Kolejna już, szósta godzina modlitwy ku czci Maryi, zawiera odniesienia do jej siły i dziewictwa. Zdaje się, że jest to najbardziej intymna modlitwa w całych godzinkach, zawiera bowiem szereg odniesień do dziewictwa, niezwykle ważnej sfery kobiecego życia intymnego. Dziewictwo to jest nie tylko chrześcijańską ideą, lecz wzmaga szacunek do ciała ludzkiego.
Modlitwa, tak jak poprzednie, rozpoczyna się od wezwania. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w samym wezwaniu modlący się kieruje do Maryi prośbę o przybycie z odsieczą w walce duchowej, a w samym hymnie odnosi się do najintymniejszej sfery życia kobiecego, czyli do dziewictwa. Tylko niewielka część określeń, jakimi zwraca się autor hymnu do Maryi, dotyczy dziewictwa, podczas pierwszego kontaktu z tekstem wydaje się jednak inaczej. Zagłębiając się w sens i przesłanie kolejnych tytułów maryjnych, można zdać sobie sprawę z tego, jak plastycznym językiem operuje autor modlitwy, i z jaką dbałością wyraża się o wspomnianej już intymnej sferze kobiecego życia. „Świątynia Boga” to pierwszy z tytułów, jakim mianuje Maryję autor godzinek. Świątynia jako budynek jest szczególnym miejscem. Nie inaczej było w życiu starożytnych Izraelitów, dla których świątynia jerozolimska stała się najważniejszą budowlą i celem dorocznych pielgrzymek w najważniejsze święta żydowskie.
Świątynia, pośród rozlicznych budynków mieszkalnych, fortyfikacji miejskich, królewskich pałaców, obiektów użytku publicznego, jak ratusz czy inne siedziby władz – stanowi szczególny punkt na planie miasta. To w tym miejscu, w świątyni, urzeczywistnia się spotkanie z Bogiem, a sam budynek pozwala w pewien sposób na religijną identyfikację – kto w nim przebywa, ten jest częścią wspólnoty. Świątynia to przestrzeń zderzenia sacrum i profanum, rzeczy świętych i powszednich. Izraelici mieli głęboką świadomość tego zwarcia. Wydzielili w świątyni miejsce niedostępne, w którym przebywał tylko arcykapłan – najważniejsza osoba społeczności świątynnej. Miejsce Święte Świętych oddzielone było specjalną zasłoną, a dostęp do niego miał tylko jeden człowiek. Podobnie jest w przypadku Maryi, która, nosząc w swoim łonie Jezusa, miała jako jedyna i jako pierwsza pełny dostęp do świętości Boga. Zastąpiła ona w tej posłudze arcykapłana. Miała nie tylko bliski i intymny kontakt z Bogiem, lecz na swój sposób była Mu też oddana. W rozważaniu na Anioł Pański Jan Paweł II zwrócił kiedyś na to uwagę, mówiąc: „Maryja jawi nam się jako świątynia, w której Bóg umieścił swe zbawienie, i jako służebnica, która jest całkowicie poświęcona Bogu” (Rzym 1999). Widać tu paradoks roli Maryi. Z jednej bowiem strony stanowi ona symbol świątyni jako miejsca przebywania Boga. Z drugiej jednak – pozostaje nadal służebnicą, która w pełni oddaje się Bogu. Ów paradoks może posłużyć ludziom wierzącym za doskonały przykład bycia świętym i do tego niebywale pokornym.
Maryja była świątynią najświętszą, bo zamieszkaną przez samego Boga trójjedynego. Termin „raj” powinien nam się kojarzyć ze słodyczą, spokojem, harmonią, wewnętrzną jednością. I na tym polega tajemnica wiary, że Maryja była zarówno świątynią, jak i służebnicą – pełniła jednocześnie obie te funkcje. Nie sposób wyobrazić sobie konsekwencji nieodpowiedniego zarządzania każdą z tych ról przez Matkę Bożą. Rajem staje się Maryja dla aniołów – i napotykamy na kolejną błogosławioną sprzeczność. Po pierwsze, raj jako miejsce stanowi przestrzeń przebywania jakichś postaci lub miejsce, do którego się wzdycha z tęsknotą. Wyobrażeniem raju Maryja jest dla stworzeń duchowych, które stoją w hierarchii wyżej niż człowiek (gdyż nie posiadają ciała i stanowią tzw. byt czysty i niematerialny). Nosząc w sobie Boga, Maryja została zatem obiektem westchnień anielskich zastępów, co nie uwłacza ich statusowi, a ją podnosi do rangi królowej aniołów. Maryja, Matka Boga, mimo że nadal jest człowiekiem, przewyższa rangą anioły i staje ponad nimi. Paradoks jej świętości objawia się po raz kolejny; nie wywołuje go działanie Najświętszej Dziewicy, lecz zbawczy zamysł Boży.
Często, przysłuchując się historiom starożytnych władców lub wczytując się w nie, możemy usłyszeć o instytucji haremu królewskiego. Było to dość popularne zjawisko na Bliskim Wschodzie. Królowie, słynący z zamożności, przebywając w swoich pałacach, korzystali z dostępnego tam haremu, czyli zgromadzenia kobiet w różnym wieku. Wypełniały one różne obowiązki: od posługiwania królowi przy stole podczas uczty aż po uczestnictwo w królewskich uciechach cielesnych. Przejęcie haremu przez wrogiego władcę wiązało się z definitywnym przejęciem władzy na określonym terytorium. Harem stanowił więc o sile króla, jego zamożności i zdolnościach politycznych. Maryja zostaje mianowana „pałacem wstydu panieńskiego”. Ten tytuł daleki jest od przedstawionego wcześniej haremu królewskiego.
W przypadku Maryi o jej sile stanowi wstydliwość – cnota pozwalająca na pielęgnowanie intymności, uniemożliwiająca życie w rozwiązłości. I choć wydaje się, że siła wstydliwości wobec instytucji haremu królewskiego jest niczym, to okazuje się zgoła inaczej. O sile pałacu maryjnego stanowi fakt, że zamieszkuje go Bóg. Już nie tłumy (często rozpustnych) niewiast, lecz jedna pokorna i stateczna kobieta staje się symbolem prawdziwej siły. O tym mógł myśleć Tertulian, starożytny pisarz chrześcijański, kiedy powiedział „wierzę, ponieważ to absurd”. Absurdalność powyższych porównań polega na charakterystycznym dla Boga wyborze słabości i kruchości oraz uczynienia z nich prawdziwej siły. Obraz Maryi pokornej i nieskorej do lubieżności stoi w sprzeczności z naczelną dewizą haremu królewskiego, którą można streścić w następujący sposób: im więcej kobiet w haremie, tym większa potęga króla.
Tytuł „ogród wdzięczności” bliski jest tematycznie „ogrodowi rajskiemu”. W tej perspektywie miano nadane Maryi można rozumieć jako oznakę uznania autora godzinek dla jej pokory. Jak zostało zaznaczone, Maryja była zarówno świątynią, jak i służebnicą, a żadna z tych ról nie zyskała w jej życiu przewagi. Na tym może polegać jej wdzięczność, że pomimo niezrozumiałych dla niej Bożych wyroków pozostała im wierna wiernością hiobową i niewzruszoną. Maryja jest więc przeciwieństwem tego, co zaprezentowali swoim działaniem pierwsi rodzice, Adam i Ewa, którzy podważyli zakaz dany przez Boga. Wdzięczność Bogu wyraża się przez wierność Mu bez względu na okoliczności. To cnota trudna do realizacji, a sprostała jej właśnie Maryja. Ponadto warto zauważyć, że „ogród wdzięczności” to także miejsce. Ogród w tekstach biblijnych symbolizuje spotkanie z Bogiem. Adam i Ewa spotykają Boga przechadzającego się w ogrodzie. Założenie ogrodów przez Izraelitów nastąpi po wyzwoleniu ich przez Boga spod jarzma nieprzyjaciół. Maria Magdalena, zapłakana po odkryciu pustego grobu, spotyka Jezusa właśnie w ogrodzie. Podczas gdy świątynia jako budynek pozwala na identyfikację z grupą religijną, ogród oznacza pewną intymność spotkania.
Należy wspomnieć o kolejnym przeciwieństwie, jakie buduje autor godzinek, tytułując Maryję „miastem Pańskim”. Miastem Boga w Biblii określano Jerozolimę. Pozostałe miasta albo autorzy biblijni traktowali neutralnie (zwłaszcza te przyjaźnie nastawione do społeczności jerozolimskiej), albo adresowali do nich groźby i przekleństwa (jak chociażby do Babilonu czy Niniwy). Maryja jest miastem wybranym przez Boga na miejsce, w którym wznosi się Jego świątynia, a w którym później dokona się męka, śmierć i zmartwychwstanie Jego Syna. Maryja, podobnie jak rajska Jerozolima, nowe miasto z Apokalipsy Janowej, jest bliska Bogu, bo w niej On zamieszkał.