Zapraszając wszystkich do duchowej łączności z ziemską ojczyzną Mistrza z Nazaretu, do Wejherowa, kaszubskiej Jerozolimy, o. Dariusz Szymaniak OFM, kustosz Sanktuarium w Wejherowie, podkreśla, że krocząc kalwaryjskimi dróżkami, można poczuć klimat Ziemi Świętej. Można poczuć jej zapach.
Sanktuarium Pasyjno-Maryjne w Wejherowie, w archidiecezji gdańskiej, stanowi namiastkę Ziemi Świętej w północnej części Polski. Śmiało można powiedzieć, że czym dla południa jest Kalwaria Zebrzydowska, tym dla północy Wejherowo. Swoje powstanie w II poł. XVII wieku zawdzięcza Jakubowi Wejherowi.
Wejher, uczestnicząc w wyprawie wojennej pod Smoleńsk w 1633 r. u boku króla Władysława IV i biorąc udział w oblężeniu białoruskiego miasteczka Biała nad rzeką Krzną, wskutek wybuchu miny znalazł się w niebezpieczeństwie śmierci. Wzywając w ten czas Bożej pomocy przez orędownictwo św. Franciszka z Asyżu, ślubuje, że po wydostaniu się z zawału „na wieczną pamiątkę tego dobrodziejstwa wybuduje w swoich dobrach kościół i wszelkimi siłami będzie szerzył chwałę Bożą”.
Jak to często w naszym życiu bywa, Jakub o swojej obietnicy zapomniał. Dopiero w 1643 roku razem z żoną Anną Elżbietą Schaffgotsch upatrzył sobie teren między dwiema rzekami – Białą i Srebrną – i rozpoczął wypełnianie swojego ślubu spod Białej. Dowiedziawszy się o nazwie tych potoków, miał powiedzieć: „To jest to, czego szukałem. Jak pod Białą ślub złożyłem, tak nad Białą go wypełnię”. Wznosi niewielki kościół na cześć Trójcy Świętej pod wezwaniem św. Franciszka (stał w miejscu obecnej kolegiaty). Dookoła kościoła zakłada osadę pod nazwą Wola Wejherowska, zwaną też Nową Kolonią, obdarzając ją stosownym przywilejem osadniczym. Jest to jedyne miasto prywatne na Pomorzu, a ostatnie założone na prawie chełmińskim.
Fundator wejherowski swoją fundację postanowił powierzyć duchowym synom św. Franciszka z Asyżu, popularnie nazywanym franciszkanami, którzy do Wejherowa przybyli w 1647 roku. W pierwszej obsadzie zakonnej byli: o. Grzegorz Gdański, o którym przypuszcza się, że pochodził z Kaszub, i br. Witalis Nowomiejski. Ten pierwszy jest autorem słynnej kroniki klasztornej, a w 1656 r. wsławił się również obroną Pucka przed Szwedami. Rolę jego w czasie tej obrony porównuje się do tej, jaką odegrał przeor paulinów o. Augustyn Kordecki w obronie Jasnej Góry.
Sanktuarium i kalwaria
Sanktuarium wejherowskie to kompleks klasztorny z kościołem i Kalwaria, nazywana Jerozolimą Kaszubską. Kalwarię tworzy 25 kaplic rozlokowanych na wzgórzach wokół miasta. Rozplanowano ją na trzech wzgórzach, którym nadano biblijne nazwy – Góra Oliwna, Syjon i Golgota, oraz w sąsiednich dolinach. I tak jak w Jerozolimie, toczy tu swe wody Cedron, niegdyś rzeka Biała. Pod każdą kalwaryjską kaplicą znajduje się garść ziemi, specjalnie przywiezionej z Ziemi Świętej, a odległości miedzy poszczególnymi stacjami mają odpowiadać odległościom jerozolimskiej Drogi Krzyżowej. I tutaj, niestety, nie wiemy, czy wybitny mierniczy, cysters oliwski o. Robert Warden, opierał się na osobistych pomiarach, jakich według niektórych miał dokonać w Jerozolimie, czy też raczej skorzystał z gotowej mapy i opisów Adrychomiusza.
Zanim powstały kaplice, na zaznaczonych przez o. Roberta miejscach ustawiono krzyże. W 1649 r. powstała pierwsza kaplica, fundacji ks. Mateusza Judyckiego, przyjaciela Wejhera i autora pierwszej mapy kalwaryjskiej. Rok ten uważany jest za datę założenia wejherowskiej Kalwarii. Cały szlak kalwaryjski liczy około 5 km. Kalwaria Wejherowska odwiedzana przez rzesze pielgrzymów i turystów jest po Kalwarii Zebrzydowskiej i Pakoskiej trzecią najstarszą w Polsce.
Do najpiękniejszych zabudowań kalwaryjskich bez wątpienia należy kaplica „Spotkania z Matką”, której fundatorką jest żona Jakuba Wejhera Anna Elżbieta Schaffgotsch. Wzniesiono ją na planie centralnym o oryginalnym kształcie symbolizującym różę. Bogatą fasadę dodatkowo ozdobiono na pilastrach i gzymsach sgraffitem. To w tej kaplicy odprawiono pierwszą mszę na Kalwarii, do której służył sam założyciel.
Inną kalwaryjską ciekawostką, opowiada Bartłomiej Muński, sekretarz kustosza, jest to, że wśród fundatorów poszczególnych kaplic, oprócz rodziny Wejhera czy jego przyjaciół, znaleźli się dworzanie rodziny Wejherów. Oni to, stawiając kaplicę Szymona z Cyreny, nadali jej regionalny charakter, ubierając Cyraneczka w strój kaszubskiego rybaka.
Wielkim nietaktem, opowiada dalej sekretarz, byłoby nie wspomnieć, że wejherowska kaplica Bożego Grobu jest wierną kopią tej samej kaplicy z Kalwarii Zebrzydowskiej, autorstwa Pawła Baudartha. Zbudowana została z piaskowca ciosanego w Krakowie, skąd przetransportowano ją Wisłą do Gdańska. To swoisty łącznik południa z północą Polski.
Jeśli mowa w tym miejscu o „łącznikach” Wejherowa z Jerozolimą, czy w ogóle z Ziemią Świętą, to wspomnieć należy o dwóch współczesnych, którymi są kopie dwóch tablic: „Ojcze nasz” i „Magnificat” napisanych w języku kaszubskim. Oryginały zostały zawieszone w kościele Pater noster na Górze Oliwnej i kościele Nawiedzenia św. Elżbiety w Ain Karem w czasie wielkich pielgrzymek Kaszubów do Ziemi Świętej.
W kościele klasztornym znajduje się Cudowny Obraz Matki Bożej Wejherowskiej, po Relikwiach Cząstki Drzewa Krzyża Świętego przechowywanych w Sanktuarium, najcenniejszy skarb miasta. Jest to obraz koronowany przez papieża Jana Pawła II (5 czerwca 1999 r.) w Sopocie. Żartobliwie wejherowianie powiadają, że inni by się chwalili, a my tylko mówimy… Jest to jedyna koronacja wizerunku na Kaszubach dokonana osobiście przez papieża. Madonna Wejherowska czczona jest w tytule Uzdrowienia Chorych na duszy i na ciele.
Kult Maryi
Można śmiało powiedzieć, że z kultem męki Pańskiej ściśle związany jest kult maryjny. Tak jak Maryja obecna była pod krzyżem, tak obecna jest i u stóp wejherowskich wzgórz kalwaryjskich. Cudowny Obraz Madonny Wejherowskiej pochodzi również z II poł. XVII wieku. Jest to obraz płócienny nieznanego autora przedstawiający postać Maryi naturalnej wielkości, która na swej lewej ręce trzyma Dzieciątko Jezus, a w prawej złote berło. Jej prawe ucho, ozdobione kolczykiem, jest odsłonięte tak, jakby słuchała próśb wiernych, którzy się do Niej zwracają. Wejherowianie bardzo mocno łączą fakt róży, którą trzyma Jezus, z różą z herbu miasta i wspomnianą już kaplicą „Spotkania z Matką”.
Pani Wejherowskiej, jako „Uzdrowieniu Chorych na duszy i na ciele”, pielgrzymi i mieszkańcy grodu Wejhera powierzają swoje bolączki i radości. Tutaj zostają wysłuchani, o czym świadczą liczne przypadki uzdrowień duchowych i cielesnych. Ten kaszubski dom Matki nazywają kaszubskim Lourdes, jak mówi o. Dariusz. Fakt uzdrowień potwierdzają także liczne świadectwa i wota umieszczone na ścianie kościoła, dopowiada.
„Maryjo, proszę pomóż mi pójść i pojednać się z Twoim Synem” – to prośba siedemdziesięcioletniego mężczyzny o dobrą spowiedź, pierwszą po I komunii świętej. A później świadectwo za wysłuchaną prośbę i pomoc w przeżyciu tej spowiedzi, opowiada sekretarz.
„Proszę o modlitwę za wstawiennictwem Matki Bożej Wejherowskiej o zdrowie dla mojego męża, który choruje na nowotwór i o dar potomstwa dla mojej córki”– możemy przeczytać w Księdze świadectw. „Pan zabrał życie i Pan dał życie” – brzmi odpowiedź w liście po przeszło półrocznej modlitwie. „Dziękuję Tobie, Boże, przez wstawiennictwo Matki Bożej z Wejherowa za życie mojego męża, który zmarł, ale córka, udając się na pogrzeb swojego taty, jechała już w ciąży. Dziś cieszymy się nowym życiem w naszej rodzinie, życiem wnuczki, która nazywa się Maja. Dziękujmy Panu, bo jest dobry, bo Jego łaska traw na wieki”. Maja jest pierwszym dzieckiem po prawie 20 latach małżeństwa.
Ojciec kustosz opowiada o innym, wymownym wpisie:
„Musiałem przejść kalwaryjską drogę i spojrzeć w Twoje oczy, Maryjo, aby zrozumieć, jak wielkim głupcem byłem, sięgając do kieliszka dzień po dniu. Musiałem pić, coraz więcej pić. Pięć lat temu byłem z rodziną na wakacjach nad morzem. Wracając do domu, jechałem przez Wejherowo, nie wiedziałem, że jest tu takie szczególne miejsce, wybrane przez Boga. Jechałem na wariata. Jechałem szybko, aby szybciej być w domu i… się napić. Na siedzeniu z tyłu samochodu siedziały moje dzieci: kilkuletnie i kilkumiesięczne. Dziś rozumiem, jak wielkie to było niebezpieczeństwo, nieodpowiedzialność. Zrozumiałem to dzisiaj, będąc w Wejherowie, i dziękuję Ci Boże, że od ponad pół roku nie piję”.
To świadectwo zostało wypowiedziane głośno na kalwaryjskich górach w czasie Drogi Krzyżowej anonimowych alkoholików.
Justyna Muńska