Cztery lata temu otrzymałam po raz pierwszy zaproszenie do więzienia, by podzielić się świadectwem o modlitwie różańcowej. Za każdym razem jest to dla mnie wyjątkowe i ubogacające doświadczenie. Jestem przekonana, że o wiele więcej sama otrzymuję w czasie spotkań z więźniami, niż mogę dać.
Za murami
„Nie dałaś mi miłości”
W kolejnej odsłonie cyklu artykułów „Za murami” spróbujemy ustalić przyczyny, które powodują, że niektóre osoby decydują się wkroczyć na drogę łamania prawa. Jest tych wyjaśnień pewnie tyle, jak wiele indywidualnych historii. Świat nauki niezadawana się jednak ogólnikami i szuka pewnych prawidłowości, wyjaśniających występujące zjawiska.
Drogami przemiany
Gdy kończyłem poprzedni artykuł, wśród różnych pytań znalazły się między innymi te odnoszące się do prognozowania szans na poprawę skazanych objętych formalnym wsparciem religijnym oraz tych, którzy takiego wsparcia nie mają wcale.
Przypomnijmy, że według rysu historycznego rozwinięta pomoc religijna pojawiła się po I wojnie światowej i jej współczesną reaktywację można datować na koniec lat 80. ubiegłego stulecia. W poczuciu wywalczonej wolności udział w Mszach Świętych, nabożeństwach, rekolekcjach miał wręcz charakter euforyczny.
Więzienie wczoraj i dziś
Omawiając problematykę więzienną, pokazaliśmy dotychczas kilka świadectw nawróceń (?) dokonujących się na gruncie wspólnot protestanckich. Dzisiaj pragniemy temat możliwości przemiany człowieka skazanego poszerzyć również o wątek historyczny.
Waldek
Drodzy Czytelnicy, mając na względzie wszystkie uwagi zamieszczone w poprzednim numerze (patrz numer 32), przedstawiam kolejną odsłonę „transferu” do wspólnoty protestanckiej.
Janusz
W kolejnym artykule z cyklu „Za murami” przybliżymy sylwetkę 62-letniego Janusza. Pisze: „Przez 40 lat wydawało mi się, że jestem człowiekiem wierzącym, bo należałem do Kościoła katolickiego. W duchu Katechizmu uczyłem dzieci religii katolickiej. Niech mi Bóg wybaczy zaślepienie i fakt, że prowadziłem dzieci na zatracenie”. Czytający te słowa może przecierać oczy ze zdumienia i pytać, czy aby to nie pomyłka redakcji, że w katolickim czasopiśmie zamieszczono takie treści?
Za murami
Cykl artykułów „Za murami” rozpoczynamy od historii Andrzeja. (Pisownia oryginalna) „Byłem przestępny dla tych, którzy o mnie nie pytali, dałem się znaleźć tym, którzy mnie szukali – to słowa proroka Izajasza. Chcę dziękować Bogu poprzez Jezusa, że pozwolił mi odnaleźć siebie, choć w ogóle go nie szukałem” – tak rozpoczyna swoje świadectwo były więzień, który jeszcze niedawno odsiadywał wyrok w jednej z polskich placówek karnych.
Za murami
Kolczaste druty, system kamer, masywna brama, wysoki mur. Na murze wieżyczki wartownicze obsługiwane przez uzbrojonych mężczyzn w niebiesko-szarych uniformach. Dopiero gdzieś w oddali wyłania się zarys specyficznych budynków – nowoczesnych, pamiętających głęboki PRL, a niekiedy także i zabytkowych. Wszystkie je jednak coś łączy. Bez wyjątku zamontowano w nich solidne kraty bądź okienne blendy.
Bł. Bartolo Longo i dzieci więźniów
Jaka klasa ludzi jest najbardziej opuszczona? – Synowie przestępców kryminalnych. Nie są to sieroty, więc nie mogą korzystać z zakładów dla sierot. A są traktowani gorzej niż sieroty, bo znienawidzeni z powodu przestępstw rodziców, niosą na sobie bez żadnej winy piętno niesławy, a mając wciąż przed oczami zbrodnię ojca, idą tą samą drogą”. – Tak pisał Bartolo Longo w czasopiśmie „Różaniec i Nowe Pompeje”.