Święta Maryja. Tytuł z jednej strony wydaje się tak oczywisty, że chyba mało kto z nas próbuje jeszcze się nad nim zatrzymywać i zastanawiać. Z drugiej strony, o Maryi napisano już tak wiele książek, artykułów, wierszy, pieśni, że nasuwa się pytanie: czy można na ten temat napisać coś nowego?
Ja jednak spróbuję. Postaram podzielić się refleksją nad tym, jak rozważanie Jej świętości może nam wszystkim pomóc w osiągnięciu zbawienia
Gdybyśmy przeprowadzili uliczną sondę i zapytali ludzi o to, co znaczy być świętym, zapewne otrzymalibyśmy bardzo różne odpowiedzi. Ktoś powie, że świętym jest ten, kto dużo się modli, czyta Pismo Święte, zgłębia prawdy wiary. Inny zauważy, że święty stara się unikać grzechów, zwłaszcza ciężkich, a jeszcze ktoś położy nacisk na życie sakramentalne, częstą obecność w kościele, spełnianie dobrych uczynków. I z pewnością wszystkie te odpowiedzi byłyby słuszne, przynajmniej po części. Naszła mnie jednak refleksja (po wielu latach prowadzenia katechezy w szkole), że zbyt rzadko, a może nawet prawie wcale w drodze do świętości staramy się odczytywać Bożą wolę dotyczącą nas samych, wypełniać życiowe powołanie, które Pan Bóg dał każdemu indywidualnie. Pomyślmy, jak wiele straciłby Kościół i świat, gdyby nie wielkie dzieła ludzi takich jak święty Franciszek, święty Tomasz z Akwinu, święty Albert Chmielowski i inni, zarówno kanonizowani, jak i nie kanonizowani święci. Wszyscy na swój sposób (jakże odmienny dla każdego z nich) zrozumieli i odczytali w sumieniu, czego Bóg od nich oczekuje i najlepiej jak umieli, postarali się to zrealizować.
Odmowa Maryi?
Strach pomyśleć, co by było, gdyby Maryja nie zgodziła się zostać Matką Jezusa Chrystusa. Odmowa wcale nie musiałaby wynikać z Jej złej woli. Mogła w źle pojętej pokorze uznać samą siebie za niegodną tak wielkiego wyróżnienia. Mogła pomyśleć, że jest zbyt biedna, by zapewnić godny byt Synowi samego Boga. Mogła także bać się reakcji Józefa, rodziny, sąsiadów. Przecież w tamtych czasach za cudzołóstwo groziła straszna kara śmierci przez ukamienowanie. Skąd miała wiedzieć, że ktokolwiek uwierzy Jej w widzenie anioła Gabriela? Mogła się bać… Jednak uwierzyła, że skoro Bóg daje Jej tak ważne zadanie życiowe, to pomoże Jej także przez to wszystko przejść. Od tamtej chwili całe swoje życie, wszystkie marzenia i plany podporządkowała tej jednej, najważniejszej sprawie – byciu matką dla Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, zbawiciela świata. Pokornymi słowami „Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1, 38) podporządkowała się całkowicie woli Ojca.
Ktoś może powiedzieć, że przecież my raczej nie dostąpimy zaszczytu wizyty anioła z nieba. Skąd więc mamy wiedzieć, czego Bóg od nas oczekuje, co mamy zrobić ze swym życiem, jak wypełnić powołanie? W pierwszej kolejności trzeba postawić na codzienną modlitwę, która nie może być tylko „odklepywaniem pacierza”, ale musi być rozmyślaniem, prawdziwą rozmową z Bogiem odbywającą się poprzez słuchanie sumienia i rozważanie przeróżnych wydarzeń swojego życia w świetle Ewangelii, Bożych przykazań, mądrej lektury. Należy, na wzór Maryi, wszystkie sprawy rozważać w swoim sercu (por. Łk 2, 19). Trzeba pomyśleć, jak przeżyć swoje życie, by go nie zmarnować, by być pożytecznym dla Boga i ludzi, wśród których przyszło nam żyć.
Nie każdy jest powołany do wielkich czynów
O wiele częściej Pan prosi nas o pozorne drobiazgi – przyjście komuś z pomocą, rozmowę, pocieszenie, mądrą poradę. Może blisko Ciebie jest ktoś samotny, smutny, biedny, zrozpaczony. Może Bóg właśnie Ciebie postawił obok tych ludzi, abyś był dla nich promykiem nadziei na poprawę losu – jak Maryja, Matka Boga, która niosła pomoc oczekującej dziecka Elżbiecie czy gospodarzom na weselu w Kanie Galilejskiej. Trzeba mieć jednak szeroko otwarte oczy, by widzieć potrzebujących i uszy, by usłyszeć prośbę o pomoc.
A co, jeśli problemy ze zdrowiem czy ubóstwo materialne uniemożliwiają czynną pomoc drugiemu człowiekowi? Co, jeśli z jakiegokolwiek powodu sami jesteśmy zdani na łaskę innych ludzi? Wtedy trzeba tak jak Maryja stanąć pod krzyżem Chrystusa, ofiarować Bogu cierpienia w intencji nawrócenia grzeszników, wierząc, że ten krzyż ma sens. Jest wiele pięknych przykładów świętych, którzy w cierpieniu, chorobie znaleźli drogę do Boga. Wypraszali ogromne łaski nie tylko dla siebie, ale także dla innych ludzi. Wystarczy spojrzeć na przykłady świętej Rity, świętej Faustyny czy świętego Ojca Pio.
Kiedy czytamy życiorysy świętych, zauważamy, jak wiele przeszkód musieli oni pokonać, by mogli dokonać swych dzieł. Po ludzku trudności te często wydawały się niemożliwe do przejścia. I rzeczywiście, gdyby ktokolwiek z nich stawiał tylko na własne siły, żaden nie dałby rady. Dlatego tak ważne jest zaufanie Bogu, wiara w Jego pomoc, w Jego obecność. Trzeba tak jak Maryja – być blisko Jezusa. Tak jak Ona w wieczerniku z apostołami – prosić o dary Ducha Świętego, który udziela się każdemu, kto Go szczerze wzywa.
Święta Maryjo, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej, abyśmy kiedyś w niebie mogli się spotkać z Twoim Synem, Jezusem Chrystusem, Tobą i wszystkimi świętymi. Amen.
52głosów
Oceń ten tekst
Renata
Gontarz
Teolożka, pisze na tematy Maryjne i różańcowe i o miejscach kultu. Autorka strony Turystyczne propozycje.
Bog jest Miłością a wypełnianie jego woli prawdziwym darem.jak Pan Bóg prowadzi nas trzeba iść jego śladem .Maryja poszła aby spełnić wole Boga, i każdy czlowiek który chce isc droga z Bogiem i sercem wybiera ta drogę aby być szczęśliwym bo życie z Bogiem daje szczęście jest tylko samym dobrem.
Bog jest Miłością a wypełnianie jego woli prawdziwym darem.jak Pan Bóg prowadzi nas trzeba iść jego śladem .Maryja poszła aby spełnić wole Boga, i każdy czlowiek który chce isc droga z Bogiem i sercem wybiera ta drogę aby być szczęśliwym bo życie z Bogiem daje szczęście jest tylko samym dobrem.