Czuwajmy! …aby w nas nie umarła łaska zbawiennych sakramentów…

Photo of author

Autor: Lidia Wajdzik

Jak silna musi być wiara, jak mocne pragnienie tych, którzy wstępują w szeregi Apostolstwa Dobrej Śmierci, chociaż temat śmierci przeraża i spychany jest przez świat poza margines życia. Żyjemy w czasach, kiedy ludzie są żądni sukcesu, w czasach, w których liczy się świat materialny, a sfera ducha powoli zamiera.

Figura Jezusa na cmentarzu

Figura Jezusa na cmentarzu, Fot. © M. Woś

Kochani Czytelnicy!
91% artykułów na naszej stronie jest dostępnych bez ograniczeń. Nie znaczy to, że nie istnieją koszty ich przygotowania i publikacji. Będziemy wdzięczni za zaprenumerowanie naszego czasopisma albo wsparcie naszej Fundacji. Dziękujemy za zrozumienie.
Redakcja

Jak silna musi być wiara, jak mocne pragnienie tych, którzy wstępują w szeregi Apostolstwa Dobrej Śmierci, chociaż temat śmierci przeraża i spychany jest przez świat poza margines życia. Żyjemy w czasach, kiedy ludzie są żądni sukcesu, w czasach, w których liczy się świat materialny, a sfera ducha powoli zamiera.

Mimo tego jest bardzo wiele osób pragnących należeć do Apostolstwa i to nie tylko w kraju, ale i poza jego granicami. W kolejkach czekają często całymi rodzinami na wpisanie się w po­czet członków Wspólnoty. Obietnica Boga, Dobra Nowina, dociera do licznych serc chcących wytrwać w łasce uświęcającej, pragnących nawrócenia grzeszników i życia wiecznego dla każdego żyjącego na ziemi. Nade wszystko cenna jest dla nich czuła opieka Matki Najświętszej i Jej obecność w chwili śmierci. Przecież kardynał August Hlond, prymas Polski, na łożu śmierci wypowiedział słowa: „Zwycięstwo – gdy przyjdzie – przyjdzie przez Maryję”. W niniejszym artykule chciałabym wspomnieć o wspólnotach Apostolstwa w Czechach, zaś w następnym numerze o tych w Afryce – w Tanzanii i na Madagaskarze.

Najcenniejszy skarb – sakrament chrztu świętego

Mówiąc o naszych sąsiadach zza Olzy, nie sposób nie wrócić do historii (już o tym szerzej pisałam w artykule opublikowanym w 2016 r.), kiedy to Bóg połączył sakramentem chrztu świętego pierwszego władcę Mieszka I – księcia Polan i czeską księżniczkę Dobrawę (Dąbrówkę), którą poślubił, tworząc naród i państwo Kościoła Chrystusowego. Mie­szko I przyjął sakrament chrztu wraz ze swoim dworem i poddanymi na Wielkanoc roku 966. To wydarzenie stało się zbawienne dla narodu polskiego wówczas, obecnie i w przyszłości. Najcenniejszy skarb chrztu świętego zapoczątkował w każdym z nas życie Boże i otworzył drzwi do kolejnych sakramentów, aby dzięki nim osiągnąć zbawienie. Poprzez sakrament chrztu jesteśmy od wieków złączeni z rodziną narodów tego samego Pana – Jezusa Chrystusa. Wspólnie podążamy ku Bogu pod przewodnictwem Matki Bożej i w towarzystwie wielkich świętych. Po dziś dzień patrzymy na naród czeski z wdzięcznością, ale i też z zatroskaniem o jego ducha wiary. Statystyki świadczą, że obecnie to jeden z najbardziej zlaicyzowanych narodów na świecie. Blisko 80 procent społeczeństwa nie jest ochrz­czone, a tylko 10 procent narodu utożsamia się z katolicyzmem. Trwająca prawie 40 lat dominacja komunizmu spowodowała tam straszliwe spustoszenie w dziedzinie religijności i wyznawanej wiary. Ale są też oazy modlitwy w Czechach. Jako przykład służyć może, niegdyś polskie, Zaolzie. Dominują tam osoby wierzące, które ufają Bożemu Miłosierdziu, czczą Matkę Bożą w różnych Jej wizerunkach i są otwarte na wspólnoty. Właśnie dlatego pragnę podzielić się miłym przeżyciem.

Powracają do wiary swoich przodków

W niedzielę 1 maja 2016 r., we wspomnienie św. Józefa Robotnika – patrona dobrej śmierci, na zaproszenie proboszcza rzymsko-katolickiej parafii Bożego Ciała w Jabłonkowie w Republice Czeskiej, w wyjątkowo pięknej, odrestaurowanej świątyni przypadł nam zaszczyt dawania świadectwa przed wspólnotą parafialną w czasie odprawianych mszy świętych. Mówiliśmy o rzeczach ostatecznych i zachęcaliśmy wiernych do włączenia się do zbawczego dzieła rozwijającego się po opieką Matki Bożej Bolesnej oraz zapraszaliśmy do odmawiania modlitwy różańcowej w formie nowenny pompejańskiej.

Wcześniej przez blisko dwa miesiące, przedstawiając Miłosiernemu Bogu pragnienie powołania do istnienia dzieła Maryi – Apostolstwa Dobrej Śmierci, ofiarowywaliśmy codziennie Eucharystię i komunię świętą oraz inne modlitwy jako zadośćuczynienie Bogu za parafian oraz prosiliśmy Ducha Świętego o otwarcie serc tamtych parafian na przynależność do tego dzieła. Rzeczywistość okazała się zaskakująca. 

Po naszym świadectwie do Apo­stolstwa wpisało się blisko 300 osób! Przeważnie byli to ludzie młodzi, nawet całe rodziny z dziećmi. Podobnie było i w innych kościołach: w Bukowcu u Matki Bożej Wniebowziętej, w Pisku w świątyni Miłosierdzia Bożego, w Hrczawie w kościółku śś. Cyryla i Metodego, w Jabłonkowie u św. Józefa, czy w Mostach u św. Jadwigi. Obecnie, według relacji zelatorek, do Apostolstwa należy znacznie więcej niż tysiąc osób. Wspólnoty te poprzez modlitwę i uczynki pielęgnują tradycje swoich ojców i praojców oraz walczą o nawrócenie grzeszników całego świata. Wielokrotnie dzielą się także świadectwem – poniżej zamieszczam jedno z nich.

Dzięki wstawiennictwu Maryi odszedł w łasce uświęcającej

Świadectwo Zofii – zelatorki z parafii Bożego Ciała w Czechach, która mówiła tak… 

Trwaliśmy już może z rok na gorliwej modlitwie w swojej wspólnocie Apostolstwa Dobrej Śmierci: comiesięczna msza św., różaniec do siedmiu boleści i inne wspólne modlitwy odmawiane raz w tygodniu w moim domu. Pewnego dnia zapukał do moich drzwi dalszy sąsiad. Był bardzo zatroskany. Mówił, że otrzymał okrutną diagnozę lekarską – rak mózgu. Dopiero co skończył 40 lat. Słyszał, że należymy do wspólnoty, która modli się zarówno o zdrowie, jak i o dobrą śmierć. Poprosił: „Zapiszcie mnie też do tego dzieła, módlcie się za mnie”. Zelatorki rozdzwoniły się do członków swoich wspólnot, także do tych za Olzą: „Ratujcie modlitwą Jendę!” (tak było mu na imię). Po jakimś czasie wrócił z ponownym błaganiem: „Ratujcie mnie, wiem, że moje życie się kończy. Boję się śmierci. Rodzice dali mi dobre katolickie wychowanie. Mam wszystkie sakramenty, od chrztu począwszy, aż po bierzmowanie. Jednak zmarnowałem te skarby. A wiem, że w każdej chwili mogę stanąć przed Bogiem. Pomóżcie mi!”. „Dobrze, sprowadzimy do ciebie księdza” – odpowiedzieliśmy. Zasmucony dodał: „Nie mogę go przyjąć w naszym domu, moja kobieta natychmiast by go wyrzuciła”. Po uzgodnieniu z księ­dzem proboszczem Zofia oznajmiła mu więc, aby przyszedł do jej domu spotkać się z kapłanem, wyspowiadać się i pojednać z Bogiem. Stawił się razem z rodzicami, przyjął sakramenty na godzinę śmierci i wyszedł wyciszony i uspokojony. Na drugi dzień karetka pogotowia zabrała go do szpitala i już nie wrócił. Uczestniczyliśmy w jego katolickim pogrzebie. My wszyscy modlący się za niego w swoim sercu zobaczyliśmy, że modlitwa to niewidzialna siła, która naprawdę może kogoś uratować.

Tak, widzimy, że zawarta z Maryją „polisa ubezpieczeniowa” na życie wieczne nigdy nie wygasa, ale doprowadza do śmierci w łasce uświęcającej. Prosimy Maryję, Matkę Kościoła, aby nam w naszych czeskich wspólnotach ADŚ nieustannie pomagała w służbie bliźnim, a szczególnie tym pogubionym, aby z Jej pomocą jak najwięcej osób nauczyło się leczyć choroby swojej duszy i powróciło do Boga. Aby przyjęło chrzest święty. A takich i podobnych interwencji Maryi jest w naszych wspólnotach wiele – mówią z radością zelatorki. Warto być zawsze przygotowanym na śmierć, bo to spotkanie z miłującym Panem Jezusem kiedyś naprawdę nastąpi. Uwielbiajmy Boga już tu na ziemi, aby potem trwać w wiecznej radości. Niech będzie Bóg uwielbiony!

Photo of author

Lidia

Wajdzik

Animator kultury, animatorka nowenny pompejańskiej w Polsce od 2002 roku. Organizatorka rekolekcji, spotkań oraz świętych nocy modlitwy. Wyszukaj jej teksty.

Mogą zainteresować Cię też:

5 1 głos
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments