Rok temu przyszło mi wybrać się do Radomia. Przed miastem, we wsi Wsola, około stu metrów od trasy zauważyłem kościół ze sporym różańcem zawieszonym na elewacji. Pomyślałem, że w końcu jakaś „pozytywna reklama” tego, co każdy z nas ma na wyciągnięcie ręki, i to za darmo! Łaski duchowe nic nie kosztują!
Zatrzymałem się wtedy przy kościele i zrobiłem kilka zdjęć. Któż by się spodziewał, że wiszący na kościele różaniec wkrótce stanie się solą w oku dla kilku osób, które rozprasza ten przedmiot? Albo że do usunięcia różańca z przestrzeni publicznej będzie wzywać nawet konserwator zabytków? Po roku więc pojawiła się okazja do rozmowy z księdzem kanonikiem Andrzejem Pawlikiem, który już 27 lat posługuje w parafii pw. św. Bartłomieja we Wsoli.
Skąd się wziął pomysł, aby na kościele zawiesić monumentalny różaniec?
Wszystko zaczęło się od pielgrzymki do Fatimy na stulecie objawień. Tam zobaczyliśmy zawieszony ogromny różaniec, który zainspirował nas do podjęcia działania, aby i u nas na kościele parafialnym we Wsoli zawisł podobny jako dziękczynienie parafian za setną rocznicę objawień w Fatimie i setną rocznicę odzyskania niepodległości przez naszą Ojczyznę. Różaniec zawiesiliśmy.
I pojawiły się wtedy problemy…
Tak. Zanim zawiesiliśmy różaniec, wziąłem znajomego projektanta, który tu w kościele wiele rzeczy projektował, później wykonawcę i ustaliliśmy, że w tym miejscu będzie miał bardzo dobre miejsce na kościele, bezpieczne. Okazało się szybko, że kościół jest wpisany w rejestr zabytków i bardzo ten różaniec zaczął przeszkadzać konserwatorowi zabytków w Radomiu. Pojawiają się naciski, aby zdjąć różaniec, powiesić gdzieś z boku, w miejscu mało widocznym z drogi. Dostałem 10 tysięcy złotych grzywny za ten różaniec. I co teraz będzie z różańcem? Walczę. Wielu ludzi prawych mnie popiera, mam wsparcie. Każda rodzina w parafii odmawia jeden dziesiątek różańca w tej intencji, aby nasz różaniec pozostał na swoim miejscu. Jeszcze chciałbym dodać, że konserwator zabytków powiedział do mnie tak: „Proszę księdza, gdyby ten różaniec wisiał w parafiach daleko od trasy numer siedem (i tu wymienił inne parafie naszego dekanatu: Lisów, Bierwce), to my byśmy nic nie mówili, ale żeby taki różaniec wisiał przy »siódemce«? To jest problem”.
Dlaczego nie może wisieć przy drodze?
Jak mówi, to razi wielu ludzi, rozprasza ich, kole w oczy. Nie mogą patrzeć na ten różaniec. Chyba wiemy, kogo najbardziej parzy ten różaniec. Ja odpowiedziałem tak: „Diabeł nie lubi różańca”. Różaniec ma kilkanaście metrów długości, a w nocy świeci. Czy było zamysłem księdza, aby był on widoczny na uczęszczanej trasie między Radomiem a Warszawą? Tak. Z pewnością jest też inspiracją dla tych, którzy podczas drogi chcieliby się pomodlić, że dlaczego by nie różaniec? Powiem panu, że trzy osoby zadzwoniły do mnie, mówiąc: „Proszę księdza, słuchałem zawsze mocnego uderzenia, żebym nie usnął… nadjechałem nad kościół we Wsoli i zacząłem odmawiać różaniec. To było dla mnie taką inspiracją do tego, żeby ten różaniec odmawiać. Nie tylko głośna muzyka. Różaniec stał się taką siłą napędową mojego życia i już różaniec odmawiam”.
To piękne świadectwa.
W niedzielę miałem koncert kolędowy i ludzie powiedzieli tak: „Skoro my dziś byśmy nie umieli obronić różańca, to znaczy, że nie umiemy obronić polskości”. Taka była wypowiedź. Poza tym mówili, że to jest nasz różaniec i gdzie był konserwator, gdy nasz kościół się walił? Nikt się tym nie interesował, a teraz nagle olśnienie przyszło dla konserwatora, że została uszkodzona struktura ściany. Absolutnie to nie jest uszkodzenie ściany, ponieważ rozmawiałem z architektem i konstrukcja nośnych ścian jest nienaruszona.
Jak od strony duchowej przedstawia się w parafii pobożność różańcowa?
Nasze tradycyjne róże troszeczkę osłabły, ale za to powstały nowe róże, Różaniec Rodzin, gdzie rodzice modlą się za swoje dzieci, a dzieci – za rodziców. Bardzo dużo ich jest.
Różaniec łączy ludzi.
I łączy, i chcę, żeby łączył. Obchodzimy też pierwsze soboty miesiąca. Od dziewiętnastej do dwudziestej pierwszej jest czuwanie. Wyznaczam poszczególne wioski, to są wioski prowadzące, a pozostali przychodzą i uczestniczą. To nie to, że tylko ta wioska ma być, ale zachęcam wszystkich, żeby było jak najwięcej osób. Z frekwencją jest różnie, w zależności od pory roku. Kościół mam ogrzewany. W pierwszą sobotę stycznia było ze trzydzieści–czterdzieści osób.
To właśnie pierwsze soboty są w duchu Fatimy, tak jak zawieszony na kościele różaniec.
Tak, wezwanie do nabożeństwa wynagradzającego to właśnie odpowiedź na Fatimę.
Dziękuję księdzu za rozmowę!
Kilka dni po wywiadzie i po odwołaniu złożonym przez księdza proboszcza, konserwator zabytków w Radomiu anulował grzywnę wymierzoną na parafię. Nakaz zdjęcia różańca jednak nie został cofnięty.