To chyba najmniej znany element duchowości pompejańskiej: modlitwa za dusze czyśćcowe. A właśnie od niej wszystko się zaczęło! Podwaliną ewangelizacji w Pompejach było nabożeństwo za zmarłych.
Ta historia powinna być doskonale znana czcicielom Matki Bożej Pompejańskiej. Przypomnijmy: jest 1872 rok, Bartolo Longo przyjeżdża do Pompejów. Jest poruszony nędzą duchową i materialną mieszkańców wioski. Oto jakaś staruszka umiera z głodu, bo żywności nie starczało nawet dla zwierząt. Bartolo dostarczał jej jedzenie, a kiedy zmarła, zauważył, że nikt nie nosił po niej żałoby. Inny człowiek z powodu podeszłego wieku nie mógł już pracować. Błogosławiony wspomina w „Historii sanktuarium w Pompejach”, że „Aby rano się ogrzać, kładł się na świeżym oborniku. Pewnego dnia zagrzebał się w stóg słomy, który przypadkiem się zapalił. Nazajutrz znaleziono tego biedaka zwęglonego w resztkach spalonej słomy. Nikt nie zatroszczył się o los tego nieszczęśnika”.
Rozpadający się kościółek w Pompejach mógł pomieścić ledwie 100 osób, podczas gdy w wiosce mieszkało 1200 mieszkańców. Wnętrze było zaniedbane, po ołtarzu biegały jaszczurki i robactwo… Proboszczem był wiekowy ksiądz, zamieszkujący oddalone o ponad kilometr gospodarstwo. Bartolo wspomina, że szerzyły się gusła i zabobony, „nie znano Słowa Bożego ani najprostszych prawd wiary. (…) Starsza młodzież spędzała niedziele i święta albo przy pracy, albo na próżnowaniu, z czego wynikały liczne występki”. W tym zapomnianym przez władze miejscu rządzili rabusie, nie było przy tym niemal żadnej infrastruktury: stała jedna gospoda i jeden porządny dom.
Cóż tam robił Bartolo Longo? Otóż część ziem należało do jego przyjaciółki Marianny de Fusco, a on jako prawnik przybył, aby odnowić jej dzierżawy ziemskie. Sam był ledwie kilka lat po swoim nawróceniu. W młodości angażował się w spirytyzm, mediumizm, praktyki okultystyczne oraz ruchy antykościelne. Bartolo Longo wspominał dość lakonicznie, że jednym z powodów tego zwiedzenia było pragnienie kontaktu ze światem duchów, w tym ze zmarłym przedwcześnie ojcem. Sam stał się członkiem sekty satanistycznej i został „konsekrowany” na główne medium. Mimo że się nawrócił i żył w łasce uświęcającej, nawiedzały go czarne myśli. Był przekonany, że Szatan ma go w swojej mocy, bo kapłaństwo jest wieczne: czy to w służbie Bożej, czy demonicznej. Że już nie ma dlań ratunku i jest skazany na potępienie…
Bartolo wspomina, że będąc w Pompejach błąkał się bezwiednie po okolicy. „Nieustanne i ciężkie pokusy rzuciły mnie w trzydziestym roku życia ku czarnej przepaści. (…) Szalała w mojej duszy burza większa niż kiedykolwiek wcześniej”. Wtedy przypomniał sobie słowa przyjaciół „Jeżeli chcesz zapewnić sobie zbawienie, rozszerzaj różaniec. Pamiętaj o obietnicy Maryi. Kto szerzy różaniec, ten nie zginie!”. Bartolo wspomina: „Wtedy ze śmiertelną trwogą podniosłem rękę i głowę ku niebu. Zawołałem do Najświętszej Panny: »Jeżeli to jest prawdą, co obiecałaś świętemu Dominikowi, że ocalisz każdego, kto będzie propagować różaniec, to nie zginę. Nie opuszczę tej okolicy zanim nie rozszerzę twojego różańca!«”.
Ale… jak zabrać się do realizacji tej obietnicy wśród Pompejan? Właściwie jedynym punktem zaczepienia, wobec całkowitej ignorancji religijnej tamtejszej ludności, było jej przekonanie do istnienia życia pozagrobowego. Bartolo wspomina: „Nie pozostawało mi nic innego, jak odwiedzać pojedyncze mieszkania i wszędzie rozdawać medaliki i różańce. Podarunki te przyjmowano wszędzie z radością, a nieraz nawet i z dużą ochotą, ponieważ dewocjonalia wyrabiane z metalu przedstawiały dla niektórych jakąś wartość pieniężną. Mało kto znał Pozdrowienie anielskie. Jednak, przebywając z tymi ludźmi, szybko zauważyłem głęboko zakorzenioną pobożność skierowaną ku zmarłym. Wiele osób ubolewało nad brakiem religijnych obrzędów przy pogrzebach. Zmarłych chowano bez modlitw i udziału wiernych, nie odprawiano za nich nabożeństw w rocznicę śmierci. Ta pobożna intuicja duchowa mieszkańców Doliny stała się punktem wyjścia do dalszych działań. Była też dowodem ich wiary w nieśmiertelność duszy. Pamięć o zmarłych i pragnienie modlenia się za nich przemawiały wyraźnie za tym, że Bóg zaszczepił tę wiarę w każdej, nawet najmniej oświeconej duszy”.
W sercu Bartola zrodził się zamiar, by założyć bractwo, „którego głównym zadaniem byłoby towarzyszenie orszakom pogrzebowym i wybawianie dusz z czyśćca przez modlitwę różańcową w ich intencji”. Tak więc można śmiało powiedzieć, że pobożność pompejańska, choć oparta na różańcu, wyrosła właśnie na potrzebie wprowadzenia nabożeństwa za zmarłych wśród osób, które były religijnie obojętne, miały jednak jakąś pierwotną intuicję co do istnienia życia pozagrobowego.
Nabożeństwo za dusze czyśćcowe
Choć to różaniec stanowi główny charyzmat pompejański, Bartolo Longo nigdy nie zapominał o nabożeństwie za zmarłych. Swoim staraniem doprowadził do zbudowania cmentarza z piękną kaplicą cmentarną, ale też upowszechniał modlitwy za zmarłych. Pisał, że „Nabożeństwo za dusze czyśćcowe jest ćwiczeniem miłości do Boga, ponieważ jest kochaniem tych, których On ukochał. On ich kochał i oni mogą powiększyć Jego chwałę, oddając Mu cześć”. Zauważa też, że „Nabożeństwo za dusze czyśćcowe jest tym, za które otrzymujemy najwięcej łask. Mamy nadzieję sami doświadczyć Miłosierdzia za miłosierdzie przez nas okazane”.
Pisał: „Środki, by uwolnić dusze czyśćcowe, to wszystkie dzieła chrześcijańskiej pobożności. Najsilniejszym środkiem jest ofiara Mszy Świętej, ponieważ wtedy sama Krew Chrystusa, który zbawił świat, jest tym, co ratuje dusze z czyśćca. Kto nie może odprawiać sam Mszy Świętej, uczestniczy w niej. Im więcej Mszy Świętych ofiaruje za uwolnienie dusz czyśćcowych, tym więcej adwokatów będzie miał za sobą w Niebie. Innym skutecznym środkiem do uwolnienia dusz z czyśćca jest modlitwa różańcowa. Wzbogacony wieloma odpustami, częściej niż inne modlitwy, jest skuteczny przy ocaleniu owych biednych dusz. Zatem ofiarowujmy często Mszę Świętą i różaniec za dusze czyśćcowe. To dwa wielkie źródła, które mogą ugasić płomienie czyśćcowe: jedno z Serca Jezusa Chrystusa, drugie z Najsłodszego Serca Maryi”.
Poza ofiarą Mszy świętej i różańcem Bartolo Longo zachęcał też do nabożeństwa Stu requiem. Pisał, że wspólnota Kościoła, która obejmuje żyjących i zmarłych, oznacza także wymianę dóbr duchowych. Wskazywał na to mało znane nabożeństwo jako na przynoszące obfite owoce duchowe. Przytoczmy wskazania bł. Bartola, jak odmawiać te modlitwy.
Kochani! W październiku ukaże się książeczka o pobożności pompejańskiej wraz z modlitwami, które omawiamy w naszym cyklu.
[…] Przeczytaj więcej […]