Ojcostwo zawsze było ważnym i trudnym zadaniem dla mężczyzn. Ojcostwa w przeciwieństwie do macierzyństwa nie nabywamy w sposób bezpośredni, ale musimy je wypracować, musimy się tego trudnego i ważnego zadania nauczyć.
Zaczyna się już w dzieciństwie od bezpośredniej obserwacji taty. Uczymy się męskości w relacjach z dorastającymi chłopcami, młodzieńcami i wszystkimi mężczyznami, których spotykamy na naszej drodze dojrzewania. W Świętej Rodzinie rolę odpowiedzialnego ojca spełniał św. Józef. To on wprowadzał małego Jezusa w życie społeczności. Jeśli mamy jako mężczyźni szczęście dorastania w domu z właściwie realizowanymi rolami taty i mamy – ojca i matki – to zwłaszcza chłopcy, a następnie młodzi mężczyźni na tym korzystają. Tu mogą się nauczyć wyrażania miłości do kobiety, która stanie się ich żoną. W takich relacjach uczą się poświęcenia, nawet gdyby miało ono wymiar samotnego trudu przez wiele godzin i dni. Tu uczą się konieczności przebaczenia i pojednania, wzniesienia się dla dobra rodziny ponad swoje własne zapatrywania. Tutaj też uczą się właściwego podejścia do wiary, do prawdy, wolności i godności osoby. Mężczyźni ze swej natury są nieco mniej wrażliwi (i to dobrze, bo często muszą się oprzeć brutalnym atakom z zewnątrz), dlatego potrzebują miejsca, gdzie nauczą się doceniać delikatność i wrażliwość na uczucia – i będą czerpać tę wiedzę z relacji pomiędzy mamą i tatą.
Tymczasem to, co współczesna kultura przemyca do głowy młodego mężczyzny, to niemal w 100 proc. zatrute treści. Wzorce światowe to sprytny biznesmen, który bezwzględnie wykorzysta każdą sytuację. To kobieciarz, który swoje ego musi sprawdzać przy każdej okazji do wykorzystania kobiety, zwłaszcza traktując ją przedmiotowo. Niemal nieobecne są wypracowane przez wieki ideały rycerskości, usłużenia kobietom, docenienia ich niezwykłych zadań wykonywanych w im tylko właściwych obszarach – urodzenia i wychowania małych dzieci. Zupełnie niemal zapomniany jest ideał przyjmowania pod opiekę przez ojca dzieci, zwłaszcza chłopców w wieku dorastania. W każdym filmie, który oglądam, widać schemat niewłaściwie realizowanego ojcostwa, ucieczki od przebywania z rodziną i dziećmi, lekceważenia czasu na osobistą relację z dzieckiem. A nie ma opisywanych wzorców dobrego ojcostwa – bo są tak naturalne i nudnie normalne. Patologia lub nienormalność, nieudane ojcostwo – to przedmiot zainteresowania twórców. A zaraz potem te same schematy myślowe już na poważnie odtwarzane są w życiu. Jakby to ktoś zaplanował. Czy młody człowiek dorastający w takim środowisku kulturowym i społecznym ma szanse wybierać właściwe postawy, dobro i czy ma szansę nauczyć się cnót właściwych mężczyznom, aby na tym budować swoje piękne i dobre ojcostwo?