Świadectwa z KRS 43

Oto najnowsze świadectwa nowenny pompejańskiej! Paweł: Uzdrowienie duszy i ciała Cała historia rozpoczęła się od choroby skóry mojej żony. Dla większości kobiet piękna cera, w szczególności twarzy, to istotna rzecz. Około dwóch lat temu na twarzy mojej żony pojawiły się czerwone wrzody, ogniste i zaczerwienione – wyglądały bardzo brzydko, przypominały trąd. Życie mojej żony z dnia na dzień stawało się coraz większym cierpieniem, nie chciała nigdzie wychodzić, myślała o zwolnieniu się z pracy, problem ten całkowicie niszczył ją psychicznie. Odwiedziliśmy różnych lekarzy, żona przeszła liczne badania, brała tabletki, stosowała różnorakie maseczki, lecz to nie pomagało. Do czasu aż odnalazła w internecie wspaniałe lekarstwo: nowennę pompejańską. Jak większość Polaków, nazywaliśmy się katolikami, wywodzimy się przecież z katolickich rodzin, ale poza tym nasza wiara była letnia. Przykładowo: spowiedź była dla nas rzadkością, modlitwa codzienna tylko się zdarzała, nasze małżeństwo też jakby zaczęło się psuć. Kiedy moja żona przeczytała o nowennie, żadne z nas nie wierzyło w moc jej działania. Mimo to zaczęliśmy ją odmawiać, traktując jako ostatnią deskę ratunku. Już pierwszego dnia wspólnego różańca doświadczyliśmy, że coś się zaczyna w naszym życiu dziać. Trwając w odmawianiu nowenny, zauważyliśmy w końcu, że wrzody na skórze mojej żony znikają i że ta modlitwa to nie żart, tu faktycznie działają Maryja i Jezus. Wrzody mojej żony cyklicznie gasły i pojawiały się na nowo. Odmówienie drugi raz nowenny zakończyło całą walkę z jej chorobą skóry. Żonie pozostały blizny na pamiątkę, ale co najważniejsze – pozostała przemieniona jej i moja dusza. Odwiedziliśmy już kilka razy Częstochowę, Licheń, uczestniczymy w mszach odnowy w Duchu Świętym, byliśmy na kilku spotkaniach odnowy w Duchu Świętym, spowiadamy się regularnie, modlimy się, czytamy książki o Panu Jezusie i o Maryi. To tylko niektóre rzeczy, jakie dała nam Maryja. Jeszcze jest wiele w naszym życiu do uzdrowienia, lecz teraz wierzę, że dzięki modlitwie różańcowej wszystko jest możliwe. Anna: Odzyskanie miłości męża We wrześniu dowiedziałam się, że mój mąż, który do tej pory zawsze deklarował miłość, lojalność i wierność, odchodzi do innej kobiety i chce zacząć nowe życie. Powodami były moja depresja i jego poczucie, że jest niekochany i odrzucony. Pierwszymi moimi reakcjami były absolutny szok i niedowierzanie, ale później było tylko gorzej – uczucie pustki, osamotnienia i ogromny żal do siebie, że doprowadziłam do takiej sytuacji i zniszczyłam miłość swojego życia oraz poczucie bezpieczeństwa 10-letniej córki, która do tej pory żyła, myśląc, że ma rodzinę idealną. Nigdy nie byłam osobą przesadnie religijną, ale wówczas jedyną nadzieją stała się dla mnie modlitwa. Poszukiwałam w niej pocieszenia, modląc się do ojca świętego, św. Rity, św. Tadeusza Judy. Wciąż miałam nadzieję, że mąż zmieni zdanie. Niestety, podczas naszej ostatecznej rozmowy podtrzymał decyzję o odejściu, mimo że prosiłam, aby dał nam szansę. Wtedy na moment się załamałam i uznałam, że modlitwa nie pomoże. Wówczas od koleżanki usłyszałam o nowennie pompejańskiej. Najpierw przeraziłam się, że nie dam rady modlić się tak regularnie przez tyle dni, ale gdy zaczęłam modlitwę w intencji ocalenia rodziny i odzyskania miłości męża, poczułam spokój i w modlitwie odnalazłam pocieszenie. Wiele razy modliłam się, płacząc, było mnóstwo chwil, które nie wskazywały, że coś może ulec zmianie w moich relacjach z mężem. I w końcu w dniu, kiedy się wyprowadzał, zaczęliśmy po raz pierwszy uczciwie rozmawiać o nas i naszych uczuciach. Od tej pory, mimo że mieszkał gdzie indziej, wszystko zaczęło powoli się naprawiać. Przed ukończeniem nowenny wróciliśmy do siebie. Dziś kończę odmawiać drugą, w intencji męża, by zrozumiał to, co najważniejsze, jeśli chodzi o naszą rodzinę, ale też i wiarę w Boga. Pogodzenie się ze zdradą nie jest łatwe, więc bywają trudniejsze chwile, ale dziś czuję, że nasze małżeństwo jest silniejsze i ma sens. Jestem szczęśliwa i mam w planach kolejną nowennę. Modlitwa przywróciła mi radość i sens życia. Agnieszka: Prezent na Boże Narodzenie Chciałam podzielić się z Wami moim krótkim świadectwem – wierzę, że jest dopiero początkiem wielkich zmian u mnie, moich bliskich i mojej siostry. Pierwszą moją nowennę pompejańską odmówiłam w intencji mojej siostry, o którą bardzo się martwiłam. Od kilku lat nie przystępowała do komunii świętej, nie spowiadała się. Bardzo zmieniła się nasza relacja, odkąd wstąpiłam do wspólnoty i postanowiłam żyć z Jezusem, i zerwać z wszelkimi praktykami, które doprowadziły mnie do dręczeń demonicznych. Jakiś czas temu musiałam skorzystać z pomocy egzorcysty, ponieważ otworzyłam się na zło; co roku organizowałyśmy z siostrą zabawy halloween, chodziłam na jogę, praktykowałam medytację, świadomy sen, słuchałam muzyki metalowej, gotyckiej, interesowałam się światem ciemności i śmierci oraz długie lata żyłam w grzechu ciężkim. Moja siostra widziała, że pojawiły się u mnie dziwne objawy depresji, niepokój, agresja, samookaleczenia, zachowania autodestrukcyjne, takie jak anoreksja, bulimia… Towarzyszyły temu również natrętne myśli samobójcze, awersja do świętych, bluźnierstwa podczas modlitwy… Po modlitwie uwolnienia wszystko zniknęło. BÓG MNIE UWOLNIŁ! To nie zmieniło jednak podejścia mojej siostry do owych praktyk, ponieważ nadal uczestniczy w zabawach halloween, interesuje się śmiercią, horrorami… Nie wiedziałam, jak ująć intencję mojej nowenny, więc prosiłam o uwolnienie moich wszystkich bliskich od zła i zbliżenie do Jezusa. Postanowiłam, że będę się modlić za nich aż do skutku. I tak w dniu, gdy kończyłam drugą nowennę pierwszą część nowenny błagalnej – to był 26 grudnia, drugi dzień świąt Bożego Narodzenia – stał się cud! Moja siostra podczas mszy świętej przystąpiła do komunii! Uznałam, że to znak, abym się nie poddawała w tej modlitwie, że Bóg wkracza już teraz w moją rodzinę, nasze relacje, a także naszych kolegów i koleżanek; i że w odpowiednim momencie pouczy mnie, jak do nich mówić, jak ich zachęcić, aby oddali swoje życie Jezusowi. Bo nie ma nic piękniejszego niż życie z Jezusem i dla Jezusa! To pierwszy promień nadziei… Najpiękniejszy prezent na święta od Matki Najświętszej i Jezusa. Dziękuję Ci za wszystko, Maryjo, Matko Najświętsza! Chwała Panu! Anika: Podziękowanie dla Najświętszej Królowej Różańca Świętego za cudowne uzdrowienie mnie z nowotworu złośliwego. Po wykonaniu badania kolonoskopowego okazało się, że mam nowotwór złośliwy jelita grubego – ok. 5 cm. Dla mnie to był wyrok. Zaraz udaliśmy się do specjalisty do Lublina; ten po przejrzeniu dokumentacji postanowił operować. Przygotował mnie, że mogę mieć jedną lub dwie stomie. Moja rodzina i ja cały czas się modliliśmy. Wstąpiliśmy do kościoła, gdzie na ławce leżała broszurka z modlitwą nowenny pompejańskiej. Zaczęliśmy wszyscy ją odmawiać. Następną wizytę miałam umówioną u onkologa; stwierdził on, że może mnie przyjąć dopiero za miesiąc, a tu się liczył każdy dzień. Po paru minutach powiedział nam, że jeśli chcę być wcześniej przyjęta, to może mnie skierować do szpitala im. Jana Pawła II w Zamościu. Nie wiedziałam, co mam robić. Wszystkie badania były wykonane w Lublinie, chirurg był przygotowany do operacji, musiałam się zdecydować. W tym czasie podeszła do nas młoda kobieta, która słyszała całą naszą rozmowę z lekarzem, i powiedziała, że jej mama była leczona w tym szpitalu i była bardzo zadowolona. Zdecydowałam się. Następnego dnia pojechaliśmy i zostaliśmy mile przyjęci. Plan leczenia brzmiał: 28 dni radioterapii i cztery wlewki chemii bez operacji! Pani doktor przygotowała mnie, że może być różnie. Teraz jestem już trzeci rok po leczeniu. Na początku miałam badania co trzy miesiące z wynikiem tomografii z kontrastem, później co pół roku. W tej chwili jestem po zabiegu kolonoskopii i tomografii. Wynik: czysto, bez przerzutów. Jestem bardzo wdzięczna Najświętszej Matce Bożej i Jezusowi za dar drugiego życia. Nowennę pompejańską odmawiam codziennie. Teraz już nawet w innej intencji i wierzę, że mnie Królowa Różańca Świętego wysłucha. Jeszcze raz bardzo dziękuję Bogu za uratowanie mnie z tej ciężkiej choroby. Zofia Marianna: Mój syn nie pije! Matko Boża Pompejańska, obiecałam Ci publicznie podziękować za Twoją dobroć i za Twoje łaski, za to, że mnie wysłuchałaś. Modliłam się za swojego syna Grzegorza długo nowenną i błagałam Ciebie, Matko Boża, żebym chociaż przed śmiercią mogła zobaczyć go trzeźwego. I dziękuję Ci, że się doczekałam, mój syn od roku nie pije! Wszystkim głosić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby niegodni tak jak i ja grzesznicy z zaufaniem się do Ciebie udawali. O, gdyby cały świat wiedział, jak jesteś dobra, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. Elżebieta: Wiele łask Chciałbym bardzo podziękować Matce Bożej za liczne łaski i cuda, które otrzymaliśmy dzięki odmawianiu nowenny pompejańskiej. Moja córka ukończyła studia z pomocą Matki Bożej, mąż został uzdrowiony ze stopy cukrzycowej. Mój wnuk był bardzo chory, wszyscy panikowali i bali się o jego życie, a ja zawierzyłam Maryi i zaczęłam odmawiać nowennę. Ogarnął mnie wtedy spokój i wiedziałam, że wnuk będzie zdrowy. Tak się też stało. Dziękuję Królowej Różańca, że i mnie uzdrowiła z torbieli na jajnikach. Dlatego proszę Was: odmawiajcie nowennę pompejańską, dzięki której można uzyskać tyle łask. Dziękuję, Królowo Różańca, kocham Cię. Anna: Odzyskane zdrowie i pomoc bł. Bartola Longa Moja historia z nowenną się zaczęła, kiedy zachorowałam na raka. Dostałam wtedy od koleżanki nowennę pompejańską i zaczęłam ją odmawiać. Odmawiam ją do dziś, dwa razy w roku. Matka Boża wysłuchała mnie i jestem zdrowa. Ostatnio z czasopismem „Królowa Różańca Świętego” dostałam książeczkę „Modlitwa z wiarą”. Jest tam modlitwa o kanonizację bł. Bartola Longa. W tym czasie moja córka zdawała sesję. Jednego egzaminu nie zaliczyła, ale miała poprawkę. Powiedziała mi, że ta poprawka wyszła jej jeszcze gorzej niż sam egzamin. Wtedy ja pomodliłam się do bł. Bartola Longa i poprosiłam, żeby pomógł jej zaliczyć ten egzamin jakimś cudem. Za dwa dni córka dzwoni i mówi, że zaliczyła egzamin, ale nie wie, jak to się stało. A ja od razu wiedziałam, że to dzięki bł. Bartolowi, który wysłuchał mojej prośby. Chwała Panu za te hojne dary. Agnieszka z Kołobrzegu: Uzdrowienie mojego tatusia Dwa lata temu mój tatuś przeszedł operację usunięcia guza złośliwego na jelicie. Operacja była bardzo skomplikowana i długo wracał do zdrowia. Okazało się, że nie musi brać chemii i rokowania są dobre. Każdego dnia modliłam się o jego zdrowie, błagając, by nie było przerzutów i by nie była konieczna chemioterapia. W listopadzie 2019 r. podczas kolejnej kontroli USG wykazało zmiany na wątrobie i trzustce. Tomograf wykazywał przerzuty z jelita. Przerażeni zwróciliśmy się z tymi wynikami do onkologa, który zlecił pilną biopsję, by sprawdzić charakter tych zmian. W tym czasie natknęłam się na nowennę pompejańską i zaczęłam ją odmawiać w intencji taty. Pierwsza biopsja wykazała, że nie są to komórki rakowe, druga biopsja również wykluczyła raka, a wyniki krwi okazały się bardzo dobre. Pan doktor poinformował mnie, że tata jest zdrowy, i zaprosił na kontrolę za pół roku. Jestem przekonana, że Królowa Różańca z Pompejów uzdrowiła mojego tatusia i sprawiła, że wszyscy jesteśmy szczęśliwi. Z całego serca dziękuję Matce Bożej Pompejańskiej i polecam wszystkim tą cudowną i skuteczną modlitwę. Alina: Syn wybudził się ze śpiączki W styczniu 2019 r. mój syn Rafał uległ wypadkowi samochodowemu i został przewieziony helikopterem do szpitala w Elblągu. Najbardziej została uszkodzona głowa – cała czaszka i mózg. Lekarze wciąż mówili, że jest zagrożenie życia. Byłam w strasznym stanie psychicznym, mąż także. Modliłam się bardzo, prosiłam Boga, aby mój synek był ze mną, żeby mi go nie zabierał. Jeździliśmy z mężem do Gietrzwałdu pod figurę Matki Bożej, czerpaliśmy wodę z cudownego źródełka dla syna. Wreszcie lekarze zdecydowali, że skierują go do kliniki Budzik w Olsztynie. Syn bowiem od dwóch miesięcy był w śpiączce. Niedaleko szpitala znajdował się warzywniak, kobieta tam sprzedająca doradziła mojemu mężowi nowennę pompejańską, gdyż modlitwa pomogła jej w problemach. Bez namysłu po powrocie zamówiłam w internecie książeczkę „Różaniec i nowenna pompejańska” i zaczęłam odmawiać nowennę w intencji syna. Po kilku tygodniach syn się wybudził! Czeka go jeszcze rehabilitacja, ale wiem, że Matka Boża sprawiła nam cud, i co dzień jest lepiej z synem. Dziękuję kochanej Maryi. Babcia Władysława: Dar potomstwa dla córki Pragnę podziękować Matce Najświętszej Różańcowej za dar potomstwa dla mojej córki i mojego zięcia. Modliłam się nowenną pompejańską o ten dar. Po ośmiu latach małżeństwa i jednym poronieniu córka urodziła zdrowego syna, a po dwóch latach córeczkę. Za co z całego serca dziękuję. Helena: Przez wstawiennictwo dusz czyśćcowych Pragnę dać świadectwo całkowitego wyleczenia ręki z pourazowego zapalenia stawu łokciowego. Ręka od łokcia po palce była bardzo spuchnięta i czerwona. Poleciłam ten problem Matce Bożej Pompejańskiej przez wstawiennictwo dusz czyśćcowych. Ręka szybko powróciła do normy. Nowennę odmawiam już bardzo długo, bo chyba od 2008 roku. Dzięki tej modlitwie otrzymałam wiele łask. Twoja czcicielka Kazimiera: Te i inne łaski Dziękuję Matce Bożej Pompejańskiej za wszystkie łaski, które otrzymałam za Jej wstawiennictwem. Nowennę odmawiam od pięciu lat w różnych intencjach. Dziękuję za ukończenie studiów przez moją córkę, które chciała porzucić. Za rzucenie z dnia na dzień nałogu palenia przez mojego męża. Mąż przyjął także szkaplerz i wspólnie chodzimy na spotkania bractwa szkaplerznego. Co więcej, wspólnie odmawiamy nowennę pompejańską. Zawierzyłam swoją 90-letnią ciotkę Maryi po jej dwukrotnym złamaniu nogi, prosząc o pomoc w leczeniu, ponieważ kości nie chciały się zrastać. W obecnej chwili ciotka chodzi i jest samodzielna. Ja przez dwa lata miałam duże boleści brzucha, tułałam się od lekarza do lekarza, ale nikt nie mógł mi pomóc i zdiagnozować, co mi jest. W końcu trafiłam do szpitala, gdzie wykryto, że mam ropień na jelicie i zespół jelita drażliwego. Normalnie takie przypadki się operuje, jednak lekarz zalecił leczenie nieoperacyjne. W tej chwili od półtora roku czuję się lepiej. Dziękuję Ci, Maryjo, bardzo serdecznie za te i inne łaski. Zapisałam siebie i męża do apostolatu nowenny pompejańskiej, aby moja modlitwa z części dziękczynnej nie była pustymi słowami. Jadwiga z Opoczna: Córka poleciła mi nowennę Nowennę pompejańską poleciła mi córka i jestem jej za to bardzo wdzięczna, odmawiam ją już kilka lat w różnych intencjach. Maryja wyprasza mi wiele łask, za które bardzo dziękuję. Gdy skończę jedną nowennę, to czuję, że czegoś mi brakuje, i zaczynam kolejną, bo zawsze jest o co się modlić i za co dziękować, a bez modlitwy życie jest puste i słabe. Nawet wśród problemów wiem, że Maryja jest ze mną i wyprasza mi łaski, aby Bóg dał mi siłę na każdy dzień. Wiem, że modlitwa różańcowa jest najsilniejsza; jeśli coś jest niemożliwe, dzięki różańcowi staje się możliwe, choć Szatan sprzeciwia się tej modlitwie i stawia różne przeszkody. Jednak spędzajmy czas z różańcem w ręku – ten czas nie jest stracony. Bóg nam za to wynagrodzi. Chciałam także podziękować, że jest pismo „Królowa Różańca Świętego”, które dostaję i którym dzielę się z innymi. Artur: Od upadku do czystości Mam 38 lat. Od kiedy pamiętam, zawsze miałem problem z czystością. Przez całe życie uważałem się za katolika. Co pół roku przystępowałem do komunii świętej. Na msze święte chodziłem często, ale uczestnicząc biernie. Wszystko zaczęło się w maju 2018 r. przez sytuację, której się strasznie bałem, po ludzku. Zacząłem się modlić, to w jakiś sposób uspokajało moje serce, emocje. Pamiętam jeden moment, w którym zdałem sobie sprawę, że zmierzam do Piekła. Czułem lęk, zmieszanie, absolutny upadek na samo dno. Pamiętam jak dziś, że spojrzałem w lustro i zawołałem: „Jezu, ratuj, bo już nie daję rady”. I tak się zaczęło. W ciągu kilku sekund przyszła pociecha. Lęk, strach zniknęły i pojawiła się myśl, by odbyć spowiedź generalną i zmienić swoje życie. Do spowiedzi się nie przygotowywałem. Nie wiedziałem jak. Ale umówiłem się z księdzem i pojednałem się z Panem Bogiem. Nieczystość jednak powracała. Nie umiałem sobie z tym poradzić. To był koszmar. Myślałem, że to uzależnienie, i tak siebie usprawiedliwiałem. Po spowiedzi na początku miałem plany, by zmienić wszystko, i niestety się to nie udawało. Trwało to rok. W 2019 r. w lipcu zgrzeszyłem nieczystością i w całkowitej bezsilności upadłem na kolana, i znowu zawołałem: „Boże, ratuj mnie”. Znalazłem w internecie świadectwo człowieka z podobnymi problemami, który pisał, że nowenna pompejańska pomogła mu nad nimi zapanować. Nie namyślając się długo, zacząłem się  modlić. Co tu dużo mówić, było bardzo ciężko – 54 dni, 15 tajemnic… Jednego różańca nie potrafiłem odmówić, a tu trzeba aż trzy. Ale moje pragnienie bycia lepszym było silniejsze. Czułem, że to jedyna droga, że Maryja mi pomoże. Powiem tak: w ciągu 54 dni całej nowenny upadłem dwa razy. Dla osoby, która w ciągu tygodnia dwa–trzy razy upadała, to był nie lada wyczyn. Ale oprócz tego, że Pan Bóg zabrał te nieczystości, dał mi jeszcze coś innego – zupełnie inne serce. Pojąłem, że przez całe życie to ja przybijałem Pana Jezusa do krzyża. Nasze życie jest czasami koszmarem, bo to my z własnej woli chcemy iść tą ścieżką. Od skończenia nowenny do tej pory nie upadłem ani razu w nieczystość. Pojąłem, że nie chcę obrażać tym Pana Boga. Z jednej strony boję się, a z drugiej tak bardzo Go kocham. I owszem, kiedy skończyłem nowennę, zaczęły się inne problemy. Z dzisiejszego punktu widzenia i moim zdaniem Pan Bóg dopuścił na mnie pewną bardzo bolesną sytuację. Nie chcę o tym opowiadać, ale odbyłem jeszcze jedną spowiedź generalną, w której wyznałem wszystko, co taiłem, kim byłem, jak czasami w sakramencie pojednania używamy innych słów, by szczegółowo nie opisywać sytuacji, co uważałem że nie trzeba mówić. Zdałem sobie sprawę, że przez całe życie Pan Bóg był mi obojętny; że przez całe życie Go oszukiwałem, a w rezultacie siebie. Kiedy On kochał mnie niesamowitą miłością, mnie było wszystko jedno. Po spowiedzi Zły atakował mnie bardzo mocno. I do tej pory atakuje. Ale poczułem, że zacząłem od nowa i w tamto bagno nie chcę już wchodzić. NIGDY. Pragnę kroczyć inną drogą. Nie jest to droga lekka. Jest ciężka, ale i jedyna, która prowadzi do Nieba. Dziś przygotowuję się do aktu oddania się Jezusowi przez serce Maryi. Pragnę być niewolnikiem miłości Maryi. Pamiętajcie, że różaniec to potężna broń. Matka Boża tylko czeka na nasz pierwszy ruch. Pozwól Jezusowi przez serce Maryi działać w Twoim życiu. Uwierz… Panie Boże, w Tobie siła. Prowadź… Monika: Cudowne wyniki Mam chorą na cukrzycę mamę i do tego doszły pękające kości oraz opinie lekarzy, którzy chcieli mamie nogę amputować. Nie zgodziliśmy się i zabraliśmy mamę do domu. Leczyłam ją i dbałam o dietę i poziom cukru, ale ten „skakał”. W trosce o mamę zaczęłam odmawiać nowennę pompejańską za jej uzdrowienie i po zrobieniu badań okazało się, że ma superwyniki, a cukry prowadzone są tak prawidłowo, że lekarka omal nie skakała z radości. Stało się coś jeszcze: każdego dnia podczas odmawiania modlitwy mierzyłam cukry i były zawsze ok. 100 120, czyli doskonałe. A wiadomo przecież, że to nie jest możliwe, żeby tak idealnie prowadzić cukry. Ale Matka Boska swoją siłą i potęgą właśnie tak sprawiła, że było idealnie. Dziękuję Ci, Maryjo! Barbara: Ataki szału u córki Chcieliśmy dać świadectwo przemienienia naszej córki. Około pięciu lat temu zaczęły się problemy z naszą córką. Dostawała ataków agresji i wielkiego lęku. W tym samym czasie źle czuła się w kościele i zawsze musiała z niego wychodzić. Byliśmy u psychologów i wielu lekarzy, lecz poprawy nie było. Zdecydowaliśmy się prosić o pomoc księdza egzorcystę. Byliśmy u niego sami, ponieważ z powodu agresji córki nawet żeśmy jej o to nie prosili. Ksiądz po modlitwach nad nami powiedział, abyśmy zaczęli odmawiać nowennę pompejańską. Około tygodnia przed ukończeniem pierwszej nowenny nasza córka jeszcze wpadła w szał, ale potem było z każdym dniem coraz lepiej. Przestała mieć ataki, ale po jakimś czasie znowu się pojawiły. Teraz to już jest nasza czwarta nowenna, którą odmawiamy na zmianę. Ataków i szałów nie ma, lęki odeszły i nie musi już wychodzić z kościoła. Jest u niej ogromna poprawa za przyczyną naszej ukochanej Matki Bożej Pompejańskiej, za co Jej ogromnie dziękujemy. Agnieszka: Przemoc męża Była to moja pierwsza nowenna, zwróciłam się do Maryi w bardzo trudnym czasie – mąż od ok. czterech lat stosował przemoc psychiczną wobec mnie (na szczęście nie fizyczną). Regularnie upokarzał mnie, poniżał, obrażał mnie i moją rodzinę, szantażował emocjonalnie, urządzał awantury o byle co i przy każdej okazji kazał mi się wyprowadzać, miał napady złości, kontrolował wszystko, co robiłam, nie mogłam mieć innego zdania NIGDY, odciął mnie od znajomych itd. – prawdopodobnie ma zaburzenie narcystyczne. Pierwszą myślą podczas wyboru intencji było modlenie się o małżeństwo albo o przemianę męża. Ale wtedy rozważyłam słowa księdza egzorcysty, u którego byłam kiedyś na mszy o uzdrowienie – intencja w takiej mszy powinna być na nasz temat, nie osoby trzeciej. Przecież tak naprawdę wszyscy mamy wolną wolę i jeśli ta osoba nie ma woli się zmienić, odeszła od Boga, my nie możemy jej zmusić. Ale możemy pracować nad sobą. Dlatego moją intencją w nowennie było wzmocnienie mojej siły psychicznej, asertywności, stawiania granic, podejmowania decyzji zgodnych z wolą Bożą, tak by przyniosły dobro mojej rodzinie (mamy małe dziecko i jego bezpieczeństwo i szczęście dla mnie jest najważniejsze i miałam wątpliwości, czy przez moją „uległość” i pozwalanie na przemoc nie krzywdzę też dziecka –świadka tych scen). Już w połowie nowenny zaczęłam odczuwać w sobie wielkie zmiany – zniknęły strach przed wybuchami męża, słabość, depresja i godzenie się na te awantury! Zawierzyłam Bogu. Odważyłam się porozmawiać ze specjalistami o przemocy, a także wyjawić historię bliskim znajomym, którzy obiecali wsparcie i nakłanianie męża do terapii. Postawiłam mężowi granice, jasno i spokojnie, i bez strachu wyjaśniłam mu konsekwencje jego zachowania – powiedziałam mu, że to, co robi, jest przemocą psychiczną i jeśli nie przestanie, pokażę wszystkie dowody (miałam jego SMS-y i wideo z krzykami, przekleństwami,  upokarzaniem mnie itd.) najpierw znajomym, a potem odpowiednim instytucjom. Nigdy wcześniej na to bym się nie odważyła, bo bałam się jeszcze większej agresji. I on też wyczuł we mnie tę nową pewność i siłę i po tej rozmowie do tej pory nie zwyzywał mnie ani nie wpadł w swój „amok” ani razu. Ale byłam gotowa zgłosić się na policję i założyć „niebieską kartę”, jeśli powtórzyłby swoje ataki. Zapisałam się też na terapię, by się wzmocnić. Mąż magicznie się nie zmienił w inną osobę, ale pilnuje się, stara i dzięki mojej przemianie jego zachowanie jest lepsze. Bardzo mi zależy na głoszeniu mojego świadectwa, bo widzę wiele kobiet tkwiących w przemocowych związkach i narażających przez to swoje dzieci na traumę – tym samym stają się tak naprawdę odpowiedzialne za krzywdę swoich dzieci i ich wzrastanie w patologii. Wszak niereagowanie na zło też jest grzechem. Modlą się nowenna po nowennie o przemianę męża alkoholika lub męża agresora, a może to czas na zmianę kierunku nowenny. Wiem, że w katolickiej tradycji nie chcą brać pod uwagę rozwodu, do którego nie namawiam, ale namawiam do niegodzenia się na przemoc; do walki o bezpieczeństwo własne i dzieci. Codziennie modlę się o każdą osobę w podobnej sytuacji do mojej, by Bóg dał jej siłę do przerwania milczenia. Bóg chce naszego szczęścia, a nie umartwiania się. Maryja, która jako Matka Jezusa zna nasze matczyne serca, da Wam siłę, byście zapewniły swoim dzieciom bezpieczne środowisko. Jeśli to czytasz i jesteś ofiarą przemocy, wiedz, że codziennie modlę się w Twojej intencji; ręka Boża jest nad Tobą.  
0 0 głosów
Oceń ten tekst

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x