„Bo byłem w więzieniu…”
Cztery lata temu otrzymałam po raz pierwszy zaproszenie do więzienia, by podzielić się świadectwem o modlitwie różańcowej. Za każdym razem jest to dla mnie wyjątkowe i ubogacające doświadczenie. Jestem przekonana, że o wiele więcej sama otrzymuję w czasie spotkań z więźniami, niż mogę dać.
W Roku Miłosierdzia zadzwonił do mnie jeden z kapelanów więziennych z prośbą o spotkania w dwóch więzieniach dla mężczyzn. Od początku byłam pewna, że to Bóg daje mi łaskę i możliwość, abym w tym szczególnym czasie mogła odwiedzić więźniów, choć oczywiście nie brakowało mi obaw. Modliłam się i prosiłam Ducha Świętego o to, żeby to On kierował i prowadził, aby każde słowo od Niego pochodziło. Zawierzałam także wszystkich więźniów Maryi. Kiedy po wejściu na teren więzienia dotarłam do kaplicy i spojrzałam na wszystkich zgromadzonych tam mężczyzn, poczułam w sercu, jak bardzo są cenni w oczach Boga, jak bardzo On ich kocha. Oni są Jego ukochanymi dziećmi. Nie miałam żadnego lęku, nie miała dla mnie znaczenia ich przeszłość, ani też to, za jakie przestępstwa trafili za kraty. Pragnęłam tylko jednego, aby każdy z nich osobiście doświadczył Bożej Miłości.
Każdego dnia powierzam ich Bogu w modlitwie. Wiem, jak jest im trudno, jak straszną toczą walkę o to, by być blisko Boga. Dlatego bardzo potrzebują naszego duchowego wsparcia. Pamiętajmy o nich w naszych modlitwach i prośmy o to, by ich serca otwierały się na przyjęcie Bożej łaski, by napełnieni mocą Ducha Świętego otrzymali nowe życie i stali się świadkami Bożego Miłosierdzia w miejscach, w których przebywają, a także wszędzie tam, dokąd Bóg ich pośle.
Mogą zainteresować Cię też: