Obraz ten, nazywany Królewską Pociechą przez trzynaście lat towarzyszył królowi Janowi Kazimierzowi. Umieszczony w ołtarzu polowym był z królem w trudnym dla Polski okresie potopu szwedzkiego. Najpopularniejszy tytuł tego obrazu to „Matka Boska Żółkiewska”.
Odsyła on do miasta Żółkwi – obecnie na Ukrainie 20 km od Lwowa. Obraz Maryi miał należeć do wielkiego czciciela Matki Najświętszej hetmana Stefana Żółkiewskiego i pochodzić z Włoch z przełomu XVI i XVII wieku. Jest on niewielki: mierzy niespełna metr wysokości.
Sugerując się oficjalnym tytułem dzieła – „Królowa Różańca” – moglibyśmy się doszukiwać symboliki różańcowej. Niestety nie znajdziemy jej. Wspomniana bowiem nazwa nawiązuje do tego, iż obraz był pod opieką Bractwa Różańcowego, umieszczony w Żółkwi w ołtarzu różańcowym. Przed nim ojcowie dominikanie uczyli różańca i odprawiali regularne nabożeństwa różańcowe.
Był to także ukochany obraz matki króla Jana Sobieskiego, Teofili. To ona właśnie sprowadziła do Żółkwi dominikanów i ofiarowała im obraz wraz z kaplicą, która później została przebudowana na kościół. Od tamtej chwili aż do dzisiaj to dominikanie są kustoszami tego cudownego wizerunku.
Już od samego początku obraz Madonny słynął licznymi łaskami, o czym świadczyły bogate wota i drogocenna sukienka. Pod koniec XVIII wieku rząd austriacki zrabował wszystkie kosztowności. Kult Matki Bożej jednak nie przygasł, wotywnych oznak wdzięczności wciąż przybywało. Cudowne są także przypadki uratowania obrazu. Aż czterokrotnie płonęła świątynia żółkiewska i obrazowi nic się nie stało. Także w czasie I wojny, gdy zbombardowano okoliczne obiekty wojskowe, klasztor dominikanów ocalał.
W roku 1929 podjęto starania o koronację cudownego obrazu. Bardzo szybko papież Pius XI wyraził zgodę. Uroczystość, poprzedzona wielkimi przygotowaniami, odbyła się w październiku w święto Królowej Różańca Świętego.
Wzruszające kazanie koronacyjne wygłosił biskup Teodorowicz, podkreślając nierozerwalne więzi między narodem Polskim a Matką Bożą: „Witamy Cię, o Pani, dzisiaj – jako matkę naszych nadziei na przyszłość. Jak byłaś wybawicielką Polski z odmętów potopu, tak się nam okaż wybawicielką naszą na dziś i na jutro. Jak ongiś w królewskich ślubach przyjęłaś na swoje skronie koronę Polski, tak ją przyjmij dziś po cudownym wskrzeszeniu Ojczyzny”.
Po II wojnie światowej podział terytorium kraju spowodował odebranie Polsce ziem wschodnich. Dominikanie musieli opuścić Żółkiew. Wyruszając do Warszawy, zabrali ze sobą cudowny wizerunek. Niestety w czasie podróży skradziono korony. Madonnę umieszczono w kaplicy ojców dominikanów na warszawskim Służewie, który cudem ocalał z pożogi wojennej. Tam, na skutek starań zakonu, 8 września 1965 roku doszło do rekoronacji obrazu. Nowe korony, będące wierną kopią wcześniejszych, nakładał kard. Stefan Wyszyński, który cześć oddawaną Matce Bożej z Żółkwi porównał do kultu Pani Częstochowskiej:
„Ten Obraz to pomnik historyczny. Patrzyły na niego całe wieki. Zginały się przed nim kolana mocarzy i potentatów. (…) Obraz ten w swojej czci był potężny, podobnie jak współcześnie czczony obraz na Jasnej Górze”.
Renowacja obrazu, która odbyła się w roku 1997, była okazją do nałożenia nowych koron na głowy Maryi i Dzieciątka. Korony nawiązywały wyglądem to tych pierwszych z epoki Wazów. Także i je oglądamy do dnia dzisiejszego.\
Losy cudownego obrazu Królowej Różańca z Żółkwi wpisują się w losy Polski, dzieląc jej wzloty i upadki. Ten obraz to nie tylko duchowa inspiracja dla pokoleń, ale i historia naszego kraju. I choć nie zawiera on żadnych atrybutów różańcowych, trudno przecenić wpływ kultu Maryi Żółkiewskiej na rozwój nabożeństwa różańcowego w naszym narodzie na przestrzeni dziejów, aż po dziś dzień. Niech pod opieką Królowej Różańca i w szczerej więzi z Nią, poprzez rozważanie tajemnic różańcowych, każdy z nas uczy się wsłuchiwać w naukę Zbawiciela i wcielać ją w życie.