Jedynym dowodem, że mój Dziadek urodził i wychował się w rodzinie katolickiej, był porwany różaniec, który do niego należał, a który ja odziedziczyłem. Ani ja, ani moja matka i jej sześć sióstr i siedmiu braci nie zostaliśmy jednak wychowani jako katolicy.
Różaniec mojego Dziadka prawdopodobnie pochodzi z czasów jeszcze przed narodzeniem mojej mamy. Przez wszystkie lata swojego życia nie rozstał się z rozerwanym różańcem, choć porzucił Kościół katolicki i wstąpił do anglikańskiego – tak to przynajmniej formalnie wyglądało. Ten różaniec musiał mieć dla niego jakieś szczególne znacznie… Był przechowywany przez moją Babcię po śmierci Dziadka. Także ona musiała czuć, że był on dla niego ważny.
Dziadek zmarł na raka płuc w dniu, w którym jako nastolatek miałem być ochrzczony. Myślę, że jest tajemniczy związek jego śmierci z planowanym dniem mojego chrztu. Jak mówi św. Paweł: „czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.” (Rz 6,4).
W kościele anglikańskim jest powszechna praktyka chrztu, taka jak w katolickim, gdzie rodzice przynoszą dziecko do kościoła i proszą o chrzest. Z jakiegoś powodu (być może właśnie ten fragment Pisma wpłynął na moich rodziców), nie zostałem ochrzczony jako dziecko. Moim rodzicom chodziło zapewne o to, abym osiągnąwszy dojrzałość, mógł lepiej zrozumieć, czym dla chrześcijanina jest ten sakrament. Chrzest Święty wraz z bierzmowaniem przyjąłem w wieku 14 lat. Już jako dorosły wstąpiłem, nie bez oporów mojej rodziny, do Kościoła katolickiego.
Dziadkowy różaniec
Od 20 lat mam ten dziadkowy różaniec i zawsze będzie mi on przypominał wyjątkowy dzień mojego chrztu i odejścia Dziadka.
Pewnego dnia postanowiłem go jednak zreperować. Rozdzieliłem onyksowe koraliki, a pozrywany łańcuszek wymieniłem na bardzo cienki drucik z mosiądzu. Na oryginalnym medaliku jest wybita grota Matki Bożej z Lourdes, nie zmieniłem też oryginalnego srebrnego krzyżyka. Musiałem dokupić brakujące podobne koraliki z onyksu, aby pasowały wielkością do tych oryginalnych. Po naprawie różańca została mi ich jeszcze garść, więc postanowiłem zrobić z nich różańcowe dziesiątki. Dokupiłem krzyżyki oraz medaliki i tak powstały cztery dziesiątki różańca.
Choć nie byłem do końca pewny czy takie przywrócenie do używalności starych rodzinnych pamiątek ma sens, to jednak jestem zadowolony z ostatecznego rezultatu. Mam teraz różaniec Dziadka, na którym mogę się modlić. Także za jego duszę.