Świadectwa z Królowej Różańca Świętego nr 47

Agnieszka: Trzeźwość męża

Choć odmówiłam już kilka nowenn pompejańskich, to pierwszy raz składam świadectwo. Nie wszystkie moje intencje zostały wysłuchane, ale podczas modlitwy otrzymałam bardzo dużo łask, o które nie prosiłam. Działy się piękne i niesamowite rzeczy i wiem, że to dzięki kochanej Matce Bożej.

Jedna z moich intencji została wysłuchana w stu procentach. Modliłam się o trzeźwość mojego męża, który nie pije już od roku i nawet specjaliści dziwią się, jak to jest możliwe w jego sytuacji. Ale ja wiem, dzięki komu tak jest!

W odmawianiu nowenny pomagały mi przeczytane świadectwa, dzięki nim wzrastała we mnie nadzieja i siła. Czasami podczas modlitwy czułam, że nie jestem sama, że ktoś pomaga mi się modlić. Były też i trudne momenty, szczególnie pod koniec. Coś zaciskało mi gardło, nie umiałam się skupić i doczekać końca modlitwy.

Najtrudniejszą intencją, w jakiej się modliłam, była ta o nawrócenie i przemianę mojego męża. Musiałam pokonać bardzo dużo przeszkód. Wytrwałam również dzięki temu, że byłam w stanie łaski uświęcającej. Mój mąż się zmienił, zaczął chodzić do kościoła, chociaż jeszcze nieregularnie, ale ja wierzę, że przyjdzie czas, kiedy spotka Boga.

Matko, dziękuję Ci za wszystkie otrzymane łaski, za Twoją opiekę, siłę i nadzieję!

Wiktoria: Zaczęłam się modlić z powodu poczucia głębokiej samotności

Pod koniec marca skończyłam odmawiać swoją pierwszą nowennę pompejańską, której intencją było znalezienie dobrego męża. Zaczęłam się modlić z powodu poczucia głębokiej samotności i bezradności. Cały czas myślałam o tym, że pewnie już nigdy nie założę rodziny, ciągle chciało mi się płakać. Widok dzieci powodował pogorszenie mojego stanu.

Już jakiś czas wcześniej słyszałam o nowennie, ale byłam przekonana, że nie dam rady jej odmówić. Co prawda coś mi ciągle mówiło, że powinnam, ale wzbraniałam się przed tym w przekonaniu, że nie podołam. W końcu, w akcie całkowitej desperacji, zaczęłam się modlić. Nie była to wzorowo odprawiona nowenna. Często raczej taka z przysypianiem i trudnościami w koncentracji. Ale dałam radę!

W modlitwie sugerowałam Maryi, że jeśli nie miałaby nic przeciwko, to chciałabym być z kimś, z kim kiedyś się spotykałam, ale nasze drogi się rozeszły. Już po kilku dniach poczułam, że ten ktoś na pewno nie jest właściwą dla mnie osobą. Jednak pod koniec nowenny znowu zaczęłam o nim myśleć i modlić się w jego intencji innymi modlitwami. Efekt był taki, że 3 dni po skończeniu nowenny spotkałam przypadkiem tego mężczyznę. Sądząc po tym gdzie mieszkamy i jakie było prawdopodobieństwo tego spotkania, myślę że był to przypadek wspomagany przez Maryję. Nie był sam. W mojej głowie pojawiły się domysły (nie trzymali się za ręce, więc dziewczyna czy koleżanka, może nawet mnie nie zauważył), ale najważniejsze było to, że poczułam, że tak właściwie to on jest mi całkiem obojętny.

To nie wszystko, co dostałam. Najważniejsze było to, że odzyskałam utraconą chęć do pracy, znowu zaczęło mi zależeć na tym, co robię. Zajmuję się nauką. Moje badania utknęły w miejscu niecały rok temu. Całkowicie straciłam już zapał, zaczęłam wątpić w swoją wiedzę i umiejętności. Kilka dni po skończeniu nowenny nastąpił przełom i to taki konkretny. Dziś czuję się prowadzona w tym, co robię. Ktoś podpowiada mi co i jak robić, przypomina, gdy o czymś zapomnę. Ponadto skończył się mój problem z nieczystością. Pomimo tego, że nadal jestem sama, nie martwię się tym, nie mam stanów depresyjnych. Doświadczam też takich drobniejszych łask, jak np. w przypadku przeziębienia, które się zaczęło i zniknęło samo z siebie na drugi dzień, choć byłam pewna, że będzie mnie trzymać tydzień, jak zawsze. Efekty nowenny widzę nie tylko w swoim życiu. W czasie kiedy się modliłam stan zdrowia bliskiej mi osoby wrócił do normy, zdarzył się jej też mały wypadek, jednak ostatecznie wszystko dobrze się skończyło.

Prośba, w intencji której odmawiałam nowennę, nie została jeszcze spełniona, jednak spotkało mnie i spotyka nadal naprawdę dużo dobrego. Nie martwię się już. Jestem spokojna, bo ufam. Wiem, że z każdym problemem mogę się zwrócić do Maryi, a rozwiązanie przyjdzie we właściwym momencie. Wierzę, że jeszcze będę miała rodzinę, a jeżeli nie, to Maryja sprawi, że łatwiej będzie mi wytrzymać samej ze sobą. Dziękuję Matko!

Łucja: Po śmierci bardzo bliskiej mi osoby

Dzisiaj zaczęłam odmawiać moją piątą nowennę. Niedawno skończyłam poprzednią i wiem, że ta nie będzie ostatnią. Mam 23 lata i moją pierwszą nowennę zaczęłam odmawiać około 3 lat temu po śmierci bardzo bliskiej mi osoby. Było mi wtedy wyjątkowo ciężko.

Nie mogę powiedzieć, że ból minął… ale on na zawsze pozostanie. Mogę za to powiedzieć z całą pewnością, że Matka Boża pomogła mi wtedy to po prostu przetrwać. Jestem dość samotna i chciałabym spotkać odpowiedniego mężczyznę, niestety zawsze trafiam na niewłaściwe osoby. Moje niektóre intencje także tego dotyczyły. Nie wszystkie zostały jeszcze wysłuchane bezpośrednio i nie zawsze widziałam dobre czy wyjątkowe rzeczy, które mnie spotykały podczas trwania nowenny.

Jednak wszystko, co chcę przekazać tym świadectwem to to, że mimo czasem niespełnionych bezpośrednio intencji WARTO podjąć się odmawiania nowenny. Daje niesamowitą siłę i spokój, a przede wszystkim nadzieję. Pomaga się zdystansować i zobaczyć sprawy na zimno, z boku – nawet takim raptusom i niecierpliwcom jak ja. Wierzę, że nasze wszystkie intencje się spełnią, tylko w odpowiednim czasie. Cierpliwości, trzeba zaufać. Komu, jak nie Bogu i Matce Przenajświętszej?

Marta: Wyśmiałam wtedy to „klepanie” zdrowasiek

O nowennie pompejańskiej usłyszałam od mojej mamy. Wracając do domu na weekendy, widziałam długie modlitwy na kartkach. Pamiętam, że trochę wyśmiałam wtedy to „klepanie” zdrowasiek, mimo że do kościoła chodziłam i również się modliłam. Po czasie mama przyznała się do odmawiania nowenny pompejańskiej za jednego z członków naszej rodziny.

Gdy szukała skutecznej modlitwy w Internecie, trafiła na jakąś nowennę „nie do odparcia” i w tym momencie w domu wyłączył się prąd. Później jednak nic podobnego się już nie wydarzyło. Moja mama zaczęła odmawiać cudowną nowennę, ale efekty modlitwy było widać dopiero po czasie. Oczywiście teraz też nie jest idealnie, ale w porównaniu ze stanem poprzednim jest o wiele lepiej.

Przeżywając ciężki okres w moim życiu – miewałam wtedy stany lękowe – postanowiłam odmówić nowennę pompejańską. Pamiętam, że gdy raz się modliłam i prosiłam Pana Boga, aby je ode mnie zabrał, zrobiło mi się na kilka sekund czarno przed oczyma. Wystraszyłam się, ale od tego czasu stanów lękowych było coraz mniej, a teraz nie ma ich już wcale. Jeżeli tylko powracają do mnie niepokojące myśli odmawiam różaniec albo idę na Mszę Świętą i one po prostu odchodzą. Uczestniczyłam też we Mszy o uzdrowienie i uwolnienie. Pierwsza nowenna była o pokój serca, kolejna o radość. Odmawiając ją, potrafiłam wychodzić z domu, gdy lał deszcz, cieszyć się i dziękować Bogu za tak piękny dzień. Zaczęłam się więcej uśmiechać do ludzi i nawet pytali się mnie, z czego się śmieję, a ja po prostu chodziłam taka spokojna i radosna.

Dla dziewczyn szukających miłości i dobrego męża: kiedyś usłyszałam, że trzeba się modlić też o to, żeby umieć przyjąć tę miłość, którą Pan Bóg ześle. Zaczęłam się modlić do św. Józefa i nowenną pompejańską. Chciałam wtedy, żeby Pan Bóg mi dał znać, czy kiedykolwiek poznam jakiegoś dobrego chłopaka i czy nie modlę się „na marne” o dobrego męża. Wydawało mi się, że Bóg nie słyszy moich próśb, że może On chce czegoś innego niż ja bym kiedyś chciała. Ale gdy Twoje serce czegoś pragnie, to Pan Bóg pragnie tego bardziej! To z rekolekcji poszłam na niedzielną Mszę Świętą, na inną godzinę niż zwykle i siedziałam na miejscu, w którym normalnie nie siadałam. Po kilku dniach napisał do mnie chłopak, że zobaczył mnie na Mszy i czy nie chciałabym się z nim spotkać. Zaczęłam myśleć, że właściwie to siedziałam w kościele przed obrazem, na którym jest św. Józef. Chłopak był sympatyczny, jednak nic z tego nie wyszło. Ale sam fakt, jak Bóg działa! Zaufajcie Mu, On sam wie lepiej, kiedy ma dać nam to, o co prosimy. Jeżeli zaufamy Mu, to on nam naprawdę daje znaki, że trzyma nas mocno i w odpowiednim momencie spełni pragnienia naszych serc. Niejednokrotnie tego doświadczałam i to wręcz namacalnie. Bóg nie dając nam tego, o co prosimy, często chce naprawić nasze serca. W moim przypadku widzę, jak Jezus dzień w dzień przemienia moje zamknięte i poranione kiedyś grzechem nieczystości serce. Zsyła mi dobrych ludzi i poprzez nich działa, a i tak czuję, że każdego dnia muszę się przełamać i zaufać Mu na nowo.

Odmówiłam później kilka nowenn w różnych intencjach i zawsze towarzyszył mi cudowny spokój i jakaś nadzieja, że wszystko się ułoży. Często odmawiałam różaniec w drodze na uczelnię albo w tramwaju i czasem nawet w bardzo pochmurny dzień akurat wtedy wychodziło słońce, chociaż na parę sekund. Tak, jakby Maryja chciała mi rozjaśnić moje chwile zwątpienia i dać nadzieję, że zawsze jest ze mną. Warto pomyśleć o dodatkowej modlitwie codziennie do nowenny, wybrać jakiegoś świętego, który będzie nam pomagał. Moimi są święty Antoni, święty Józef i święta Tereska z Lisieux. Warto też czytać książki o tematyce religijnej. Szukałam kiedyś w Internecie czegoś, co pomogłoby mi trochę zrozumieć moje serce. Dlaczego jestem tak zamknięta i nieufna. Natrafiłam na „Urzekającą”, która wtedy była mi bardzo pomocna. Pan Jezus obiecał, że będzie z nami przez wszystkie dni i tak robi, a kto szuka znajduje. Maryja jest dla nas po to, żeby nam pomagać jak nasza matka i działa w sposób delikatny i cudowny.

Mam nadzieję, że to świadectwo komuś doda nadziei i otuchy. Rozgłaszajcie o nowennie wszystkim znajomym. W gimnazjum odmówiłam akt zawierzenia siebie Matce Bożej, bo „przez przypadek” obrazek na odwrocie miał taką modlitwę. Pomyślałam, co mi szkodzi. Odtąd ona się mną opiekuje i wiem, że bez niej nigdy bym nie przeszła tej drogi, którą przeszłam, i to jeszcze obronną ręką. Módlcie się do naszej Matki, a Pan Jezus spełni pragnienia waszych serc!

Daria: Natychmiastowa interwencja Matki Bożej – nawrócenie

Nowennę pompejańską w intencji nawrócenia bliskiej mi osoby zaczęłam odmawiać na początku tego roku. Odkąd tylko znam Pawła nigdy nie był zbyt blisko Pana Boga, do kościoła chodził sporadycznie, od święta, a odmawianie różańca było mu zupełnie obce. Nie skończyłam nawet pierwszej części błagalnej nowenny, gdy już zauważyłam zmianę w jego zachowaniu. Zadzwonił do mnie i powiedział, że był w kościele pomodlić się, kupił książkę o tematyce religijnej i zamierza pójść do spowiedzi. Były to dla mnie tak niewiarygodne i piękne słowa, że łzy wzruszenia same popłynęły mi z oczu.

Kontynuując nowennę, dostrzegłam dalsze postępy w jego relacji z Panem Bogiem. Obecnie regularnie uczestniczy w Mszach Świętych, często się spowiada, wiele mówi o Bogu i odmawia różaniec. Myśli nawet o wyjeździe na spotkania modlitewne. Wszystko to wydarzyło się na przestrzeni zaledwie dwóch miesięcy. Chciałam podkreślić, iż w trakcie odmawiania nowenny również ja dostąpiłam wielu łask. Zapanował we mnie wewnętrzny pokój, wyciszenie, zniknął stres, obawy i lęki, które jeszcze niedawno mi towarzyszyły w związku z trudną sytuacją w pracy. Doświadczyłam Bożej miłości i pokoju. Maryja wciąż jest obecna w moim życiu. Jestem w trakcie odmawiania kolejnej nowenny i wiem, że Matka Boża nie zostawi mnie samej z moim problemem.

Kochani, pragnę zapewnić wszystkich swoim świadectwem, że Maryja chce udzielać i udziela niezliczonych łask, sprawia rzeczy niemożliwe, trzeba tylko oddać się jej opiece i powierzyć jej swoje intencje. Zachęcam wszystkich do odmawiania nowenny i życzę dużo wiary i wytrwałości.

Z Panem Bogiem.

Beata: Maryja pokazała mi miejsce na moim ciele, w którym jest guzek

Nowennę postanowiłam odmawiać po powrocie z sanatorium. Ciągle gdzieś między znajomymi o niej słyszałam, ale nie miałam pojęcia, co to jest. Wróciwszy do domu, zajrzałam do Internetu i wpadłam na świadectwa osób, które odmawiają nowennę pompejańską, następnie zakupiłam książeczkę z tą modlitwą.

Podejmowałam wiele prób odmówienia nowenny, ale w połowie przerywałam, wreszcie udało mi się dokończyć chociaż jedną, i to całkiem niedawno. Różaniec odmawiałam w intencji napełnienia mnie Duchem Świętym, przemiany siebie i mojego życia. Podczas odmawiania różańca Maryja powoli zaczęła mi pokazywać, że człowiek, który nazywał się moim przyjacielem, tak naprawdę nim nie jest i nigdy nie był. Zależało mu tylko na mojej pomocy, bo jako osoba wierząca nie potrafiłam mu odmówić jedzenia czy pieniędzy. Mieszał w moim życiu bardzo dużo, skłócał mnie z ludźmi i z rodziną, wszędzie siał zamęt. To był naprawdę bardzo zły człowiek, który wykorzystywał moją słabość, próbował manipulować jak marionetką i kontrolować moje życie. Wreszcie Najświętsza Panienka przyszła z odsieczą i uwolniła mnie od tej toksycznej znajomości. Łatwo nie było, bo odwiedzał mnie w moim domu bardzo często i dogadywał, że jestem nieatrakcyjna, że się starzeję, że do niczego się nie nadaję i nigdy nikogo sobie nie znajdę, bo jestem za gruba, i za brzydka, że nikt za mną nie przepada… Podczas odmawiania nowenny Maryja pokazywała mi całe wnętrze tego człowieka i jego prawdziwe zamiary wobec mnie. Po prostu próbował mnie zniszczyć i zabrać mi to, co ważne i piękne w moim życiu. Śmiał się z mojej wiary, chodzenia do kościoła i modlitwy, wypominał mi przeszłość, która była dla mnie bardzo przykra i bolesna. Zły szalał z podwójną siłą, a ja się zamykałam w swoim pokoiku i gorliwie się modliłam, ufając i zapraszając Matkę Różańcową, by wspólnie ze mną odmawiała te piękne „zdrowaśki”.

Podjęłam walkę o siebie z Maryją i warto było. Telefon mojego pseudoprzyjaciela zamilkł i jego wizyty ucichły. Nie odwiedza mnie ani nie dzwoni. Moja rodzina była mocno zaskoczona tym, że w końcu przejrzałam na oczy, ale to nie moja zasługa, tylko Maryi. Teraz mam wreszcie święty spokój i mogę spokojnie odmawiać kolejne „zdrowaśki” z Królową Różańca Świętego.

Druga rzecz, o której chciałam powiedzieć, to że podczas nowenny, gdy trzymałam różaniec w ręce, Maryja pokazała mi miejsce na moim ciele, w którym pojawił się dość spory guzek. Niedługo idę na usg i pewnie będę miała wykonywaną biopsję, aby sprawdzić czy to nie zmiana rakowa. Myślę, że choćby było to najgorsze, to Maryja zawsze będzie przy mnie. Dziękuje Ci Matko za łaski, za dary, za to, że jesteś i towarzyszysz mi w każdej chwili mojego życia. Maryjo, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam… Kocham cię, Twoja córka Beata.

Królowa Różańca Świętego nr 47Zamów to wydanie "Królowej Różańca Świętego"!

…i wspieraj katolickie czasopisma!

Zobacz Zamów PDF
Ograniczony dostęp

To tylko fragment artykułu…

Całość przeczytasz w "Królowej Różańca Świętego". To wydanie jest wciąż dostępne w sprzedaży, dlatego ma ograniczony dostęp. Nasze czasopisma możesz nabyć w cenie już od 2 zł. Zamów i wspieraj różańcowe inicjatywy!


 

5 1 głos
Oceń ten tekst
Photo of author

Marek

Woś

Redaktor naczelny KRŚ, polonista, filmoznawca, edytor, ekonomista, człowiek od każdej roboty.
Więcej tekstów tego autora

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x