Zazdrość i zawiść prowadzą do nieszczęścia i grzechu na kilku płaszczyznach. Przede wszystkim niszczą poczucie wolności i zatruwają duszę jadem tak bardzo, że zaczynamy odnosić swoje życie do życia osób, którym zazdrościmy. W modlitwie nie skupiamy się na dziękczynieniu za liczne dary, jakimi Bóg nas obdarza każdego dnia, ale na zazdrości ku temu, czego nie mamy.
„Zobaczyłem też, że wszelki trud i wszelkie powodzenie w pracy rodzi u bliźniego zazdrość. I to jest marność i pogoń za wiatrem. Lepsza jest jedna garść pokoju niż dwie garści bogactw i pogoń za wiatrem” (Koh 4, 4-6)
Będąc w pewnej miejscowości, usłyszałem taką oto historię o dwóch sąsiadach, mieszkających płot w płot.
Od dzieciństwa ze sobą rywalizowali: najpierw o to, kto ma lepsze zabawki, rower, motor, później, kto szybciej będzie mieć samochód, żonę, piękny dom… Kiedy przejęli interesy po rodzicach, zaczęło się prawdziwe współzawodnictwo, ponieważ ich rodziny działały w podobnych branżach. Obaj rozbudowywali swoje przedsiębiorstwa. Kiedy pierwszy zmodernizował cały zakład, drugi zrobił to samo i kupił sobie jeszcze nowy model luksusowego samochodu. Pierwszy nie mógł zostać w tyle, nabył więc sobie jeszcze droższy samochód i nowoczesne maszyny na dokładkę. Nie minęło wiele czasu, a drugi pokazywał mieszkańcom miasteczka jeszcze nowsze maszyny. Na zmianę modernizowali wyposażenia firm, dbając przy tym o rozgłos, by nikt w okolicy nie miał wątpliwości co do tego, kto jest najbogatszy i posiada najbardziej rozwiniętą działalność. Co ciekawe, obaj przedsiębiorcy nie rozmawiają ze sobą, a ich rodziny omijają się szerokim łukiem, mimo że żyją w sąsiedztwie.
Ktoś powie, że to dobry przykład współzawodnictwa, które staje się impulsem do rozwoju i zarazem jest wzorem zdrowej przedsiębiorczości. Tu jednak rywalizacja przybrała zawrotne tempo: wydatki goniły wydatki i, jak się okazało, finansowanie pochodziło z obficie zaciąganych kredytów. Współzawodnictwo przeniosło się więc na inne pole: kto pierwszy spłaci tak olbrzymie kwoty? Albo… kto pierwszy nie zbankrutuje? Pętla kredytów jest tak wielka, że w razie losowego wypadku ich rodziny mogą utracić bardzo wiele – majątek i przede wszystkim… pozory, budowane z takim mozołem całymi latami.
Myślę, że wielu z nas zna podobne historie… – Kto ma ładniejszy dom, samochód, wakacje w lepszym miejscu.
Gdzie kryje się błąd?
Z pewnością kluczem do zrozumienia tej sytuacji jest chciwość (zob. w pierwszej części naszego cyklu w numerze 16 KRŚ), ale widać też, że głównym bodźcem jest zazdrość, jeden z grzechów głównych, który może pociągać za sobą także zawiść, nieumiarkowanie, obmowę, cudzołóstwo i wiele innych negatywnych duchowo zachowań.
Badania psychologiczne wykazują, że zazdrość najczęściej obejmuje sprawy materialne (pieniądze, majątek), w drugiej kolejności sprawy rodzinne (udany związek, mąż/żona, rodzina), w ostatniej status społeczny (wykształcenie, stanowisko, przyjaciele, popularność). Jeśli jesteśmy skłonni do zazdrości, odczuwamy dyskomfort na widok ludzi, którzy są od nas bogatsi, lepiej sytuowani, piękniejsi, bardziej lubiani. Po prostu chcielibyśmy być na ich miejscu. To rodzi czasem zawiść, obmowę i złorzeczenie, by osoby te straciły wszystko.
Przypomnijmy sobie w tym miejscu postać Hioba,
niezwykle pobożnego i zarazem bogatego człowieka, obdarzonego liczną rodziną, który „był najwybitniejszym człowiekiem spośród wszystkich ludzi Wschodu” (Hi 1, 3). Szatan udał się przed Tron Boży z oskarżeniem: „Czyż za darmo Hiob czci Boga?” (Hi 1, 9), co było sugestią, że wiara Hioba jest „za coś”, że nie jest bezinteresowna, a jeśliby zabrać mu wszystko, z pewnością ją utraci.
Czy my, zazdroszcząc i czując w sercu zawiść, nie zachowujemy się jak szatan-oskarżyciel? Czy nie pragniemy cudzego upadku i nieszczęścia, żeby dowartościować swoje złe emocje? Czy nie żądamy wystawienia bliźniego na próbę wiary?
Bóg pozwolił szatanowi na sprawdzenie Hioba, któremu odebrano rodzinę, majątek i zdrowie. Cóż wtedy zrobił Hiob? Oddał Bogu pokłon, mówiąc: „Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!” (Hi 1, 20). Kiedy został dotknięty trądem i siedział na gnoju, zjawili się „dobrzy przyjaciele”, którzy przyczyny nieszczęścia upatrywali w grzechach Hioba. Nawet jego własna żona wpadła w złość, mówiąc: „Jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj!” (Hi 2, 9)
Czy i my nie jesteśmy czasem jak ci fałszywi moralizatorzy?
Czy z zazdrości i zawiści nie pragniemy klęski materialnej i duchowej swoich bliźnich? Hiob natomiast zwyciężył: chociaż w wielkim cierpieniu żałował nawet swoich narodzin, trwał w przekonaniu o Bożej sprawiedliwości.
Zazdrość i zawiść prowadzą do nieszczęścia i grzechu na kilku płaszczyznach. Przede wszystkim niszczą poczucie wolności i zatruwają duszę jadem tak bardzo, że zaczynamy odnosić swoje życie do życia osób, którym zazdrościmy.
W relację z Bogiem wkrada się „ten trzeci” – czyli obiekt naszej zazdrości. Nasze pretensje, jak szatan-oskarżyciel, kierujemy do Boga. W modlitwie nie skupiamy się na dziękczynieniu za liczne dary, jakimi Bóg nas obdarza każdego dnia, ale na zazdrości ku temu, czego nie mamy. Przestajemy modlić się o dobra duchowe, żądając dóbr materialnych. W bezpośrednich relacjach z osobami, którym zazdrościmy, stajemy się źli i obłudni. Źli, kiedy niszczymy zdrowe, międzyludzkie relacje z powodu wrogości i obmowy, a obłudni, kiedy – jak przyjaciele Hioba – tylko udajemy przyjaźń.
Niech podsumowaniem tych rozważań będą słowa świętego Jakuba Apostoła:
„Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz” (Jk 4, 1–3).
Z pewnością żaden uczeń Jezusa nie żywi zazdrości ani dla dóbr materialnych, ani tym bardziej dla dóbr duchowych. To negatywne uczucie zabija radość życia i burzy spokój dziecka Bożego, łamiąc szereg przykazań Dekalogu. Zazdrość często prowadzi do obmowy, a to oznacza przekroczenie VIII przykazania: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu!”. Zazdroszcząc męża lub żony, łamiemy przykazanie IX: „Nie pożądaj żony bliźniego swego”, wkraczając zarazem na „kruchy lód” VI przykazania: „Nie cudzołóż”… (por. Mt 5, 27-28). Pamiętamy, że Dekalog zamyka przykazanie „Nie pożądaj żadnej rzeczy, która należy do bliźniego”. Jakże często taka pożądliwość łączy się z kradzieżą (przykazanie VII), a czasem prowadzi nawet do zbrodni (przykazanie V)…
Jak widzimy, nie można żywić w sercu zazdrości i jednocześnie przestrzegać przykazań. Najważniejsze przykazanie – Przykazanie Miłości – narzuca nam radosny obowiązek miłowania naszych bliźnich. Można powiedzieć, że miłość chrześcijańska jest odwrotnością zazdrości. Święty Paweł w Hymnie o Miłości (1 Kor 13, 1) pisze, że „Miłość nie zazdrości”, a św. Piotr bez ogródek daje nam konkretne zalecenia: „Odrzuciwszy więc wszelkie zło, wszelki podstęp i udawanie, zazdrość i jakiekolwiek złe mowy, jak niedawno narodzone niemowlęta pragnijcie duchowego, niesfałszowanego mleka, abyście dzięki niemu wzrastali ku zbawieniu – jeżeli tylko zasmakowaliście, że słodki jest Pan” (1 P 2, 1–3).