Protestant w hołdzie Maryi
Kto stawia kapliczkę w środku puszczy? Tylko ktoś, kto zyskał w tym właśnie miejscu jakieś szczególne łaski.
W lasach pozostałych po Puszczy Pszczyńskiej okalających wieś Suszec stoi na kamiennym cokole figura Matki Bożej z Dzieciątkiem, zwana przez okolicznych mieszkańców „Branicką Maryjką”.
Znajduje się tam już od ponad 200 lat. Wiatr i deszcz zrobiły z figurą z piaskowca swoje, jednak nie zniszczyły jej i nadal jest ona znakiem cudu sprzed wieków.
Puszcza Pszczyńska należała do niemieckich książąt Anhalt-Köthen. W tym czasie Śląsk był opanowany wojnami napoleońskimi. Leśniczy książęcy, Johan Lukas, wybrał się do lasu, zapewne na przegląd drzewostanu, kiedy to nagle rozpętała się prawdziwa wichura. Nawałnica przybierała na sile. Grube dęby i stare świerki łamały się obok mężczyzny niczym zapałki. Johan był protestantem, jego żona zaś katoliczką. Od lat miał jednak do niej żal, że nie bacząc na zwyczajowe prawo, wychowywała syna po katolicku. Co więcej, syn razem z matką gorąco się modlili do Matki Najświętszej o jego nawrócenie. Lecz oto, gdy waliły się na niego wiekowe drzewa i gdy śmierć stanęła mu przed oczami, przypomniał sobie słowa modlitwy do Maryiodmawiane przez żonę i syna. Z tą modlitwą na ustach pozostał do rana. Kiedy nawałnica ustała, leśniczy wyszedł spod drzew i ze zdumieniem stwierdził, że ułożyły się one nad nim jakby w szałas. Został ocalony! Czym prędzej ruszył do domu, w którym czekała zapłakana żona i syn. Rzucili się sobie w ramiona i od tej chwili wyznanie żony już nigdy nie ciążyło Johanowi. Czy nawrócił się na katolicyzm? Tego nie wiemy. Wiemy za to, że trzy lata po cudownym ocaleniu postawił swojej Wybawicielce pomnik, a na postumencie wyrył jakże sugestywne słowa napisane w śląskiej gwarze (czy usłyszał je od Maryi?).
Mogą zainteresować Cię też: