańca Świętego” już od 13 lat dostarcza wartościowe treści. To najtańsze czasopismo katolickie istnieje dzięki garstce zapaleńców! Dołącz do czcicieli Maryi, pragnących poszerzyć swoją więź z Matką Bożą.
Wielki kompozytor Christophe Willibald von Gluck podczas przyjęć na dworze w Wiedniu zazwyczaj odchodził na parę chwil na bok, by pomodlić się na różańcu.
Błogosławiony Contardo Ferrini, profesor Uniwersytetu w Pawii, zapraszał przyjaciół, u których gościł, do wspólnego różańca.
Święta Bernadeta zapewniała, że gdy pojawiła się przed nią Matka Boża, miała na sobie różaniec. Zapytała, czy Bernadeta ma go też ze sobą, prosząc o jego odmawianie.
Dlaczego podaję te wszystkie przykłady ludzi odmawiających różaniec? Posłużę się słowami zaczerpniętymi z artykułu kardynała Lucianiego: „Ponieważ niektórzy kwestionują jego znaczenie. Mówią: jest to modlitwa przesądna, infantylna, niegodna dorosłego katolika. Lub też sądzą, że jest automatyczna, zredukowana do pobieżnego powtarzania «Zdrowaś, Maryjo», monotonna i nudna. Lub też twierdzą, że to pozostałość z przeszłości – dziś lepiej czytać Biblię; różaniec i Biblia to podobno tak jak plewy i wyborna mąka. Chciałbym się z tym wszystkim nie zgodzić, dzieląc się kilkoma impresjami duszpasterskimi.
Oto pierwsza: nie jest sprawą naczelną kryzys różańca, lecz kryzys modlitwy w ogóle. Ludzie są dziś zajęci sprawami materialnymi; niewiele myślą o duszy. Poza tym naszą egzystencję atakuje hałas.
Makbet powiedziałby: «Makbet zamordował sen, zamordował ciszę!». Zbyt dużym trudem jest znalezienie paru minut na życie wewnętrzne, na
dulcis sermonicinatio , czyli czułą rozmowę z Bogiem. Co za szkoda!
Juan Donoso Cortes powiedział: «Źle się dzieje ze światem, bo jest w nim więcej bitew niż modlitw». Rozwija się Liturgia Wspólnoty (co z pewnością jest wielkim błogosławieństwem), lecz to nie wystarczy; potrzebna jest też osobista rozmowa z Bogiem.
Albino Luciani Fot. © Wikicommons
Impresja druga. Ludzie przesadzają czasami, gdy mówią o «dorosłych chrześcijanach» w modlitwie. Osobiście, gdy rozmawiam sam z Bogiem lub z Maryją, wolę się czuć dzieckiem aniżeli dorosłym; znika infuła, piuska i pierścień. Na wakacje wysyłam dorosłego biskupa, z jego dostojną powagą i autorytetem należnym temu stanowisku! I oddaję się tej spontanicznej czułości, jaką ma dziecko dla mamy i taty.
Być wobec Boga choć przez pół godziny takim, jakim jestem w rzeczywistości, z moimi niedostatkami i z tym, co we mnie najlepsze; pozwolić, by z głębi mej istoty wyszło dziecko, jakim kiedyś byłem, chcące śmiać się, szczebiotać, kochać Pana, i czujące potrzebę płaczu, by mu wreszcie okazano zmiłowanie – to wszystko pomaga mi w modlitwie. Różaniec, modlitwa prosta i łatwa, pomaga mi znów być dzieckiem i wcale się tego nie wstydzę”.
Odnosząc się do zarzutu, że różaniec jest powtarzaniem wciąż tych samych słów, Albino Luciani przywołał słowa Charles’a de Foucaulda: „Miłość wyraża się kilkoma tylko słowami, zawsze tymi samymi, wciąż powtarzanymi”. Kardynał raz widział w pociągu kobietę, która ułożyła swe dziecko do snu na półce-siatce nad siedzeniami. Gdy mały się obudził, spojrzał w dół na pilnującą go matkę. Powiedział do niej: „Mamo”. Odpowiedziała: „Kochanie” i przez dłuższy czas dialog pomiędzy nimi się nie zmieniał. „Mamo” z góry, „Kochanie” z dołu. Inne słowa nie były potrzebne.
Pierwszą szkołą pobożności i ducha religijnego dla dzieci powinna być rodzina. Religijne nauczanie rodziców jest – jak powiedział Paweł VI – subtelne, autorytatywne i niezastąpione. Subtelne ze względu na permisywny i sekularystyczny klimat, jaki nas otacza; autorytatywne, gdyż jest to część misji danej rodzicom przez Boga; niezastąpione, ponieważ właśnie w tym młodym wieku formują się skłonności do pobożności religijnej i nawyki z nią związane.
„Różaniec (…) odmawiany wieczorem przez rodziców wraz z dziećmi, jest formą liturgii rodzinnej. Francuski pisarz katolicki Louis Veuillot wyznał, że jego powrót do Boga zaczął się w momencie, gdy ujrzał, jak pewna rzymska rodzina z wiarą odmawiała różaniec.
A Biblia? Jest to z pewnością coś najwyższego, lecz nie wszyscy są przygotowani czy mają czas ją czytać. Nawet ci, którzy ją czytają, powinni potem, w niektórych sytuacjach – w podróży, na ulicy czy gdy zajdzie szczególna potrzeba – rozmawiać z Matką Bożą, jeśli się wierzy, że jest nam Ona Matką i Siostrą. W gruncie rzeczy tajemnice różańca, gdy się je rozważy, przemyśli, zastanowi [nad nimi], są niczym innym jak właśnie Biblią, samą esencją Biblii.
Czy różaniec jest nudny? To zależy. Z drugiej strony może być modlitwą pełną radości i szczęścia. Gdy ktoś wie, jak to zrobić, różaniec można zamienić w spojrzenie na Maryję, coraz to głębsze, w miarę posuwania się naprzód kolejnych modlitw. W końcu jest refrenem wprost z serca, a powtarzanie go to dla duszy słodki śpiew.
Czy różaniec jest zubożoną modlitwą? A co w takim razie ma być modlitwą bogatą? Różaniec to procesja «Ojcze nasz» – modlitwy, której nauczył nas Jezus; «Zdrowaś» – pozdrowienia, jakie Bóg skierował do Przenajświętszej Panny za pośrednictwem anioła; «Chwała» – pochwały Trójcy Przenajświętszej. A czy może wolelibyście raczej rozważania teologiczne? To byłoby jednak nieodpowiednie dla ludzi ubogich, starych, pokornych i prostych.
Różaniec wyraża wiarę bez fałszywych komplikacji, wykrętów, nadmiaru słów; pomaga poddać się woli Bożej i nauczyć się, jak przyjmować cierpienie. Bóg posługuje się teologami, lecz by rozdać swą łaskę, posługuje się przede wszystkim małością pokornych i tych, którzy poddają się Jego woli”.
W Pompejach 1 października 1975 r., w stulecie przybycia obrazu Matki Bożej Różańcowej, kardynał Albino Luciani – oddany w pełni różańcowi – przedstawił kompleksowe spojrzenie na rozważane podczas modlitwy różańcowej tajemnice.