Pół wieku z księciem ciemności

Antoni Gaj urodził się we Francji w roku 1790. Otrzymał podstawowe wykształcenie i został przyuczony do zawodu ślusarza. Od wczesnej młodości pragnął zostać zakonnikiem, ale nigdy mu się to nie udało z powodu dziwnych zaburzeń, rzekomo na tle nerwowym. Z tego powodu często przebywał w domach dla nerwowo chorych. Jednak niektórzy z otoczenia Antoniego podejrzewali, że może on być… opętany. Pewien ksiądz, który badał jego przypadek, zapisał: „Potrafił wyjawić tajne rzeczy, o których nie mógł wiedzieć. Potrafił odpowiedzieć na pytanie stawiane po łacinie, choć nigdy nie uczył się tego języka. Widoczne były u niego oznaki niezadowolenia na różne formuły modlitewne, wymawiane w języku łacińskim.”
„Największym pragnieniem diabła jest przekonać nas, że on nie istnieje.” – Charles Baudelaire.
Jednak pomimo starań przyjaciół i księży, Antoni nigdy nie został poddany egzorcyzmom, trafiał za to co jakiś czas do szpitala jako „psychicznie chory”. I pewnie zostałby uznany za takiego, gdyby nie spotkanie z księdzem Józefem Chironem, który opiekował się psychiczne chorymi i nie wierzył, że Antoni jest obłąkany. Uznał go za opętanego i postanowił mu pomóc. Pod jego wpływem Antoni wstąpił także do Tercjarzy Franciszkańskich. Ksiądz Chiron podjął również starania u biskupa w celu przeprowadzenia egzorcyzmów nad Antonim. Z nieznanych przyczyn nigdy tego zezwolenia nie uzyskał. Otrzymał jednak polecenie wyjazdu z Antonim do Proboszcza w Ars, ks. Jana Vianneya. Mieli tam spędzić kilka dni. W 1853 roku udali się do Ars. W niedzielę, 8 grudnia, parafia miała uczcić święto Niepokalanego Poczęcia Maryi. Należy dodać, że dogmat o Niepokalanym Poczęciu nie został jeszcze wtedy ogłoszony; nastąpiło to dopiero rok później, 8 grudnia 1854 roku. W Ars nastąpiło nieoczekiwane wydarzenie. Antoniego znaleziono klęczącego przed figurą Maryi, z rękami rozłożonymi w formie krzyża i z oczami wypełnionymi łzami. Z jego ust płynęły uroczyste słowa uwielbienia, które mogły pochodzić tylko od ducha, który opętał nieszczęśnika, ponieważ sam Antoni nie posiadał przygotowania teologicznego i nie mógł wygłosić tak imponującego dyskursu o cnotach Maryi. Słowa te zostały spisane, a świadkiem wydarzenia był asystent ks. Vianneya, o. Toccanier, który stwierdził: „Nie było czegoś takiego od czasów ojców Kościoła”. Oto słowa, jakie wypowiedział zły duch przez opętanego Antoniego Gaja: „Maryjo, arcydzieło Boga, Bóg nie stworzył nic doskonalszego od Ciebie (…). Tyś postawiona wyżej aniołów i nad dwór niebieski. Ty zasiadasz blisko Boga. Tyś nosiła w swoim dziewiczym łonie Tego, który Cię stworzył. Ty jesteś dziewicą i Matką, nikt nie może być porównany z Tobą. Po Bogu jesteś największa. Nie ma w Tobie żadnej skazy. Ty byłaś bez grzechu poczęta, Ty jesteś Niepokalana (…). Poza najświętszym Sercem Pana Jezusa nie ma serca, które mogłoby być porównane z Twoim Sercem. O kochające Serce, Ty nie chcesz porzucić nawet najbardziej niewdzięcznych i najbardziej winnych grzeszników. Twoje Serce jest przepełnione dobrocią nawet dla nieszczęsnych, którzy zasługują tylko na karę, ale Ty wyjednywasz łaski dla nich i współczucie: najgorsi grzesznicy nawracają się dzięki Tobie. O gdyby wszyscy mieszkańcy ziemi poznali Cię, gdyby mogli zrozumieć Twoją czułość, moc Twojego dobra, nikt z nich by nie zginął. Wszystkich, którzy z zaufaniem i nadzieją modlą się do Ciebie bez przerwy, bez względu na ich stan, Ty uratujesz. Jestem zmuszony do ukorzenia się u Twoich stóp i błagania o przebaczanie za wszystkie zniewagi, jakie zadałem temu, którego posiadam. Wyznaję dziś, w tym dniu najbardziej uroczystym w ciągu całego roku, że Twój Boski Syn każe mi powiedzieć, że jest to największe ze wszystkich Twoich świąt”.
św. Jan Vianney
św. Jan Vianney

Jednak Antoni i jego przyjaciel liczyli na uwolnienie w Ars.

Pewnej nocy opętany krzyknął do Proboszcza – „Vianney, jesteś złodziejem! Jesteś złodziejem, bo kradniesz nam dusze, które z takim trudem zdobyliśmy”. Ksiądz Vianney kazał więc zwrócić się do biskupa o pozwolenie na egzorcyzm. Nastąpiła wymiana pism i …ponownie nie doszło do modlitwy uwolnienia. Antoni nie uzyskawszy pomocy, został zabrany do Lyonu. Widocznie to specyficzne „świadectwo diabła”, dawane przez opętanego, było potrzebne, aby wstrząsnąć tymi, którzy nie wierzą w istnienie tego odwiecznego wroga rodzaju ludzkiego. Także sam diabeł wielokrotnie ujawniał swoją misję: „Mówię dla chwały Wszechmogącego, a na hańbę i upokorzenie du­­chów piekielnych. Jestem zmuszony codziennie dawać dowód mojej obecności w tym człowieku. O wielki Panie, jak Ty każesz mi cierpieć! Przeklęty niech będzie dzień, kiedy wszedłem w to ciało. Nigdy bym nie pomyślał, że w ten sposób można być zmuszonym do pracy dla chwały Najwyższego, do pracy nad nawracaniem dusz!”. Nieszczęsny Antoni często wygłaszał „pouczenia” od złego ducha, który w nim przebywał: „Gdybyście wiedzieli, jak nędzni są potępieni, to wszyscy zostalibyście świętymi. Głód, pragnienie, śmierć to nic, tylko grzechu należy się obawiać. Aby nie stracić obecności Boga, należy być jak najbardziej pokornym przez całe życie. Pycha jest najgorszą ze wszystkich wad. Gdyby ludzie mogli zobaczyć, jak piękna jest dusza w stanie łaski! Ten, kto posiada Boga, posiada wszystko. Bogaty powinien być bankierem biednego. Bóg włożył te bogactwa w jego ręce, aby pomóc innym ludziom. Bogaty człowiek powinien wzgardzić sobą i postępować zgodnie z nauczaniem Pana naszego, który powiedział: „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu do Królestwa Bożego” (Mk 10, 25). Biada dumnym, biada mi. To duma, niewdzięczność i nieposłuszeństwo doprowadziły mnie do buntu i potępienia!”.

Diabeł nie potrzebuje niczego, poza swobodą działania, bez obawy, że zostanie rozpoznany

Po śmierci księdza Chirona, który opiekował się Antonim, opętany został sam. Jego rodzina wstydziła się go. Gaj jednak przyjmował wszystko z poddaniem się woli Bożej. Diabeł był przy nim zawsze, choć Antoni walczył z tym okrutnym wrogiem, podporządkowując swoje życie modlitwie i surowej pokucie. Zachowywał post o chlebie i wodzie, spał na gołych deskach, nosił włosiennicę. Czasem odwiedzali go pobożni mieszkańcy Lyonu. Odwiedziny te były dla Antoniego wielkim pocieszeniem, gdyż wtedy diabeł mniej go męczył. Jednak nikt nie był w stanie mu pomóc i nieszczęśnik przestał już liczyć na to, że będzie uwolniony. „Wszystko, co mogę powiedzieć lub zrobić, jest odwołaniem się do Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa, aby mi pomogli” – mówił. Biedny opętany nie mógł nawet uczestniczyć we Mszy świętej. Pod koniec życia stał się głuchy. Diabeł także nie pozwolił mu się spowiadać. Ksiądz jednak dał umierającemu Antoniemu rozgrzeszenie i ostatnie namaszczenie. Nieszczęśnik przyjął te sakramenty z najwyższą pobożnością. W wieku 81 lat zakończył życie ten dzielny chrześcijanin, który ponad pół wieku żył w bolesnej bliskości księcia ciemności. Wiara w nieistnienie szatana jest niebezpieczna. Diabeł nie potrzebuje niczego, poza swobodą działania, bez obawy, że zostanie rozpoznany. Ale Bóg poprzez przypadki takich zniewoleń, jak opętanie Antoniego Gaja, na to nie pozwala, ku przejrzeniu i nawróceniu wielu „niedowiarków”…
5 5 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Stanisława

Gamrat

Dziennikarka Publikuje na tematy Maryjne, odkrywa nieznane miejsca kultu i zapomniane historie o objawieniach Maryi.
Więcej tekstów tego autora

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x