Perła w kościele ukryta…

Mówiąc o Mszy świętej, mamy na myśli liturgię sięgającą korzeniami do Ostatniej Wieczerzy i czasów apostolskich. Wiadomo, że apostołowie i ich następcy sprawowali obrzęd z Wieczernika, improwizując według określonego schematu.  Nie było wtedy jeszcze ani ksiąg liturgicznych, ani stałych modlitw. Te dopiero powstawały.

Powoli rodziły się też odpowiednie formuły liturgiczne, które zaczęto spisywać pod koniec III wieku, tworząc tzw. sakramentarze, czyli zbiory modlitw liturgicznych, będące zalążkiem późniejszego mszału. W IV wieku papież Damazy uznał łacinę za język obowiązujący w Kościele. Istniały już też pierwsze zredagowane teksty Kanonu Rzymskiego, czyli modlitwy eucharystycznej. I tak zręby Mszy świętej, którą w XVI wieku nazwie się „trydencką”, były już ukształtowane. Dzieliła się ona na dwie części: „Mszę katechumenów”, czyli osób przygotowujących się do przyjęcia chrztu świętego, i „Mszę wiernych”, czyli tych, którzy zostali już ochrzczeni i mogli uczestniczyć w Najświętszej Ofierze. Katechumeni nie mogli brać udziału w tej części obrzędu. 

Liturgia w tamtym czasie nie była jednolita. Istniały dwie wielkie rodziny liturgiczne: wschodnia i zachodnia, tożsama z liturgią rzymską. Ryty poszczególnych krajów, a nawet regionów, były zróżnicowane. Ostatecznie liturgia uległa skodyfikowaniu m.in. za pontyfikatu papieży: Leona I i Grzegorza I. Sakramentarz Piusa V, będący podstawą późniejszego mszału, odegrał ogromną rolę w ujednolicaniu obrzędu. Został on bowiem przekazany Karolowi Wielkiemu przez papieża Hadriana w celu unifikacji liturgii w Kościele frankijskim. Reformę tę przeprowadził Alkuin z Yorku, mnich i liturgista, który stworzył kompilację, włączając w ryt rzymski elementy liturgii galijskiej. Tak powstała pierwsza oficjalna księga liturgiczna w Kościele, która w tysiącach kopii rozchodziła się po imperium karolińskim. Sakramentarz ten trafił i do Rzymu ok. X-XI wieku. Tutaj, z liturgii rzymskiej i rzymsko–frankijskiej, z czasem wyłoniła się liturgia kurii papieskiej, którą przejęli franciszkanie i rozpowszechnili ją w ówczesnym świecie chrześcijańskim. Warto zauważyć, że ryt ten w chwili przyjęcia chrztu przez Mieszka I trafił także na ziemie polskie.

W 1474 roku w Mediolanie ukazał się pierwszy drukowany mszał. Zauważmy, że pojawił się on 100 lat przed promulgacją mszału papieża Piusa V. Oznacza to, że tak naprawdę mszał zatwierdzony przez Piusa V istniał już wcześniej! Ojcowie Soboru Trydenckiego wprowadzili do niego kilka niewielkich zmian, ujednolicając całość. A zatem mszał Piusa V był powtórzeniem mszału kurii rzymskiej, księgi już wtedy z ponad tysiącletnią tradycją…

W promulgowanej przez siebie bulli „Quo primum tempore” papież Pius V, ten sam, który tak bardzo ukochał różaniec, zezwolił po wsze czasy każdemu kapłanowi rzymskokatolickiemu na sprawowanie Najświętszej Ofiary według zatwierdzonego przez siebie mszału. W dokumencie czytamy też m. in.: „(…) niech w przyszłości już nigdy Msza nie będzie śpiewana lub recytowana w całym świecie chrześcijańskim inaczej niż według formuły Mszału przez nas wydanego…”.

Powszechnie panuje przekonanie, że Mszę świętą łacińską kapłan sprawuje „tyłem do wiernych”. Otóż nic bardziej mylnego. Żeby zrozumieć taką postawę celebransa, trzeba odwołać się do czasów starożytności chrześcijańskiej, kiedy to ogromne znaczenie przywiązywano do symbolicznego znaczenia stron świata. Kapłan podczas liturgii był zawsze zwrócony w stronę wschodzącego słońca. Wschód oznaczał Boga i Jego królestwo, a zatem wschodnia strona świata stawała się wrotami prowadzącymi do niebieskiego Jeruzalem albo bramą, przez którą zstępował sam Bóg. Kapłan zatem był nie tylko pierwszą osobą wpatrującą się we wschodzące słońce, utożsamiane z Chrystusem, ale i swoistym przewodnikiem, kimś, kto wychodził z powierzonym mu ludem na spotkanie przychodzącego Stwórcy. Postawa ad orientem ma również swoje uzasadnienie biblijne: „…nawiedzi nas Słońce Wschodzące z wysoka, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają” – czytamy w „Kantyku Zachariasza” (por. Łk 1,78-79). To tylko jeden z wielu przykładów, jakie zapisano na stronach Biblii. 

Ustawienie kapłana podczas dawnej Mszy świętej ilustruje rycina pochodząca z „Missale Romanum ex decreto Sacrosancti Concilii Tridentini”, czyli z mszału wydanego w 1912 roku. Ukazuje ona celebransa zwróconego ku wschodowi i sprawującego świętą liturgię. Na twarzach uczestników Najświętszej Ofiary możemy dostrzec skupienie i rozmodlenie. Ich wzrok skierowany jest w stronę ołtarza. Możemy tu również zauważyć specjalne zasłony oddzielające ołtarz od wiernych. Takie kotary ołtarzowe w tamtych czasach pełniły niezwykłą funkcję. Ich celem było osłonięcie, ustrzeżenie Najświętszej Ofiary przed ewentualną profanacją. 

W omawianym temacie nie sposób pominąć dawnej architektury. To właśnie dla sprawowania tej Mszy świętej powstawały pierwsze świątynie. Początkowo budowane z kamienia, swoją surowością nawiązywały do czasów apostolskich, kiedy Najświętszą Ofiarę sprawowano w sposób skromny i prosty. Wraz z rozwojem liturgii pojawił się strzelisty styl gotycki z wysokimi sklepieniami i oknami, w których montowano witraże. Przestronne wnętrza gotyckich katedr i kościołów dostosowywano do wciąż rozwijającej się liturgii. To właśnie ona była głównym architektem i budowniczym ówczesnych świątyń. Monumentalny ołtarz, w który wbudowywano relikwie świętych, znajdujący się w centrum prezbiterium i nakryty trzema obrusami, podkreślał potęgę Stwórcy, któremu składano Najświętszą Ofiarę. 

Z kolei szaty, w które przyodziewał się kapłan, były „szatami poświęconymi i ofiarniczymi”. Każda z nich miała swoją symbolikę, założeniu każdej z nich towarzyszyła specjalna modlitwa. Dziś szczególną uwagę zwraca nie używany już humerał, czyli lniana chusta, którą kapłan wkładał na ramiona, pod albę. Symbolizował on „przyłbicę zbawienia”, mającą strzec celebransa od złych myśli i niepotrzebnych rozmów. Humerał oznaczał chustę, którą zawiązano Jezusowi oczy, kiedy się z Niego naigrywano. Z kolei manipularz, czyli niewielka przepaska przypominająca stułę, którą kapłan zakładał na przedramię lewej ręki, służył niegdyś do ocierania potu. Manipularz symbolizował kajdany, które założono Jezusowi, kiedy Go pojmano. 

W dzisiejszym świecie Msza święta trydencka przeżywa swoisty renesans. W poszczególnych diecezjach powstają środowiska tradycji katolickiej, skupiające nie tylko osoby starsze, pamiętające łacińską liturgię. Wart podkreślenia jest fakt, że na Mszę świętą wszechczasów przychodzą coraz częściej ludzie młodzi oraz małżeństwa z dziećmi. Wszyscy oni poszukują stałości i niezmienności w obecnych czasach zamętu. Przyjrzyjmy się zatem „Mszy, która po staremu się odprawia”…

Msza katechumenów

Niedzielna Msza święta trydencka rozpoczyna się od pokropienia wiernych wodą święconą, czyli tzw. aspersją. Zaraz potem, u stopni ołtarza, kapłan żegna się znakiem krzyża i modli się słowami psalmu 42: „Iudica me”, a następnie  – głęboko pochylony – odmawia confiteor (spowiedź powszechną), którą po chwili powtarzają – również głęboko pochyleni – ministranci oraz wierni. Teraz dopiero, po oczyszczeniu się z grzechów i modląc się szeptem, kapłan wstępuje po stopniach do ołtarza i całuje go.

Celebrans podchodzi do prawej strony ołtarza, gdzie znajduje się mszał i odczytuje introit (antyfonę na wejście), rozpoczynając tym samym liturgię słowa. W Mszy świętej łacińskiej składają się na nią śpiew „Kyrie” (Panie, zmiłuj się) i „Gloria” (Chwała na wysokości Bogu). Ten ostatni hymn kapłan intonuje, stojąc przy ołtarzu, a następnie odczytuje kolektę (czyli modlitwę Kościoła), lekcję i ewangelię. Pomiędzy czytaniami wykonywany jest – najczęściej przez chór – graduał (czyli „odpowiednik” dzisiejszego psalmu) i śpiew „Alleluja”, który w dni postne jest zastępowany tzw. traktusem (psalmem). Lekcja odczytywana jest po prawej stronie ołtarza, zaś ewangelia – po lewej jego stronie. Warto dodać, że w rycie trydenckim na dany dzień przypadają zawsze takie same czytania. 

Zaraz potem słowo Boże jest głoszone w języku ojczystym. Ogłoszenia duszpasterskie, kazanie i credo (wyznanie wiary) kończą Mszę katechumenów. Warto zauważyć, że na słowa: „I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem” w każdej Mszy świętej trydenckiej wszyscy klękają, pochylając głowy na słowo Maria.

5 1 głos
Oceń ten tekst
Photo of author

Izabela

Marciniak

Polonistka, w "Królowej Różańca Świętego" pisze głównie na temat sztuki sakralnej oraz o literaturze religijnej.

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x