„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6,19-21)
Przez ostatnie miesiące wspólnie przemierzaliśmy wyspę naszego życia w poszukiwaniu duchowych skarbów. W rozważaniach pochylaliśmy się z uwagą nad darem słowa Bożego, wiarą, nadzieją, miłością oraz ufnością w Opatrzność, odkrywając nieocenioną wartość tych dobrodziejstw. Na mapie naszej wędrówki szczególną rolę odgrywały biblijne drogowskazy, zwłaszcza rada Pana Jezusa „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6,19-21). Teraz przyszedł czas na podsumowanie naszego cyklu.
Laurka wyrazem miłości i wdzięczności
Zacznijmy od serca. Wielu spośród nas ma w pamięci laurki, które przygotowywało i wręczało swoim bliskim, zwłaszcza rodzicom lub otrzymywało, czy nadal otrzymuje – od dzieci, wnuków, prawnuków… Na dziecięcych laurkach często pojawia się symbol serca. Nie zawsze równe, niekoniecznie symetryczne, może nieco koślawe kształty serc – rysowane kolorowymi kredkami, opatrzone pierwszymi, często niezgrabnymi podpisami: „Kocham Cię, Mamo”, „Kocham Cię, Tato”, „To dla Was, Kochani Rodzice”… stanowią wzruszające pamiątki przechowywane przez lata. Laurki w swojej dziecięcej prostocie ujawniają prawdę o miłości, która szuka dla siebie drogi wyrazu. Mówią wiele o relacji z drugim człowiekiem, której potrzebujemy i wdzięczności za obecność naszych bliskich. Pan Jezus również przygotował dla nas swoistą „laurkę” z podpisem „Jezu ufam Tobie”, której realizację polecił św. s. Faustynie… Na obrazie widać bowiem Chrystusa Miłosiernego, który wskazuje ręką na swoje serce jako na źródło miłosierdzia. Gest ten doskonale znamy także z obrazu, przedstawiającego Najświętsze Serce Pana Jezusa. W ikonografii często możemy zetknąć się również z wizerunkiem Maryi z otwartym Sercem.
Serca Jezusa i Maryi wzorem miłości i oddania
Wpatrywanie się w Serca – Jezusa i Maryi – otwarte na człowieka, gotowe do służenia mu i obdarzania miłością, może okazać się wyjątkową inspiracją. Wizerunki te poruszają swoją szczerością, prostotą i wymownością. Możemy je odczytać jako komunikat, w którym Matka Boża i Jej Syn przekonują nas o swojej miłości, oddaniu, otwartości i gotowości do przyjęcia nas takimi, jakimi jesteśmy. Jednocześnie wskazują nam drogę przemiany i udoskonalenia naszego życia. Nie bez powodu Pan Bóg mówi: „Dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, zabiorę wam serca kamienne, a dam wam serca z ciała” (Ez 36, 26).
Przebywanie z Jezusem i Maryją na modlitwie, wpatrywanie się w ich Serca – otwarte i ofiarujące nam miłość oraz oddanie – uzdalniają nas do przemiany naszych serc, które z „kamiennych” mogą stać się „cielesnymi”. „Serce z ciała” to skarb, który człowiek otrzymuje od Boga, i który jest także Jego atrybutem. Chrystus swoim słowem zwraca również naszą uwagę na dobro, jakie pojawia się w życiu tego, kto obiera sobie Jego Serce za wzór do naśladowania. Poleca: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie»” (Mt 11, 28-30).
Obraz serca w Biblii
Obraz ludzkiego serca funkcjonuje w Biblii jako szczególnie pojemna przestrzeń, która jest zdolna zarówno do czynienia oraz doświadczania dobra, jak i zła. Dowiadujemy się m.in. O tym, że diabeł „nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go [Jezusa] wydać” (J 13, 2), a Apostołowie, którzy nie rozpoznają Jezusa po Zmartwychwstaniu sami siebie pytają o to, dlaczego ich serca były obojętne i nie podpowiedziały im, że oto mają przed sobą Zbawiciela – „I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24, 32).
Warto podkreślić, że serce w takim ujęciu nie oznacza wyłącznie uczuć czy emocji, ale wskazuje na ludzką zdolność do poznania Boga i umiłowania Go. Doskonale znamy brzmienie najważniejszego przykazania: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”. (Łk 10, 27). Wiemy również, że „miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary»” (Mk 12, 33).
Można zapytać, dlaczego Pan podkreśla, że pragnie, aby miłować Go „całym sercem”? On sam jest nam bezgranicznie oddany, otwiera przed nami swoje Serce, zaprasza do relacji. Nic zatem dziwnego, że chciałby widzieć zaangażowanie z naszej strony. Jezus, powołując się na słowa proroka Izajasza, potwierdza jak ważne jest dla Boga prawdziwe zaangażowanie się człowieka w relację z Nim: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie” (Mk 7, 6).
Owocowanie duchowych skarbów
Warto zastanowić się nad tym, w jakiej kondycji jest nasze serce. Czy bliżej mu do serca „kamiennego” czy „serca z ciała” – autentycznego i miłującego? W ocenie może pomóc nam skarb, który w naszych rozważaniach (KRŚ nr 22) odkryliśmy jako pierwszy – słowo Boże, które jest „zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4, 12). W drugiej części naszego cyklu (KRŚ nr 23) przypomnieliśmy sobie również przypowieść o siewcy, zwracając szczególną uwagę na następujący fragment: „Ziarnem jest słowo Boże. (…) Ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym zatrzymują je i wydają owoc dzięki wytrwałości” (Łk 8 11, 15).
O zjawisku owocowania duchowych skarbów, w którym jedno dobro pociąga za sobą kolejne, wymownie pisała św. Matka Teresa z Kalkuty: „Owocem ciszy jest modlitwa. Owocem modlitwy jest wiara. Owocem wiary jest miłość. Owocem miłości jest służba. Owocem służby jest pokój”. Spostrzeżenie to z powodzeniem może służyć jako podsumowanie naszej wędrówki po wyspie skarbów, które jednocześnie otwiera nas na przygodę ambitnego życia duchowego, prowadzącego do wszechstronnego rozwoju – nas samych i otaczającej nas rzeczywistości. Przygoda ta nie może kończyć się na czczeniu Boga ustami, ale bez miłowania Go sercem; nie może kończyć się na życiu wiarą „w teorii”, ale bez uczynków; nie może opierać się wyłącznie na mówieniu w pięknych słowach o nadziei i miłości – bez autentycznego zaangażowania i przełożenia na życiową praktykę.
Drobiazg bardzo budujący
Nie oznacza to, że w naszej przygodzie unikniemy porażek czy zmęczenia – stany te są poniekąd wpisane w naszą wędrówkę. Nie powinny nas jednak zniechęcać do dawania z siebie tego, co w naszej mocy. Nie musimy podejmować wysiłku ponad nasze możliwości, wystarczy… symboliczna „laurka z serduszkiem”. Choć może się wydawać, że już dawno wyrośliśmy z laurek, być może warto powrócić do tego zwyczaju? Nie tylko w sensie dosłownym, ale i symbolicznym. Nic nie stoi na przeszkodzie, by „ot tak” wręczyć komuś, kogo kochamy, karteczkę z napisem „dziękuję, że jesteś”, narysowanym sercem czy cytatem z Biblii… Taki „drobiazg” potrafi zdziałać wiele dobrego – może uczynić relacje między osobami zdecydowanie bliższymi i niejednokrotnie jest w stanie pocieszyć kogoś, stać się wsparciem – zarówno dla obdarowanego „laurką”, jak i tego, kto ją przygotował i wręczył. Dziś możemy wysyłać „laurki elektroniczne” w postaci gotowych obrazów czy przesłać do kogoś – bez okazji – sms z życzeniem dobrego dnia… Symboliczne „laurki” rozdajemy także wtedy, gdy otwieramy nasze serca przed drugim człowiekiem – by zaprosić go do bliskości czy np. świadczyć pomoc.
„Serca z laurek” powinny przejawiać się w służbie, dawaniu, dzieleniu się dobrem, świadectwie życia, postawach… – na co dzień, nie tylko od święta. Choć te świąteczne „laurki” są równie ważne i wartościowe, nie zapominajmy jednak o tym, że dziecięce laurki często są dziełem spontanicznym, wręczane bez okazji lub tworzone pod wpływem chwili, np. po to, by rozweselić mamę zmęczoną domowymi obowiązkami czy pocieszyć młodsze rodzeństwo przed klasówką… Bierzmy przykład z tego pięknego dziecięcego zwyczaju, który może budzić skojarzenia z postawą wskazywaną nam przez Jezusa jako godna naśladowania: „W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim? On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje (Mt 18 1-5).
Miejmy odwagę dzielić się z innymi tym, co posiadamy – także, a może przede wszystkim – naszymi duchowymi skarbami. Święty Jan Paweł II w swoim nauczaniu podkreślał, że „człowiek nie jest wielki przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi”. Znajdźmy w sobie chęć obdarzania innych czasem, nieobłudną uwagą, szczerym uśmiechem, dobrym słowem… – takie codzienne „laurki” to bezcenne skarby, które mają moc przemieniać „kamienne” serca i czynić je sercami „z ciała”, podobnymi do ufnych dziecięcych serc i otwartych oraz obdarzających miłością Serc Jezusa i Maryi.
W jakiej kondycji jest moje serce?
Mimo że dziś przyszła pora na podsumowanie naszego cyklu, w miejscu zakończenia otwórzmy go na rozważania prywatne i spytajmy siebie o to: Co jest moim skarbem? W jakiej kondycji jest moje serce? Gdzie je ulokowałam/em – czy jest blisko, czy daleko od Boga? Czy chcę odkrywać skarby, jakie przygotował dla mnie Pan? Czy potrafię dzielić się tym, czym zostałem obdarowana/y? Niech w naszej refleksji towarzyszą nam słowa Chrystusa, którego Serce jest zawsze przy nas: „Gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze” (Łk 12, 34).