Święty Jacek Odrowąż

W poprzednim numerze przyglądaliśmy się życiu bł. Marceliny Darowskiej, która jako dziecko została uformowana przez modlitwę różańcową, a w życiu dorosłym wychowywała innych poprzez różaniec. Jej postać oddziałuje na kolejne pokolenia, wskazując na Matkę Bożą jako na najlepszą przewodniczkę w drodze do nieba. Tym razem poznamy bliżej sylwetkę św. Jacka Odrowąża, który również został wychowany na różańcu i szczególną czcią otaczał Matkę Bożą, a jego postać do dziś inspiruje i słynie z orędownictwa.

Wychowanie przez różaniec, cz. II

Jacek Odrowąż urodził się pod koniec XII wieku w Kamieniu Śląskim, był uczniem św. Dominika. Od swojego mistrza mógł nauczyć się budowania szczególnej bliskości z Maryją, między innymi poprzez modlitwę różańcową. Przekazy historyczne wskazują na to, że św. Dominik polecił Jackowi, by rozsiewał w swojej ojczyźnie paciorki różańca, ufny w to, że rozkwitną, zaowocują, przyozdobią kraj nową jakością – duchowością maryjną, przybliżającą człowieka do Boga. Wiemy, że św. Jacek nie tylko założył pierwszy w Polsce klasztor dominikanów, lecz także rzeczywiście stał się apostołem Maryi. Z powodu niewielu źródeł historycznych jego postać została otoczona licznymi podaniami. Mówiono między innymi, że podczas napadu Tatarów na Kijów w 1240 roku św. Jacek, uciekając ze świątyni, zabrał ze sobą Najświętszy Sakrament. W tym czasie miał usłyszeć głos Maryi, która poprosiła, by zabrał ze sobą także i Ją – w postaci figury. Jacek spełnił prośbę Matki Bożej, która zapewniła go, że będzie w stanie unieść posąg. W Polsce znajdują się dwie figury określane mianem Matki Bożej Jackowej – jedna w bazylice oo. dominikanów w Krakowie, druga zaś – w kościele NMP w Przemyślu. Do dziś historycy nie rozstrzygnęli, która z nich może być tą uratowaną przez mnicha. Wątpliwości jednak nie pozostawia fakt, że św. Jacek został otoczony szczególnym kultem w Polsce oraz poza granicami kraju. Do czasu kanonizacji s. Faustyny i Jana Pawła II uważano, że był najbardziej znanym polskim świętym. Droga do wyniesienia na ołtarze była długa i wymagała cierpliwości oraz zaangażowania kilku polskich władców. Mnich z rodu Odrowążów został ogłoszony świętym dopiero w 1594 roku, po przeszło trzystu latach od śmierci. Data jego odejścia do domu Ojca również była symboliczna, Jacek zmarł bowiem 15.08.1257 roku, czyli w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Okoliczność tę można odczytać jako kolejne potwierdzenie szczególnej relacji z Matką Chrystusa, która wyróżniała zakonnika. Święty Dominik miał skierować do swojego ucznia następujące słowa: Tobie zdaję największy mój skarb: Królową Różańca Świętego”. Jacek godnie przyjął powierzony mu skarb. Spędzał czas na modlitwie, razem z Maryją, której cechy starał się naśladować. Tym, których spotkał na swojej drodze, ukazywał Matkę Bożą jako matkę każdego człowieka. Matkę, której można zaufać, którą warto darzyć miłością, od której można nauczyć się sztuki życia. Mówi się o św. Jacku, że to pierwszy apostoł różańca w Polsce. Jest tak nazywany przede wszystkim ze względu na zasługi związane z krzewieniem modlitwy różańcowej. Trzeba jednak pamiętać o tym, że dominikanin, jako członek zakonu żebraczego, misjonarz, wdrożył w życie ewangeliczne cnoty, których ucieleśnieniem była Maryja. W ten sposób podkreślał związek między zapatrzeniem w Królową Różańca Świętego a życiem codziennym. Zmartwieniem apostoła była płytka wiara, powierzchowne chrześcijaństwo. Chciał zarówno ubogacać wiedzę ludzi na temat religii, jak i zwracać ich uwagę na to, że zaangażowana, świadoma wiara powinna mieć przełożenie na codzienność. Dobrze zilustrować mogą to wizerunki św. Jacka. W ikonografii na ogół jest przedstawiany w habicie dominikańskim (jego częścią jest obecnie między innymi szkaplerz oraz różaniec, którym są przepasani bracia). W jednej dłoni trzyma monstrancję, a w drugiej – figurę Matki Bożej. W języku funkcjonuje natomiast jako… „św. Jacek z pierogami”. Dlaczego? Otóż, jak głoszą podania, gdy głód dawał się we znaki mieszkańcom południa Polski, zrabowanego przez Tatarów, dominikanin miał samodzielnie przygotowywać pierogi, które następnie rozdawał potrzebującym. Zestawienie tych wizerunków pokazuje nam, że karmienie się Panem Jezusem – przyjmowanym w Eucharystii i adorowanym w monstrancji oraz wejście w relację z Maryją, czyli tą, która żywiła Syna Bożego, pozwala człowiekowi karmić innych, w odpowiedzi na ich potrzeby. Tak prowadzone życie duchowe pomaga nam stać się tymi, do których Bóg powie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; (…) Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,34–36; 40). Liczne łaski uzyskane poprzez wstawiennictwo św. Jacka, cuda, do których – wedle licznych świadectw – miał się przyczynić, potwierdzają, że „Jacek z pierogami” stał się tym, któremu Pan podarował swoje królestwo. Jego postać wydaje się szczególnie warta przypomnienia właśnie teraz, u progu nowego roku kalendarzowego. Wiele osób zaczęło 2019 rok od postanowień. Ktoś chciałby schudnąć, ktoś – nauczyć się w końcu obcego języka, regularnie ćwiczyć… Często w tych noworocznych postanowieniach koncentrujemy się na sobie, nierzadko na naszym wizerunku, sposobie organizowania codzienności, chcemy zrobić coś dla siebie. Nieco inaczej jest z postanowieniami adwentowymi oraz wielkopostnymi. Wtedy częściej myślimy nie tylko o tym, z czego moglibyśmy zrezygnować, lecz także o tym, co moglibyśmy zrobić dla innych. W tych okresach szczególnie dochodzą w nas do głosu trzy praktyki: modlitwa, post, jałmużna. A gdyby tak, inspirując się św. Jackiem, te trzy praktyki uczynić naszym postanowieniem noworocznym? Wziąć w dłoń różaniec, stawać razem z nim wobec Maryi, wielbić Boga w Najświętszym Sakramencie i zacząć realnie wspierać innych, może tych, którzy są najbliżej nas… Myślę, że ważne jest, by ukonkretnić to pierwsze, modlitewne postanowienie na miarę naszych możliwości. Jeżeli powiemy sobie zbyt ogólnie, na przykład: „W tym roku będę się więcej modlić” albo zbyt radykalnie: „Już nigdy nie spóźnię się na Mszę Świętą”, istnieje ryzyko, że nie uda nam się wytrwać, a szlachetne pragnienie stanie się powodem frustracji, rozgoryczenia. Może lepiej powiedzieć sobie: „Będę pamiętać o znaku krzyża przed wyjściem z domu i w ten sposób zaproszę Pana Boga do mojej codzienności”. Albo: „Postaram się odmówić choć jedną »zdrowaśkę« dziennie w konkretnej intencji”. Lub: „Będę modlić się tak, by nie tylko prosić, lecz także uwielbiać Boga, dziękując Mu”. Podobnie warto postąpić z postem, na przykład piątkowej wstrzemięźliwości czy sierpniowej abstynencji nie traktować jako zwyczajów, ale przekształcić post-praktykę pokutną w realną modlitwę i okazję do przemiany, na przykład: „Panie, dziś rezygnuję z …………… po to, by prosić Cię o pomoc w walce z konkretną moją słabością”. A jałmużna? Wydaje się, że to coś więcej niż datek finansowy na rzecz ubogich. „Odhaczanie” tego uczynku miłosierdzia poprzez wrzucenie drobniaka do czapki osoby żebrzącej wydaje się bowiem niewystarczające. Zwróćmy uwagę na to, w jaki sposób karmił ubogich św. Jacek. Napełniony duchowo, odpowiadał na konkretne potrzeby. Żywił zarówno w sensie fizycznym (słynne pierogi), jak i duchowym – zapraszał do modlitwy. Nawet jeżeli w tej historii o pierogach jest nieco z legendy, to prawdą jest, że do działania na rzecz innych, odpowiadania na ich potrzeby – nie tylko materialne, uzdolniło św. Jacka przylgnięcie do Boga i do Maryi; przylgnięcie, które wnosi nową jakość w życie tego, kto zdecyduje się w nim trwać; przylgnięcie, którego i Wam, Drodzy Czytelnicy, i sobie serdecznie życzę.
0 0 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Patrycja

Pierzynka


Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x