Świadectwa z KRŚ40

Photo of author

Autor: Redakcja

Oto najnowsze świadectwa nowenny pompejańskiej!

Świadectwa z KRS40

Świadectwa z "Królowej Różańca Świętego" nr 40, , Fot. © La Madre Bella

Kochani Czytelnicy!
91% artykułów na naszej stronie jest dostępnych bez ograniczeń. Nie znaczy to, że nie istnieją koszty ich przygotowania i publikacji. Będziemy wdzięczni za zaprenumerowanie naszego czasopisma albo wsparcie naszej Fundacji. Dziękujemy za zrozumienie.
Redakcja

Oto najnowsze świadectwa nowenny pompejańskiej!

Grażyna: Pojednanie

Powierzyłam Matce Bożej mój problem, który trwał przez 13 lat! Była to ogromna tragedia dla mojej rodziny, bo oznaczała wielkie konflikty pomiędzy nami, sąsiadami i urzędem  miasta, w którym mieszkam.

Zostaliśmy pozbawieni prawidłowego dojazdu do naszych domów. Chyba nietrudno sobie wyobrazić, jak ciężko się żyje na drodze o 3 m szerokości i 200 m długości, zagrodzonej po obu stronach bez możliwości jakiegokolwiek objazdu. Otóż zostaliśmy z tym problemem zostawieni sami sobie. Nie interesował on nikogo – ani urzędu, ani graniczących z nami sąsiadów, od których wiele zależało, nie wspominając o bezdusznych niezawisłych sądach. 13 lat cierpienia, chorób wywołanych silnym stresem itp.

Kiedy wydawało mi się, że wszystko już stracone, siostra powiedziała mi o nowennie. Podeszłam do niej z dystansem, lecz pewnego dnia, kiedy byłam pogrążona w rozpaczy, zaczęłam ją odmawiać w intencji doprowadzenia do ładu naszej sprawy, prosząc jednocześnie o pojednanie ze skłóconym sąsiadem. Zakończyłam nowennę parę dni temu, a od dwóch dni jesteśmy pojednani z sąsiadami, którzy zgodzili się na poszerzenie tej nieszczęsnej drogi. Obecnie sprawa jest w toku w urzędzie miasta. To prawdziwy cud Matki Bożej. 13 lat walki o coś, w czym Matka Boża pomogła w dwie godziny! Bo tyle zajęły nam rozmowy w miłej atmosferze przy kawie z sąsiadami odnośnie do poszerzenia naszej drogi. Teraz wiem, że trzeba bardzo zawierzać Matce Bożej, Chrystusowi! Dzisiaj zaczęłam drugą nowennę w intencji powrotu do zdrowia ciężko chorego synka naszych sąsiadów. Mam nadzieję, że zostanę i tym razem wysłuchana.

Magdalena: Przemiana córki

Moja córeczka ma problem z porozumiewaniem się z osobami dorosłymi. Zauważono to w przedszkolu, kiedy miała 4 lata. W domu zachowywała się normalnie, z nami rozmawiała, ale gdy pojawiał się ktoś obcy, dziecko się blokowało i nie potrafiło wykrztusić z siebie ani słowa. Problem trwał już dość długo. Gdy dowiedziałam się o nowennie, zaczęłam ją odmawiać w maju, gdy córka chodziła do zerówki. Już na wakacjach było widać, jak dziecko się przełamuje i zaczyna robić postępy. Gdy córka poszła do pierwszej klasy, po miesiącu czytała głośno przy całej klasie, zgłaszała się do odpowiedzi i normalnie rozmawiała z nauczycielką. Po pół roku mówiła już do wszystkich nauczycieli, z którymi miała zajęcia. Niestety pod koniec roku szkolnego nie wiadomo z jakiego powodu dziecko z powrotem stało się wycofane. Nie tracę nadziei, że córka pokona swoje trudności i zacznie znów komunikować się z osobami dorosłymi.

Bernadeta: Powrót po 10 latach

Chciałabym się podzielić moim świadectwem. Bardzo młodo wyszłam za mąż, myśląc, że całe nasze życie będzie jak bajka. Szybko okazało się jednak, że będzie zupełnie inaczej. Kiedy rok po ślubie zaszłam w ciążę, teściowa wyrzuciła mnie z domu, mówiąc, że „bez dzieci łatwiej się rozstać”. Mój mąż niestety stanął po stronie swojej mamy. Kiedy urodził się nasz pierwszy syn, próbowaliśmy układać nasze wspólne życie. Nawet się to udawało, ale do czasu gdy okazało się, że jestem w ciąży po raz drugi. Wtedy to mąż nie odebrał mnie ze szpitala, a niedługo potem znalazł sobie pracę w dużym mieście oddalonym o 200 km od miejsca zamieszkania. Mimo moich sprzeciwów spakował rzeczy i rozpoczął nowe życie, a nas odwiedzał tylko w weekendy. Cztery lata później oznajmił, że pragnie rozwodu, niczego nie tłumacząc. Nie wyrażałam na to zgody, jednak po półtora roku sąd orzekł rozwód. Mąż miał inną kobietę, a ja zamiast szukać wsparcia w Panu Bogu, chciałam udowodnić mężowi, że wcale nie jestem gorsza i też mogę być jeszcze kochana. Znalazłam sobie innego partnera, z którym zawarłam związek cywilny.

Moje szczęście było jednak pozorne, bo w głębi duszy dalej kochałam mojego sakramentalnego męża. Mój nowy partner był alkoholikiem po leczeniu, jednak kiedy urodził się mój trzeci, a jego pierwszy syn, ponownie wpadł w nałóg, pijąc z dnia na dzień coraz więcej. Nie pozwalając sobie pomóc, wyprowadził się do brata, gdzie po prawie dwóch latach zapił się na śmierć. Przed jego pogrzebem podjęłam decyzję o przystąpieniu do sakramentu pokuty. Było to bardzo trudne, ale po wyjściu z konfesjonału czułam się, jak gdyby kamień spadł mi z serca. Serfując po internecie, natrafiłam na stronę Sycharu oraz przeczytałam o Nowennie Pompejańskiej. Wtedy zrozumiałam, że mam tylko jednego sakramentalnego męża i muszę rozpocząć odmawianie nowenny właśnie w jego intencji.

Pojednałam się z jego rodzicami i rodzeństwem, a każdy różaniec dodawał mi więcej siły. Jednak pod koniec pierwszej nowenny poczułam chwile zwątpienia, że to nie ma sensu – mój mąż żyje w konkubinacie od prawie 10 lat z kobietą, dla której się ze mną rozwiódł. W głębi duszy jednak słyszałam głos: „Rozpocznij odmawianie drugiej nowenny”. I tak też zrobiłam. Już w połowie odmawiania pierwszej części zadzwonił mój mąż, aby mnie przeprosić, porozmawiać, a na koniec wyznał, że jednak nadal coś do mnie czuje. Wtedy jeszcze goręcej zaczęłam się modlić. Odmówiłam trzecią nowennę nadal w tej samej intencji. Wkrótce potem zadzwoniła do mnie teściowa i zaprosiła wraz z dziećmi do swojego domu w górach, gdzie przyjechał mój mąż. Po długiej rozmowie, w której wyjaśniliśmy sobie wszystko, co nas poróżniło, zapytał, czy mimo naszego bagażu doświadczeń moglibyśmy spróbować raz jeszcze, a ja się zgodziłam. I chociaż on ciągle przebywa jeszcze za granicą, codziennie z sobą rozmawiamy i próbujemy wszystko budować od początku. Właśnie zakończyłam odmawiać czwartą nowennę, w którą włączyli się również moi synowie. Dziś wiem, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, i chociaż miałam chwile zwątpienia, to Maryja zawsze mi pomagała i pomaga dalej. Bardzo dziękuję Matce Bożej za pomoc i gorąco polecam wszystkim tę modlitwę.

Paweł: Nawrócenie

Szczęść Boże wszystkim czytającym to świadectwo. Nagrzeszyłem w swoim życiu bardzo wiele. Nowenny Pompejańskie, które odmówiłem – a w tej chwili odmawiam czwartą – dały mi wiele łask Bożych. Modląc się pierwszą nowenną o zdrowie dla mojego ojca, nie wiedziałem, że otrzymam o wiele więcej, niż prosiłem. Co prawda po pięciu dniach od rozpoczęcia nowenny ojciec zmarł na nowotwór, ale zamieniłem intencję na prośbę o zbawienie jego duszy i Matka Boża dała mi wielką łaskę pokoju i nawrócenia. Nie wiedząc, że tego dnia odejdzie z tego świata mój ojciec, zdecydowałem się na generalną spowiedź z całego dotychczasowego grzesznego życia. Przyznałem się przed tym mojej żonie do zdrad i to z kilkoma kobietami w ciągu prawie 10 lat. Miałem świadomość, że to wyznanie może skończyć się rozwodem, ale jednocześnie zaufałem Panu i w pełni oddałem się woli Jego i Jego Matki. Naprawdę warto wierzyć i ufać na całego, bezwarunkowo poddać się Matce Bożej i Bogu w Trójcy jedynemu. Dziękuję za każdą chwilę i chociaż nadal jest bardzo ciężko i moja żona cierpi z powodu moich zdrad, to nasze małżeństwo nadal istnieje. Nienawidzę popełnionych grzechów i gotów jestem za wszystko odpokutować. Ta pokuta trwa każdego dnia, bo poza walką o małżeństwo i rodzinę dochodzą wielkie problemy finansowe. Mimo braku jakiejkolwiek poprawy ufam, wierzę i dziękuję za wielkie miłosierdzie Boże, za to, że zerwałem z grzechem cudzołóstwa raz na zawsze i mogę budować wszystko od nowa. Dostałem drugie życie i tym razem wiem, czego w poprzednim brakowało – wiary i oddania Matce Bożej i Jej Synowi. Różaniec naprawdę działa cuda :))) Nie poddawajcie się. PS. Kilka dni po zakończeniu pierwszej nowenny mój tata przyśnił się mojej córce, mówiąc z uśmiechem: „Jak tu jest pięknie”. Pozdrawiam.

Aleksander: Uzdrowienie mamy

Szczęść Boże! W ubiegłą niedzielę zakończyłem odmawianie Nowenny Pompejańskiej. Dzięki niej mojej chorej na raka płuc mamie zniknęły guzy na węzłach chłonnych. Okazało się też, że na jednym płucu nie ma raka, a torbiel zniknęła. Na drugim płucu rak się zmniejszył z ponad 10 cm do 2 cm i nadal maleje. Bóg zapłać! Dziękuję, Królowo Różańca Świętego!

 

Katarzyna: By stanąć na nogi…

O modlitwie dowiedziałam się od koleżanki, która tak jak ja zmagała się z poważną chorobą. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, co się stanie, z czym będę musiała się zmierzyć…

Dwa lata temu wykryto u mnie ciężką chorobę autoimmunologiczną. Póki nie zaatakowała, żyłam w miarę normalnie. Wypłakałam sporo łez, lecz mając przy boku męża i dwójkę małych dzieci, wiedziałam, że nie mogę się załamać i muszę jakoś żyć. Szukałam różnych możliwości: leczenie akademickie, leczenie niekonwencjonalne, zmiana stylu życia…

W lutym tego roku rzut choroby pozbawił mnie sił i władzy w nogach. Byłam kompletnie zależna od męża, od rodziny. Nie byłam w stanie iść sama do łazienki, przygotować posiłków, zaopiekować się małymi dziećmi. Dzień za dniem, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem… Wszystkie obowiązki domowe spadły na mojego męża: praca, dom, dzieci i ja… Z wyjątkiem krótkich okresów parudniowych do czerwca mój stan się nie poprawiał. Bardzo się bałam. Nie mogłam liczyć na swoje ciało, jedynie sprawny był mój umysł, chociaż on też często nie chciał już o niczym myśleć, niczego załatwiać, chciał tylko spokoju. Wylałam mnóstwo łez, moje myśli były coraz bardziej dramatyczne. Popadłam w depresję, nie wiedząc, czy i kiedy mój stan się poprawi. Tak bardzo chciałam być matką i spełniać swoją rolę. Chciałam odciążyć męża, wykonywać swoją pracę. Troszczyć się o moją rodzinę, przytulać swoje dzieci, chronić je… A było mnóstwo takich dni, że nie miałam sił, by mówić, podnieść rękę, objąć i pocieszyć wystraszone i smutne dzieci. Choroba odebrała mi sprawność i nie miałam pojęcia, czy ją odzyskam i na jak długo. Musiałam zmierzyć się z myślami o wózku. Najpierw mąż nosił mnie do lekarzy, a później poddałam się i usiadłam na wózek. Jakże zmienia się wtedy ludzka perspektywa… Ludzie mierzyli mnie wzrokiem, pytali, co się stało, przecież jestem taka młoda… Myśli kierowałam ku górze, z pytaniem: „Co dalej, Jezu?…”. Nie słysząc odpowiedzi, dodawałam: „Ty się tym zajmij”…

W czerwcu przypomniałam sobie o nowennie. Pamiętam, że byłam bardzo zaskoczona, że wcześniej o tym nie pomyślałam. Modliłam się do ojca Pio, świętej Rity i ojca Dolindo Ruotolo. Tak wewnętrznie przylgnęłam do nich. Wiara pozwalała mi przetrwać każdy kolejny dzień.

Zaczęłam odmawiać nowennę z prośbą o uzdrowienie. Już w czerwcu, po kilku dniach, zaczęłam czuć opiekę Matki Boskiej. Z tygodnia na tydzień trafiałam na odpowiednich ludzi, medyków, którzy tym razem nie zbywali mnie, nie działali rutynowo. Okazali mi przy tym dużo serca, współczucia. Wszystko układało się z korzyścią dla mnie. Trafiłam m.in. na wspaniałą panią rehabilitantkę, która zaopiekowała się mną tak, że bardzo szybko zaczęłam chodzić. Mój lekarz wcześniej twierdził, że mam się nastawić na bardzo wolny proces dochodzenia do sprawności, oscylujący wokół roku. Tymczasem minął miesiąc i chodzę! Pani rehabilitantka nie może się nadziwić, jak szybko osiągam efekty. Dzień, w którym mogłam po raz pierwszy wyjść z dziećmi na plac zabaw, zapamiętam na zawsze. Teraz cieszę się każdą chwilą, każdym samodzielnym wyjściem z domu. Cieszymy się wszyscy w czwórkę każdą wspólną chwilą. Moje dzieci są weselsze, widzą, że mama nie spędza już całych dni w łóżku. Mogę o nie zadbać. Wracają siły.

Jestem niesamowicie wdzięczna Matce Bożej za każdy przejaw poprawy zdrowia. Lekarz widząc mnie kilka dni temu na własnych nogach, nie mógł uwierzyć, że jeszcze w czerwcu jeździłam na wózku! Powiedział, że zdobyłam swój własny Mount Everest. To są moje osobiste wielkie cuda. Przy tym zdarzyły się też inne – moja przemiana wewnętrzna. Runął mój poprzedni świat wewnętrzny, by mógł powstać nowy, lepszy. Czuję szczęście, że mimo iż droga była bolesna, to prowadzi do prawdy, do Boga, do odkrycia sensu życia i właściwego poukładania wartości. W trakcie nowenny było czasem ciężko. Szatan różnymi sposobami próbował zniweczyć moje starania. Dwukrotnie miałam sen, w którym straszna siła atakowała mnie w kościele. Przyparła do muru, nie chciała puścić. To było przerażające. Gdy udało mi się wybudzić, czułam tę negatywną energię w pokoju. Bałam się; trzymając w ręku krzyżyk, który mam zawieszony na szyi, powtarzałam: „Jezu, ufam Tobie”. Na szczęście udało mi się wytrwać.

Po kilku dniach przerwy wróciłam do nowenny, by powierzyć ukochanej Matce kolejne intencje. Ta bliskość, którą czuje się, wierząc i ufając, dodaje sił i spokoju w codziennych zmaganiach. Ufam, że będzie lepiej. Każdy dzień jest po to, by przeżyć go jak najpiękniej i cieszyć się każdym dziełem Boga. Nie wybiegam w przyszłość. Najważniejsze, że jest ze mną Bóg – teraz i na wieki.

Anna: Uzdrowienie córki

Pierwszy list do Redakcji z intencjami do Matki Bożej w Pompejach napisałam 1 kwietnia tego roku. Intencji było kilka. Pierwsza z nich brzmiała: „O cud uzdrowienia córki Ewy z ciężkiej choroby kobiecej”. W krótkim czasie otrzymałam od Redakcji potwierdzenie – pocztówkę z wizerunkiem Matki Bożej Pompejańskiej. Radość moja była tak wielka, że ucałowałam ją i przytuliłam do serca.

Operacja u córki była konieczna, stwierdziło to trzech lekarzy niezależnych od siebie, więc została ustalona na 1 lipca w Tychach. Dzień wcześniej, akurat to było w niedzielę, miała stawić się w szpitalu między 15 a 16. Po dwóch godzinach od przyjęcia na oddział córka czekała już na wypis ze szpitala, bo po badaniach okazało się, że jest zdrowa!

Dodam tylko, że w tym czasie odmówiłam Nowennę Pompejańską, modlono się też za nią w pewnej wspólnocie, tylko że tam modlili się o szczęśliwą operację, bo nie śmiałam podać im intencji o cud uzdrowienia. Dziś za ten cud z całego serca dziękuję Bogu i Matce Bożej i wiem, że nie jestem w stanie podziękować tak, jak Bóg na to zasługuje.

Maria: Ratunek dla naszych dzieci

O modlitwie pompejańskiej dowiedziałam się jakiś czas temu od znajomej, która wiedziała, że moje życie stało się jedną wielką tragedią. Śmierć męża, nałogi syna, zwłaszcza alkohol, długi, brak wiary, depresja, izolacja od ludzi. Problemy syna i moje. Byłam załamana do tego stopnia, że nie mogłam skupić się na żadnej modlitwie, nawet tej najprostszej, codziennej. Miałam żal do Pana Boga, ale w marcu w Wielki Post stał się cud. Nagle nabrałam sił i postanowiłam oddać się w opiekę Matce Bożej Pompejańskiej. Zaczęłam Nowennę Pompejańską. W zasadzie nie wiedziałam, o co się modlić… Wiedziałam jednak, że całe zło i cierpienie brało się z choroby alkoholowej i braku wiary syna. Zaczęłam modlitwę pompejańską i chociaż nie było łatwo, wytrwałam.

Po dwóch tygodniach stał się cud – mój syn przestał pić. I nie pije już ponad trzy miesiące. To najdłuższy okres jego abstynencji. Od czasu do czasu prosi z niedowierzaniem o modlitwę, ponieważ miał też problemy zdrowotne – po około trzech tygodniach od rozpoczęcia przeze mnie nowenny pojawiły się u niego silne bóle brzucha i gorączka. Był w tragicznym stanie. Podjęłam więc drugą intencję i znowu Matka Boża przyszła z pomocą. Gorączka minęła, ostry stan też minął, syn zaczął normalnie funkcjonować, zaczął żyć.

Odmówiłam już cztery nowenny. Był czas, kiedy odmawiałam dwie nowenny jednocześnie (w dwóch intencjach). Chociaż nie zawsze było doskonale, wytrwałam. Modlę się dalej. Wierzę w sens tej modlitwy. Proszę Matkę Bożą o opiekę i orędownictwo dla mojego syna.

Matka Boża naprawdę nas kocha i nad nami czuwa. Chcę Jej podziękować, że uczyniła dwa cudy i daje mi dużo sił i wytrwałości.

Polecam nowennę wszystkim zrozpaczonym matkom. Zaufajcie Maryi i Panu Bogu. To jest jedyne i skuteczne rozwiązanie dla naszych zagubionych dzieci i wszystkich problemów. Jestem wdzięczna znajomej, dzięki której mogłam poznać tę modlitwę i zbliżyć się do Matki Bożej i Jezusa.

Halina: Nowenna Pompejańska czyni cuda

Nowennę Pompejańską rozpoczęłam odmawiać 8 grudnia 2017 r. Bardzo dużo czasu poświęcałam modlitwie. Różaniec był zawsze moją bronią i moim ratunkiem. Zauważyłam, że w małżeństwie mojego syna zaczyna źle się dziać. Widziałam, że z dnia na dzień moje dzieci oddalają się od siebie. Nie potrafią się porozumieć, odchodzą od siebie i od Boga. Udają tylko, że są rodziną, żyją na pokaz, a tak właściwie sypie się ich małżeństwo. Życie rodzinne było wypełnione przekleństwami, wyzwiskami, krzykiem, obwinianiem się słusznym i niesłusznym. Ich niespełna roczny syn też to bardzo przeżywał, był wystraszony i nawet lekko podniesiony głos doprowadzał go do przeraźliwego płaczu. Ich myśli zmierzały tylko do rozwodu. Żal ściskał moje serce. Duch Święty natchnął mnie i zaczęłam modlić się Nowenną Pompejańską. Nie było łatwo, gdyż szatanowi się to nie podobało. Ja wytrwałam.

Niestety syn i jego żona się rozwiedli. Ja modliłam się dalej. Pierwsza nowenna, druga nowenna i kolejne – to już prawie dwa lata. Ale zaczyna się dziać dobrze. Moje dzieci zaczynają się spotykać. Były na wspólnym wyjeździe urlopowym. Myślą, aby kupić mieszkanie, a nie zamieszkiwać kątem u kogoś. Potocznie mówiąc, potrafią sobie spojrzeć serdecznie w oczy. Błagam wszystkich, aby swoje sprawy zawierzali Matce Bożej Różańcowej i modlili się wytrwale i z ufnością.

Nowenna Pompejańska nie działa na zasadzie przycisku „przyciskam i mam”. Módlcie się i ufajcie, a otrzymacie. Sama tego doświadczyłam. Otrzymałam to, co było niemożliwe.

Matko Boża Pompejańska – to wszystko zawdzięczam Tobie. Ty, Matko Najlepsza, swoim wstawiennictwem u Boga sprawiłaś, że szczęśliwie przeżyłam operację; że moje dolegliwości stawowe stają się łagodniejsze. Nie wyobrażam sobie życia bez odmawiania różańca. Z Maryją i Jej Synem nic nam się nie stanie.

Beata: Dziękuję

Kończę kolejną już, nie liczę którą, nowennę. Chciałam opowiedzieć o łaskach, które otrzymałam. Od lat po rozwodzie żyłam w innym związku. Bardzo mnie bolało, że nie mogłam przyjmować Pana Jezusa w komunii. Ale jak rozstać się z człowiekiem, który mi pomagał przez tyle lat – tak po prostu go wyrzucić? Byłam w rozterce i bardzo prosiłam Matkę Bożą i Józefa o pomoc w sytuacji beznadziejnej. I oto stało się tak, że żyjemy już nie jak małżonkowie, ale w tzw. józefowym albo inaczej mówiąc, białym związku. Cud po prostu! Niedawno mój partner rzucił palenie po wielu, wielu latach nałogu. Z dnia na dzień! Syn teraz dostał przydział na mieszkanie, co wcale nie było takie oczywiste. Synowa urodziła zdrowe dziecko mimo różnych problemów. Ja pogłębiłam i nadal pogłębiam wiarę. Codziennie uczestniczę we mszy świętej. Wiele jeszcze nie zostało spełnione, ale Pan Jezus i Maryja wiedzą lepiej, czego człowiekowi potrzeba. Staram się iść drogą tej prawdy, wciąż niedoskonała, ale bardzo kochająca Jezusa i Jego Najświętszą Matkę. I ciągle sobie powtarzam, że Pan Bóg czuwa nad wszystkim i nie pozwoli na zło. Jezu i Maryjo – ufam!

Ewelina: Opieka Matki Bożej

Kochani, chciałam się z Wami podzielić świadectwem dotyczącym łask otrzymanych podczas odmawiania Nowenny Pompejańskiej. Obecnie jestem w trakcie odmawiania mojej szóstej nowenny. Intencja, w jakiej się modlę, dotyczy dusz czyśćcowych. Wcześniejsze nowenny częściowo zostały wysłuchane. Nie chodzi jednak o samą intencję, ale o łaski, które otrzymuje się podczas odmawiania NP. Wierzę, że dzięki Matce Bożej, Jezusowi oraz Aniołowi Stróżowi przeżyłam bez żadnych obrażeń sierpniową burzę na Giewoncie.

Wraz z koleżanką byłyśmy już bardzo blisko szczytu, ale w ostatnim momencie postanowiłyśmy zawrócić. Wierzę, że to wielka łaska od Matki Bożej, że dała mi myśl o natychmiastowym zejściu, oraz opieka Jezusa i Anioła Stróża podczas zbiegania do schroniska. Dzięki Nim udało nam się przebiec długą, niebezpieczną drogę bez żadnego potknięcia i poślizgnięcia, o co było bardzo łatwo w tamtych warunkach (śliskie ogromne kamienie). Zbiegając, dosłownie czułam czyjąś opiekę, a po chwili paniki i wołania w myślach o pomoc poczułam spokój serca. Czułam, jakby ktoś mi pomagał, ułatwiał drogę. Nie czułam trudności ani zmęczenia.

Podczas zbiegania cały czas odmawiałam koronkę do Bożego Miłosierdzia i z całego serca prosiłam Jezusa o ratunek. Dziękuję Wam, Jezu, Matko Boża i Aniele Stróżu, za Waszą pomoc! Myślę, że dusze czyśćcowe również wstawiły się za nami. Koleżanka, z którą byłam, także jest w trakcie odmawiania NP za dusze czyśćcowe. Obie otrzymałyśmy pomoc. Kochani, uwierzcie w opiekę Matki Bożej, a nic złego się Wam nie stanie!

Anna: Cudowne uzdrowienie

Na tę modlitwę trafiłam w trakcie przeglądania internetu, czytania świadectw ludzi, którzy otrzymali wyproszone łaski. Po przeczytaniu opowiadania pewnej pani pomyślałam, że to naprawdę pomaga. Na drugi dzień wraz z mężem zaczęliśmy odmawiać nowennę w intencji mojego zdrowia. Jestem po operacji nowotworu trzonu macicy, po radioterapii. Wszystkie moje narządy wewnętrzne są uszkodzone – skutek leczenia (choroba popromienna). Dodatkowo mam dwa kamienie w lewej nerce (4 mm, 6 mm), w prawej jeden (6 mm), stłuszczenie i zwapnienie wątroby, chore trzustkę i żołądek. W czasie odmawiania nowenny (części dziękczynnej) dostałam bardzo silnych bóli brzucha, przez co trafiłam do szpitala. Moje myśli były naprawdę różne, ale mimo to nadal wierzyłam, że się uda. W szpitalu zrobili mi badanie USG, które tylko potwierdziło moje złe samopoczucie. Wróciłam do domu z zaleceniami lekarzy i kolejnymi lekami. Po dwóch dniach miałam wspaniały sen. Widziałam w oddali Pana Jezusa. Usłyszałam miły damski głos, który powiedział, że Jezus niedługo do mnie przyjdzie. Czekałam na to z utęsknieniem. W trakcie odmawiania modlitwy (47. dzień nowenny) lekarz skierował mnie na tomografię komputerową z kontrastem narządów wewnętrznych w celu wykluczenia bądź potwierdzenia przerzutów nowotworu. Po trzech dniach odebrałam wyniki badań i ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że wszystko jest w porządku. Narządy odpowiedniej wielkości, bez żadnych zmian ogniskowych. Sam lekarz prowadzący stwierdził, że to cudowne uzdrowienie, bo w moim stanie wręcz nie było możliwe, żeby tak po prostu wyzdrowieć.

Wszystkie te łaski zawdzięczam Matce Bożej. To Ona sprawiła, że jestem zdrowa. Nie wyobrażam sobie teraz dnia bez nowenny.

 


Mogą zainteresować Cię też:

5 1 głos
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments