Słowo „prorok” często kojarzy nam się z jakimś wróżbitą lub jasnowidzem. Nawet w Słowniku Języka Polskiego (PWN) wśród określeń tego wyrazu jest „ten, kto przepowiada przyszłość”. Tymczasem według naszej wiary znaczenie proroka jest nieco inne!
Gdy ludzie byli nieposłuszni, grzeszyli, odwracali się od Boga, wtedy prorocy ostrzegali przed nadchodzącą nieuchronnie karą, jak na przykład tutaj: „Z powodu grzechów jakie popełniliście przeciw Bogu, będziecie uprowadzeni w niewolę do Babilonu przez króla babilońskiego Nabuchodonozora” (Ba 6,1). Dodawali jednak także pociechy i nadziei, że Bóg przebacza i nawrócenie przyniesie upragnioną poprawę w ich życiu: „Tak mówi Pan: gdy przyjdzie czas mej łaski, wysłucham cię, w dniu zbawienia przyjdę ci z pomocą” (Iz 49,8).Zadaniem proroków było też przypominanie o oczekiwaniu na przyjście obiecanego Mesjasza, dlatego można w ich słowach znaleźć zapowiedzi bezpośrednio dotyczące mającego narodzić się na ziemi Zbawiciela: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7,14). Prorocy mieli bardzo trudne posłannictwo. Często spotykali się z niezrozumieniem, wyśmianiem, wielu z nich poniosło męczeńską śmierć. Prorok mógł działać tylko wtedy, gdy został osobiście wybrany przez Boga. Nikt sam siebie nie mógł wyznaczyć do takiego zadania. „Wzbudzę im proroka spośród ich braci (…) i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko co mu nakażę. (…) Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów cudzych – taki prorok musi ponieść śmierć” (Pwt 18,19–20). Zawsze bowiem pojawiali się wśród ludu Bożego także prorocy fałszywi, którzy nie przemawiali w imieniu Pana, ale głosili błędne nauki. Wspierali obce religie, przymykali oko na wykroczenia, mówili nie to, co kazał Jahwe, ale to, co się ludziom podobało. Niestety cieszyli się oni często dużym poparciem osób wpływowych, także władców i królów, którzy ulegając odstępstwom od wiary, ściągali karę Bożą na cały naród. Niektórzy prorocy zostawili po sobie ślad w postaci biblijnych ksiąg. Najważniejszymi z nich są Izajasz, Jeremiasz, Ezechiel i Daniel. Jest też kilkanaście ksiąg proroków mniejszych. Byli jednak też tacy jak Eliasz, Elizeusz czy Natan, którzy niczego nie pisali, a o ich działalności wspominają inni autorzy. W czasach po wniebowstąpieniu Pana Jezusa funkcję proroków (czyli tych, którzy głosili słowo Boże) pełnili apostołowie, a potem ich następcy – papieże i biskupi, którzy tworzą Urząd Nauczycielski Kościoła. Wierzymy, że w tej działalności wspiera ich Duch Święty, który pomaga, aby nauka, którą słyszymy, była dokładnie tą samą, jaką przekazał Chrystus w swojej Ewangelii. Każdy, kto w jakikolwiek sposób chce w Kościele nauczać (kaznodzieje, katecheci, autorzy religijnych czasopism i książek), powinien mieć na swoją działalność pozwolenie duszpasterzy, aby przekazu nauki wiary w żaden sposób nie zdeformować. Niestety i w naszych czasach zdarzają się fałszywi prorocy. Bywa, że czasem przychodzą do nas ludzie, nierzadko nawet z Pismem Świętym w ręce, którzy chcą nam przekazać błędną jego interpretację. Najczęściej są to członkowie różnego rodzaju sekt. Może się jednak zdarzyć i tak, że nawet wewnątrz naszego Kościoła ktoś zacznie głosić treści budzące niepokój, czy aby na pewno jest to nauka katolicka. W razie wątpliwości zawsze warto w takich sprawach porozmawiać z zaufanym duszpasterzem, a jeśli obawy są poważne i uzasadnione, trzeba to zgłosić proboszczowi parafii lub księdzu odpowiedzialnemu za daną wspólnotę. Ograniczone możliwości artykułu nie pozwalają wymienić wszystkich znaków, które powinny wzbudzić naszą czujność, ale pozwólcie, że przedstawię ten najważniejszy. Zawsze, ilekroć ktoś coś głosi w Kościele, musi to być bezwzględnie zgodne ze wszystkimi prawdami naszej wiary. Jakiekolwiek odstępstwo od tekstu Credo lub prawd zawartych w Katechizmie może być powodem do niepokoju, który trzeba wyjaśnić. Zwłaszcza warto przysłuchać się, co ktoś ma do powiedzenia na tematy czysto „katolickie”, a więc na przykład dotyczące kultu Matki Bożej, sakramentów (zwłaszcza pokuty i Eucharystii), podejścia do etyki małżeńskiej. Jeszcze większą czujność trzeba mieć podczas czytania stron internetowych, które praktycznie są poza jakąkolwiek kontrolą, więc każdy może właściwie pisać, co chce. Zanim zaczniemy czytać w sieci czyjeś religijne wypowiedzi, warto sprawdzić, kto daną stroną administruje, czy jest to strona jakiejś oficjalnej katolickiej wspólnoty, czy ma duszpasterza, który czuwa nad przekazywaną treścią, czy ludzie, którzy to piszą, na pewno do Kościoła katolickiego należą. Wgłębiając się bowiem w niesprawdzone informacje, możemy sobie narobić prawdziwej duchowej szkody. Jak zwykle teraz spróbujmy pomyśleć, co to wszystko ma wspólnego z Matką Bożą. Podobnie jak w przypadku patriarchów prorocy Starego Testamentu są już w niebie, gdzie razem z aniołami pozdrawiają Pannę Najświętszą. W czasach Nowego Testamentu wszyscy bez wyjątku święci, którzy w jakikolwiek sposób nauczali i głosili słowo Boże, zawsze traktowali Maryję jako godną najwyższej czci, najlepszą przewodniczkę, która prowadzi do Boga. I odwrotnie – jeśli jakikolwiek głosiciel wiary pomniejsza rolę Maryi, osłabia Jej kult, wskazuje jako przeszkodę w drodze do Jezusa – może to być ważny znak, że mamy do czynienia z fałszywym prorokiem, osobą, która chce nas wyciągnąć ze świętego katolickiego Kościoła. W takich kontaktach trzeba zachować roztropność. Matko Boża, królowo proroków, pomóż nam zawsze wybierać właściwą drogę do Twego Syna, abyśmy nie błądzili, wiernie trwali w nauce Kościoła i pewnie doszli do zbawienia.