Pieta według Hansa Memlinga
Kult Matki Bożej Bolesnej sięga wieków średnich. Zrodził się z nabożeństwa do Współodkupicielki człowieka. Już średniowieczna sekwencja ukazująca cierpienie Maryi pod krzyżem rozpoczyna się od słów: „Stabat Mater Dolorosa” (Stała Matka Boleściwa). Swoistym wyrazem tego kultu jest pieta, czyli wyobrażenie siedzącej Maryi, trzymającej w ramionach martwe ciało Syna. Taki rodzaj przedstawienia Matki Bożej Bolesnej zrodził się w Niemczech. Początkowo boleść Maryi uwieczniano w rzeźbach, dopiero później na obrazach. Największa popularność tego tematu zdecydowanie przypada na okres średniowiecza, co wynika ze swoistego klimatu tej epoki i mentalności ludzi tamtych czasów. Warto dodać, iż kult Matki Bożej Bolesnej był wówczas tak żywy, że arcybiskup Dietrich II w 1423 r. w Kolonii ustanowił Święto Boleści i Współcierpienia Maryi. Nic więc dziwnego, że wizerunek Maryi trzymającej martwe ciało Syna był ulubionym tematem wielu artystów. Jednym z nich był żyjący w XV w. niemiecki malarz, Hans Memling, który osiadł w Brugii we Flandrii, gdzie pracował, ciesząc się szacunkiem otoczenia. Gotycki obraz Maryja podtrzymująca martwego Chrystusa powstał najprawdopodobniej po 1475 r. i niewykluczone, że był centralną częścią jednego z popularnych w tym czasie tryptyków. Dzieło Memlinga nie jest pietą w tradycyjnym znaczeniu tego słowa – ubrana w czarny płaszcz Madonna pochyla się nad Jezusem, kontemplując Jego martwe ciało. Uczuciowy związek Syna z Matką uwidacznia się w geście przytulenia matczynego podbródka do głowy umęczonego Chrystusa. Z Jej oczu spływają łzy (warto dodać, że motyw łez dość często pojawiał się w sztuce średniowiecza jako wyraz naturalnych emocji). Maryja trzyma Jezusa owiniętego w całun w taki sposób, że w zasadzie na Nim skupia się cała nasza uwaga, to On pozostaje w jej centrum. Chrystus w koronie cierniowej, ze stygmatami męki, ze spływającymi po policzkach i piersi strużkami krwi, z otwartą raną w boku, został ukazany jako prawdziwy Mąż Boleści, „wzgardzony i odepchnięty przez ludzi (…), oswojony z cierpieniem (…), przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy” (por. Iz 53, 3–5). Znajdujący się za Maryją krzyż podkreśla dramat, jaki rozegrał się na Golgocie. Za osobami Matki i Syna możemy dostrzec charakterystyczne dla sztuki gotyku złote tło, na którym umieszczono szereg motywów charakterystycznych dla Męki Pańskiej, m.in. włócznię z gąbką, gwoździe, młotek, pręgierz z kogutem, bicze, wyobrażenie kopiącej stopy oraz trzech dłoni: otwartej, która wymierzyła Chrystusowi policzek podczas Jego rozmowy z arcykapłanem, zaciśniętej, zadającej ciosy Zbawicielowi oraz ściskającej wyrwane włosy Jezusa. W tle można dostrzec także głowy osób, które przyczyniły się do cierpień Syna Bożego, m.in. Judasza z sakiewką srebrników na szyi, Annasza, Kajfasza, Heroda i Piłata. Przedstawienie Memlinga jest pozbawione dramatyzmu i rozpaczy. Z obliczy Jezusa i Maryi – mimo smutku – emanuje cisza i wewnętrzny spokój, co stanowi już zapowiedź radości wielkanocnego poranka.„Taka to, Synu Boży, o nas obojgu opowieść…”
Obraz Memlinga nie przedstawia tradycyjnej piety. Maryja podtrzymuje martwe ciało Syna w sposób frontalny, jakby ponownie wydobywała Go ze swojego łona. To nie przypadek, że artysta w taki właśnie sposób ukazał bolesny wizerunek Matki i Syna. Warto przypomnieć tutaj scenę ofiarowania w świątyni. Czterdzieści dni po Bożym Narodzeniu, kiedy Maryja wraz z Józefem przyniosła Dziecię do świątyni, spotkała Symeona, który rozradował się na widok Syna Bożego. Pamiętamy też proroctwo, jakie skierował wówczas do Maryi: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą – a Twoją duszę miecz przeniknie…” (Łk 2, 34–35). Zapowiedź Symeona wypełniła się. Niewypowiedziany ból stał się udziałem Bożej Rodzicielki, która teraz ponownie trzyma umiłowanego Syna w geście ofiarowania. Tym razem jednak ów „błogosławiony Owoc swojego łona”, Ukrzyżowanego, przekazuje ludziom. Maryja prosi każdego z nas o to, aby wiernie trwać przy krzyżu Chrystusa. Ona, Współodkupicielka, oczekuje naszej miłości do Odkupiciela, nawołując o pokorne przyjęcie każdego bólu i połączenie go z cierpieniami swojego Syna.Jak odpowiemy na wezwanie Matki Bożej Bolesnej? Może chociażby słowami modlitwy: „Święta Maryjo, Matko Ukrzyżowanego, nam, krzyżującym Syna Twego, uproś łzy pokuty teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.”