Bo piękno na to jest, by zachwycało… (C. K. Norwid, Promethidion)
Ku pięknu…
Jeden ze znanych chrześcijańskich myślicieli ubiegłego stulecia, Plinio Corrêa de Oliveira, głosił, że ludzkie życie byłoby o wiele ciekawsze, gdyby człowiek nauczył się dostrzegać i podziwiać rzeczy, które go otaczają. W codziennym zabieganiu nie zawsze potrafimy dostrzec piękno otaczającego nas świata. Nie mamy też często czasu, aby zachwycić się jakąś zabytkową budowlą czy dziełem sztuki. Ale gdyby tak udało nam się zatrzymać na chwilę i rozejrzeć dokoła, czy zauważylibyśmy zmieniające się piękno pór roku, jakąś niepozorną kapliczkę na rozstajach dróg, biegnące ku niebu wieże gotyckich katedr, zachwycający kolorami witraż, a może zabytkowy obraz jakiegoś artysty? Wszystko to bowiem może nas zachwycić swoim niepowtarzalnym pięknem, jeżeli tylko przystaniemy na chwilę. Dlaczego właśnie jest to takie istotne? Odpowiedź wydaje się prosta. W ten właśnie sposób Bóg chce nas jednocześnie przygotować do nieustannego kontemplowania piękna Jego Oblicza w wieczności…
Istnieje wiele dzieł malarskich, które mogą skłonić nas do zachwytu i kontemplacji. Jednym z nich jest obraz Łukasza Cranacha Starszego Matka Boska z Dzieciątkiem i św. Katarzyną Aleksandryjską. Jego autor przyszedł na świat w II poł. XV wieku, w miejscowości Kronach (od nazwy tego miejsca wywodzi się nazwisko artysty). Był niemieckim malarzem i grafikiem. Wraz z synami pracował w swoim warsztacie malarskim w Wittenberdze, gdzie obrazy malowano bardzo szybko, powstawały one niemalże „taśmowo”. Cranach malował akty, sceny mitologiczne i dworskie, obrazy świętych i wizerunki maryjne.
Wspomniany obraz powstał w latach 1518-1520. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach trafił do Polski. Wiemy jednak, że w 1911 roku został zakupiony w Radomiu przez znanego zbieracza pamiątek narodowych, ks. J. Wiśniewskiego. Malowidło obecnie znajduje się w Muzeum Diecezjalnym „Dom Jana Długosza”w Sandomierzu.
W poszukiwaniu głębi…
Jedną z ukazanych na obrazie postaci jest św. Katarzyna Aleksandryjska. Nazwano ją tak, gdyż miała urodzić się w Aleksandrii. Była zamożną i wykształconą chrześcijanką. O jej rękę ubiegało się wielu młodzieńców, ale ona złożyła Bogu ślub czystości. Kiedy podczas prześladowania chrześcijan nie wyrzekła się wiary, cesarz Maksencjusz skazał ją na tortury (m.in. była łamana kołem zębatym, które stało się później w ikonografii jej atrybutem). Jako młoda dziewczyna została skazana na śmierć przez ścięcie mieczem.
Katarzyna z obrazu Cranacha trzyma w dłoni dorodną kiść winogron, którą podaje Dzieciątku. Winogrona oznaczają m.in. ofiarę. Scena ta ma wymiar symboliczny: oto Katarzyna składa Jezusowi w ofierze swoje życie. Dziecię przyjmuje ją. Odrywając jedno z winnych gron, uważnie przygląda się swojej oblubienicy. Takie ujęcie tematu może zatem stanowić zawoalowaną, malarską aluzję do mistycznych zaślubin Katarzyny z Dzieciątkiem Jezus, o czym wspominają legendy z okresu późnego średniowiecza (warto dodać, że ok. 1516 Cranach namalował obraz Mistyczne zaślubiny św. Katarzyny). Pamiętajmy jednak, żesymbol ma charakter wieloznaczny i w tym przypadku może jednocześnie stanowić zapowiedź zbawczej męki i śmierci Jezusa, może też być odniesieniem doEucharystii.
Z kolei Madonna została ukazana jako młoda kobieta z długimi kręconymi włosami, przytrzymywanymi nad czołem przez opaskę. Ubrana jest w czerwoną suknię i zielony płaszcz, który spływa z Jej lewego ramienia i okrywa kolana. Zauważmy, że i Maryja, i Katarzyna mają bardzo podobne stroje i fryzury; w ogóle są do siebie podobne. Ułożenie włosów, opaska, uroda, delikatne rysy twarzy – wszystko to stanowi elementy cechujące obie kobiety.
Nieprzypadkowo też artysta ukazał Maryję w towarzystwie Katarzyny. W średniowieczu postrzegano ją jako najdoskonalszą dziewicę po Matce Bożej. Warto dodać, że w malarstwie tego okresu często pojawia się motyw Maryi w otoczeniu świętych dziewic (m.in. Barbary czy Doroty). W ich obecności zresztą ukazał Cranach pannę z Aleksandrii na obrazie Mistyczne zaślubiny św. Katarzyny.
Na lewym ramieniu Maryi przysiadł aniołek. Został ukazany w tej samej konwencji, co Dzieciątko. Podobny układ ciał, krągłość kształtów, nagość – to elementy cechujące sposób przedstawienia i małego Jezusa, i aniołka.
Postaci zostały ukazane na tle pejzażu. Drzewa, jeziorko, góry i tęcza stanowią dopełnienie malowidła. Na pierwszym planie obrazu, tuż za głową Madonny, dostrzegamy dwa wysokie drzewa: brzozę i dąb. Brzoza oznacza m.in. niewinność i czystość, co niewątpliwie koresponduje z tematyką obrazu. Dąb z kolei, uważany za najstarsze z drzew, oznacza nieśmiertelność, świętość, królewskość i majestat. Jest też drzewem burzy i grzmotu, co wpisuje się w burzowy pejzaż w tle. Oto ciemne, deszczowe chmury ustępują, zza nich wyłania się błękitne niebo z tęczą – symbolem przymierza z Bogiem, znakiem nadziei i błogosławieństwa. W głębi malowidła artysta ukazał dwa brązowe, pokryte roślinnością wzgórza. Na jednym z nich pojawiają się zabudowania, u stóp drugiego – jezioro. Góry zawsze były symbolem Bożej potęgi i Jego majestatu. Rzecz znamienna – na obrazie artysta ukazał dwie kobiety, Dzieciątko, które można utożsamić z aniołkiem, przedstawił dwa wzgórza, dwa różne drzewa, niebo zachmurzone i rozpogodzone. Poszczególne elementy obrazu połączył w pary tak, aby uzupełniały się wzajemnie, tworząc w ten sposób niepowtarzalną całość. Zadziwiająca, a zarazem zastanawiająca jest zatem kompozycja tego malowidła.
Warto też dodać, że malarstwo Cranacha, w zasadzie renesansowe, wykazuje często wpływy gotyckie, co można dostrzec na tym obrazie. Artystawykorzystał barwy charakterystyczne dla okresu średniowiecza: kolor zielony, czerwony i błękitny. Przedstawione przez siebie postaci wkomponował jednak w pejzaż, podkreślając tym samym renesansowy już związek człowieka z przyrodą.
Oaza spokoju…
Śmiało można powiedzieć, że im dłużej wpatrujemy się w ten obraz, tym bardziej doświadczamy głębokiego pokoju. Zachowanie ładu, harmonii,symetrii i proporcji, a także niepowtarzalne piękno tego przedstawienia, sprzyja wewnętrznemu wyciszeniu, refleksji, a nawet modlitwie.
Oblicze Maryi jest majestatyczne, a zarazem tajemnicze i pełne zadumy. O czym myśli Madonna z obrazu Cranacha? Może o swoim macierzyństwie? O zaślubinach Katarzyny? Może o każdym z nas? A może po prostu, uśmiechając się delikatnie, chowa wiernie wszystkie te sprawy w swoim sercu (por. Łk 2, 51)… Tego nie wiemy. Ale jedno jest pewne. W czasach zamętu, w jakich obecnie żyjemy, obraz ten niesie ukojenie i zachwyca pięknem,a przedstawiona scena jawi się niczym oaza tak bardzo potrzebnego nam wszystkim spokoju…
51głos
Oceń ten tekst
Izabela
Marciniak
Polonistka, w "Królowej Różańca Świętego" pisze głównie na temat sztuki sakralnej oraz o literaturze religijnej.