Klasztor w Helfcie był w XIII wieku ośrodkiem głębokiego życia religijnego, a także gruntownej formacji intelektualnej. W jednym czasie mieszkały w nim cztery wybitne mniszki, choć współcześnie pozycja opactwa znacznie osłabła i o włos nie zostało poddane rozbiórce. Czas na czwartą pozycję z listy Gabriele Marii Roschiniego, na tapecie znajdzie się tym razem św. Gertruda z Helfty, jedyna niemiecka kobieta, która w swojej ojczyźnie zyskała przydomek „Wielka”.
Powiedzieć, że Gabriele Maria Roschini był maryjny, to nic nie powiedzieć, jest on bowiem autorem monumentalnej „Mariologii”, która uchodzi za najbardziej wyczerpujące współczesne przedstawienie nauczania Kościoła na temat Matki Bożej. Skoro jednak skupiamy się tutaj na maryjnych mistyczkach, przytoczmy jedną z definicji mistyki. Za Jerzym Misiurkiem można powtórzyć, że „w ścisłym znaczeniu mistyka to stan życia duchowego, w którym ludzka dusza będąca w stanie łaski uświęcającej, a więc oczyszczona z grzechów i złych skłonności, posiada bezpośrednie i doświadczalne przeżycie swojej łączności z Bogiem, które jest darem udzielonym przez Niego. A zatem mistyka jest przeżyciem i owocowaniem łaski”.
Gertruda, wraz z opisywaną w poprzedniej części cyklu Mechtyldą von Hackeborn, żyła w benedyktyńsko-cysterskim konwencie w Saksonii, pozostającym również po kierownictwem dominikanów. Została tam przyjęta jako kilkuletnie dziecko. Jak podaje Benedykt XVI w książce „Mistrzynie duchowe”, sam Pan wyjaśnił jej sens tego pierwszego wykorzenienia: „(…) oddaliłem ją od wszystkich jej krewnych, aby nikt jej nie kochał ze względu na więzy krwi, i żebym był jedynym motywem uczucia, które ona wzbudza” („Le Rivelazioni”, I, 16, Siena 1994, s. 76–77). Przez dwadzieścia lat nie dzieje się nic szczególnego – Gertruda zajmuje się głównie nauką (opactwo miało świetną bibliotekę) i modlitwą. Dokonuje się jednak swoiste nawrócenie – od niedbałej modlitwy przechodzi do przykładnej gorliwości; z łacinniczki staje się teologiem.
Widzenia Gertrudy rozpoczęły się w 1281 r., gdy miała niespełna dwadzieścia pięć lat. Odtąd iluminacje – jak pisze s. Borkowska, znawczyni historii życia zakonnego – „dopadają ją w każdych okolicznościach, na przykład gdy idzie po ogrodzie albo przędzie, albo myje ręce w pełnym słońcu przed obiadem”. Mistyczka zaczęła spisywać je dopiero osiem lat później; Jezus wyraźnie zakomunikował jej to pragnienie. Pouczenia mają formę rozmów z Chrystusem – mniszka stawia pytania lub omawia trudności, zaś jej Oblubieniec udziela odpowiedzi, rozwiązując różne problemy. Mimo że wielu z nas mogłoby zazdrościć tego typu relacji, Gertruda ponad te przywileje przedkładała troskę o czystość swojej duszy i wykonywanie uczynków miłości.
W myśli Gertrudy Wielkiej związek z Bożym sercem jest jednoczący, oblubieńczy, cechujący się miłością przemieniającą, wyrażony słowami zrównoważonymi, przepełnionymi symboliką małżeńską. Można powiedzieć, że w jej duchowości ważną rolę odgrywały zaślubiny mistyczne jako ideał ziemskiego zjednoczenia z Bogiem. Teoretycy mistyki mówią nam, że to intensywne, wszechogarniające i przemieniające doświadczenie miłości Bożej, angażujące wszystkie władze wierzącego. Zostaje on całkowicie „wchłonięty” w ocean trynitarnego miłosierdzia. Można śmiało założyć, że Trójca odkrywa przed nim nowe poznanie Wszechmocnego i Jego planu życia, zarezerwowanego dla Niego i całej ludzkości. Zaznaczmy, że ten stan jest dziełem łaski i nie może być wytworzony przez człowieka jego własnym wysiłkiem.
Za najważniejsze dzieło Gertrudy uznaje się często „Exercitia spiritualia” („Ćwiczenia”, wyd. pol. Kraków 1999), choć być może nie mniej ważnym był „Legatus divinae pietatis” („Herold Bożej łaskawości”), zatytułowany zgodnie z życzeniem Chrystusa, który w swojej uczennicy widział zwiastuna Dobrej Nowiny. „Ćwiczenia” są swego rodzaju podręcznikiem drogi duchowej – od odnowienia łaski chrztu po przygotowanie się do dobrej śmierci. Mniszka ta jest ponadto autorką księgi drugiej traktatu pt. „Revelationes” („Objawienia”), który pozwala zapoznać się z opisami doświadczeń mistycznych tej zakonnicy.
Źródła pisane dowodzą, że duchowość tej niemieckiej zakonnicy była chrystocentryczna – rozpamiętywała mękę Pańską, kontemplowała Eucharystię i oddawała szczególną część Najświętszemu Sercu Jezusa. Jednakże miała też wizje świętych (np. Jana Apostoła), a nawet widzenie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Zachował się przebieg tego konkretnego doświadczenia. Na początku wydawało się, jakby Matka Boża szła po łące pięknej nie do opisania i wypełnionej różnego rodzaju kwiatami. Gdy odśpiewano werset „Zielenią się ku naszej radości”, wszystkie kwiaty posłały na przyjęcie jedynej Królowej blask i piękno wonnych płatków, chyląc się przed Nią tak, że Maryja zaśpiewała, wielbiąc Boga: „Cieszy się i raduje moja dusza w Panu”. Gertruda relacjonuje, iż oglądała, jak Najświętsza Dziewica została umieszczona na tronie chwały po prawicy Syna, podczas gdy cała Trójca Święta dodała do śpiewów werset „Ave Maria”. W końcu i Maryja zaśpiewała z niebieskim orszakiem Te Deum w podzięce za swe wyniesienie i uczczenie Najświętszej Trójcy („Herold Bożej łaskawości”).
Gertruda Wielka, podobnie jak wspomniana w poprzedniej części Mechtylda von Hackeborn, również znała praktykę trzech Zdrowaś Maryjo i także miała kilka objawień odnoszących się do trzech wielkich przywilejów Niepokalanej Maryi, wskazanych w objawieniu współsiostry. Udzieliły ich trzy osoby Trójcy Świętej, a są nimi: Potęga, Mądrość, Miłosierdzie. Nabożeństwo, w którym oddaje się im cześć, wkrótce rozszerzyło się w klasztorach, a następnie przejęli je wierni, pragnący obecności Maryi w godzinie swej śmierci
Święta miała poza tym wielkie nabożeństwo do dusz w czyśćcu cierpiących. Pan Jezus któregoś razu okazał jej, że docenia tę formę miłości. Przypomnijmy w tym miejscu słynną modlitwę, do której nasz Zbawiciel przywiązał obietnicę uwolnienia z czyśćca aż tysiąca dusz: „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci, Najdroższą Krew Boskiego Syna Twego, Pana naszego, Jezusa Chrystusa w połączeniu ze wszystkimi mszami świętymi dzisiaj na całym świecie odprawianymi, za dusze w czyśćcu cierpiące, za umierających, za grzeszników na świecie, za grzeszników w Kościele powszechnym, za grzeszników w mojej rodzinie, a także w moim domu. Amen”.
Od najmłodszych lat odznaczała się żywym temperamentem, toteż jej przeżycia mistyczne miały w sobie duży ładunek emocji. Należy jednak mieć na uwadze jej głęboką moralność, wykształcenie i fakt, że jej przeżycia mistyczne są przykładem złotego wieku scholastyki. To także dzięki niej możemy dziś mówić o mistycyzmie nadreńskim, choć Nadrenia była wcześniej znana głównie z wysokogatunkowego wina. Należy docenić to, że – jak sama to ujęła – postanowiła stać się pasterką, która gałęzią umartwienia będzie zapędzać stadko swoich myśli i uczuć na drogę pomiędzy skrajnościami i starać się zawsze je tam utrzymywać.
Gertruda Wielka ukazywana jest na obrazach jako ksieni, choć to błąd – mylona jest ze swoją imienniczką, Gertrudą von Hackeborn. Zmarła w 1301, najdalej w 1302 r., a jej kult został rozciągnięty na cały Kościół w XVIII wieku na prośbę króla polskiego Augusta III Sasa. Wspomnienie liturgiczne obchodzimy 16 listopada, w niektórych diecezjach to także święto NMP Ostrobramskiej.
Gertruda doceniała mnogość łask, którymi obsypał ją Pan, wiedząc, że życia w słynnym klasztorze z Helfty de facto nie wybrała sama. Darmowość łaski jest zresztą jednym z głównych tematów wspomnianego wyżej „Herolda…”. Wdzięczna Najwyższemu za cały stos Jego podarków, w innym miejscu pisze: „do tych dobrodziejstw dodałeś jeszcze Najświętszą Maryję Pannę, Twoją Matkę, jako Orędowniczkę i polecałeś mnie często Jej miłości, tak jak najwierniejszy spośród oblubieńców mógłby polecić własnej matce swoją oblubienicę” („Le Rivelazioni”, II, 23, s. 145). Nie zapominajmy o tej Orędowniczce, gdy w listopadzie będziemy na różańcu modlić się za tych, którzy są już po drugiej stronie. Pamiętajmy zarazem o pożytku, jaki my, na ziemi, możemy czynić z Bożych łask.